Święta 2008

Wszystko co userzy naprodukowali przed listopadem 2007 (od tego miesiąca liczona jest Czwarta Era :)

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Go Go Yubari
Ifrit
Ifrit
Posty: 4619
Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
Lokalizacja: Gotham

Święta 2008

Post autor: Go Go Yubari »

Z czym wam się kojarzą Święta?
Normalnym ludziom z prezentami, choinką i żarciem pierogów z rodziną.
Mi sie kojarzą z reklamami świątecznymi od początku listopada. Z tymi samymi hiciorami w radiu i tv od 20 lat. Z zatłoczonymi centrami handlowymi i paciaja na drogach i w autobusach.
Z paciają przesadzam, w te święta tez nie będzie śniegu w Warszawie.
Moja rodzina jest niewięrząca, ale odstawiamy szopkę świąteczną co roku. Jaki to ma sens? Nie mam pojęcia. Moja rodzina będzie się składała z 3ech osób w tym roku. Wolałabym grac w FFXI.
Jasne. Święta są fajne. Ma się wolne, można się najeść, dostać prezenty. Czy ma to jednak sens, gdy żyjemy w czasach, gdy wiele osób obchodzi święta jak ja? Bo taka tradycja i z wiara nie ma to nic wspólnego.

Niesmiertelny hicior świąteczny #1
#2


PS: Wesołych swiąt, smacznych pierogów, przydatnych prezentów i małego kaca.
Ostatnio zmieniony śr 17 gru, 2008 20:07 przez Go Go Yubari, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
squall_black
Kupo!
Kupo!
Posty: 155
Rejestracja: wt 25 lis, 2008 21:02
Lokalizacja: Centrum Wszechkosmobytu

Post autor: squall_black »

Dla mnie święta to jedna wielka kicha. Od kilku lat mam ten sam syndrom świątecznego zobojętnienia, kiedy nic mi się nie chce i nic mnie nie obchodzi.
W moim przypadku wygląda to tak: od połowy listopada wielkie porządki, a od początku grudnia bieganie po sklepach i szukanie prezentów dla rodzinki. Mniej więcej koło 20 grudnia zaczyna się świąteczna gorączka i robota od rana do wieczora, żeby wszystko było na święta idealnie przygotowane.
I po co to wszystko? Odpowiedź jest dość prosta: żeby jeszcze raz móc stwierdzić, że to tylko kolejny zwyczajny dzień w życiu, kiedy nic specjalnego oprócz składania przesłodzonych życzeń się nie dzieje.
Do takiego wniosku doszedłem cztery lata temu i już mi tak zostało. Od tamtego czasu święta prawie nic dla mnie nie znaczą. :cry:

BTW: Wesołych świąt 4all
Chaotic by design.
Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

Heh. Abstrahując od atmosfery panującej w danej rodzinie, nie uważam, żeby święta traciły sens w przypadku osób niewierzących. Moi rodzice "wierzący-niepraktykujący" (nie znoszę tego wygodnickiego terminu; jak się prawdziwie wierzy, to się praktykuje, dammit, i na odwrót!) postawią stopę w kościele tylko raz do roku (na Wielkanoc - jak trzeba zanieść święconkę), no i może jak ktoś w rodzinie się hajta. Kiedy byłam młodsza i wierząca (dopiero od 7 roku życia, jak poszłam na szkolną religię i praktycznie po raz pierwszy powiedziano mi o Bozi), to co roku na Boże Narodzenia sama latałam do kościoła. Na pasterce nie byłam nigdy. Reszta rodziny niby tam wierzy i mniej lub bardziej praktykuje, ale kiedy co roku spotykamy się na Wigilii/ w pierwszy i drugi dzień Świąt, temat nardzin Jezusa Chrystusa jakoś nigdy nie wypływa, są za to rozmowy o polityce/pogodzie/pracy/feriach i śpiewanie kolęd wyłącznie dla radości płynącej ze wspólnego fałszowania. :]

Nie sądzę, żebym miała rezygnować ze świąt tylko dlatego, że jam ateistka, a reszta rodziny też nieszczególnie nastawiona na mistycyzm. Święta kojarzą mi się głównie ze szczególną atmosferą, która zapada w moim domu, kiedy potrawy wigilijne stoją na stole, goście jeszcze nie przyszli, tata poszedł przywieźć babcię, a ja z mamą zostajemy same w domu - zapalona choinka, inne światła przygaszone, grają kolendy... no sielanka. Zazwyczaj jest tak, że przez całe dwa poprzednie dni (spędzone li tylko w kuchni) ostro się kłócimy, ale w ostatniej chwili wszystko idzie w zapomnienie. I to jest piękne. Bah. Rozczuliłam się.

