Tłumaczenia Final Fantasy
Moderator: Moderatorzy
Sephiria, a co powiesz o Bodhi? Nie widziałem angielskiej wersji a w polskiej bardzo mi się podobała :D
A co do początkowej sceny, lol dopiero czytając posta sobie przypomniałem, że za pierwszym razem wyłączyłem grę jak usłyszałem Irenicusa... i pomyśleć, że wcześniej sądziłem, że polska wersja jest bez zarzutów, amnezja o.O'
A co do początkowej sceny, lol dopiero czytając posta sobie przypomniałem, że za pierwszym razem wyłączyłem grę jak usłyszałem Irenicusa... i pomyśleć, że wcześniej sądziłem, że polska wersja jest bez zarzutów, amnezja o.O'
glamorous vamp
Konfrontowali z innymi polonizacjami z gatunku i nie tylko. Dobra polonizacja nie była wówczas na porządku dziennym, jak napisałaś - wielka improwizacja. Starczy wspomnieć jakie polonizacyjne kiszki wychodziły spod godła CODY (zdaje się dzisiejsza Cenega, ale głowy nie dam). CDP też wcale nie równał się wysokiej jakości, wystarczy choćby wspomnieć poprzedniczkę omawianej gry - tam to już na pierwszy rzut oka widać było, że dubbing jest skaszaniony, nie trzeba było zapoznawać się z oryginałem. W kontakcie z BG2 od razu czuć było, że ma się do czynienia z perełką, wykonaną starannie. Kto tam wówczas miał w głowie interesować się oryginalną wersją, skoro to, co mu podali było nie tylko strawne, ale wręcz bardzo dobre. Tym bardziej że w Polsce była dostępna jedynie wersja spolonizowana.Sephiria pisze: Których 96-98% nigdy nie miało w ręce angielskiego oryginału. No to jakie mogło być inne zdanie, skoro to grono nie miało z CZYM skonfrontować polonizacji?
Nie chodziło mi tylko o fachowców z branży lokalizacyjnej, ale ogólnie o branże gier komputerowych, w szczególności recenzentów gier. Polonizacja BG2 otrzymała wysoką ocenę w CDA (na pewno nie poniżej 8 ), w ŚGK zdaje się recenzowali od razu spolonizowaną wersję, ale też by napisali gdyby coś im w polonizacji nie pasowało. Piszesz, że każdą ocenę i recenzję można kupić? Ok, ale to już trochę teoria spisku, w to się nie wgłębiam i nie komentuję.Sephiria pisze: Jakich fachowców? (...) Nic dziwnego, że na tamte czasy, ogół czyli CDP Cenega + reszta uznały że to faktycznie był "sukces".
Nie że wiara... Ja sam uważam tą polonizację za bardzo dobrą, swego czasu spędzałem przy grze większą częśc swojego życia, i nie tylko ja. Przy byle gównie to ja bym tyle czasu nie spędzał. Z pewnością polonizacja ta nie jest jedną z NAJGORSZYCH i próbowałem to wykazać.Sephiria pisze: Tak jak twoja wiara w listę płac, rzetelność fachowców etc.
A po co miałem załatwiać sobie angielską wersję, skoro polski dubbing mi nie przeszkadzał? Ale nie, z pełną ang wersją nie miałem wprawdzie kontaktu, ale swego czasu zapoznawałem się z angielskimi próbkami głosów wszystkich postaci. Z tego co pamiętam, nie powaliły mnie na kolana, no ale byłem już wówczas po kilkukrotnym przejściu polskiej wersji, przyzwyczaiłem się i polubiłem wszystkie postaci i ich głosy... Tą sytuację porównałbym trochę do tego, że ktoś jeździ sobie całkiem niezłym autem, powiedzmy nową Toyotą Corollą, a ktoś inny, kto rozbija się Lamborghini wyśmiewa się z niego, że jego auto jest najgorsze... Nie ma racji, bo Corolla nie jest najgorszym autem, ba, jest bardzo dobrym, na polskie warunki przoduje, tylko że kolo jest za bardzo zapatrzony w swoje lamborghini. To, że polski dubbing był SŁABSZY od angielskiego nie znaczy jeszcze, że jest SŁABY i że dyskwalifikuje to całą polonizację.Sephiria pisze: Należałoby też postawić pytanie, czy uznająć dubbing za świetny miałeś do porównania obie wersje, czyli PL i oryginał? Jak nie, to nie mamy o czym rozmawiać.
No dobra, ale wracając do tematu - nawet jeśli psioczysz na wersję pl BG2 (co moim zdaniem świadczy, że masz trochę zbyt wygórowane wymagania. ), to uważam że Haichi mógł podać lepszy przykład - Dungeon Keeper 2. Tam głos lektora też nagrywał któryś znany aktor (Marian Kociniak? nie jestem w 100% pewny...), a potem twórcy polonizacji otrzymali za nią pochwałę od Bullfroga. Wszystko zależy od podejścia do roboty.
Spolszczenia gier.
Ma bardzo dobry głos w oryginale, natomiast nie wiem jak w polskiej wersji, bo na szczęście tak daleko w BG2PL nie doszłam. Mój ulubiony fragment z jej udziałem to spotkanie z nią w labiryntach Spellhold, krótko przed zmianą bohatera w formę Slayera. Woła wtedy: Here mousie, mousie. Our little game is at an end (lub jakoś podobnie). Z jednej strony jest to wypowiedziane miłym, łagodnym głosem z nutą rozbawienia, lecz momentalnie przechodzi w gniewny ton, gdy spotyka ją taka niespodzianka "Get AWAY! Irenicus must know of this. Angielscy lektorzy mają tą przewagę nad polskimi dublerami, że znakomicie operują intonacją.Boni pisze:Sephiria, a co powiesz o Bodhi?
Boni - tu masz tą pierwszą kwestią scenę z Irenicusem na samym początku: http://uk.youtube.com/watch?v=wZUjuoepk ... re=related
A tu mała próbka Jona w oryginale: http://uk.youtube.com/watch?v=JlvdJWyGThs
Na jego przykładzie znakomicie widać klasę aktora. Wyrażone zdenerwowanie Jona z zaakcentowaniem słowa "muszę" (MUST I be iterrupted at EVERY TURN? - Czy MUSI mi się przeszkadzać na KAŻDYM KROKU?), po czym za chwilę łagodnieje, lecz wyraźnie okazuje w głosie pogardę dla słabszych od siebie magów, choćby: You BORE me mageling.
