Strona 10 z 10

: pn 06 lut, 2012 18:18
autor: qfas
Rise!

Już daawno temu oferowałem się, że wyleję moje żale na temat trzeciej części. Bo że chłopakom ze $E wyszła kupa, było wiadomo od dawna. Jak wielkie jest jednak natężenie kupowatości w tym tytule i jak daleko rozciąga się smród? Tego dowiecie się tylko tutaj!

Jak to drzewiej bywało

Na trzecią część czekałem od dawien dawna, od pierwszych niusów znaczy się. Jestem fanem serii, jedynkę i dwójkę przedkładam na psx-owej skali nad Finale, gdyż były to gry dostarczające niesamowitych wrażeń. Jedynka - wspaniałe RPG, osadzone w niespotykanych - bo rzeczywistych! - realiach, z świetną fabułą, jedną z lepszych main character-ów w grach, grywalnością a'la Mount Everest i feelingiem płynącym z rozgrywki, porównywalnym tylko do tego z FF7 (czemu? Nie pytajcie, bo nie wiem, tak właśnie odbierałem te dwie gry - jako tal=kie "siostry klimatyczne"). Nocki zarwane na eksploracji Chrysler Building, ech... Później przyszła dwójka, czyli przerzucenie środka ciężkości z elementów typowo RPG (bądź action RPG) na akcję. IMO - dobry ruch, gra zyskała na dynamice, a przy tym nie zaniedbano elementów rolplejowych - dano nam szersze pole jeżeli chodzi o rozwój postaci (wybór żywiołu, w który inwestujemy exp, szerokie możliwości customizacji broni). Grafika ładniejsza, fabuła - ciekawsza, choć w tym punkcie mnóstwo osób może się ze mną nie zgadzać. Gustibulus non disputantum est, czy jakoś tak. Jak dla mnie PE II to przykład sequela idealnego. Żeby trójka miała zbyt, wystarczyło więc podciągnąć grafę, dorzucić kilka nowych możliwości, rozwinąć historię programu NeoArk, żeby fani serii (a jak podejrzewam, tych są setki tysięcy) byli wniebowzięci. I co?

Jak scenariusz "3rd Birthday" powstawał, dramat w jednym akcie

Hajime Tabata, game director: No to co, trzaskamy kontynuację PE? Podobno jeszcze kilku fanów się uchowało, więc to dobry sposób na trzaśnięcie paru baniek, a przy tym pewniejszy sposób, niż promowanie nowej marki. Motomu, cho no tu!
Motomu Toriyama, lead script writer: Tajest, szefie. Mam już tu wstępny zarys scenariusza. Do wglądu.
Hajime (przeglądając scenariusz): Ty, ale to się w ogóle fabuły poprzedniej części nie trzyma. Twisted? Podróże w czasie? Koreańscy emo-metro-hister-hakerzy?
Motomu: No bo wiesz, tak naprawdę to już dziesięć lat minęło od poprzedniej części i chyba nikt nie pamięta, co tam tak dokładnie się działo. Ludzie pamiętają blond laskę pod prysznicem, duże potwory i karabiny. Ratatata! A, i jeszcze że się działo to we nowym Jorku, zimą jakoś. No to posadziłem kota na klawiaturze, dałem mu kocimiętki do ćpania, on się zaczął tarzać, ja w losowych miejscach dopisałem imiona postaci z poprzednich części, żeby nie było, że powiązań nie ma, i viola!
Hajime: Ale to naprawdę durne jest. Fani się wypną, jak będziemy chcieli im takie naciągane story sprzedać. Elder Ones? Jak na to wpadłeś? Przecież z tekstu dwie linijki wyżej wynika, że są najmłodszą rasą. Więc czemu Elder?
Motomu: Kot i kocimiętka, mówiłem ci. Poza tym, to brzmi bardzo mrocznie.
Hajime: A tak. Nie da rady wymyślić czegoś lepszego? Za dwa dni ma zacząć się developing.
Motomu: Niestety, skończyła się kocimiętka. To ostateczna wersja scenariusza.
Hajime: Trudno, w takim razie - akceptuję. Ach, bym zapomniał! (bierze ołówek i dopisuje coś na szybko w mniej więcej trzech czwartych skryptu) Tutaj ma się pojawić scena pod prysznicem!
Motomu: A czemu akurat tutaj?
Hajime: Bo tutaj padają odpowiedzi na pytania, które gracz zadaje sobie przez większość fabuły. A że są to odpowiedzi mega głupie, to odciągnijmy uwagę panną pod prysznicem!
Motomu: Ty to masz łeb szefie. Nic dziwnego, że to ty jesteś szefem.
Hajime: Ba.

(Kurtyna.)

