Sogetsu pisze:nie przypominam sobie, żeby ktoś użył słowa "świętokradztwo". a talibem PS2 nie mogę być, bo... nie mam PS2.
Ok, świętokradztwo zamiast zbrodni - big deal, wielka różnica
(a efekt dokładnie ten sam). To teraz zamierzasz czepiać się słowek? A Talibowie byli adresowani do szerszego grona, tak więc nie traktuj tego jako ukłon tylko w twoją stronę.
napisałem przecież "większość" a nie "wszyscy"
Tak... tylko dziwnym trafem obserwując tą większość tu w temacie i pokrewnych odnosi się wrażenie poklepywania się po ramieniu "mamy rację, zwyciężymy towarzysze"
Sogetsu pisze:przesadzasz. wystarczy, że ktoś ma inne zdanie niż Ty i zaraz się rzucasz.
Sogetsu pisze:wiemy, że masz swoje zdanie i je szanujemy
Chyba nie czytasz dokładnie - ja kwestie emulacji FFX i samego grania w w FFX
MAM W TRĄBCE = NIC MNIE TO NIE OBCHODZI,
ALE drażnią mnie takie patetyczne bzdury a la "emulacja jest zbrodnią". I potwierdza się pewna stara reguła, zgodnie z którą najbardziej na emulatory narzeka osoba, która z dużym prawdopodobieństwem w ogole na nich nie grała.
naprawdę, nie musisz wykrzykiwać jak to my nie szanujemy, nie rozumiemy, itp. to jest dopiero śmieszne i Ty także powtarzasz się jak katarynka.
Najwyraźniej trzeba o tym przypominać, jeżeli ktoś wyłazi z taką fanatyczną bzdurą, że emulacja czegoś tam to zbrodnia
Więc NA CZYM ta owa zbrodnia polega (tu pytanie do Nemesis), że zupełnie przemilczało się pewne możliwosci jakie emulacja stwarza? Emulatory mają swoje plusy, stanowią dobry ersatz braku konsoli i możliwość savestate'ów daje ten komfort zapisania gry w dokładnie tym momencie, gdy się chce a nie gdy pod nosem wreszcie jest save point. To niby jest oczywiste, ale "granie przez emulator to zbrodnia" pokazało mi, że chyba takie oczywiste to nie jest. Tak więc swoje trzy grosze dorzucam, przypominając co poniektórym że emulatory takie be nie są i mam nadzieje, że kilku konsolowych Talibów sobie o tym przypomni.
Per analogia, by odwrócić sytuację, mogłabym napisać że granie w RPG, czy strategie na konsoli też jest zbrodnią i wręcz jestem przekonana, że niejedna osoba pukałaby się wtedy w czoło mówiąc sobie pod nosem "jakaś fanatyczka grania na piecu czy co?". To jest i było istotą głosu jaki tu zabrałam, a nie to, że "wy towarzysze nie macie racji, bo ma ją mniejszość, czyli my, towarzysze". Inaczej mówiąc wprost - rozdrażniła mnie tylko i wyłącznie ta brednia o zbrodni i to o pokazanie jej śmieszności cały czas mi chodzi, a nie nową wojne konsolowcy vs piekarze.