Będzie też trochę Bhodi, więc będziesz miał okazję porównać sobie.
To za MAŁO. O jakości i klasie przekładu decyduje jakość w stosunku do oryginału (stylistyka, aktorzy) i dopasowanie do realiów języka wyjściowego. O ile to ostatnie spełniono o tyle pierwszy aspekt krótko mówiąc olano.Arxel pisze:Konfrontowali z innymi polonizacjami z gatunku i nie tylko.
Prawdziwi rzetelni fachowcy zajmujący się przekładem, rzetelni bezkompromisowi recenzenci, koneserzy. W stosunku do innych lokalizacji zgodzę się, że BG2PL jest dobry (ale tylko od strony tłumaczenia a nie ogólnego wykonania), ale przesadnie BG2PL jest królem polskiego podwórka, bo można było zdecydowanie lepiej - aktorzy aktorzy i jeszcze raz aktorzy.Arxel pisze:W kontakcie z BG2 od razu czuć było, że ma się do czynienia z perełką, wykonaną starannie. Kto tam wówczas miał w głowie interesować się oryginalną wersją, skoro to, co mu podali było nie tylko strawne, ale wręcz bardzo dobre
Przykład mało adekwatny bo oba auta nie są polskie Poza tym wszyscy doceniają jakość japońskich aut, a kolesie z Mercem czy Lamborghini w głowie zamiast mózgu mają siano (które siano, to już inna śpiewka).Arxel pisze:Tą sytuację porównałbym trochę do tego, że ktoś jeździ sobie całkiem niezłym autem, powiedzmy nową Toyotą Corollą, a ktoś inny, kto rozbija się Lamborghini wyśmiewa się z niego, że jego auto jest najgorsze... Nie ma racji, bo Corolla nie jest najgorszym autem, ba, jest bardzo dobrym, na polskie warunki przoduje, tylko że kolo jest za bardzo zapatrzony w swoje lamborghini.
I to moje święte prawo, jako klienta - PŁACĘ = WYMAGAM MAXIMUM.Arxel pisze:nawet jeśli psioczysz na wersję pl BG2 (co moim zdaniem świadczy, że masz trochę zbyt wygórowane wymagania.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Właśnie przejrzałem obydwa linki. Irenicus rzeczywiście brzmi o wiele bardziej przekonywająco w angielskiej wersji. Ów 'You BORE me mageling' pamiętam do dziś wypowiedziane po polsku: 'Nuuuudzisz mnie' a mówił tak jakby ziewał.
Muszę dodać, że laur względnej poprawy jakości gry aktorskiej w stosunku do polskiej wersji należy się Imoen. W polskiej wersji przy scenie pojmania przez czarodziei mówiła jak mała dziewczynka, którą posądzili o kradzież lizaka _^_ "Niciego od ciebie nie chciałam!" Kolejny plus.
No i co do Bodhi. Tu jednak bardziej podoba mi się głos w polskiej wersji, pamiętam go dokładnie temu wcześniej o nią zapytałem. W angielskiej wersji głos jest w pewien sposób standardowy i hmm... oklepany, tzn. złowieszczy, ale też tajemniczy i momentami subtelny. Nie zabrakło tego i w polskiej wersji, ale co więcej, Bodhi w BG2PL ma głos bardziej miękki i hmm... w pewien sposób hipnotyzujący. Kwestie wypowiada szybko, bez skrzeczenia i z nagłymi pauzami, w których czuje się narastający jej gniew.
Co do spolszczeń pewnie będę się powtarzał, ale Planescape:Torment bije wszystko na głowę :D Samo spolszczenie ze specjalnie wydanym słownikiem wielu nowo powstałych słów jest dowodem na dbanie o najdrobniejsze szczegóły. Głosy idealne pasują i poziomem nie odbiegają od angielskich. (Morte, gadająca czaszka, przebija nawet oryginał przeciąganiem niektórych sylab i stale przekomarzającym tonem ^^ ). Z kolei Dakon głosem odzwierciedla cechy swojej rasy: mądrość, powagę. Do tego chwilami mętne i bezdźwięczne mówienie podsuwa na myśl, że z Dakonem jest coś nie tak. I rzeczywiście było.
Muszę dodać, że laur względnej poprawy jakości gry aktorskiej w stosunku do polskiej wersji należy się Imoen. W polskiej wersji przy scenie pojmania przez czarodziei mówiła jak mała dziewczynka, którą posądzili o kradzież lizaka _^_ "Niciego od ciebie nie chciałam!" Kolejny plus.
No i co do Bodhi. Tu jednak bardziej podoba mi się głos w polskiej wersji, pamiętam go dokładnie temu wcześniej o nią zapytałem. W angielskiej wersji głos jest w pewien sposób standardowy i hmm... oklepany, tzn. złowieszczy, ale też tajemniczy i momentami subtelny. Nie zabrakło tego i w polskiej wersji, ale co więcej, Bodhi w BG2PL ma głos bardziej miękki i hmm... w pewien sposób hipnotyzujący. Kwestie wypowiada szybko, bez skrzeczenia i z nagłymi pauzami, w których czuje się narastający jej gniew.
hmm, tę kwestię pamiętam jak przez mgłę, ale wiem, że wcześniej na cmentarzu miała taki powab, że aż chciało się być po jej stronie :D Mi bardziej odpowiadają miękkie głosy niż taka chrypka i temu Bodhi w polskiej wersji u mnie przoduje ^^Sephiria pisze:Mój ulubiony fragment z jej udziałem to spotkanie z nią w labiryntach Spellhold, krótko przed zmianą bohatera w formę Slayera. Woła wtedy: Here mousie, mousie. Our little game is at an end (lub jakoś podobnie).
