Po pierwsze,
ORGANIZACJA festiwalu.
Tutaj należą się wielkie brawa dla wszystkich osób biorących udział w tym, niewątpliwie wielkim przedsięwzięciu, jakim był tegoroczny Sonisphere. Nie ma chyba ani jednej rzeczy, ani jednego aspektu, do którego mógłbym się przyczepić. Zaczynając od lokalizacji samego festiwalu - oddalonego na północ, praktycznie 35 minut M1 z Londynu; samego miejsca nie sposób było przegapić, jadąc autostradą - przejrzyście oznakowane punkty + widoczny teren imprezy.
Środki transportu również nie zawiodły. Jak to zwykle bywa, na większe, angielskie imprezy, są organizowane autokary z praktycznie każdej, większej miejscowości w kraju:
http://img810.imageshack.us/img810/5073 ... 021133.jpg
Dodatkowo, nieopodal znajduje się stacja kolejowa, do której (i z której) odjeżdżały bezpłatne autobusy, rozwożące uczestników festiwalu. Dla zagranicznych gości, nie bez znaczenia był fakt, że Knebworth jest położone bardzo blisko międzynarodowego lotniska Luton-Airport, co znacznie ułatwia dotarcie do miejsca docelowego.
Słów kilka o akcji wczesnej sprzedaży biletów na festiwal. W grudniu, na oficjalnej stronie Sonisphere, można było zauważyć zakładkę "POLAND TICKET OFFER". Oznaczało to ni mniej, ni więcej, iż kupując bilet na angielską edycję imprezy, otrzymujemy GRATIS bilet na edycję polską, z czego też skwapliwie skorzystałem. Mówi się o 5 000 darmowych biletów, przeznaczonych na Wielką Brytanię. To był naprawdę miły gest ze strony organizatorów. Mój bilet na angielską Sonię:
http://img137.imageshack.us/img137/24/dsc02365i.jpg
Wracając na teren zabawy. Punkty informacyjne, zarówno na terenie pola namiotowego, jak i samej areny, były rozlokowane dość gęsto, więc nie sposób było się zgubić, tudzież pozostać bez pomocy:
http://img34.imageshack.us/img34/6228/i ... 021006.jpg
poza punktami informacyjnymi, w wielu miejscach zostały rozwieszone "hand made" mapki:
http://img806.imageshack.us/img806/3567 ... 021000.jpg śliczne, nieprawdaż?
Samo pole namiotowe rozciągało się na sporej przestrzeni:
http://img268.imageshack.us/img268/5385/dsc02648et.jpg
było dobrze oświetlone
http://img180.imageshack.us/img180/8864 ... 020954.jpg
i wzorowo oznakowane
http://img64.imageshack.us/img64/6458/i ... 021007.jpg
Co do oznakowania - pole dzieliło się na strefę RED oraz BLUE. Te, z kolei dzieliły się na mniejsze części. Kwestia, czy było się w części czerwonej, czy też niebieskiej, zależała od rodzaju zakupionego biletu. Mówiąc prościej, czerwoni, to bilety "Family camping", dla ludzi szukających spokoju po wyczerpujących dniach; ta część pola była oddalona stosunkowo daleko od głównego wejścia. Widzicie pas drzew, na horyzoncie w zdjęciu pola namiotowego? (/5385/) Tak, za nimi także były namioty...i to właśnie część "czerwonych". Ja sam byłem w części niebieskiej, raptem minutę drogi od wejścia na teren areny. Miało to dwie strony medalu: bliskość imprezy, kabiny prysznicowe nieopodal i imprezy do białego rana...no właśnie, ale - przez te imprezy nie było praktycznie możliwości, by się jakoś wyspać. Po trzech dniach tam spędzonych, słaniałem się na nogach, aczkolwiek gdybym miał wybierać ponownie, zdania bym nie zmienił, jako, że wszechobecna była wspaniała atmosfera, o której zresztą napomknę później.
Pole było bezpiecznym miejscem, z rozlokowanymi wieżyczkami, w których czujni ochroniarze pilnowali spokoju i bezpieczeństwa. Dodatkowo, można było zauważyć miłych i skorych do zabawy (o tym też później) policjantów, poruszających się bądź to pieszo, bądź konno po całym terenie.
Jeśli natomiast coś się komuś stało i potrzebował pomocy medycznej, to mógł skorzystać z wielu punktów, takich jak ten:
http://img839.imageshack.us/img839/32/i ... 021005.jpg
jak i z głównego ośrodka pomocy medycznej, mieszczącego się na samej arenie, nieopodal przejścia na pole namiotowe, oraz polowego komisariatu policji.
Sklepy, sklepiki, stragany, etc. Te, były dosłownie wszędzie, a kupić można było w nich prawie wszystko. Nadmienię, iż w wolnym czasie wyszukałem sobie rarytas -
pierwsze wydanie, pierwszego albumu Anthrax, "Fistful of Metal". Kto mnie zna, ten wie, jak szczęśliwy musiałem być w momencie znalezienia tego cuda. Na terenie pola namiotowego znajdował się całodobowy supermarket, budy z żarciem wszelkiego rodzaju, oraz punkty z pierdołami potrzebnymi do komfortowego wypoczynku w namiocie. Coś, za co należy się duży plus, to punkty ładowania telefonów/aparatów/kamer. Porównując ten aspekt, z Download Festival chociażby - to jak niebo, a ziemia. W Donington trzeba było sporo się nachodzić, żeby taki punkt znaleźć, po czym odstać swoje w kolejce. Tutaj natomiast, nie dość, że były wyspecjalizowane serwisy, które ten problem nam rozwiązywały (że nie wspomnę o "lockers" w których można było pozostawić dokumenty/naładować baterię telefonu(i tylko telefonu)), to poza tym, praktycznie KAŻDY sklep za standardową opłatą oferował nam taką możliwość, czego nie można powiedzieć o tym drugim festiwalu.
Jedzenie - na pewno nie jakieś wykwintne, aczkolwiek nie trafiłem na wpadkę, jak chociażby w Warszawie, na polskiej edycji Sonisphere, gdzie sprzedawano nieświeży bigos. Punktów gastronomicznych była cała masa, z szeroką gamą kuchni, gdzie każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Ja korzystałem wyłącznie z dwóch - jeden z kuchnią tajską, drugi - z chińską. Na ceny narzekał nie będę - jak to na festiwalach bywa, zawsze są troszkę zawyżone - choć sklepikarze nie przesadzali z tym zbytnio. Czy jest coś, na co mógłbym ponarzekać? Hm, gdybym pił alkohol w trakcie zabawy, pewnie bym narzekał, ponieważ na terenie areny sprzedawano chyba wyłącznie piwo Carlsberg, którego z całego serca nie znoszę;-) (nie liczę innych specyfików, typu Strongbow, itp.). No, ale jako, że ja jeżdżę na festiwale dla MUZYKI, a nie po to by się upijać, specjalnie narzekać nie mogłem.
