Strona 1 z 1

Far Cry, Crysis i kontynuacje.

: pn 10 gru, 2007 20:31
autor: Gveir
Ho ho ho ho ho... Dawno to było, w zamierzchłym roku 2004, chwilę po tym jak nabyłem nowy komp... Wtedy to, w piękne wakacje tego roku wraz z przecietnym dorwaliśmy się do dawno zapowiadanej, aczkolwiek mało znanej w naszym środowisku (zadupie) gry Far Cry... A to był dopiero szok. Po latach grania na starym kompie przyzwyczajonym był do FPS'ów rodzaju Unreal, Quake, Soldier Of Fortune, Sin, Shogo (przy czym od samego początku generalnie olewałem wszystko co rozgrywało się w realiach II wojny światowej, co czynię też do dzisiaj) wręcz dostawałem opadu szczeny na miks arcade typowego dla FPS z zaawansowanym realizmem świata przedstawionego, realistycznej (bardziej niż w innych) walki (która zapewniła Far Cry miejsce wśród shooter'ów realistycznych - bynajmniej nie chodzi o fabułę) w której wystarczyło kilka kulek aby zostać trupem, ale umożliwiającej niesamowicie satysfakcjonującą walkę krótkimi mierzonymi seriami przetykanym wystrzałami z granatnika, cały czas biegnąc w kierunku osłony, albo ciche i spokojne eliminowanie kolejnych wrogów. Dość powiedzieć, że istnieją dla mnie dwa ideały sposobu walki w FPS - ten z Far Cry i każdy przypominający ultra szybki styl Unreal Tournament. Powalający był poziom trudności. Nawet Unreal na Hard i UT na Godlike nie były tak wredne jak Realistic z włączonym Auto AI Ballance w Far Cry. A to było spowodowane dwoma rzeczami - świetnej AI wrogów, którzy spierdzielali w krzaczory, kucali, albo potrafili efektywnie związać walką gracza, kiedy kilku z nich zachodzi go z boku - i to tak, że ich naprawdę nie widać. Albo kiedy kilku spostrzeże gracza i objadą wyspę jeepem i zaczną pakować serię w plechy z M249 SAW... Drugim powodem był system zapisu - checkpointy, które potrafiły dosłownie wykończyć graczy nieprzystosowanych do takich zagrywek (a w 2004 roku coś takiego na PC było rzadkością - a w FPS to był wyjątek niesamowity). Właśnie - Far Cry jest pamiętany głównie z trzech rzeczy: poziomu trudności, świetnej rozgrywki i grafiki która nawet dzisiaj przy maksymalnych ustawieniach graficznych i w rozdziałkach od 1024x768 wzwyż jest przepiękna. Jednym słowem - niesamowity przepych graficzny, woda jak prawdziwa, genialne ukazanie dżungli w której kręciły się zwierzaki, falowały liście i całe drzewa... Warto powiedzieć że dopiero Crysis pokazał lepszą dżunglę. Przez prawie 4 cztery lata nic tego nie pobiło. Tekstury były ostre jak żyleta, shader'y użyte w skali dotąd niespotykanej (Cry Vision, wszelkie promienie słońca, bloom, wszelkie rozmycia) i świetnie zarządzanie pamięcią sprawiło, że poziomy były olbrzymie (jak ten na którym wysadzało się trzy stacje radiowe, zatapiało krążownik i odbywała się walka z bossem - wszystko pośród bezkresnego oceanu i na trzech wielkich wyspach, której każdej teren bywał większy niż całości poziomów z innych strzelanek i wszystko bez doczytywania - pełny stream w locie) - a sam silnik elastyczny - pozwalał w bardzo prostym okienku konfiguracyjnym na zmianę dosłownie wszystkich możliwych opcji renderowania, każdej jaka tylko była zawarta w silniku. Jakość grafiki w połączeniu z niesamowitym przedstawieniem tropikalnego raju, świetną rozgrywką, poziomem trudności, sympatycznym bohaterem i znośną fabułą stworzyły jednego z najważniejszych FPS'ów po roku 2000. Dzisiaj wrażenia graficznego nie robi tak jak już kiedyś, ale wciąż jest genialny ^^