Co do spolszczeń pewnie będę się powtarzał, ale Planescape:Torment bije wszystko na głowę :D Samo spolszczenie ze specjalnie wydanym słownikiem wielu nowo powstałych słów jest dowodem na dbanie o najdrobniejsze szczegóły. Głosy idealne pasują i poziomem nie odbiegają od angielskich. (Morte, gadająca czaszka, przebija nawet oryginał przeciąganiem niektórych sylab i stale przekomarzającym tonem ^^ ). Z kolei Dakon głosem odzwierciedla cechy swojej rasy: mądrość, powagę. Do tego chwilami mętne i bezdźwięczne mówienie podsuwa na myśl, że z Dakonem jest coś nie tak. I rzeczywiście było.
glamorous vamp
Dzięki za odblokowanie tematu Forum dyskusyjne chyba po to jest, by dyskutować
Robię FF8PL i sam nie mogę się doczekać, aż sobie w to zagram w pełni spolszczone. Czemu? Bo miło będzie zobaczyć, jak Laguna gada głupoty i mówi "niegramotnie" po polsku A przecież angielski znam
Mam nadzieję, że system promowania osób dubbingujących nigdy nie osiągnie poziomu takiego, gdy na grze FIFA 20XX pojawi się zdjęcie spoconego Szpakowskiego grającego na meczu Politycy kontra Dziennikarze.
Nikt porządnie traktujący swoje stawki tłumaczeniowe, korektorskie itp., nie pójdzie pracować dla CDP czy Cenegi, bo skąpią gorzej niż Sknerus McKwacz
I każdego innego języka na każdy inny język. Po prostu - są tłumaczenia dobre i złe, z czego tych dobrych jest naprawdę mało...Niestety często to samo można powiedzieć w sytuacji tłumaczenia z angielskiego oryginału na polski
No jest coś takiego, jest. Omija się to zazwyczaj w sposób taki, jak to robił Wierzbięta w Shreku - zamieniając na coś odpowiedniego dla polskiego widza. W przypadku gier już jest gorzej, zwłaszcza jeśli chodzi o angielskie gry słowne. Należy wtedy zrobić "konsylium mózgów" (:P) i obmyśleć wszystkie sporne kwestie - wszelkie za i przeciw jakiemuś tłumaczeniu, poradzić się kogoś zaznajomionego bardziej w temacie (jeśli jest takowy), wysilić szare komórki. Nie ma mowy wtedy o tłumaczeniu typu [otwórz segment->wpisz tłumaczenie->zamknij segment], bo wyjdzie z tego jedno wielkie G, i nie mówię w tym przypadku o Google.Podejrzewam Colly, że jest Ci znane pojęcie nieprzekładalności?
No i myślę, że ta generalizacja jest krzywdząca - przecież Polak korzysta z języka polskiego nie tylko dlatego, że nie zna innego Ja rozumiem, że niektórzy lubią czytać książki po angielsku, ale po polsku też fajnie czasem coś przeczytać; film też fajnie czasem obejrzeć po polsku itd...Z ręką na sercu trzeba przyznać, że i tu pojawiła się pewna generalizacja, osób faktycznie nie umiejących (i nie chcących) posługiwać się językiem obcym i tych szukających przekładu dla lepszego sensu czy zrozumienia. Ma to swoje przyczyny w tym, że faktycznie prawie 90-95%-owa większość dotychczas pytających o spolszczenia osób z rozbrajającą szczerością na forum opowiadała potem, że nie lubią i nie chce się uczyć obcego języka, angielskiego w przeważającej większości wypadków. Znikomy odsetek władających, acz chcących dla siebie polskiej wersji, tonie w morzu właśnie takich osób i volens nolens jest klasyfikowany do tego samego grona.
Robię FF8PL i sam nie mogę się doczekać, aż sobie w to zagram w pełni spolszczone. Czemu? Bo miło będzie zobaczyć, jak Laguna gada głupoty i mówi "niegramotnie" po polsku A przecież angielski znam
Lecz to są już osoby, które nie znają języka polskiego (tak, wiem, to JEST straszne). Im się przyda tłumaczenie, bo może choć jeden z nich wzrokowo się nauczy, że pisze się "skąd", a nie "z kąd"...W większości są to lenie którym faktycznie się nie chce ani uczyć, ani wysilić, ponadto coraz więcej młodzieży i tak na dzień dobry gra z solucją pod nosem, byle zaliczyć outro i odłożyć grę na półkę, polecieć do sklepu po nową ładną graficznie grę. So WHY bother translating anyway?
Jakich fachowców? Patrz na Post Colly'ego. Profesjonalnych firm zajmujących się dubbingiem rzadko kiedy się najmuje, a 10 lat temu nie było standardów, była wielka improwizacja i przecieranie szlaków. Nic dziwnego, że na tamte czasy, ogół czyli CDP Cenega + reszta uznały że to faktycznie był "sukces". Poza tym, nie od dziś wiadomo, że odrobina funduszy może załatwić najlepszą recenzję i opinię wszystkiego.
Dopowiem jedno: niedawno byłem w Empiku razem z moją połówką i autentycznie wyszliśmy stamtąd wkurzeni. Czemu? Bo 3/4 tylnej okładki którejś gry (nie mam pojęcia której, wybaczcie) widniała świecąca się jak psu kulki twarz Jabłczyńskiej wraz z tekstem typu "Dubbing świetnej polskiej aktorki... bla bla bla)". Co ona ma do samej gry?! A najgorsze jest to, że na tych "aktorów" firmy typu Cenega i CDP wydają mnóstwo kasy, oszczędzając na prawdziwych QA (korektorach) i prawdziwych, porządnych aktorach ze studiów dubbingowych, którzy są i potrafią ze swoim głosem zrobić wszystko, potrafią się odpowiednio wczuć w klimat itp...Tak jak twoja wiara w listę płac, rzetelność fachowców etc. - to wszystko można podważyć, bo nikt publicznie się nie przyzna jak coś spartoli, czy jak ktoś inny pracujący przy wspólnym dziele coś schrzani. Wtedy też panowała niepisana zasada, że na znane nazwiska nie wolno było podnieść ręki nawet za najmniejsze potknięcie, a dziś to już nie przejdzie. Jak już nawet wtedy znalazł się niepokorny, to pokazywało mu się garść baksów i zaraz ukazywała się miła dla oka recenzja. Należałoby też postawić pytanie, czy uznająć dubbing za świetny miałeś do porównania obie wersje, czyli PL i oryginał? Jak nie, to nie mamy o czym rozmawiać.