Jeszcze jeden, ważny aspekt. Tutaj notka do organizatorów polskich festiwali: kiedy przestaniecie traktować ludzi jak bydło? Dlaczego w Anglii na teren festiwalu można wnosić własne jedzenie i napoje (byle nie w szklanych butelkach), a w kraju nad Wisłą obowiązują restrykcje? Nie wspomnę nawet o tym, że własny alkohol w nieograniczonej ilości można przywozić na teren pola namiotowego...rozejrzyjcie się wokół, bo przynosicie wstyd. Dlaczego o tym wspominam? Pierwszego dnia festiwalu, miałem na sobie koszulkę z polskiej edycji Sonisphere, dzięki czemu zaczepiło mnie tego dnia kilkunastu Anglików, po czym wymieniali ze mną spostrzeżenia z warszawskiego koncertu. Czym byli najbardziej zawiedzeni? Właśnie powyższym, co było dla niech nie do pomyślenia. Poza tym, nie potrafili zrozumieć idei golden circle (wstyd było powiedzieć, że chodziło wyciągnięcie z ludzi jak największej kasy...). Tutaj tak to nie działa. Gdzie się dopchasz, tam będziesz stać. Żadnych restrykcji, pierdół, mających na celu wydojenie klienta do ostatniego funta (tudzież złotówki). Największym szokiem natomiast, było dla nich coś, co na Zachodzie jest wręcz nie do pomyślenia. Stojąc blisko sceny, w tłumie - nie masz szans, by wydostać się po coś do picia i powrócić na to samo miejsce. Jeśli kochasz jakiś zespół i chcesz go zobaczyć z bliska - musisz stać od rana i czekać na występ swojego faworyta. Normalnym jest tutaj, iż obsługa podaje DARMOWĄ wodę, praktycznie non stop, by nikt nie padł z przegrzania organizmu. W Polsce? Mogłeś ewentualnie poprosić napuszonego ochroniarza, by zawołał jedną z osób sprzedających napoje, by Ci sprzedał odkręconą butelkę wody za 6 zł. Dla mnie to nie była pierwszyzna, ale dla osób z zagranicy - niekoniecznie. Panowie organizatorzy - zacznijcie brać przykład z krajów cywilizowanych. Co do ochrony, to również dwa różne światy. Uśmiechnięci:
http://img838.imageshack.us/img838/4558/dsc02703.jpg
oraz bardzo pomocni:
http://img824.imageshack.us/img824/1593/dsc02861h.jpg
na zdjęciu rozdają właśnie wodę, która jest podawana non stop:
http://img339.imageshack.us/img339/6357/dsc02686os.jpg
Sceny. Były dwie duże: główna, Apollo Stage i niemniej imponująca, Saturn Stage, na której spędziłem cały piątek i większą część soboty. Poza nią, namiotowa Bohemia Stage, oraz dwie pomniejsze, gdzie można było odpocząć, popijając napoje mniej, bądź bardziej wyskokowe.
To tyle, jeżeli chodzi o sprawy organizacyjne. Teraz przejdę do opisywania zespołów, które dane mi było zobaczyć, później opiszę klimat panujący na festiwalu, oraz zrobię małe podsumowanie.
MUZYKA - PIĄTEK
Festiwal otwierał holenderski zespół
DELAIN, grający na
Saturn Stage. Cóż mogę powiedzieć na ich temat? To był mój drugi koncert, po raz pierwszy widziałem ten zespół na żywo w grudniu zeszłego roku i...jest lepiej niż poprzednio! Charlotte uśmiechnięta, pełna energii i zapału - widać, że Ci ludzie cieszą się z faktu występowania na festiwalu o takiej skali. Co zresztą sama później powiedziała. Koncert dali fenomenalny i narzekać można jedynie na zbyt krótki czas dany im przez organizatorów. Mimo wszystko, udało się upchnąć największe hiciory, na czele z otwierającą listę
"Invidią". Zresztą setlistę Delain, napisaną własnoręcznie przez Charlotte, udało mi się dostać na własność, a oto i ona:
http://img834.imageshack.us/img834/2153/dsc02930z.jpg
Występ Holendrów oceniam
8/10
Kilka zdjęć na dokładkę:
(rozbawianie publiki przed oficjalnym rozpoczęciem festiwalu)
http://img827.imageshack.us/img827/9866/dsc02370w.jpg
a dalej już tylko Delain...
http://img251.imageshack.us/img251/9310/dsc02372z.jpg
http://img186.imageshack.us/img186/9775/dsc02379g.jpg
http://img820.imageshack.us/img820/9138/dsc02383s.jpg
http://img842.imageshack.us/img842/8785/dsc02384m.jpg
http://img25.imageshack.us/img25/8910/dsc02385o.jpg
http://img217.imageshack.us/img217/4527/dsc02389um.jpg
http://img810.imageshack.us/img810/9362/dsc02390b.jpg
http://img227.imageshack.us/img227/376/dsc02391f.jpg
http://img228.imageshack.us/img228/8048/dsc02393u.jpg
http://img844.imageshack.us/img844/848/dsc02395m.jpg
http://img36.imageshack.us/img36/5340/dsc02396id.jpg
http://img293.imageshack.us/img293/1976/dsc02400j.jpg
To by było na tyle. Wspomnę tylko, że tego dnia pozostałem pod sceną, na której grał Delain do samego końca. Następnie na Saturn Stage weszli...
... Finowie z
TURISAS
To była dla mnie jedna z dwóch największych niespodzianek tego festiwalu. Myślałem, że będzie takie folkowo metalowe pitu pitu, a okazało się że grupa tak rozgrzała publikę, iż niemożliwością było zrobienie ostrych zdjęć. Wszyscy szaleli, jak w jakimś amoku, a mosh pit utworzony praktycznie tuż za moimi plecami, był chyba bardziej okazały, aniżeli ten, na Slayerze. Z utworów skojarzyłem tylko
"One More" traktujący - a jakże by inaczej - o alkoholu, przed którym wokalista ostentacyjnie otworzył puszkę z Carlsbergiem i zapytał publiczność, co ta sądzi o duńskim piwie
Krótka pogadanka i ponownie rozpoczyna się dziki mosh...na koniec, zespół zaserwował jedyny utwór, który potrafiłem zaśpiewać, czyli rewelacyjny
"Battle Metal" Po występie Turisas, już wiedziałem w jakim miejscu się aktualnie znajduję. Na festiwalu, gdzie szaleństwom nie ma końca! Porcja zdjęć, te gorszej jakości były robione telefonem, gdyż w obawie o aparat, schowałem go szybko do torby; kto był pod sceną, ten mnie zrozumie...Porcja zdjęć:
http://img811.imageshack.us/img811/5472/dsc02405.jpg
http://img697.imageshack.us/img697/7531/dsc02412lq.jpg
http://img819.imageshack.us/img819/8255/dsc02414p.jpg
http://img704.imageshack.us/img704/4774/dsc02416l.jpg
http://img837.imageshack.us/img837/8920/dsc02419p.jpg
TEN chłopczyk, dotykający swojego czoła, był punktem zapalnym całego mosh pitu. Następnego dnia, spotkałem go zresztą na Anthraxie, a w niedzielę na Slayerze. Gdy go tylko zobaczyłem, od razu wiedziałem, co będzie się działo...w sobotę go zaczepiłem i pokazałem mu poniższe zdjęcie, by się upewnić, że to on - ależ był z siebie dumny!;-) oto i on:
http://img413.imageshack.us/img413/8339 ... 301756.jpg
ta flaga ciągle była widoczna (na zdjęciu widać przywiązaną puszkę, bodajże po Fostersie:
http://img267.imageshack.us/img267/6406 ... 301758.jpg
i jeszcze dwie foty:
http://img9.imageshack.us/img9/2524/img ... 301830.jpg
http://img718.imageshack.us/img718/3066 ... 301830.jpg
Jak już wcześniej wspomniałem, super ostrych zdjęć nie dało się zrobić stojąc na przedzie, dodatkowo, część jest robiona telefonem, więc wybaczcie trochę gorszą jakość. Turisas oceniam
9/10
Chwila odpoczynku po piekle i czas na zespół mojego wczesnego dzieciństwa...