Oczywiście im jestem starsza, tym bardziej rozmywa mi się "magiczna" otoczka, pozostawiając po sobie prozę dnia codziennego. Ktoś musi przytargać do domu 4kg kapusty, ryby i inne zakupy z bazaru, a ojciec ma chory kręgosłup. ;) Prezenty już dawno przestały być dla mnie pierwszoplanowe, może dlatego, że nigdy ich nie brakowało. Teraz o wiele bardziej cenię sobie takie rzeczy, jak możliwość klepnięcia na kanapę z własnym ojcem i wspólne obejrzenie jakiegoś dobrego filmu na DVD, albo spacer do parku. Nie ma tego na co dzień i właśnie dlatego jest to dobro luksusowe. :3 Można się znowu poczuć jak beztroskie dziecko. ^^

PS: Rodzina co roku każe mi iść do drugiego pokoju i wypatrywać Mikołaja, żeby dorośli (teraz to już po prostu "starsi ode mnie") mogli "niepostrzeżenie" podłożyć prezenty. I co roku każdy odgrywa zaskoczenie, kiedy przestrzeń pod choinką "cudownie" się zapełni. XDD

PSS: Przedświąteczny tłok w tramwajach jest masakryczny. A centra handlowe staram się omijać jeszcze szerszym łukiem niż zazwyczaj.


Pytanie do publiczności: w jakich okolicznościach dowiedzieliście się, że Święty Mikołaj nie istnieje? :mrgreen:
Forumowicze: Co?! Jak to nie istnieje?!
Awatar użytkownika
hay
Cactuar
Cactuar
Posty: 271
Rejestracja: pt 12 gru, 2008 16:44
Lokalizacja: Zza sedesu.
Kontakt:

Post autor: hay »

Święta. Zawsze był to świetny okres, pełen wspólnego, rodzinnego zaangażowania, dobrego jedzenia, głupich żartów, wizyt u krewnych, których nie chciałem odwiedzać "bo daleko", kolędowania, kolędników, wyścigów kto zje więcej pierogów i rozmów.

Oczywiście nic nie trwa wiecznie a los ciągle udowadnia, że potrafi być złośliwy.
W ciągu ostatnich paru lat święta w mojej rodzinie systematycznie upadały, a cały proces rozpoczął się od śmierci członka rodziny. Ciężko było cieszyć się świątecznym nastrojem, kiedy wszyscy byli świeżo po pochówku zamordowanej, bliskiej osoby.
Następne święta przypomniały nam wyraźnie o tym i były niemal tak samo żałobne.
Kolejne były uboższe o kolejną zmarłą osobę, a później organizator głównego spotkania świątecznego zachorował na raka i nie mając sił na przygotowywanie czegokolwiek inna osoba się zobowiązała co zaowocowało rozpadem rodziny. Kolejne święta były ostatnimi. Część wyjechała za granicę, część się skłóciła z innymi, jeszcze ktoś nie chciał w ogóle przychodzić, a zaangażowanie obecnych ograniczało się do oglądania tv i stukania smsów. W tym samym też czasie straciłem osobę, na której mi najbardziej zależało.
W pracy jeszcze się niedawno okazało, że ze względu na kryzys w firmie premii świątecznej nie dostaniemy, jednak o ironio, mam pracować w wigilię co mnie nawet cieszy, bo świąt i tak bym nie miał.

Teraz święta kojarzą się faktycznie z okresem przedświątecznym trwającym od wszystkich świętych, masą reklam kuszących ludzi do kupowania na niewiarygodnie wypasionych promocjach i zachęcających do dawania prezentów na mikołajki i gwiazdkę.
Jednak barszczu z uszkami i pierogów sobie nie odpuszczę...