Mam nadzieję, że system promowania osób dubbingujących nigdy nie osiągnie poziomu takiego, gdy na grze FIFA 20XX pojawi się zdjęcie spoconego Szpakowskiego grającego na meczu Politycy kontra Dziennikarze.
Nikt porządnie traktujący swoje stawki tłumaczeniowe, korektorskie itp., nie pójdzie pracować dla CDP czy Cenegi, bo skąpią gorzej niż Sknerus McKwacz
A mimo wszystko tekst również miał błędy i to takie, które by Word podkreślił, a ja nabiłem sobie kilka niezłych guzów rąbiąc z żalu głową o biurko. Na początku i końcu pracy powinno się robić tzw. "spellchecka", ale cóż, o tym wiedzą osoby, które się znają na robocie...Bo tłumaczenia tekstu nie można było aż tak bardzo skopać, d...y dali aktorzy.
Polscy też tacy są, tylko pracują dla poważnych firm tłumaczeniowych, a tych branża gier komputerowych nie chce, bo woli kasę wydać na Fronczewskiego i JabłczyńskąAngielscy lektorzy mają tą przewagę nad polskimi dublerami, że znakomicie operują intonacją.
Zwłaszcza, że Lamborghini w Polsce jest do d..., bo na polskie drogi najlepiej mieć czołg lub dżipa ( ), a nie wypolerowaną deskę snowboardową. :D...kolesie z Mercem czy Lamborghini w głowie zamiast mózgu mają siano (które siano, to już inna śpiewka)
Popieram wpełni Collego.Specjalnie czekam na jego spolszczenie ,żeby wreście pograć i wpełni wciągnąć się w Finala 8.Nie rozumiem dlaczego jesteście przeciwni spolszczeniom.
Grałem w 4,5 ,6,7 i 9 po polsku i nareszcie zrozumiałem w pełni fabułę jak i grę.Ale nie rozumiem jednego ,dlaczego Cenega jako dystrybutor gier Squere-Erix w Polsce nie przetłumaczyła Finala 10 i 12?To jest po prostu oburzające.Mam nadzieje że FF XIII będzie spolszczony.
Grałem w 4,5 ,6,7 i 9 po polsku i nareszcie zrozumiałem w pełni fabułę jak i grę.Ale nie rozumiem jednego ,dlaczego Cenega jako dystrybutor gier Squere-Erix w Polsce nie przetłumaczyła Finala 10 i 12?To jest po prostu oburzające.Mam nadzieje że FF XIII będzie spolszczony.
Polska wersja FF XIII w kraju, w którym ze świecą szukać domu w którym nie ma piratów? Ekonomia się kłania. Dla tysiąca, czy dwóch tysięcy egzemplarzy sprzedanych nikt nie będzie męczył się z polską wersją.
Nie wiem dlaczego jest tu tak wielu przeciwników spolszczeń. Zgoda, że grając można się uczyć.
Pokażcie mi jednak osobę, której znajomość języka jest na poziomie słownika i prawidłowo przetłumaczy tekst. Efekt z pewnością będzie gorszy niż profesjonalnego zespołu. Do tego dodajmy, że w częściach od X – XII dialogi są zbyt szybkie by je przetłumaczyć ze słownikiem w ręku. Zgoda, że wiele spolszczeń (zwłaszcza dubbingowanych) to niewypały. Dlatego jestem zwolennikiem podpisów. Najlepiej z możliwością ich wyłączenia. Do tego nie tylko spolszczenia to niewypały. To co zrobiono z angielską wersją FF X to największy niewypał w historii serii. Sztuczność wielu dialogów przyprawia o mdłości. Szczęście, że w XII usunięto ten problem. Dlatego nie gańmy do końca zwolenników spolszczeń. Należało by zachęcić do przejścia wcześniejszych części ze słownikiem, by później zrozumieć kolejne części. Dla purystów zawsze zostają wersje oryginalne, tylko próbuję ich sobie wyobrazić klnących na sensie w kinie. Proponuję okulary z czarnym paskiem na dole zasłaniającym napisy .
Nie wiem dlaczego jest tu tak wielu przeciwników spolszczeń. Zgoda, że grając można się uczyć.
Pokażcie mi jednak osobę, której znajomość języka jest na poziomie słownika i prawidłowo przetłumaczy tekst. Efekt z pewnością będzie gorszy niż profesjonalnego zespołu. Do tego dodajmy, że w częściach od X – XII dialogi są zbyt szybkie by je przetłumaczyć ze słownikiem w ręku. Zgoda, że wiele spolszczeń (zwłaszcza dubbingowanych) to niewypały. Dlatego jestem zwolennikiem podpisów. Najlepiej z możliwością ich wyłączenia. Do tego nie tylko spolszczenia to niewypały. To co zrobiono z angielską wersją FF X to największy niewypał w historii serii. Sztuczność wielu dialogów przyprawia o mdłości. Szczęście, że w XII usunięto ten problem. Dlatego nie gańmy do końca zwolenników spolszczeń. Należało by zachęcić do przejścia wcześniejszych części ze słownikiem, by później zrozumieć kolejne części. Dla purystów zawsze zostają wersje oryginalne, tylko próbuję ich sobie wyobrazić klnących na sensie w kinie. Proponuję okulary z czarnym paskiem na dole zasłaniającym napisy .
- Misiek1974
- Kupo!
- Posty: 34
- Rejestracja: sob 13 wrz, 2008 07:28
- Lokalizacja: Warszawa
Drogi kwazi widzę że jesteś pępkiem świata albo egoistą do kwadratu wraz z innymi duszyczkami które to podążają w rytm twoich opinii na temat spolszczeń jrpg.kwazi pisze:więc mówię jak ktoś nie umie angielskiego to nie gańcie go za to że chce spolszczenie....
Znowu polecę cytatem z Psów:
"To niech się k***a języków uczy! Niech się k***a uczy... "
Spolszczenia są BE i FUJ. Dlaczego? http://www.k-ff.com/phpbb...p=201286#201286 dość długo dyskutowane i przemyślane.
1) Amatorskie
2) Psują klimat gry
3) Czesto błądne i niedopracowane
Argument "bo ktoś nie zna języka(...)" jest dla mnie śmieszny ot co - albo niech się zacznie uczyć i przestanie biadolić (bo NA PEWNO mu się to w życiu przyda) albo niech sobie odpuści anglojęzyczne pozycje...