EUROPE
Wielkie nadzieje i pierwsze (delikatne) rozczarowanie. Dlaczego? Już spieszę z wyjaśnieniami. Liczyłem na mocny set z lat osiemdziesiątych, a poza nielicznymi wyjątkami
"Rock The Night" i nieśmiertelnym
"The Final Countdown" chłopaki oparli występ na najnowszych albumach
Czekałem na
"Carrie" - darłem się nawet wniebogłosy by to zagrali - nic z tego...Co do samych muzyków - bez swoich długaśnych, kręconych włosów wyglądają co najmniej dziwnie. Dało się też zauważyć wielką radość Joeya z racji występu na Sonisphere i widać było, że stara się podkręcić publikę. Niestety - pozostali członkowie byli niemrawi, żeby nie powiedzieć - senni. Czyżby "zdziadziali"? Publika, poza w/w utworami była drętwa, ale to nie dziwne, bo pośród młodzieży, widziałem dookoła wielu ludzi starszej daty, czekających tylko na jakieś kąski z "Wings of Tomorrow" czy ogólnie, na kawałki z lat 80tych. Sam średnio lubię najnowsze albumy i bardzo sceptycznie się o nich wypowiadam. Ocena - niestety
5/10
Foty:
http://img44.imageshack.us/img44/3944/dsc02422i.jpg
http://img638.imageshack.us/img638/3175/dsc02424e.jpg
http://img293.imageshack.us/img293/7259/dsc02437b.jpg
http://img138.imageshack.us/img138/9217/dsc02438y.jpg
http://img72.imageshack.us/img72/1948/dsc02439w.jpg
http://img25.imageshack.us/img25/1166/dsc02446oq.jpg
http://img833.imageshack.us/img833/4245 ... 301927.jpg
http://img227.imageshack.us/img227/6668 ... 301936.jpg
http://img844.imageshack.us/img844/9678 ... 301940.jpg
publika:
http://img138.imageshack.us/img138/9305 ... 301930.jpg
Na następnym koncercie zamierzałem troszkę odpocząć (co mi się zresztą udało), większość czasu przegadałem przy barierkach z nowo poznaną koleżanką z Hiszpanii (Patriña), którą od dłuższego czasu osłaniałem przed co żwawszymi fanami. W końcu wpuściłem pod barierki tę kruszynkę i sam stałem za nią (miała raptem 162cm wzrostu, tak więc zupełnie mi nie przeszkadzała). O
Garym Numanie słyszałem, bo nie słyszeć o nim się nie da - chociażby z racji jego wielkiego hitu, który i tym razem zagrał -
"Cars". Był to chyba jedyny utwór, który zelektryzował publiczność i zmobilizował ją do większej ruchliwości
Mimo, iż zdecydowanej większości kawałków nie znałem, to koncert mi się bardzo podobał. Gary ma coś w sobie, co nie pozwala oderwać od niego oka, szczególnie gdy na Ciebie spojrzy...no i ta mroczna otoczka na scenie...Po jego występie obiecałem sobie dokładniejsze zapoznanie się z jego twórczością. Daję mu mocne
7/10
Zdjęcia (niewiele i te akurat, robione telefonem):
http://img338.imageshack.us/img338/9469 ... 302020.jpg
http://img821.imageshack.us/img821/5255 ... 302020.jpg
http://img180.imageshack.us/img180/1908 ... 302021.jpg
http://img293.imageshack.us/img293/2519 ... 302023.jpg
http://img441.imageshack.us/img441/4295 ... 302023.jpg
i tradycyjnie już - publiczność
http://img833.imageshack.us/img833/248/ ... 302022.jpg
No i nadszedł czas na deser, esencję piątkowego wieczoru, na muzyka z wieloletnim stażem. Na scenę miał wejść
ALICE COOPER. Wszedł, a wejście miał iście nieziemskie. Już przed samym koncertem dało się wyczuć napięcie towarzyszące tłumowi. Nagle zrobił się niesamowity ścisk, każdy chciał zobaczyć Coopera z bliska. Ja, jak już wcześniej napisałem, wpuściłem koleżankę pod barierki, co by jej publiczność nie zgniotła, zresztą był to dla niej najważniejszy koncert całego weekendu, a wypada przecież być dżentelmenem;-) Od razu powiem, że zdjęć jest tyle, co kot napłakał, na gwiazdach wieczoru, w pierwszym rzędzie nigdy nie zrobisz zadowalających zdjęć. Ludzie po prostu szaleli, czego zresztą nie mam i za złe, bo "przedstawienie" Alice'a mnie samego wmurowało w ziemię. Nie myślałem nawet o aparacie, tylko chłonąłem to, co widziałem na scenie. A było co oglądać, możecie mi wierzyć! Niektórzy narzekali na setlistę, ale chyba nie zrozumieli zamysłu artysty, który z występu zrobił jeden wielki film okraszony muzyką! Po prostu coś nie do opisania...w czasie występu Alice "umierał" chyba z pięć razy, każdorazowo, w widowiskowy sposób. A to gilotyna, a to szubienica, a to jakiś potwór wyskoczył...no i szalona, hm, pielęgniarka? Mam na myśli panią, która pałała nienawiścią do Alice'a i była inicjatorką jego aranżowanych śmierci. Wyglądała niesamowicie i dopełniała tylko klimatu. Wracając do samego wokalisty - to przykład człowieka, który ma już swoje lata, a pokazuje "parę", której brak u większości obecnych rockmanów. Ile w tym facecie energii, żywiołowości...co ja będę się rozpisywał, to po prostu trzeba PRZEŻYĆ. Ja oczywiście wiedziałem, że Alice Cooper jest świetny na żywo, ale nie miałem pojęcia jak bardzo. Pamiętam, że po 5 minutach od rozpoczęcia występu, kopara mi opadła. I wisiała już do samego końca. Przy
"Poison" ludzie wpadli w amok, a ja straciłem głos, który następnego ranka, na szczęście odzyskałem. To było godne ukoronowanie piątkowej części festiwalu - bez wahania
10/10!!!
