ma_Rysia pisze:To samo można powiedzieć o pracy grupy J2e, zamiast tworzyć tłumaczenie japońskiego oryginału, mogli oni tylko napisać analizę porównawczą obu wersji, ale z tego co przeczytałem w twoim artykule nie negujesz sensu ich projektu, tylko go pochwalasz za to, że dali możliwość obcowania z grą ludziom dla których krzaczki z KKW są czarną magią. Gdzie tu konsekwencja?
Ponieważ ludzi, dla których krzaczki są czarną magią jest jakieś 2-4 MILIARDÓW, czyli od 1/3 - 1/2 mieszkańców Ziemi. Ważną rolę odgrywa uniwersalność języka angielskiego - jakby nie było tym językiem włada ponad pół globu i jeśli nie jest, to będzie językiem standardowym w kontaktach międzynarodowych, tak jak w zamierzeniu miało być esperanto. Japoński z kolei aż tak rozpowszechniony nie jest, za to jest dość złożony i sama pisownia Katakany, Hiragany czy Kanji już zniechęca dobre 1/2 potencjalnych kursantów. Pomijając pewne różnice między japońskim a południowo-koreańskim, Koree Płd. można liczyć jako obszar japońskojęzyczny, ale i tak język ten nie ma takiego zasięgu i zastosowania jak angielski. Stąd tłumaczenie z japońskiego na angielski uważam za jak najbardziej uzasadnione, bo to otwiera drogę fanom wywodzącym się ze wszystkich nacji do poznania fabuły. Właśnie z racji standardowości angielskiego, po translacji FF z japońskiego na angielski, zarówno Polak, Niemiec, Kameruńczyk, Walijczyk, Meksykanin, czy Eskimos albo plemiona mówiące w Suahili mają możliwość poznać fabułę.
ma_Rysia pisze:Sephiria napisał/a:
W takim razie bezsensem jest w ogóle robić tłumaczenie, bo ludzie są obeznani, siedzą w temacie i oryginał nie przeszkadza im w odbiorze treści.
W tym monecie chciałbym nadmienić, że z serią da się zaznajomić bez znajomości języka angielskiego, gdyż w tej chwili przetłumaczona jest IV, V, VI cześć w wersji na SNESa, VII i IX w wersji na PSX,
Właśnie dlatego postawiłam pytanie, kto ma być adresatem tego tłumaczenia, czy też raczej budowanego kanonu, bo to jest najważniejsze. Jeżeli waszym targetem są ludzie mający o FF jakieś pojęcie, to tłumaczenie FF od strony niuansów mechaniki rozgrywki, jest sztuką dla sztuki, a więc kompletnie bezsensowne. Przypomnę też, jaki był punkt wyjściowy dyskusji
Jego celem jest opracowanie polskiego kanonu tłumaczenia czarów i zdobycie opinii na ten temat ludzi, którzy są zaznajomieni z tą serią, którego będziemy mogli używać w przyszłych tłumaczeniach,
a więc skupiliście się tylko na niuansach mechaniki, a z jednego z postów wynika, że ostatecznie celujecie też w tłumaczenie fabuły. No to HOLA - jeżeli chcecie zrobić dobre tłumaczenie to musicie mieć jasną koncepcję i się jej trzymać - 1) CO KONKRETNIE chcecie zrobić (Co tłumaczycie i Dlaczego) 2) ADRESAT (determinuje rejestr terminologii, styl i po części też to, co w ogóle nadaje się do tłumaczenia).
Teraz to, czym cały czas mówię - bezsensem jest przekładać czary itd., bo ich garnitur tylko w niewielkim stopniu się zmienia,
zwłaszcza dla kogoś choćby w pewnym stopniu już obeznanego. Jeśli ktoś jest po jakimś FF-ie, to mnóstwo elementów od strony mechaniki będzie podobne, jeśli nie identyczne. Bahamut choćby od FF VII niezmiennie ma atak Mega Flare, po co więc tłumaczyć Mega FLare na Ogromną lub Mega Flarę, skoro po użyciu ataku przeciętnej inteligencji gracz znakomicie będzie wiedział co kryje się pod terminem Mega Flare. Dla takich targetów wystarczy walnąć analizę porównawczą i po sprawie - niuanse mechaniczne są jak jazda na rowerze - tego się nie zapomina, tak samo jak raczej się nie zapomni co to jest Mega/Sun Flare u Bahamuta. Wskazuję jedynie, że silicie się na robienie sztuki dla sztuki. Zresztą pytanie Yuny chyba najlepiej poddaje bezcelowość przedsięwzięcia, no bo jak przetłumaczyć (i po co) Cure, Cura i Curaga?
Zupełnie inaczej by się miało, gdyby chodziło docelowo o zrobienie tłumaczenia fabuły.
Osobną jeszcze sprawą jest niechęć do samych tłumaczeń i aspekt nauki angielskiego. Najpierw rozwinę kwestię edukacyjną, ale tylko pobieżnie.
angh pisze:Jak wyżej - niech się uczy. Chyba, że chce się ograniczyć do Polski i języka polskiego <są w ogóle tacy ludzie w XXI wieku?>
Jak wyzej - to NIE jest obowiazek. Jezeli ktos nie chce, nie musi.
I tu się mylisz. Ponieważ do skończenia podstawówki (nie wiem jak z gimnazjum) KAŻDY MA OBOWIĄZEK uczyć się języka obcego w szkole. W większości przypadków wybierany jest angielski, a nauka języka obcego zaczyna się już pierwszej klasie. Wiadomo, że każdy ma różne predyspozycje, ale brak zdolności naprawdę można nadrobić pracą i determinacją, a mimo to w niezłym stopniu język opanować (choćby nasi rodacy, co wyjechali do UK, język znali kiepsko, a teraz z racji przetrwania nauczyli się naprawdę nieźle mówić). Gry naprawdę potrafią podszkolić język, przy zacięciu i posiedzeniu nad słownikiem, a więc można połączyć przyjemne z pożytecznym. Poza tym, angielski to najbardziej rozpowszechniony język, przeto jego znajomość to podstawa we wszystkich zawodach powyżej sprzątaczki, pakowacza (
krajowego) i magazyniera (
krajowego! Sytuacja się zmieni, gdy ludzie pojadą do Anglii czy Irlandii na zmywak, jako pakowacz, czy magazynier. Tam zmiłuj w postaci 'I nie mówić english' nie będzie (chyba że ktoś ma ochotę być permanentnym klientem Pension & Incapacity Benefit Office).
Wreszcie - nie cierpię tłumaczeń gier, bo zazwyczaj źle dobrani są aktorzy, a tłumacze paprzą robotę zbyt dokładnie przetwarzając treść - tłumaczą język a nie sens (kardynalny błąd w translacji). Są też tacy, co uczą się innych języków niż angielski i tym należy się tłumaczenie, tylko niech będzie ono zrobione w 100% profesjonalnie w KAŻDYM aspekcie. Wtedy, jeśli nie usłyszę oryginału jako pierwszego skłonna będę zaakceptować wersję tłumaczoną. Nie mniej mój negatywny stosunek do tłumaczeń nie ma pływu na mój sceptycyzm wobec waszego projektu - sami nie do końca wiecie, co chcecie zrobić i po co. To jest wasza główna bolączka moim zdaniem.