Majkel222 pisze:Re 4 miał wspaniałą fabułę
No to ja leżę. Jeżeli fabuła w RE4 była wspaniała, to dzieła Łebkowskiej są osiągnięciem na miarę "Zbrodni i kary". Samo zawiązanie akcji było tak durne, że aż się głowa w tyłek chowała - banda wieśniaków z Hiszpanii porywa córkę prezydenta usów. Dobrze, że przy okazji jakiś głowic atomowych im nie skroili. Wprowadzenie żałosnych badguyów też woła o pomstę do nieba; ten, kto wymyślił Salazara, z całą pewnością cierpi na niemoc twórczą, Setzer zaś nie umywa się nawet do bossów serii, jak Wesker czy Marcus. Ja rozumiem, że to tylko "historia poboczna", ale, na jaja Odyna, można się było lepiej postarać. Przynajmniej Krauser trzyma poziom (scena i walka w ruinach - najlepsze w całej grze). Popsuto też postać Leona - o ile na początku zachowywał się przyzwoicie, to najwyraźniej później zgłupiał od pasożyta, bo wali takie żenujące teksty, że aż i nawet. Przykład? Rozmowa Salazara z Leonem (cytowana z pamięci, wybacz, jeżeli coś przekręcę): S: "Wysłałem za tobą moją prawą rękę!" L: "O, to możesz zdejmować swoją prawą rękę?" No ja cię proszę. Rozumiem, że w residenty nie gra się dla kosmicznej fabuły (szczególnie w ostatnie dwa z głównej serii), ale kiedyś to wszystko fajnie się zazębiało, czuło się tę aurę tajemnicy, jaka otaczała Umbrellę, a i miejscami nawet główne postacie były niezłe (RE0). A tu - fabuła miałka jak polski celebryt.
Żeby nie było - klimat i gameplay był (i nadal jest!) świetny, akcje z walką z całym tłumem pendejos jak na owe czasy budziły respekt. Nie zapomnę, kiedy po raz pierwszy grałem w RE4, jak mi adrenalina skoczyła, gdy wyległ na mnie cały tłum wiejskich buców, gdzieś w oddali typ w torbie na głowie odpalił spalinówkę, a ja panicznie barykadowałem się w domu, przygotowując się do obrony... Ech co to było. Dla tej gry kupiłem GC, i nie żałuję ani jednej wydanej na niego złotówki. Ale fabuły to wybaczyć jej nie mogę.
Piszesz dalej o RE5. Zgodzę się z Tobą - gra nie niszczy tak, jak byśmy sobie tego życzyli. Większość patentów żywcem przeniesiona z czwórki, choćby sama mechanika systemu, czy design przeciwników. Ale za to dużo lepsze story - odwołujące się do dawnych RE, comebacki dawnych znajomych, w zaskakujących rolach.
Kod: Zaznacz cały
Jill u boku Weskera, chociażby. A i sam "siwy", odpierdzielający taki matrix, że Neo nakrywa się płaszczem.
Za to nie mogę zboleć, jak w grze wygląda Chris. Łapa jak u drwala z Syberyjskiej tajgi, w dodatku takiego, który na każdy posiłek zajada kreatynę z białkiem. No ale cóż, takie wymogi amerykańskiego rynku: nie przyjął się szczuplutki Leon z blond grzywką, to wrzucamy nabitego do granic możliwości i zarośniętego jak uczestnik "Survivor" Chrisa. No ale co zrobisz.
Teksty w podpisach zazwyczaj trącą sztampą.