Foty - niewiele, ale zawsze to coś:
w oczekiwaniu na Alice'a:
http://img828.imageshack.us/img828/3623/dsc02448c.jpg
http://img709.imageshack.us/img709/4355/dsc02457c.jpg
ja z koleżanką
http://img217.imageshack.us/img217/5453 ... 302034.jpg
powitanie artysty:
http://img15.imageshack.us/img15/5690/i ... 302033.jpg
http://img819.imageshack.us/img819/3318 ... 302033.jpg
i Alice:
http://img237.imageshack.us/img237/7127 ... 302144.jpg
http://img44.imageshack.us/img44/2632/i ... 302144.jpg
http://img217.imageshack.us/img217/7269 ... 302145.jpg
http://img818.imageshack.us/img818/7448 ... 302142.jpg
http://img189.imageshack.us/img189/8274 ... 302144.jpg
Po koncercie wymieniłem się z koleżanką numerem tel. e-mailem oraz ponadnarodowym facebookiem;-) po czym każdy udał się w swoją stronę, ja po drodze poznałem nowych znajomych (już na polu namiotowym) i bardzo szybko okazało się, że nie pójdę spać tak prędko, jak to sobie wcześniej obmyśliłem...
MUZYKA - SOBOTA
Po przespaniu raptem 3 godzin, wstałem, dokonałem niezbędnej toalety (na tyle, na ile się dało) i udałem się na arenę, by jak najszybciej zjeść jakieś śniadanie, pobuszować trochę po sklepach i wlać w siebie hektolitry kawy. Śniadanie wpałaszowałem w ekspresowym tempie, wypiłem jedną kawę, drugą wziąłem na wynos i udałem się na sklepowe łowy. Czasu miałem niewiele, bo kładłem się spać o 6 rano, o 9 byłem już na nogach, a gdy spojrzałem na zegarek po śniadaniu, dochodziła już godzina 10...a
Sabaton miał swój występ o 11:50, co wbrew pozorom - dawało mi bardzo niewiele czasu. Pierwszym zakupem (dzień wcześniej czapkę Megadeth kupiłem, którą zresztą zgubiłem w niedzielę
była wspomniana gdzieś wcześniej, perełka - pierwsza płyta zespołu Anthrax. 7 funtów. To tyle co nic. Dałbym i 5 razy tyle ;> Kupiłem jeszcze jakąś koszulkę, portfel Anthraxu i kukiełkę do wbijania igieł :"D Tak zaopatrzony, dodatkowo w napoje i t-shirt Anthraxu, jako, że tego dnia ten zespół miał swój występ na głównej scenie - skierowałem się pod Saturn Stage. Bez problemu udało mi się dostać pod same barierki, gdzie ulokowałem się praktycznie po środku sceny. Punkt do robienia zdjęć wyśmienity i niemalże identyczny, jak dnia poprzedniego.
Punktualnie, na scenę wchodzi
SABATON i za przeproszeniem, rozpierdala
Nie spodziewałem się tak dobrego występu Szwedów, tym bardziej, iż muzycznie to tak...no nie do końca mój cup of tea. Chłopaki zaczęli od mocnego uderzenia, a zarazem jednego z nielicznych, lubianych przeze mnie kawałków -
"Ghost Division". To, co od razu rzuciło się w oczy, to radość w oczach Joakima, który nie ukrywał, że jest dumny z faktu, iż może się pokazać w takim miejscu, jak Knebworth. Chłopakom rwało się do grania, jak diabli. Set mieli bardzo dobry, a mosh mu towarzyszący, był jednym z większych. Zespół stwierdził, że wszystko jest wspaniałe, publika, miejsce, pogoda...tylko czas im dany jakoś niezbyt długi. Joakim zażartował pod koniec, że kurczę, dopiero co się rozgrzali, a tu już koniec występu
No i chyba nie spodziewali się takich owacji, jakie im publiczność zgotowała. Widać było, że Ci ludzie cieszą się z samego WYSTĘPU, a nie z szybko zarobionej kasy...mimo, iż to niekoniecznie mój ulubiony gatunek muzyki, to bawiłem się przednio, a sam koncert był dla mnie jedną z większych niespodzianek. Dychy dać nie mogę, ale myślę, że
9/10 to ocena zupełnie fair. Niezła rozgrzewka przed kolejnymi zespołami. Oto i zdjęcia, wyszły całkiem przyzwoicie, jako, że za mną stał dwumetrowy byk, który wszelkie wstrząsy i szturchnięcia przyjmował na siebie
:
http://img694.imageshack.us/img694/1251/dsc02470py.jpg
http://img694.imageshack.us/img694/7484/dsc02473zn.jpg
http://img834.imageshack.us/img834/4677/dsc02474k.jpg
http://img709.imageshack.us/img709/928/dsc02476s.jpg
http://img843.imageshack.us/img843/8859/dsc02480.jpg
http://img231.imageshack.us/img231/782/dsc02481x.jpg
http://img638.imageshack.us/img638/5447/dsc02483rr.jpg
http://img508.imageshack.us/img508/5264/dsc02484.jpg
http://img217.imageshack.us/img217/6868/dsc02490y.jpg
http://img831.imageshack.us/img831/7222/dsc02491n.jpg
http://img227.imageshack.us/img227/9171/dsc02493m.jpg
Joakim dziękuje publiczności
http://img84.imageshack.us/img84/3640/dsc02495o.jpg
polski akcent
http://img267.imageshack.us/img267/1331/dsc02488z.jpg
i szybki odwrót na Apollo Stage
http://img594.imageshack.us/img594/6274/dsc02496h.jpg
http://img820.imageshack.us/img820/2875/dsc02497t.jpg
gdzie właśnie zaczynała grać...
