Seria Advance Wars.

Zręcznościówki, strzelanki, RTSy, RGPi ; tzw. blockbustery i te mniej znane dla koneserów.

Moderator: Moderatorzy

Czy polubiłeś tę grę?

Tak.
7
78%
Średnio.
1
11%
Nie.
1
11%
 
Liczba głosów: 9

Awatar użytkownika
Jacek
Kupo!
Kupo!
Posty: 109
Rejestracja: sob 08 kwie, 2006 21:21
Lokalizacja: Śląsk
Kontakt:

Seria Advance Wars.

Post autor: Jacek »

Chciałbym poświęcic ten temat grom z serii Advance Wars, czyli Advance Wars, Advance Wars 2: Black Hole Rising, Advance Wars: Dual Strike, oraz nadchodzącą AWDS: 2.
Są to gry strategiczne na GBA i Nintendo DS'a. Opwiadają o Wars World atakowanym przez nieznaną armię Black Hole. Niechciałbym tudzież zdradzić reszty fabuły- przekonajcie się sami!!! Mamy do czynienia z Commanding Oficers (CO), są bohaterami, którzy rozmawiają ze sobą.

Jeśli chodzi o pierwszą część:

Grafika jest dosyć przeciętna, ale jak na swoje lata dość dobra. Kampania średniej długości i jest bardzo enigmatyczna (zarówno fabuła jak sama gra) i bardzo trudna. Mamy dodatkowo serię misji bez fabuły, multiplayer, i inne dodatki. Muzyka świetna, klimatyczna.
Tej grze daję 8/10

Druga część:

Grafika poprawiona, nowi CO, nowi wrogowie, kampania trochę łatwiejsza, więcej misji w War Room (misje bez fabuły), oczywiście tryb multiplayer, dodatki. Muzyka świetna, klimatyczna.

Trzecia:

Grafika kompletne dno :x (tandetne 3d efekty nieciekawe, jedyne ciekawe efekty "power"). Kampania banalna za pierwszym razem przeszedłem całą z najlepszą rangą. Inne tryby gry posiadają łącznie ok 60 map! Parę bardzo ciekawych sekretów, poraz pierwszy tryb gry real-time. Muzyka wymiata stereo w NDS daje ten efekt klimatu.

Czwarta część jest jeszcze nie wydana.

Ja moją historię w Advance Wars zacząłem w przedszolu i tak pokochałem tę grę. :D

Polecam wszystkim gorąco!!! :)

P.S.: MFP, napisałbyś tu coś? :lol:
Sogetsu
Malboro
Malboro
Posty: 1050
Rejestracja: sob 18 lut, 2006 00:19

Post autor: Sogetsu »

gdzyby nie to, że Advance Wars kupiłem razem z GBA, to pewnie nigdy bym z serią styczności nie miał. przyznam, że średnio mnie AW wciągnęło (grałem tylko w pierwszą część). kampanię zaliczyłem dwa razy, odblokowałem trochę CO i tak sobie cart leż w szafie. ostatnio znowu po niego sięgnąłem i znowy się przekonałem o wysokim stopniu trudności niektórych misji z War Room. to, albo po prostu nie umiem w to dobrze grać :lol: zresztą, z tego co wyczytałem w FAQach, wystarczy poznać pewne schematy zachowań CPU (np. to, że atakuje w pierwszej kolejności transportowce) i można wykiwać konsolę. a ostatno zdarzyło mi się, że zamiast atakować piechotę przejmującą kwaterę główną, CPU atakował inne jednostki :lol:

PS
Jacek pisze:Ja moją historię w Advance Wars zacząłem w przedszolu i tak pokochałem tę grę.
czyli pewnie nie wiesz, że seria ma już prawie 20 lat i że są jeszcze Famicom Wars, Super Famicom Wars, GameBoy Wars, GameBoy Wars 2, GameBoy Wars 3, GameBoy Wars Turbo i Battalion Wars (i być może coś jeszcze, o czym nie wiem)
Awatar użytkownika
Ababeb
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1244
Rejestracja: pn 25 kwie, 2005 15:12
Lokalizacja: Czwórmiasto

Post autor: Ababeb »