Twierdzisz że ogrom pracy,czasu i wyrzeczeń takich ludzi jak Colly,Browar czy RPG trafia w próżnie lub według wielu z was jest profanacją!?
Wyobraź sobie jeden z drugim że w finala grają również ludzie w wieku ponad 30 lat , wychowani na języku rosyjskim także w szkole średniej , nie każdy idzie potem na studia a co do zaocznych to poziom edukacji języka jest często wątpliwy (mam przykład obecnie w swojej szkole ),do tego dochodzi sprawa rodziny dzieci itp , jak będziesz zarabiał na swoich bliskich to zrozumiesz co to jest brak środków na kursy językowe czy inne sprawy związane z życiem codziennym a nie chodzeniem z głową w Midgar.
Jest jeszcze parę innych grup ludzi np.Jednostki które po prostu olewają Angielski lub nie maja predyspozycji do nauk obcego języka a uwierz że nie są Debilami jak to potrafisz czasami w postach określić czyjąś kondycję umysłową.
Spolszczenie powstają i powstawać będą bo są potrzebne i bynajmniej nie psują klimatu finala bo ważny jest przekaz a nie tłumaczenie toczka w toczkę co i tak jest nie możliwe bo są zwroty czy określenia bez odpowiedników w języku Polskim.
Dziwi mnie fakt takiego podejścia do sprawy "znam angielski więc tłumaczenia są do d..y a reszta spadać na bambus nieuki" , brak kultury , poszanowania innych osób oraz chamstwo.
Fani finala powinni się cieszyć że powstają przekłady naszych kochanych gierek i trafiają do coraz to nowych odbiorców a nie tryskać jadem , tym bardziej jest to dla mnie przykre bo stronkę Krypty odwiedzam i korzystam od wielu lat ale nie wiedziałem że na forum istnieje taka nie tolerancja.
Ps. Do osoby z avatarem dextera , zanim zaczniesz kogoś obrażać na forum zweryfikuj czy masz jaja i stań oko w oko w rzeczywistości , jak masz zamiar tak zrobić w stosunku do mnie proponuje spotkanie twarzą w twarz.
- Go Go Yubari
- Ifrit
- Posty: 4619
- Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
- Lokalizacja: Gotham
Angielski to prosty język. Co za problem samemu sie poduczyć? Jest też cała masa kursów językowych. Człowiek po 30 = człowiek bez ambicji czy co? No litości. Znam przypadki ludzi po 30, którzy zmuszeni do porozumiewania się po angielsku w FFXI poznali podstawy języka i prą do przodu. Chcieć to móc.Misiek1974 pisze:Wyobraź sobie jeden z drugim że w finala grają również ludzie w wieku ponad 30 lat , wychowani na języku rosyjskim także w szkole średniej , nie każdy idzie potem na studia
No przepraszam bardzo, ale skoro kogoś stać na gry (o piraceniu nie mówię), to raczej sobie odłoży na kurs, zwłaszcza, ze konkurencja na polu nauki angielskiego jest ogromna. Jest też masa kursów "ucz się sam" w sklepach. Słowniki też są (rly). No, ale masz rqacje "praca, rodzina, obowiązki", gdzie tu czas na 30 minut dziennie poświęconych nauce słówek etc.Misiek1974 pisze:brak środków na kursy językowe
Misiek1974 pisze:.Jednostki które po prostu olewają Angielski lub nie maja predyspozycji do nauk obcego języka a uwierz że nie są Debilami jak to potrafisz czasami w postach określić czyjąś kondycję umysłową.
Skoro olewają, to ich problem, nie? Lenie po prostu, albo ignoranci nieświadomi tego, jak istotnym językiem stał się angielski. Ja też nie mam predyspozycji, muszę uczyć się kanji 2 razy dłużej niż osoby, które znam, ale to mnie tylko motywuje do nauki i mam w zwiazku z tym 2x większą satysfakcję.
Albo próba zmotywowania społeczeństwa do nauki, huh? Twoje podejście jest tak bardzo na "nie", że nie dostrzegasz argumentów strony przeciwnej. Lanca w dłoń i najazd. Może wczytaj się trochę w argumentacje innych i je przemyśl po prostu.Misiek1974 pisze:brak kultury , poszanowania innych osób oraz chamstwo.
Oh jejciu przekładzik :3... no thanks. Jest masa solucji (chociażby u nas na stronie), które powstają, aby pomagać w przejściu gry. Starczy. Chcesz zrozumieć fabułę? Weź słownik w dłoń. Odrobina wysiłku, a jaka radocha.Misiek1974 pisze:Fani finala powinni się cieszyć że powstają przekłady naszych kochanych gierek
Nie kozacz.Misiek1974 pisze:zanim zaczniesz kogoś obrażać na forum zweryfikuj czy masz jaja i stań oko w oko w rzeczywistości , jak masz zamiar tak zrobić w stosunku do mnie proponuje spotkanie twarzą w twarz
- Misiek1974
- Kupo!
- Posty: 34
- Rejestracja: sob 13 wrz, 2008 07:28
- Lokalizacja: Warszawa
Zanim zacznę odpowiadać , mówiłem o wielu osobach które znam i nie są bez ambicji itp jak żeś napisała droga Go Go Yubari , zdziwiła byś się bardzo co określa czy człowiek jest wartościowy czy nie , na pewno nie jest to znajomość języka obcego , pożyjesz troszkę
czytaj dokładnie post , pisałem o ludziach co maja rodzinę i masę obowiązków , ty najwyraźniej takową osoba nie jesteś
Widzę że dyskutuje z redaktorami czyli znacie się i lubicie pewnie długo więc proszę o troszkę obiektywizmu w wypowiedziach.
na tym świecie to zrozumiesz , ja akurat radzę sobie z angielskim w grach ale nie czyni mnie to lepszym prawda?Go Go Yubari pisze: No przepraszam bardzo, ale skoro kogoś stać na gry (o piraceniu nie mówię), to raczej sobie odłoży na kurs, zwłaszcza, ze konkurencja na polu nauki angielskiego jest ogromna. Jest też masa kursów "ucz się sam" w sklepach. Słowniki też są (rly). No, ale masz rqacje "praca, rodzina, obowiązki", gdzie tu czas na 30 minut dziennie poświęconych nauce słówek etc.