LACUNA COIL
Powiem wprost. Największe rozczarowanie całego festiwalu. Wcześniej, miałem przyjemność dwukrotnie oglądać Cristinę i spółkę, ale nigdy nie wypadli tak blado, jak tym razem. Zero interakcji z publicznością, jakby jakiś marazm się szerzył w tej grupie i siał spustoszenie...trochę żałuję, że opuściłem dla Lacuny
SOULFLY, z tego co słyszałem, dali koncert nieporównywalnie lepszy. Choć z drugiej strony - nie zdążyłbym wtedy dopchać się pod samą scenę na mój ukochany
Anthrax, który grał po Lacunie. Ten koncert oglądałem pod drugimi barierkami, kilkanaście metrów od sceny, po nim dopiero zacząłem przepychać się bliżej i bliżej...Wracając do koncertu - grupa zrobiła to mniej więcej tak: wyszła, zagrała i poszła. Chyba nie są w najlepszej formie, a na dodatek, jeśli tak traktują fanów, to ja przepraszam, ale wysiadam. Koncert na Download Festival w 2006 dali nieporównywalnie lepszy - zupełnie, jakby to dwa różne zespoły grały. Tymczasem w oczach ludzi dookoła widziałem jedynie rozczarowanie. W swoich nie widziałem nic, ponieważ: a) po nich grał najważniejszy dla mnie zespół , b) nie miałem lusterka
Występ oceniam na
2/10. Fot niewiele, bo stałem niezbyt blisko i nawet nie chciało mi się wysilać:
http://img697.imageshack.us/img697/4161/dsc02509u.jpg
http://img844.imageshack.us/img844/8470/dsc02510s.jpg
http://img413.imageshack.us/img413/3171/dsc02511s.jpg
http://img84.imageshack.us/img84/9518/dsc02512x.jpg
http://img525.imageshack.us/img525/2149/dsc02513k.jpg
jakaś upadła anielica
http://img155.imageshack.us/img155/3826/dsc02517n.jpg
tłum za mną
http://img153.imageshack.us/img153/1151/dsc02520yt.jpg
Po koncercie, fani Lacuny Coil zmyli się w bardzo szybkim tempie, a ja, dzielnie zaszarżowałem pod samą scenę, by oglądać moich herosów. Moich idoli. Moje lata młodzieńcze. I to po raz kolejny, w tym roku, miesiąc po miesiącu...Nie oczekujcie w przypadku tego zespołu, wyważonych słów i subiektywnej oceny
Więc do dzieła. Po odstaniu swojego pod barierkami, w końcu wyszedł na scenę
ANTHRAX.
Zaczęło się, od wielkiej bomby. Pierwsze dźwięki i już wiedziałem -
"Caught In The Mosh" torbę z aparatem, i żarciem, puściłem za barierki i dałem się ponieść muzycznej ekstazie...mosh pit zrobił się taki, że aż Joey zwrócił na niego uwagę
Po nim, jeszcze nie zdążyły spaść emocje, a Wąglik przeszedł do
Got The Time - byłem w siódmym niebie, bo widziałem, że piosenki pokrywają się z warszawską listą, czyli - rozumowałem - będzie "Antisocial". Ale spokojnie, następny był
"Madhouse", na którym wydawało się, że publika rozsadzi cały ten plac...początek następnego utworu i już wiem. Tak. Tych dźwięków nie mógłbym pomylić z niczym innym.
ANTISOCIAAAAAAL!!! wydarłem się głośno i podniosłem uprzednio przygotowaną kartę z wymalowanym, tym właśnie tytułem. Pamiętam, jak poprzednio, na koncercie w Warszawie, Joey mnie dostrzegł i wskazał palcem, tym razem, tak szalałem na "Antisocial", że Scotty się uśmiechnął i pokazał mi wystawiony kciuk...niby nic, ale to tylko wzmocniło moje doznania. Gdyby po tym utworze, zagrali kolejnego killera, to chyba bym nie przeżył. Okazało się, że zagrali.
Indians" gwoli ścisłości. Ja jednak przeżyłem. Choć nie do końca już rejestrowałem co się ze mną dzieje. Popłakałem się. Zdążyłem jeszcze walnąć fotę, bo zauważyłem, że jakiś koleś za mną, ma na łbie słynny pióropusz...Po tym kawałku, chciałem się szybko czegoś napić, bo sądziłem, że zagrają "Only" jak w Polsce. Bardzo szybko z tego zrezygnowałem, kiedy Scotty podszedł do mikrofonu i zapytał, czy chcielibyśmy usłyszeć coś naprawdę starego, coś z początków grupy. W tym momencie przeszły mnie ciarki...Szybko sięgnąłem po torbę, w której znajdowała się pierwsza płyta Anthraxu, kupiona kilka godzin wcześniej. Wystawiłem ją do góry, a Joey magle wrzasnął "METAAAAL" i już wiedziałem - wydarłem się tak głośno, że ludzie zaczęli na mnie spoglądać. A jak się wydarłem? to było coś w stylu "KURWAAAAA!!!!THRASHING FUCKIN' MAAAAAAD!!!" Przy tym kawałku dałem z siebie dosłownie wszystko. Nie mogłem uwierzyć - do tej pory nie potrafię - Anthrax zagrał
moje trzy ulubione kawałki, jeden po drugim. Po tym utworze jeszcze długo dochodziłem do siebie, myślałem, że to już będzie koniec, a oni jeszcze z
"I Am The Law" wyskoczyli!!! Płytę miałem już schowaną w torbie, torba tradycyjnie - za barierkami, a co robi saren? Słysząc pierwsze akordy "I Am The Law" odpycha kolesia za sobą (ścisk był niemiłosierny) i ściąga koszulkę Anthraxu, którą ma na sobie od rana. Kto mnie spotkał w Warszawie, ten wie, że jest ona z nadrukiem motywu tego właśnie singla, z wielkim napisem z tyłu "I AM THE LAW". Resztkami sił, wywiesiłem ją do góry, odwracając tyłem i skacząc ile sił w nogach...Wąglik zafundował mi nie lada atrakcje, a "Metal Thrashing Mad" na żywo, zapamiętam do końca życia! Zachowanie sceniczne również było bez zarzutu. Naocznie było widać, że Scotty i Joey cieszą się z pojednania, co zresztą na samym początku Scotty subtelnie wyraził, w stylu "I'm very happy to announce this motherfucker (...)". Cieszyli się i z pojednania i z samego koncertu. Na koniec Scotty życzył dobrej zabawy podczas kolejnych koncertów i Rammsteina , po czym zespół schodzi ze sceny. Ja, ledwo żywy, opuszczam miejsce pod barierkami, ponieważ nie interesują mnie trzy kolejne koncerty z głównej sceny, czyli
Papa Roach, Good Charlotte i Placebo. Dałbym 10/10, ale za "Metal Thrashing Mad" oceniam na
11/10
Zdjęcia z Anthraxu:
http://img132.imageshack.us/img132/9134/dsc02522xt.jpg
http://img135.imageshack.us/img135/1152/dsc02524w.jpg
w oczekiwaniu na zespół
http://img9.imageshack.us/img9/2008/dsc02525e.jpg