Mam za sobą pierwszego Advance Warsa i kampanię Orange Star w AW2, zaczynam kampanię Blue Moon. Przyznaję, że pierwsza część z pewnością jest oryginalna i podoba mi się, że nie ma typowego dla Final Fantasy przyrostu siły w miarę utraty zdrowia. Kiedy jednostka jest niemal zniszczona, nie zatriumfuje nad zdrowym przeciwnikiem. Nie powiem, żeby fabuła specjalnie zachęcała do gry,

Kod: Zaznacz cały

grasz dzieciakiem, który nie wiadomo dlaczego stoi na czele armii i błądzisz bez celu po całym świecie, żeby w końcu dać wycisk klonowi Vadera. Towarzyszy ci instruktorka, obeliksopodobny facet, który zapewne zjada dziki w całości i ładnie narysowana babka, którą trudno się gra (wygrałem nią chyba jedną misję).
Wszystko to w bardzo przyjemnej, kolorowej oprawie. Jak wspomniałem, gram teraz w drugą część i zapowiada się jeszcze lepiej niż pierwsza. Kampania innych krajów niż Orange Star? Super! Nowa jednostka? Faj... nie, nie, zagalopowałem się. Nowa jednostka nie jest dobra. Jeśli zastanawialiście się, dlaczego w pierwszej części największy czołg nazywa się "Middle Tank", oto odpowiedź. Neoczołg ("Neotank" w oryginale) jest całkiem przydatny, porusza się dalej niż Md. Tank, ma znacznie więcej paliwa i ogromną siłę ognia. Jest praktycznie tym dla średniego czołgu, czym średni czołg jest dla zwykłego. W tym problem, że jeśli jest po twojej stronie, gra staje się zbyt łatwa, a gdy napotykasz neoczołgi wroga, musisz kombinować jak koń pod górę, żeby wszedł w zasięg rakiet, rozwalić go mniejszymi czołgami, albo zrobić własny.

Swoją drogą, grał tu ktoś w AW: Dark Conflict? Od MFP słyszałem o nim złe rzeczy i że to wstyd dla serii.
Awatar użytkownika
Markfrompoland
Cactuar
Cactuar
Posty: 350
Rejestracja: śr 10 sie, 2005 17:56
Lokalizacja: Watokice

Post autor: Markfrompoland »

;]

Hej, hej.

Mnie po prostu po trailerach i koncepcji się nie podoba. Całkowite odejście od klimatów wesołych CO, kolorowych żołnierzyków i najeźdźców z kosmosu. Zamiast tego planeta po wojnie atomowej, na której tłuką się niedobitki populacji. Związane jest z tym DUUUŻE cięcie dostępnych jednostek. Jak pisałem, klimaty kosmicznych neotanków, czteropiętrowych megatanków (z AWDS) poszły w las. To chyba główny powód dlaczego tak się zawiodłem.

Ale Ab, zapowiada się, że za niedługo będę miał okazję Dark Conflicta zagrać, więc na pewno zdam relację.
Ain't no sunshine when I'm gone.
Awatar użytkownika
Ababeb
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1244
Rejestracja: pn 25 kwie, 2005 15:12
Lokalizacja: Czwórmiasto

Post autor: Ababeb »

Nareszcie, ukończyłem ostatnią misję AW: Dark Conflict, zatem mogę podzielić się wrażeniami (i ubiegnę MFP ;) ). Nie powiem, żeby nowy ton tej części był wielkim ulepszeniem, ale nie jest też zmianą na gorsze. Opisanie w skrócie tej gry fanowi poprzednich AW skończyłoby się wyśmianiem lub atakiem nerd rage'a. Niby jak coś tak wesołego mogło stać się opowieścią o trudach ludzi próbujących przetrwać w mrocznym, zniszczonym, nękanym głodem świecie? Może m.in. dzięki nowej obsadzie, bo trochę trudno mi sobie wyobrazić Collina albo Drake'a w tym otoczeniu.