czytaj dokładnie post , pisałem o ludziach co maja rodzinę i masę obowiązków , ty najwyraźniej takową osoba nie jesteś
czytałem , ale jakikolwiek atak na idee spolszczeń wyszedł z waszej strony czyli na nie jesteście wy.Albo próba zmotywowania społeczeństwa do nauki, huh? Twoje podejście jest tak bardzo na "nie", że nie dostrzegasz argumentów strony przeciwnej. Lanca w dłoń i najazd. Może wczytaj się trochę w argumentacje innych i je przemyśl po prostu.
nie kozacze , po prostu przejrzałem wypowiedzi tego pana i są czasami delikatnie mówiąc agresywne i nie kulturalne , sam prowokuje takim zachowaniem wypowiedzi takie jak moja.Go Go Yubari pisze:Misiek1974 napisał/a:
zanim zaczniesz kogoś obrażać na forum zweryfikuj czy masz jaja i stań oko w oko w rzeczywistości , jak masz zamiar tak zrobić w stosunku do mnie proponuje spotkanie twarzą w twarz
Nie kozacz.
Widzę że dyskutuje z redaktorami czyli znacie się i lubicie pewnie długo więc proszę o troszkę obiektywizmu w wypowiedziach.
- Go Go Yubari
- Ifrit
- Posty: 4619
- Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
- Lokalizacja: Gotham
Nigdzie nie napisałam słowa "bezwartościowy". Może by tak kurs czytania ze zrozumieniem?Misiek1974 pisze:zdziwiła byś się bardzo co określa czy człowiek jest wartościowy
Angielski to nie coś, co czyni nas lepszymi, jego znajomość świadczy tylko o tym, że umiemy posługiwać się imo podstawowym językiem. Polski to polski, znamy go od małego, ale ogólnodostępnym językiem na świecie jest przede wszystkim angielski, czy to nam sie podoba, czy nie.Misiek1974 pisze:ja akurat radzę sobie z angielskim w grach ale nie czyni mnie to lepszym prawda?
Jestem na nie, bo to wiąże się z kupowaniem w polsce gier przetłumaczonych na polski. Widać po przykładach "zamiećgi" etc., że tłumaczenie na nasz język nie wygląda zachęcająco. Robienie fanowskich tłumaczeń to inna sprawa. Jeśli ktoś chce, niech robi, ale niech nie narzuca tłumaczenia wszystkim dookoła. Cieszę się, ze mogłam kupić FFVII:CC w sklepie po angielsku, a nie po polsku i chciałabym, aby tak zostało. Granie to jedyny sposób nauki języka w wielu przypadkach (zwłaszcza współczesnych gimnazjalistów etc....może nie wszystkich, wiem).Misiek1974 pisze:ale jakikolwiek atak na idee spolszczeń wyszedł z waszej strony czyli na nie jesteście wy.
Ponoć stary z Ciebie dziad, a dajesz się prowokować?Misiek1974 pisze:po prostu przejrzałem wypowiedzi tego pana i są czasami delikatnie mówiąc agresywne i nie kulturalne , sam prowokuje takim zachowaniem wypowiedzi takie jak moja.
Ja prosze o znaki interpunkcyjne, byłoby uroczo, gdybyś częściej je stosował.Widzę że dyskutuje z redaktorami czyli znacie się i lubicie pewnie długo więc proszę o troszkę obiektywizmu w wypowiedziach.
-
- Kupo!
- Posty: 50
- Rejestracja: pt 15 gru, 2006 16:08
- Misiek1974
- Kupo!
- Posty: 34
- Rejestracja: sob 13 wrz, 2008 07:28
- Lokalizacja: Warszawa
Dałaś do zrozumieniaGo Go Yubari pisze:Człowiek po 30 = człowiek bez ambicji czy co? No litości.
napisałaś że bez ambicji , litości i takie tam , właśnie obraziłaś kilka milionów jak nie więcej 30-latków w Polsce , gratulacje.Go Go Yubari pisze:zdziwiła byś się bardzo co określa czy człowiek jest wartościowy
Nigdzie nie napisałam słowa "bezwartościowy". Może by tak kurs czytania ze zrozumieniem?
I znowu wywyższanie się i robienie z ludzi nie posługujących się j.angielskim matołów, nie myślisz , zapominasz o ludziach starszej daty co maja rodziny , itp , uważasz że każde borykające się z problemami życia codziennego małżeństwo czy para myśli o nauce języka Angielskiego, a jeśli nie to są nie ambitni i nie należą do świata bo z językiem krucho ?Angielski to nie coś, co czyni nas lepszymi, jego znajomość świadczy tylko o tym, że umiemy posługiwać się imo podstawowym językiem. Polski to polski, znamy go od małego, ale ogólnodostępnym językiem na świecie jest przede wszystkim angielski, czy to nam sie podoba, czy nie.
Zgadzam się ale jak wiesz można robić gry z wersją językową do wyboru.Go Go Yubari pisze:Jestem na nie, bo to wiąże się z kupowaniemw polsce gier przetłumaczonych na polski. Widać po przykładach "zamiećgi" etc., że tłumaczenie na nasz język nie wygląda zachęcająco. Robienie fanowskich tłumaczeń to inna sprawa. Jeśli ktoś chce, niech robi, ale niech nie narzuca tłumaczenia wszystkim dookoła. Cieszę się, ze mogłam kupić FFVII:CC w sklepie po angielsku, a nie po polsku i chciałabym, aby tak zostało. Granie to jedyny sposób nauki języka w wielu przypadkach (zwłaszcza współczesnych gimnazjalistów etc....może nie wszystkich, wiem).Jestem na nie, bo to wiąże się z kupowaniem w polsce gier przetłumaczonych na polski.
Proszę cie jakie tam sprowokować , napisałem kulturalnie że jeśli jakieś obrażanie wchodzi w grę to na ubitym gruncie a nie pyskówki na swoim terenie z grupą wsparciaGo Go Yubari pisze:po prostu przejrzałem wypowiedzi tego pana i są czasami delikatnie mówiąc agresywne i nie kulturalne , sam prowokuje takim zachowaniem wypowiedzi takie jak moja.