pamiętacie tego małego szatana, o którym wspominałem przy okazji koncertu Turisas, na Saturn Stage? No to zobaczcie, kto się koło mnie kręci w oczekiwaniu na Anthrax. W tym momencie pokazałem mu zdjęcie z poprzedniego dnia, by się upewnić, że to jest on. Od razu poczuł się dumny, hehe...a ja tymczasem ostrzegłem panią z dzieciakiem koło mnie, by uważała na pociechę, bo tam, gdzie kręci się ów chłopak, tam jest największy bajzel w tłumie (zresztą to się akurat potwierdziło). Oto i ten szatan po raz drugi, w koszulce Slipknot:
http://img695.imageshack.us/img695/1893/dsc02526nu.jpg
i sam Anthrax:
http://img217.imageshack.us/img217/4776/dsc02534x.jpg
http://img709.imageshack.us/img709/444/dsc02533e.jpg
http://img217.imageshack.us/img217/8624/dsc02532p.jpg
http://img413.imageshack.us/img413/5538/dsc02531a.jpg
http://img843.imageshack.us/img843/3781/dsc02541.jpg
http://img837.imageshack.us/img837/3782/dsc02542c.jpg
http://img52.imageshack.us/img52/1280/dsc02543d.jpg
http://img835.imageshack.us/img835/9104/dsc02547g.jpg
http://img695.imageshack.us/img695/547/dsc02548j.jpg
http://img717.imageshack.us/img717/4295/dsc02549a.jpg
http://img375.imageshack.us/img375/3059/dsc02550i.jpg
chłopaczek na "Indians"
http://img826.imageshack.us/img826/494/ ... 311400.jpg
Na głównej tego dnia, oglądam dopiero Rammstein i to ze stosunkowo dalekiej odległości. W planach miałem koncert
Katatonia, chłopaków widziałem już na żywo kilka miesięcy temu i wywarli oni na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Jako, że grali oni w Bohemia Tent, musiałem przejść koło Saturn Stage, przy którym zatrzymałem się na 10 minut i posłuchałem
FEAR FACTORY. Upewniłem się tym samym, że ten zespół zupełnie mi nie leży. Z myślą o fanach z różnych zakątków internetu, strzeliłem kilka zdjęć, przed dalszą wędrówką w kierunku namiotu:
http://img265.imageshack.us/img265/29/dsc02552es.jpg
http://img825.imageshack.us/img825/1690/dsc02553.jpg
http://img339.imageshack.us/img339/4369/dsc02554i.jpg
http://img835.imageshack.us/img835/7674/dsc02555v.jpg
http://img693.imageshack.us/img693/7050/dsc02560n.jpg
Po czym popędziłem do w/w Bohemia Tent, gdzie po kilku minutach czekania, występ rozpoczęła szwedzka
KATATONIA. Szczerze mówiąc, to na tym koncercie dopiero zacząłem dochodzić do siebie po poprzednim, to i też nie do końca zarejestrowałem, jak chłopacy zagrali. Pamiętam, że set mieli dość podobny, do tego, na którym byłem kilka miesięcy wcześniej, z tą różnicą, że Jonas wyglądał na chorego. Nie piszę tego w żadnym wypadku żartobliwie - ale, tak mi się właśnie zdawało. Tradycyjnie już, zasłaniał twarz włosami, wyglądając przy tym jak owłosione zwierzątko z takiej jednej bajki (jeśli mnie pamięć nie myli, to z Muminków, hehe). Pod koniec koncertu wyraźnie dało się zauważyć ulgę na jego twarzy, więc chyba coś jest na rzeczy. Oby tylko nic poważnego. Wypadli "tak se". Daję
6/10
Kilka fotek:
http://img811.imageshack.us/img811/7311/dsc02572.jpg
http://img408.imageshack.us/img408/9236/dsc02570i.jpg
http://img12.imageshack.us/img12/4486/dsc02573j.jpg
http://img842.imageshack.us/img842/4810/dsc02576j.jpg
http://img201.imageshack.us/img201/9651/dsc02580u.jpg
http://img441.imageshack.us/img441/7629/dsc02581j.jpg
i publika na koniec
http://img202.imageshack.us/img202/9439/dsc02575a.jpg
Po Katatonii dość czasu na tyle, by skoczyć w ekspresowym tempie na pole namiotowe, gdzie schowałem moje suweniry i inne takie, uzupełniłem zapas soków w podręcznej torbie, zmieniłem kompletnie przepoconą koszulkę Anthraxu, na tę festiwalową, po czym pognałem w kierunku Saturn Stage, gdzie pozostałem do samego końca występów w tej części areny. Kilka minut i dopchałem się pod same barierki, dokładnie tam, gdzie stałem rano na Sabatonie. W oczekiwaniu na zespół, poznałem dwie, bardzo sympatyczne Rzymianki, z którymi to wymieniłem się wieczorem danymi kontaktowymi. Jak się okazało, to kompletne wariatki, w pozytywnym sensie tego słowa. Jedną z nich (Antonellę) wpuściłem pod barierki na Motley Crue, bo jak się okazało - to miłość jej życia; przyleciała na jeden dzień, właśnie na jego koncert
poza tym, ochraniałem dzięki temu jej głowę, bo ludzie zaczynali "pływać" po tłumie, co może się wydawać fajne z daleka, a już niekoniecznie takie jest dla osób w pierwszych rzędach, które obrywają najdotkliwiej. Oto i ja z Rzymiankami
http://img7.imageshack.us/img7/9185/dsc02613kp.jpg
http://img191.imageshack.us/img191/5347 ... 912060.jpg
Kilkanaście zapoznawczych minut z koleżankami i następuje ostre wejście zespołu
APOCALYPTICA
Ostre, bo zaczynają od coveru
Master of Puppets. Jako, że już doszedłem do siebie po koncercie Wąglika, krew znowu szybciej mi popłynęła. Znów zaczął się dziki szał, darcie się na całego i skakanie, jakbym za chwilę miał te barierki przeskoczyć i wpaść na scenę...Nie ukrywam, że najbardziej przeżywałem covery, a było ich kilka. Ku mej uciesze, pod nóż poszło jeszcze
Fight Fire With Fire,
Seek & Destroy (!!!) i jeden kawałek Sepultury
Inquisition Symphony. Zespół zaprezentował się wyśmienicie, a to co jego członkowie wyprawiali z wiolonczelami, przechodziło ludzkie pojęcie. Muzycy klasyczni, złapaliby się za głowy:-) Na scenie byli jednym wielkim wulkanem, zagrali bezbłędnie i obłędnie. Ja ponownie miałem szczęście, tym razem to Paavo zwrócił na mnie uwagę, bo byłem chyba punktem zapalnym szaleństw pod sceną. No i wspólne odśpiewywanie(czyt. wycie) kawałków Metalliki, które tak dobrze przecież znałem...Pod koniec ogłosili jeszcze, że wracają z jesienną trasą (czy będę? też pytanie!) oraz nowym albumem. Koncert wyborny, szkoda tylko, iż tak szybko się skończył. Daję
9,5/10
Udało mi się strzelić kilka bardzo dobrych zdjęć i tutaj się nimi podzielę.