W świecie gry były sobie dwa kraje: Laurentia i Zephyrus. Jak można się domyślić, państwa nienawidziły się i prowadziły ze sobą liczne wojny. Ostatnią przerwała ogromna katastrofa, deszcz meteorytów, któremu nawet Bruce Willis nie mógł zapobiec. Płomienie, powodzie, wstrząsy, huragany, chmury pyłu zakrywające niebo itd. sprawiły, że 90% ludzkości opuściło świat, a ten stał się o wiele mniej przyjemnym miejscem. Nasz bohater, Ed, kadet akademii wojskowej Laurentii, jakimś cudem przeżył. Kiedy udaje mu się wydostać z ruin, dołącza do grupy żołnierzy (12th Laurentian Independent Legion) dowodzonej przez niejakiego O'Briana. On i jego ludzie utrzymują się z obrony mieszkańców przed bandytami chcącymi zgwałcić ich domy, spalić ich jedzenie i zjeść kobiety. Legionowi miernie idzie, bo ludzie nie są zbyt chętni do zapłaty (zboże jakoś nie chce rosnąć), zatem wędrują tam i siam. W końcu natrafiają na resztę armii Laurentii, na czele której stoi teraz niezbyt miły admirał Sigismundo. Okazuje się, że armii niespecjalnie przeszkadza katastrofa i wciąż toczy wojnę z Zephyrusem, w co zostają wciągnięci bohaterowie. Na dodatek świat ogarnęła nowa zaraza, na którą nie ma lekarstwa...

Mimo tego wszystkiego, postaci są zaskakująco mało emowate. Ed jest optymistą, O'Brian nie użala się nad sobą i robi swoje, a doktor Moritz radzi sobie rzucając głupimi dowcipami. Chyba właśnie dlatego jest znośnie. Gra nie przegina też w drugą stronę - przywódcy nie są specjalnie zadowoleni ze śmierci żołnierzy, a czarne charaktery zwykle się tu poznaje po uznawaniu swoich ludzi za mięso armatnie.

Nie grałem niestety w AW:DS, więc nie mam punktu odniesienia, ale Dark Conflict naprawdę mi się podoba. Jednostki są dobrze zrównoważone (w przeciwieństwie do Neoczołgu z AW2). Artyleria przeciwczołgowa wydawała mi się na początku chorym pomysłem, przez który gra stanie się za łatwa, ale ma pewne wady, przez które tak się nie dzieje. Motocykliści również są IMO dobrym dodatkiem. Moce CO też zostały zmienione. Dowolnej jednostce można przydzielić status "przywódcy", dzięki któremu otoczy się "polem" poprawiającym statystyki tych, którzy w nim przebywają. Nadal można korzystać z nich jak zwykle, ale są mniej przydatne niż wykorzystanie pola, które zmniejsza się po użyciu mocy.

Na początku myślałem, że gra będzie łatwiejsza niż poprzednio, ale po prostu wolno się rozkręca i w końcu staje się straszna. Dla porównania: w AW1 pokonanie Sturma było trudne i chodziło o żmudne zbieranie wojsk zdolnych do pokonania go. W AW2 Sturma nie dało się pobić w ten sposób w ogóle (o ile wiem) i trzeba dotrzeć do pojedynczego celu. Ryzykowne i trudne, ale sobie poradziłem. W AW:DC ze

Kod: Zaznacz cały

Stolosem i jego cholerną fortecą z pięcioma laserami
męczyłem się kilka miesięcy i w końcu wykorzystałem solucję, w której opisali jak zwyciężyć krok po kroku. Podobno ostatni boss AW:DS był strasznie łatwy, więc pewnie nie chcieli powtórzyć tego błędu, no ale bez przesady. _^_

Ogółem, gra jest świetna, ma dobrą oprawę i stanowi niezłe wyzwanie. Z wad mogę wymienić niewiele bonusowych materiałów typowych dla poprzednich AW oraz małą różnorodność w muzyce (choć nie twierdzę, że ona sama jest zła). Polecam wszystkim, którym nie przeszkadza brak Andy'ego. ;)
Awatar użytkownika
Markfrompoland
Cactuar
Cactuar
Posty: 350
Rejestracja: śr 10 sie, 2005 17:56
Lokalizacja: Watokice

Post autor: Markfrompoland »

Dzięki djud.
Ababeb pisze:Podobno ostatni boss AW:DS był strasznie łatwy, więc pewnie nie chcieli powtórzyć tego błędu, no ale bez przesady. _^_
Ababeb pisze:męczyłem się kilka miesięcy
O cię pierdu. Taki wyjadacz?

Słowo do AW:DS: gra jest owszem semi-broken, z powodu siostry Colina - Sashy, której zwykły Power (2 gwiazdki bodajże) zbija pasek Powera przeciwnika o ilość proporscjonalną do posiadanych przez Sashę funduszy; wystarczy ze 50k i Von Bolt ma zbity do zera cały swój Überszpanerski grzmot.
Ain't no sunshine when I'm gone.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Inne gatunki gier”