Kilka screen'ów...
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Crysis... Zapowiadany od dawna a szumnie po potędze Far Cry zawitał kilka dni temu do mnie do domciu i... I bałem się czy w ogóle ruszy. A tu taki numer - mimo że mój komp spełnia jego wymagania minimalne jeno (oprócz 2 GB RAM i dobrej, nowej karty graficznej< to procek jest minimum Athlon XP 2800+), to na ustawieniach minimalnych i w rozdziałce 1024x760 gra śmigała w około 30 - 40 klatek, wyglądając przy tym świetnie. Po próbnym włączeni na detal wysokie (bardzo wysokie - zarezerwowane tylko dla Visty z DX 10) oczom mym ukazało się klatek z 7 - 8. Ale grafika był niesamowita *__* Rozmycia przy ruchach głową (efekt niesamowicie sugestywny!), jeszcze lepsze przy aktywacji szybkości, efekty zmiany skupienia perspektywy i focus'u oka po przyłożeniu giwery do przycelowania, boski HDR, bloom jak malowanie, mgiełka atmosferyczna rozłożona w świetny sposób... I tak mógłbym jeszcze baaardzo długo. To zaiste jest najpiękniejsza gra w historii (przynajmniej do czasu aż coś ładniejszego wyjdzie ;] ). Rozgrywka się nie zmieniła wiele... Styl walki niemal identyczny, chociaż da się wyczuć pewne różnice w szybkości bohatera, broń podobna (chociaż mniej, oj mniej - za to można ją modyfikować), za to są quick save'y, bohater posiada potężny futurystyczny Nano Suit, który pozwala mu na chwilę uzyskać nadludzką szybkość, siłę, prędkość, wzmocnić zbroję czy na chwilę stać się niewidzialnym. A to daje naprawdę fajne możliwości taktyczne... Cóż dodać... dużo pojazdów - jeep to standard, łódź też, samochód cywilny tak samo... Ale już etap w którym pomykamy czołgiem to już nie, tak samo jak etap latany VTOL'em - świetna sprawa, dzięki bardzo przyjaznemu modelowi kontroli, który wykorzystuje tylko WSAD i myszę plus ze dwa przyciski jeszcze, a wrażenie realizmu daje świetnie wyważona dla każdego pojazdu bezwładność. Rozgrywka nieco bardziej od Far Cry poważna, mniej luzacka, klimat bardziej militarystyczny z większą domieszką science fiction, w kilku momentach bardzo intensywna. Nie ma zapowiadanej rewolucji, takiej jaką przyniósł Far Cry, ale jest rewelacja na pewno :] Chociaż nieco za krótka... Dwa dni grania, a Far Cry dobre z cztery - pięć... Zaiste - warto też pograć, bo to zacna jest sprawa!

Obrazek

Obrazek

: czw 13 gru, 2007 14:15
autor: Mati-san
Chyba kiedyś (w poprzednim forumowym wcieleniu) też założyłem temat o Far Cry'u.
Bardzo mi się ta gierka podobała. Była po prostu przepięknie zrobiona, woda, dżungla i w ogóle cały świat był niesamowicie realistyczny. Kolejna rzecz to AI wrogów i poziom trudności. Przeciwnicy...yyy...ludzie widać, że chociaż trochę myślą. Nie idą tak na przebitkę, albo jakby to powiedzieć...tak "kupą panowie". Kryją się za skałami, okrążają nas, działają grupowo. Walki z mutantami to dla mnie było największe wyzwanie. Kuźwa...poziom trudności był wysoki. Dwa ciachnięcia od tego małego mutanta i dead. Potem te wielkie mutanty z rakietnicami zamiast ręki. To były wyzwania :D