Po drodze na Apokaliptycznych, można było spotkać taką, sympatyczną cudaczkę:
http://img189.imageshack.us/img189/9494/dsc02585nk.jpg
http://img18.imageshack.us/img18/6749/dsc02586q.jpg
TA konkretnie, polska flaga prześladowała mnie codziennie. Widocznie człowiek ją trzymający, ma podobny gust do mojego, bo na większości koncertów, stał pod tą samą sceną
http://img413.imageshack.us/img413/3746/dsc02588k.jpg
a to już Apocalyptica:
http://img251.imageshack.us/img251/6803/dsc02583uf.jpg
http://img576.imageshack.us/img576/9268/dsc02589k.jpg
http://img713.imageshack.us/img713/2562/dsc02591a.jpg
http://img839.imageshack.us/img839/3952/dsc02592z.jpg
http://img844.imageshack.us/img844/4278/dsc02593f.jpg
http://img812.imageshack.us/img812/152/dsc02597.jpg
http://img198.imageshack.us/img198/6927/dsc02599av.jpg
http://img686.imageshack.us/img686/7302/dsc02600t.jpg
http://img130.imageshack.us/img130/9871/dsc02602j.jpg
po tym, co wyprawiali z wiolonczelami, nie dziwię się, że chce im się pić:
http://img822.imageshack.us/img822/3285/dsc02603f.jpg
http://img265.imageshack.us/img265/839/dsc02604j.jpg
http://img707.imageshack.us/img707/9182/dsc02605g.jpg
http://img227.imageshack.us/img227/2548/dsc02608a.jpg
http://img834.imageshack.us/img834/5043/dsc02611g.jpg
pożegnanie z publicznością
http://img835.imageshack.us/img835/8569/dsc02612e.jpg
Przerwa pomiędzy tym występem, a następną gwiazdą, trwała prawie godzinę. Przez ten czas zdążyłem lepiej poznać moje nowe towarzyszki oraz zdobyć setlistę zespołu Delain, o której pisałem na początku mojej recenzji. Jakim cudem dorwałem ją właśnie teraz? Przyglądałem się sympatycznemu panu z ochrony (zawsze miałem do niego szczęście, bo za każdym razem stał przy tej scenie właśnie), który rozmawiał o czymś z drugim ochroniarzem, mając w ręku pogniecioną kartkę. Wysiliłem swój wzrok i przeszył mnie dreszcz. Zauważyłem jedno słowo -
"Invidia". Drugi raz nie musiałem spoglądać - krzyknąłem do ochroniarza i pokazałem na migi (było niesamowicie głośno), że chcę zrobić zdjęcie tej kartki papieru, którą właśnie trzymał. Podszedł do mnie i odpalił, że da mi ją, jeśli zgadnę, czyja to setlista i kto ją napisał. Odparowałem jednym tchem: "To set Delain, który wczoraj rozpoczynał festiwal, a napisała go Charlotte Wessels!". Z widoczną oznaką zdumienia, pan ochroniarz dał mi upragniony kawałek papieru i pogratulował znajomości zespołów, na które przychodzę:-) Z wielkim bananem na twarzy, schowałem mój skarb do torby, która towarzyszyła mi przez cały weekend. Wydawało mi się, że już nic nie polepszy mi iście anielskiego humoru, kiedy na scenę wkroczyła Skin wraz ze...
SKUNK ANANSIE
Jedna z największych niespodzianek dla mnie. Nigdy nie byłem wielkim fanem tego zespołu, a pod barierkami stałem, bardziej w oczekiwaniu na Motley Crue...Po kilku minutach zacząłem się zastanawiać, czy Skin przypadkiem czegoś nie bierze
Mogłaby startować w konkursie na najbardziej szaloną osobowość muzyczną. Mimika twarzy, ruchy ciała - po scenie poruszała się, niczym zwinna kocica. Jej koncert, to przykład tego, jak można się świetnie bawić, znając repertuar artysty tylko cząstkowo. Szczerze mówiąc, to liczyłem na odpoczynek podczas jej koncertu, a tymczasem - ogarnął mnie dziki szał, zresztą ogarnął on całą publikę zgromadzoną na tym koncercie. Skin szalała do tego stopnia, że ochrona za nią nie nadążała, a ona sama, dwukrotnie wskoczyła w tłum, po którym pływała, chodziła, jednocześnie śpiewając. Jej drugie wejście w publikę, miało miejsce przy mojej skromnej pomocy - i tu muszę się pochwalić -
trzymałem Skin za...no, za pupę pomagając jej wejść w tłum...kolega po mojej lewej stronie, przeżywał za to fakt, iż Skin zatkała mu twarz swoimi piersiami, podczas szukania dogodnego miejsca do wskoczenia za barierki;-) Cóż za kobieta! Wcielenie diabła (scenicznego). Na dodatek, ona tak szalała przez cały koncert, ochrona była już widocznie zrezygnowana. Podczas występu, wokalistka pokazała też, że potrafi grać na gitarze oraz, że ma wyśmienite poczucie humoru oraz rewelacyjny kontakt z fanami. Gdybym był fanem Skunk Anansie, dałbym im dziesięć na dziesięć, moja ocena
9/10
Oto i zdjęcia z tego niesamowitego przeżycia (część z nich robiona telefonem):
http://img844.imageshack.us/img844/6241/dsc02619.jpg
http://img831.imageshack.us/img831/637/dsc02618t.jpg
http://img19.imageshack.us/img19/4700/dsc02617uu.jpg
http://img717.imageshack.us/img717/921/dsc02616y.jpg
http://img829.imageshack.us/img829/9315/dsc02615.jpg
http://img189.imageshack.us/img189/1482/dsc02622vu.jpg
http://img713.imageshack.us/img713/8618/dsc02623s.jpg
http://img707.imageshack.us/img707/4535/dsc02624je.jpg
http://img294.imageshack.us/img294/5885 ... 311736.jpg
http://img62.imageshack.us/img62/5939/i ... 311741.jpg
http://img713.imageshack.us/img713/383/ ... 311740.jpg
http://img121.imageshack.us/img121/2408 ... 311755.jpg
http://img266.imageshack.us/img266/8350 ... 311741.jpg
a tutaj, zaczynają się szaleństwa Skin:
http://img820.imageshack.us/img820/912/ ... 311759.jpg
http://img13.imageshack.us/img13/3979/i ... 311801.jpg
http://img641.imageshack.us/img641/1060 ... 311801.jpg
http://img43.imageshack.us/img43/2949/i ... 311803.jpg
http://img820.imageshack.us/img820/6338 ... 311800.jpg
http://img832.imageshack.us/img832/7750 ... 311804.jpg
Koncert się skończył, a ludzie jeszcze długo bili brawa za ten elektryzujący występ...Teraz trzeba tylko odstać GODZINĘ, by zacząć podziwiać ostatni zespół grający tego dnia na Saturn Stage, czyli...
MöTLEY CRüE
Co by o nich nie mówić, to w końcu legenda szalonych lat osiemdziesiątych, królowie hair/glam rocka, bożyszcze dla wielu kobiet (co spostrzegłem na tym koncercie). Od czego zacząć opisywanie ich koncertu, hm...pierwsze spostrzeżenie, jakie mi się nasunęło, będzie dość śmieszne, aczkolwiek prawdziwe. Na Motlejach największa liczba kobiet, wyniesiona ponad tłum, pokazywała swoje piersi, co publika skrzętnie odnotowywała za pomocą "ooooohów" i "aaaaahów" oraz wiwatów. Vince musiał być tym faktem usatysfakcjonowany
Potwierdziła się też miłość mojej nowej koleżanki, którą wcisnąłem pod barierki - do tej pory spokojna i opanowana, teraz zaczyna szaleć, wyć i piszczeć, jak nastolatka (a jest w moim wieku). Po jakimś czasie, zacząłem sobie wyobrażać, jaki szok musiała ta grupa wywoływać 20 lat temu, skoro teraz rozpalają niewiasty do czerwoności...Sam występ oceniam bardzo dobrze, wokalista okazał się być niezłym showmanem ,a publiczność tylko niosła go do góry jeszcze bardziej. Idąc do zestawienia utworów, nie miałem jakichś specjalnych życzeń, aczkolwiek gratulacje dla zespołu, za zagranie moich ulubionych utworów, w liczbie czterech. Były to: jeden z początkowych
"Dr. Feelgood", następujący zaraz po nim
"Too Fast For Love", jak i
Wild Side" oraz mój personalny faworyt, którym zakończyli swój występ, czyli
"Girls, Girls, Girls" Mogłem czuć się spełniony. Zespół też, bo występ dali pierwszorzędny. Nie ma się w sumie do czego przyczepić, daję
9/10 Zdjęcia będą robione głównie telefonem, ponieważ bateria aparatu powoli zaczynała domagać się doładowania...