Ponoć stary z Ciebie dziad, a dajesz się prowokować?
Go Go Yubari pisze:Ja prosze o znaki interpunkcyjne, byłoby uroczo, gdybyś częściej je stosował.
będę się starał
Droga Go Go Yubari nie zamierzam wojować z nikim tutaj , ale chyba przyznasz że lepiej jeśli są tłumaczenia finalka niż by wo gule ich nie było , kto wie może dzięki temu poznasz lub już poznałaś jakiś fajnych ludzi którzy trafili tu dzięki np.FF7 pl
Polsce , pisze się z dużej litery.
[ Dodano: Pon 15 Wrz, 2008 12:59 ]
Dałaś do zrozumieniaGo Go Yubari pisze:Człowiek po 30 = człowiek bez ambicji czy co? No litości.
napisałaś że bez ambicji , litości i takie tam , właśnie obraziłaś kilka milionów jak nie więcej #0-latków w Polsce , gratulacje.Go Go Yubari pisze:zdziwiła byś się bardzo co określa czy człowiek jest wartościowy
Nigdzie nie napisałam słowa "bezwartościowy". Może by tak kurs czytania ze zrozumieniem?
I znowu wywyższanie się i robienie z ludzi nie posługujących się j.angielskim matołów, nie myślisz , zapominasz o ludziach starszej daty co maja rodziny , itp , uważasz że każde borykające się z problemami życia codziennego małżeństwo czy para myśli o nauce języka Angielskiego, a jeśli nie to są nie ambitni i nie należą do świata bo z językiem krucho ?Angielski to nie coś, co czyni nas lepszymi, jego znajomość świadczy tylko o tym, że umiemy posługiwać się imo podstawowym językiem. Polski to polski, znamy go od małego, ale ogólnodostępnym językiem na świecie jest przede wszystkim angielski, czy to nam sie podoba, czy nie.
Zgadzam się ale jak wiesz można robić gry z wersją językową do wyboru.Go Go Yubari pisze:Jestem na nie, bo to wiąże się z kupowaniemw polsce gier przetłumaczonych na polski. Widać po przykładach "zamiećgi" etc., że tłumaczenie na nasz język nie wygląda zachęcająco. Robienie fanowskich tłumaczeń to inna sprawa. Jeśli ktoś chce, niech robi, ale niech nie narzuca tłumaczenia wszystkim dookoła. Cieszę się, ze mogłam kupić FFVII:CC w sklepie po angielsku, a nie po polsku i chciałabym, aby tak zostało. Granie to jedyny sposób nauki języka w wielu przypadkach (zwłaszcza współczesnych gimnazjalistów etc....może nie wszystkich, wiem).Jestem na nie, bo to wiąże się z kupowaniem w polsce gier przetłumaczonych na polski.
Proszę cie jakie tam sprowokować , napisałem kulturalnie że jeśli jakieś obrażanie wchodzi w grę to na ubitym gruncie a nie pyskówki na swoim terenie z grupą wsparciaGo Go Yubari pisze:po prostu przejrzałem wypowiedzi tego pana i są czasami delikatnie mówiąc agresywne i nie kulturalne , sam prowokuje takim zachowaniem wypowiedzi takie jak moja.
Ponoć stary z Ciebie dziad, a dajesz się prowokować?
Go Go Yubari pisze:Ja prosze o znaki interpunkcyjne, byłoby uroczo, gdybyś częściej je stosował.
będę się starał
Droga Go Go Yubari nie zamierzam wojować z nikim tutaj , ale chyba przyznasz że lepiej jeśli są tłumaczenia finalka niż by wo gule ich nie było , kto wie może dzięki temu poznasz lub już poznałaś jakiś fajnych ludzi którzy trafili tu dzięki np.FF7 pl
Polsce , pisze się z dużej litery.
Ostatnio zmieniony wt 16 wrz, 2008 10:35 przez Misiek1974, łącznie zmieniany 1 raz.
Misiek ma rozsądne argumenty i nie sposób przyznać mu racji.
Nie każdy ma czas/ szansę uczyć się angielskiego. Ja np. miałam przez całą podstawówkę tylko 4 lata angielskiego (co roku przychodził nowy nauczyciel i zaczynaliśmy naukę od zera! sic!), a w liceum w ogóle. (Bo mieliśmy za to wykładowy niemiecki + 3h ruskiego tygodniowo, więc na angielski nie zostawało miejsca w planie.) I naprawdę, gdyby nie to, że moich rodziców stać było na korki i drogie acz świetne kursy w British Council - obudziła się moja własna pasja zgłębiania tego języka, którą, jak rozumiem, nie każdy musi podzielać - to daleko bym ze znajomością anglika nie zajechała. Pewnie bym się umiała przedstawić i poopowiadać o swoim hobby. Dukając.
Upraszczanie, że jeśli kogoś stać na gry, to stać go też na korki, jest głupie. Jak miałam np. 16 lat i wyszedł FFVIII, mój pierwszy Final, to owszem, stać mnie było na te kilka gier rocznie, w tym i przygody Squalla, może także na słownik, ale na pewno nie na kursy językowe.
