Jestem innego zdania, ale tylko i wyłącznie przez to, że przypomina wersję live, czyli wiadomo o kogo chodzi.Go Go Yubari pisze:W mandze tego nie ma (Yankumi prawie zawsze wygląda bleh).
Ogólnie, razi nieco notoryczny brak teł i dość surowe rozmieszczenie kadrów.
Co do wersja rysowana v.s. wersja live. Wszystko niby fajnie, ale magowa/animeowa Yankumi wymiata jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju bójki, podobnie zresztą Shin. W dramie (przynajmniej z tego co widziałem) jakoś nie bardzo się do tego przyłożyli. W ogóle, jakoś nie widzę Yukie w roli silej i niebezpiecznej postaci (podobne odczucie miałem przy Shinobi), a "żywy" Shin to już zupełnie, żeby sobie przyoadkiem twarzyczki nie podrapał. (dygresja - ponoć aktorzy na planie LOTR nabijali się z Blooma, że Legolas wychodzi bez szwanku z każdej bitwy, podczas gdy reszta jest podrapana, poiniaczona, itp). Nie mówiąc już o tym, że wersje rysowane nie stawiają (aż tak) na bishoneństwo.
Jeśli chodzi o anime, można obejżeć, ale jak to zwylke bywa - manga jest lepsza. W anime praktycznie niczego nowego nie ma, niektóre wątki zostały trochę pozmieniane (gość, który chce doprowadzić do zamknięcia Shirokin High jest obecny od samego początku). Poza tym, historia anime obejmuje tylko kilka pierwszych tomów mangi, widocznie nie cieszyło się zbytnią popularnością, skoro jak dotąd nie powstał kolejny sezon. Na uwagę zasługują za to opening i, zwłaszcza, ending - nieco nostalgiczny i odbiegający od klimatu serii.
Go zachwyca się Shinem, ale wbrew pozorom nie jest on aż tak na pierwszym planie, więc jak ktoś miałby z tego powodu wątpliwości czy spróbować czy nie, to mówię - spróbować. Oczywiście mangę, ze wszystkich wersji jest chyba najlepsza. Na jej korzyść przemawiają też dodatkowe rozdziały, nie mające zbyt wiele wspólnego z głównymi wątkami, w któych Shin gada z psem Yankumi, ubaw gwarantowany.