Ludzie zgromadzeni na tym występie:
http://img693.imageshack.us/img693/4192/dsc02640c.jpg
http://img441.imageshack.us/img441/10/i ... 311926.jpg
http://img168.imageshack.us/img168/3354 ... 312032.jpg
http://img806.imageshack.us/img806/1846 ... 311957.jpg
kark szalonej Rzymianki, którą osłaniałem pod barierkami:
http://img695.imageshack.us/img695/5948 ... 311838.jpg
i wracamy na scenę:
http://img819.imageshack.us/img819/1760/dsc02628n.jpg
http://img638.imageshack.us/img638/4105/dsc02630j.jpg
http://img59.imageshack.us/img59/3977/dsc02632c.jpg
http://img651.imageshack.us/img651/784/dsc02636h.jpg
http://img228.imageshack.us/img228/1319/dsc02639w.jpg
http://img841.imageshack.us/img841/8346 ... 311954.jpg
http://img529.imageshack.us/img529/3375 ... 311954.jpg
http://img821.imageshack.us/img821/6672 ... 311956.jpg
http://img833.imageshack.us/img833/2188 ... 312034.jpg
http://img717.imageshack.us/img717/6800 ... 312035.jpg
http://img201.imageshack.us/img201/9315 ... 311956.jpg
http://img837.imageshack.us/img837/5900 ... 311957.jpg
http://img175.imageshack.us/img175/9201 ... 311959.jpg
http://img830.imageshack.us/img830/3972 ... 312002.jpg
http://img9.imageshack.us/img9/6611/img ... 312006.jpg
Po tym koncercie, pozostało już jedno miejsce, w które mogłem się udać, a była to bez wątpienia - główna scena, totalnie już zatłoczona - nie miałem najmniejszej szansy, by spod barierek przy Saturn Stage, dostać się w 5 minut w pobliże Apollo Stage, na którą wyszedł właśnie...
RAMMSTEIN
Dwie rzeczy, do których mogę się przyczepić. Po pierwsze, żal, że nie mogłem dostać się bliżej sceny, a co za tym idzie - nie zrobiłem żadnego, konkretnego zdjęcia. Po drugie - zespół miał zakontraktowane 2 godziny, a skończył pół godziny wcześniej. Na chwilę obecną, nie znam dokładnie przyczyny takiego stanu rzeczy. To by było na tyle, jeśli mowa o narzekaniach. Czas przejść do konkretów, a jeśli już przy nich jesteśmy, to powiem wprost: Rammstein dał
NAJLEPSZY koncert całego festiwalu. Znam tę kapelę raczej przelotnie i to z dwóch starych albumów "Herzeleid" i "Sehnsucht", więc odpuściłem sobie przepychanki i pozostałem w sporej odległości od sceny, aczkolwiek była to odległość na tyle rozsądna, by widzieć dokładnie, co się tam wyprawia. Już wcześniej znajomy mi mówił - nie odpuszczaj ich koncertu, bo przegapisz coś niesamowitego! Dobrze, że mi o tym powiedział, bo w innym wypadku mógłbym ominąć najlepszy w życiu pokaz pirotechniczny, z wszechobecnymi płomieniami oraz popisy charyzmatycznych członków zespołu (największe pokłony biję klawiszowcowi). Nie mam zielonego pojęcia, jak to opisać - żadne słowa nie oddadzą tego, jak to wszystko wyglądało...no ale kilka faktów:
Największe wrażenie zrobiły na mnie rakiety, wystrzelone równolegle z konsolety, w kierunku sceny (w liczbie 5, bądź 6) - zakrzyknąłem tylko "Holy shit!", o ogniu wspominał nie będę, bo ten towarzyszył nam przez cały koncert. Była masa fajerwerków, muszę przyznać - efektownych. Samojezdna bieżnia, po której ciągle dreptał kościsty klawiszowiec, ogromna armata, kształtem przypominająca penisa, którą wokalista ujeżdżał, a z której przez cały czas na publiczność tryskała piana (podczas utworu
"Pussy"), oraz przejażdżka pontonem po publiczności, w czasie której klawiszowiec paradował to z niemiecką flagą, to z brytyjską...a owa przejażdżka trwała jakieś 10 minut!!! Później jeszcze ogromne dmuchawy wpompowały w tłum masakryczną ilość papierowego śniegu, który łapali ludzie, będący jeszcze daleko, daleko za mną. Na pewno o wielu rzeczach zapomniałem tutaj wspomnieć, ale to tylko dlatego, iż Rammstein wywarł na mnie kolosalne wrażenie. Od strony muzycznej, zarejestrowałem fakt, że zagrali utwory, które dość dobrze kojarzę, na czele z moim faworytem
Du riechst so gut", a także kilkoma innymi, z którymi byłem dość dobrze zaznajomiony: wspomniany wcześniej
"Pussy",
"Du hast",
"Sonne" oraz
"Feuer frei!". Wyżej wymienione znam, więc mogłem spokojnie o nich napisać, naturalnie - setlista była znacznie dłuższa, aczkolwiek pozostałych kawałków nie kojarzę z nazwy, więc siłą rzeczy - wymienić ich nie mogę. Reasumując - tutaj nie może być innej oceny, jak
11/10
Jak już wcześniej wspominałem - zdjęć brak. Zrobiłem kilka, by pokazać Wam orientacyjnie, gdzie stałem:
http://img208.imageshack.us/img208/2508/dsc02641nz.jpg
http://img17.imageshack.us/img17/4152/dsc02643r.jpg
tłum za mną:
http://img718.imageshack.us/img718/1725/dsc02642z.jpg
najzagorzalszy fan Rammstein (BIGGEST RAMMSTEIN FAN WITH ME):
http://img121.imageshack.us/img121/2258/dsc02645l.jpg
i to już koniec sobotnich szaleństw. Przynajmniej - tak mi się wydawało, bo po dotarciu na pole namiotowe, tradycyjnie już, zaczęła się zabawa, trwająca do białego rana. Ja byłem w tym momencie totalnie wyczerpany, a przecież jeszcze niedziela mnie czekała, z takimi perełkami, jak Slayer, Pendulum i Iron Maiden... (c.d.n.)