: czw 14 lut, 2013 21:24
Jaco, chcę Ci dać po buzi (wirtualnie :D)!
Masamune ma rację, bijatyki (przynajmniej czołówka - SC, Tekken, Dead or Alive) to gry, które posiadają "głębię". Zależy, czego się od gry oczekuje - o ile lighter zuka tylko rozrywki, taki hardkorowiec bedzie uczył się systemu, przeliczał klatki, opracowywał juggle, liczył, co ile trwa i co najlepiej po bound'dzie wejdzie... Sam kiedyś maniaczyłem w ten sposób (za czasów, kiedy to Tekken 5 kradł każdy turniej), ba!, na turnieje jeździłem, dzisiaj stary już jestem na takie akcje i za mało czasu mam na trening.
Ogólnie bijatyki dzielą się na niedzielno-rozrywkowe (MK na przykład) i te, do których mozna podchodzić jedynie z myślą o hardkorowym graniu (VF, którego nigdy nie potrafiłem ogarnąć :D). Te drugie już mnie nie bawią, za to pierwsze wciąż odpalam, bo fajne są i leje się krew, o. Taki ze mnie prosty chłop.
BTW, Go, sporo Koreańczyków swego czasu (nie wiem, jak wygląda to dzisiaj) żyło z grania w bijatyki. Całymi dniami nic nie robili, tylko trenowali, a potem jechał taki do EU skopać białe tyłki, zgraniał grube pliki Euro i wracał do swojego kraju, by dalej w Tekkena maniaczyć.
Masamune ma rację, bijatyki (przynajmniej czołówka - SC, Tekken, Dead or Alive) to gry, które posiadają "głębię". Zależy, czego się od gry oczekuje - o ile lighter zuka tylko rozrywki, taki hardkorowiec bedzie uczył się systemu, przeliczał klatki, opracowywał juggle, liczył, co ile trwa i co najlepiej po bound'dzie wejdzie... Sam kiedyś maniaczyłem w ten sposób (za czasów, kiedy to Tekken 5 kradł każdy turniej), ba!, na turnieje jeździłem, dzisiaj stary już jestem na takie akcje i za mało czasu mam na trening.
Ogólnie bijatyki dzielą się na niedzielno-rozrywkowe (MK na przykład) i te, do których mozna podchodzić jedynie z myślą o hardkorowym graniu (VF, którego nigdy nie potrafiłem ogarnąć :D). Te drugie już mnie nie bawią, za to pierwsze wciąż odpalam, bo fajne są i leje się krew, o. Taki ze mnie prosty chłop.
BTW, Go, sporo Koreańczyków swego czasu (nie wiem, jak wygląda to dzisiaj) żyło z grania w bijatyki. Całymi dniami nic nie robili, tylko trenowali, a potem jechał taki do EU skopać białe tyłki, zgraniał grube pliki Euro i wracał do swojego kraju, by dalej w Tekkena maniaczyć.