Jeżeli chodzi o Crysis'a to grałem tylko moment ale cóż mogę powiedzieć...dzięki temu pancerzowi czułem się niczym Predator 8). Czułem się jakbym polował na żołnierzy. To naprawdę robi wrażenie. Nie ma to jak zakraść się za wroga, chwycić go i rzucić w jakąś chatkę...która chwilę później, wskutek zderzenia z lecącym w jego stronę, biednym, bezbronnym i bezwładnie lecącym żołnierzem, zapadnie się :twisted: :lol:

: wt 03 lis, 2009 10:56
autor: qfas
Hunh, Far Cry... Miałem okazję skończyć grę na pierwszym Xboxie. Zdecydowanie urzekł mnie klimat - dżungla na rajskiej wyspie, główny bohater jako olewający system przewoźnik, podejmujący się z pozoru prostego zadania. I wszystko pięknie się pieprzy - łajba, na której spokojnie ucinał sobie drzemkę idzie na dno, a sam staje się zwierzyną łowną najemników. Do czasu...
O ile mi wiadomo, konsolowa wersja różni się od pc-towego oryginału; na ile, tego już nie wiem, bo na blasze w "Odległy Płacz" nie grałem. Jak mi wiadomo, największą zmianą jest dodanie Jackowi mocy mutanta. Gra na pewno zyskała dzięki temu na dynamice - czułem się niczym Predator, czając się w krzakach i znienacka wyjeżdżając łapą w wystrachanych soldatów (ależ oni wtedy kwiczeli, ech...). Najlepszy moment - gdy Jack odkrywa w sobie moc supersprintu: zbocze góry, gładki stok, a nasz bohater zapierdziela niczym rakieta, sadząc kilkunastometrowe susy i drąc się "NO FU**ING WAY!". Dziś mamy na pęczki gier z ludzikami obdarzonymi supermocą, ale jak na swój czas było to coś w miarę świeżego i oryginalnego.
Grafika, jak napisał Gveir, dziś już nie zachwyca, ale naonczas wymiatała. Ech, jak sobie przypomnę , jak stałem nad urwiskiem, wpatrując się w płynącą gdzieś daleko pode mną rzeczkę, w majaczące w oddali zbocza gór... Szczęki szukałem przez pół godziny. A jaka było moja radość, gdy okazało się, że do przebycia tej lokacji mogę użyć lotni:D.

Nie dziwnym w tym świetle wydaje się chyba fakt, że na premierę drugiej części czekałem jak na zbawienie. I cóż mogę rzec? Dwójka daje jeszcze więcej frajdy, niż jedynka! Graficznie - bossko, świetnie przedstawiony świat gry (Afryka, dla przypomnienia), z całą gamą tamtejszej flory i fauny. Cieszy niezmiernie przywiązanie do szczegółów - w walce z przeciwnikami można rozwalać stojące pomiędzy nimi skrzynki z amunicją (fajerwerki za free), w przypadku napotkania oddziału okupującego stację benzynową wystarczy jeden granat - w ślicznej eksplozji pozbywamy się i wrogów, i budynku, a jeżeli ktoś lubi bawić si w sadystę - proszę bardzo, nic tak nie poprawia humoru, jak strzelanie do wroga z pistoletu na race:). Z początku olałem nawet fabułę (inaczej skonstruowaną niż w jedynce - tu mamy coś na wzór GTA, czyli przyjmowanie misji od niezależnych zleceniodawców i swobodną eksplorację świata), na rzecz radosnego hasania po afrykańskich sawannach, bawiąc się przy tym w polskiego rolnika (masowe wypalanie traw). Do tego masa świetnych patentów - nasz hero choruje na malarię, więc nie obędzie si bez przyjmowania leków; a-ni-ma-cje (!) naszej postaci - np. gdy się "naprawia", ew. gdy złorzeczy na broń:). Fanem FPS-ów nie jestem - a ten tytuł wciągnął mnie jak diabli. Polecam każdemu, bez wyjątku na upodobania, rasę, płeć, czy wyznanie:).