Nauka 30 min dziennie - szczytny pomysł. A powiedz, codziennie przez równo 30 min wkuwasz kanji, zwłaszcza w wakacje? Coś nie zawsze się chce, ech? (Złośliwie, ale z własnego doświadczenia mówię.) Trzeba też wziąć pod uwagę, że metoda 30 min dziennie, świetna i w ogóle, niewiele da osobie o przeciętnych możliwościach intelektualnych, która ni w ząb nie mówi po angielsku, a zagrać by sobie chciała. Jak rozumiem, ma bohatersko odrzucać wszystkie spolszzczenia i czekać z zakupem gry minimum dwa lata, aż załapie podstawy, a potem ślęczeć nad słownikiem? Faaajnie. (Że w międzyczasie wyjdzie stos innych gier, to mniejsza. )
Jasne, każdemu, kto dość przyzwoicie zna angielski, polecałabym raczej wersję ang., nie badziewne, garażowe spolszczenie (Colly - nie o Twoim mówię, tylko generalizuję). Wiecie co? Ostatnio przeczytałam jakąś książkę Kinga po polsku, tak dla odmiany - i łapałam się na tym, że wynotowywałam sobie ewidentne jak dla mnie potnięcia tłumacza, np. dosłownie przetłumaczone idiomy. Nie było ich znowu aż wiele, ale cholernie bodły w oczy i drażniły. Grając w polskiego Finala też pewnie byłabym rozbawiona/ poirytowana, i dlatego grać w niego nie zamierzam. Ale na bogów, czemu mam odmawiać grupce pasjonatów prawa do tłumaczenia gry? Zrobią to najlepiej, jak potrafią - może beznadziejnie, a może nawet bardzo dobrze. I dlaczego mam odmawiać swoim rodakom prawa do gry po polsku, nawet jeśli część tych ludzi to zwykłe dzieci Neo, śmierdzące lenie i szkolni abnegaci? To, że jakaś gra nie doczeka się tłumaczenia na polski, świata nie zbawi i nie zmusi nagle tysiąca uczniów do pilnej nauki słówek. (O osobach, o których pisał Misiek, czyli takich, które może i nawet by chciały, ale nie bardzo mogą, nawet nie wspominam.) Najwyżej gry nie kupią, albo kupią i przejdą ją z solucją/ na pałę. W drugą stronę: jakaś gra po polsku nie nauczy nagle wszystkich naszych pseudodysfunkcyjnych szkolnych debili ortografii i gramatyki ojczystego języka.
Kwestię tego, że polski Final jest tłumaczeniem z tłumaczenia (japoński angielski polski) i co z tego wynika już wałkowaliśmy, nie zamierzam roztrząsać jej ponownie.
Sama nauczyłam się anglika na Finalu i miło by mi było, gdyby więcej osób z młodego pokolenia szło tą drogą. Ale nie znaczy to, że uważam spolszczenia gier za zuo. A spójrzcie na to od tej strony: im więcej gier jest tłumaczonych, tym większe doświadczenie naszych wydawców i tłumaczy - więc można by oczekiwać, że poziom zacznie w końcu rosnąć. Czego sobie i Wam życzę. :]
Nie każdy ma czas/ szansę uczyć się angielskiego. Ja np. miałam przez całą podstawówkę tylko 4 lata angielskiego (co roku przychodził nowy nauczyciel i zaczynaliśmy naukę od zera! sic!), a w liceum w ogóle. (Bo mieliśmy za to wykładowy niemiecki + 3h ruskiego tygodniowo, więc na angielski nie zostawało miejsca w planie.) I naprawdę, gdyby nie to, że moich rodziców stać było na korki i drogie acz świetne kursy w British Council - obudziła się moja własna pasja zgłębiania tego języka, którą, jak rozumiem, nie każdy musi podzielać - to daleko bym ze znajomością anglika nie zajechała. Pewnie bym się umiała przedstawić i poopowiadać o swoim hobby. Dukając.
Upraszczanie, że jeśli kogoś stać na gry, to stać go też na korki, jest głupie. Jak miałam np. 16 lat i wyszedł FFVIII, mój pierwszy Final, to owszem, stać mnie było na te kilka gier rocznie, w tym i przygody Squalla, może także na słownik, ale na pewno nie na kursy językowe.
Nauka 30 min dziennie - szczytny pomysł. A powiedz, codziennie przez równo 30 min wkuwasz kanji, zwłaszcza w wakacje? Coś nie zawsze się chce, ech? (Złośliwie, ale z własnego doświadczenia mówię.) Trzeba też wziąć pod uwagę, że metoda 30 min dziennie, świetna i w ogóle, niewiele da osobie o przeciętnych możliwościach intelektualnych, która ni w ząb nie mówi po angielsku, a zagrać by sobie chciała. Jak rozumiem, ma bohatersko odrzucać wszystkie spolszzczenia i czekać z zakupem gry minimum dwa lata, aż załapie podstawy, a potem ślęczeć nad słownikiem? Faaajnie. (Że w międzyczasie wyjdzie stos innych gier, to mniejsza. )
Jasne, każdemu, kto dość przyzwoicie zna angielski, polecałabym raczej wersję ang., nie badziewne, garażowe spolszczenie (Colly - nie o Twoim mówię, tylko generalizuję). Wiecie co? Ostatnio przeczytałam jakąś książkę Kinga po polsku, tak dla odmiany - i łapałam się na tym, że wynotowywałam sobie ewidentne jak dla mnie potnięcia tłumacza, np. dosłownie przetłumaczone idiomy. Nie było ich znowu aż wiele, ale cholernie bodły w oczy i drażniły. Grając w polskiego Finala też pewnie byłabym rozbawiona/ poirytowana, i dlatego grać w niego nie zamierzam. Ale na bogów, czemu mam odmawiać grupce pasjonatów prawa do tłumaczenia gry? Zrobią to najlepiej, jak potrafią - może beznadziejnie, a może nawet bardzo dobrze. I dlaczego mam odmawiać swoim rodakom prawa do gry po polsku, nawet jeśli część tych ludzi to zwykłe dzieci Neo, śmierdzące lenie i szkolni abnegaci? To, że jakaś gra nie doczeka się tłumaczenia na polski, świata nie zbawi i nie zmusi nagle tysiąca uczniów do pilnej nauki słówek. (O osobach, o których pisał Misiek, czyli takich, które może i nawet by chciały, ale nie bardzo mogą, nawet nie wspominam.) Najwyżej gry nie kupią, albo kupią i przejdą ją z solucją/ na pałę. W drugą stronę: jakaś gra po polsku nie nauczy nagle wszystkich naszych pseudodysfunkcyjnych szkolnych debili ortografii i gramatyki ojczystego języka.
Kwestię tego, że polski Final jest tłumaczeniem z tłumaczenia (japoński angielski polski) i co z tego wynika już wałkowaliśmy, nie zamierzam roztrząsać jej ponownie.
Sama nauczyłam się anglika na Finalu i miło by mi było, gdyby więcej osób z młodego pokolenia szło tą drogą. Ale nie znaczy to, że uważam spolszczenia gier za zuo. A spójrzcie na to od tej strony: im więcej gier jest tłumaczonych, tym większe doświadczenie naszych wydawców i tłumaczy - więc można by oczekiwać, że poziom zacznie w końcu rosnąć. Czego sobie i Wam życzę. :]