dokładnie! pomijając już to, że jest ładna i ślicznie jej w upiętych włosach, to na podziw zasługuje jej silna wola. prawie każdy inny summoner po odkryciu brudów skrywanych przez kapłanów Yevonu dałby sobie spokój z pielgrzymką. Yuna natomiast chciała pokonać Sin dla mieszkańców Spiry a nie dla Świątyni. pozwlę sobie jeszcze rzucić cytatem:Ivy pisze:dziewczyna ma sporo fanów, którzy zapewne jakieś pozytywy w niej widzą.
"Small voice, small frame, but a will that towers over Gagazet's peak."
gdyby się "bojajała" to by nie decydowała się na zostanie summonerką. nie rozumiem też tego całego czepialstwa w stosunku do Yuny. po pierwsze, wcale nie powtarzała co chwila "I must defeat Sin", co można wywnioskować z Waszych wypowiedzi. słowa te nigdy nie były wypowiadane ot tak sobie.Gveir pisze:Jest i szarą myszką i cichą, bojającą się postacią. I bezbarwną do tego. Paradoksalnie dopiero jej wersja z X-2 - idiotka do kwadratu nadaje się do czegokolwiek i można w końcu ją jakkolwiek ocenić wtedy.
co do Yuny z FFX2, to stosunek do niej tłumaczę sobie jedynie tym, że nie została pokazana jej przemiana i po przesiadce z FFX można doznać małego szoku. należy pamiętać, że między obydwiema grami minęły 2 lata, z których graczom znane jest tylko kilka chwil. nie wiemy więc co się z nią działo i jak się zmieniała. także argumenty "gwałtownym powrocie do radości życia" są nie na miejscu.
wracając do "bojajania" się i bycia "szarą myszką", chyba zapomnieliście o tym, co zrobiła z ludźmi, którzy ją porwali w Luca.
ogólnie jak czytam ostatnie wypowiedzi, to z tego całego morza czepialstwa wniosek nasuwa mi się taki, że większości nie odpowiada japońskie podejście do kreowania postaci. chyba zapominacie, że seria FF to JRPG, więc postacie pokroju Cait Sith, Quina, itp. to normalka. podobnie jak hiperaktywny młodzieniaszek z lajtowym podejściem do życia. jeśli ktoś decyduje się na granie w JRPG, to powinien akceptować charakterystyczne dla gatunku cechy; jeśli nie to zawsze zostają produkcje zachodnie.