Mechanika, czyli popsujmy coś jeszcze

O mechanice nie chce mi się za bardzo pisać. Ze jest to prosta strzelanina TPP, to wiadomo. Że chodzi o cover system, to też wiadomo. Najfajniejszym motywem jest overdrive, czyli wic, w który wyposażyli twórcy Ayę - niczym Szatan, ma ona możliwość przejmowania ciał innych ludzi. Daje to kilka ciekawych możliwości, np. ostrzeliwanie słabego punktu przeciwnika, który normalnie, czyli z frontu jest nieosiągalny. I tyle. Nabijamy levele, choć to akurat nie ma żadnego znaczenia, dostajemy BP, za które ulepszany bronie (których jest zbyt dużo. Po co komu piętnaście karabinów, strzelających tak samo?), możemy też "nurkować" w przeciwników, co by zyskać ich DNA. Po co? No aby zmutować z nim DNA Ayi, dzięki czemu to nasza heroina otrzymuje różne bonusy (lepsza celność, szybciej nabijany pasek furii, regeneracja itp.), które tak naprawdę nie są odczuwalne w walce. Może na wyższych levelach umiejętności, czego jednak nie sprawdziłem, bo nie chciało mi się zabierać za grę po raz drugi, za jednym podejściem bowiem nabijesz max 10 lvl umiejętności. Nie do końca też załapałem ideę mutowania różnych DNA ze sobą, w celu ulepszania umiejętności bądź bądź otrzymywania nowych. Na jakiej zasadzie to działało, czy jest jakaś odgórna idea łączenia, czy rządzi tu random - tego nie ogarnąłem. A jeżeli systemu nie może pojąć - bez przechwałek - dwudziestoparoletni weteran RPG, mający za sobą najbardziej zakręcone pomysły na rozwój postaci, to albo znaczy, że na starość demencji dostał, albo że system jest do dupy. Hm.

Z walką wiąże się jeszcze jeden ważny patent - Aya, pod wpływem wcirów, jakie dostaje od adwersarzy, może podrzeć portki. Bardzo ważny element gameplayu, bez którego przebijanie się przez kolejne identyczne lokacje byłoby nie do zniesienia na więcej niż dwadzieścia minut dziennie.

Jak mnie widać, jak mnie słychać?

Graficznie PE prezentuje się bardzo dobrze, jak na grę na PSP. Jednak trzeba kopa dać level designerom, którzy za ideał ciekawego poziomu uznają korytarz przeplatany większą salą, z rzadka zastępowany kawałkiem otwartego terenu. Im dalej w las, tym nie lepiej - po prostu zmienia się wygląd ścian, z otynkowanych zastępowany jakimiś alieno-podobnymi glutami.
Ciut lepiej jest z designem samych przeciwników. Nie licząc pierwszych adwersarzy ("balony"), w tym temacie nie jest źle - nazwa "Twisted" jest adekwatna do przeciwników, powykręcanych pokrak konstruowanych na bazie spirali/sprężyny.
Co zaś muzyki - wierzę na słowo, że była niezła, bo ani trochę nie pamiętam, co przygrywało w tle. W pamięć zapada tylko miks motywu przewodniego, a to trochę za mało, żeby wypowiadać się o całości.

Choć, opowiem Ci bajeczkę

Jak już wspominałem wyżej, historia którą Square zaserwowało nam w 3rd Birthday jest żenująco słaba. Punktem wyjścia jest przerwany ślub Ayi i Kyle'a (nie ma najmniejszej wzmianki, jak ta dwójka się poznała), gdzie niczym w Kill Billu - ginie pan młody, goście, a panna młoda wydaje się "prawie umarnięta". Tutaj przychodzi na ratunek tak uwielbiany przez twórców japońskich gier motyw amnestii - Aya nie pamięta, jak doszło do tej masakry, kim byli ludzie znajdujący się wówczas w kościele, kim był jaj przyszły mąż. W ten oto bystry sposób zdjęty zostaje z barków gracza ciężar konieczności znajomości poprzednich części. Mamy więc nową story, pozbawioną powiązań z poprzedniczkami, a przy tym tak samo lotną i interesującą, co coroczny walijski konkurs na pościg sera staczającego się z najwyższego pagórka w okolicy. Pełno tu niezrozumiałych wątków (po co Cray strzelał do Ayi? Jaki sens, do cholery, ma zakończenie?), idiotycznych zwrotów akcji i słabych postaci. Sama zaś Aya, z twardej indywidualistki, stała się... No właśnie, czym? Za grosz w jej nowym imażu charakteru.

Ostatnie stęknięcia

Kod: Zaznacz cały

Na końcu Aya ginie. Dobrze, przynajmniej nie będzie kolejnych części.
"Trzecie Urodziny" traktować należy - pod względem fabularnym - jako mdłą wariację na temat postaci z dwóch pierwszych części. Gameplayowo nie jest tak o końca źle, po prostu nie można w to grać dłużej, niż pół godziny - bo się przeje. Z mojej strony - czekam na prawdziwą "trójkę" na PS3, z rolplejowym rozwojem postaci, ANMC i porządną fabułą. I się doczekam, mam nadzieję. Over and out.

PS: byłbym zapomniał - bonus dla Ocaja i wszystkich samczych palyersów na Krypcie - najsmaczniejsza scenka z PE 3rd:).

http://www.youtube.com/watch?v=9soW1IjDGiY

: czw 01 mar, 2012 02:28
autor: Cloud Strife
Miałem przyjemnosc grać w to "arcydzieło" od Square. Zarówno w 1 jak i w 2 częsc tej gry. Wrażenia? Coś wspaniałego. Scenariusz zawiły,napisany z rozmachem. Genialny system walki (w 2 części dopasowany jak dla mnie do perfekcij, coś ala Resident Evil 3+ Crisis Core Final Fantasy 7. Bardziej spodobała mi się jednak cześc druga. Nie chodzi tutaj o grafike. Po prostu 2 lepiej oddaje klimat, system expienia jest lepiej skonstruowany. Po względem fabularnym również. Ostatnin przechodzę 1 i 2 po raz 2. Do 3 nawet nie mam zamiaru się zabierać, za dużo negatywnych opinij się naczytałem. Skoda że Square odwaliło kaszane. Nic pozostaje czekać na porządną kontynuację.