Co do Mikołaja... Jako bystry dzieciak dowiedziałem się sam. Nie pasowały mi dziury w historiach rodziców i fakt, że nigdy nie dostałem tego, o co prosiłem. Więc przeprowadziłem sam śledztwo, którego owocem była prawda. Nawet wygodna, bo potem dostawałem budżet, za który miałem sobie coś wybrać na prezent.
Awatar użytkownika
Vaan
Cactuar
Cactuar
Posty: 408
Rejestracja: pn 19 lip, 2004 22:38

Post autor: Vaan »

Go Go Yubari pisze:Wolałabym grac w FFXI.
I knew it, true nolife XD Mi się kojarzą z nową świąteczną czapką w Guild Wars'ie, świątecznymi questami i wirtualną bitwą na śnieżki. Poza tym, tak normalnie, to z odśnieżaniem oraz sztuczną choinką, która zmienia monotematyczny wystrój pokoju. Jak również z sąsiadami z lampkami i neonami głoszącymi: "U nas takie święta, że o ja cię nie mogę".
Go Go Yubari pisze:Bo taka tradycja i z wiara nie ma to nic wspólnego.
Jak głoszą podręczniki od Socjologii: Funkcją rodziny jest m.in. przekazywanie tradycji kulturowych i nie tylko. Można się do tego odwołać w dwojaki sposób, z przymusu, bądź potrzeby. Dla moich babć na pewno znaczy to wiele, szczególnie dla jednej. Miło mi będzie również zobaczyć jak moje potomstwo przeżywa te same emocje co ja, choćby i do okresu kiedy zacznie marudzić jaki to ma sens i czy musi sprzątać pokój na święta. Oczywiście nie widzę przeszkód, odwołajmy wszystkie święta, łącznie z sobotą wolną, monotonność ftw.
Lenneth pisze:Pytanie do publiczności: w jakich okolicznościach dowiedzieliście się, że Święty Mikołaj nie istnieje?
Mów co chcesz, on istnieje.
Ostatnio zmieniony śr 17 gru, 2008 18:22 przez Vaan, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Go Go Yubari
Ifrit
Ifrit
Posty: 4619
Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
Lokalizacja: Gotham

Post autor: Go Go Yubari »

Vaan pisze:true nolife
Biorąc pod uwagę, że wolę sobie oglądać Animal Planet lub grać w HoMM IV, aniżeli szukać party...
Vaan pisze:Mi się kojarzą z nową świąteczną czapką w Guild Wars'ie, świątecznymi questami i wirtualną bitwą na śnieżki.
A mi z questem na spodnie Mikołaja (wcześniej były: czapka, kurtka i buty)... za rok będą rękawiczki >_>
Choinkę już mam w Mog House XD

Ja robienie zakupów-prezentów, zostawiam zawsze na koniec. Jestem leniem i mam w zwyczaju zostawiać wszystko na ostatnią chwilę. Teraz na domiar złego, 3/5 roboty związanej z przygotowaniami, nalezy do mnie, bo matka chora i obolała :/

Przynajmniej sobie na Brytolach odreaguję...i biednej Ivy XD
Awatar użytkownika
SomeThing
Kupo!
Kupo!
Posty: 53
Rejestracja: pt 11 kwie, 2008 15:08

Post autor: SomeThing »

W 100% popieram Go Go Yubari . Mnie też Święta (napiszę już wielką literą, bo to już chyba nawet nazwa własna, tak to celebrujemy...) kojarzą się z komerchą, reklamami itp. NIENAWIDZĘ ŚWIĄT. Jak wiosennego kataru czy grypy. Siedzenie przy stole z rodziną (a już tym gorzej jeśli to daleka rodzina - pierwszy raz widziane kuzynostwo, nachalni dziadkowie itp) to katorga. Święta to jedne z najbardziej zakłamanych tradycji - składamy "Wszystkiego Najlepszego" nawet tym z którymi się kłócimy i nienawidzimy. Po co? "Bo tak trzeba" jak mawiają jakieś mohery czy inne dewotki. Gówno prawda. TO OBŁUDA! Jedna wielka OBŁUDA! Tak samo jak kościół. Ja tam nienawidzę wyjeżdżać, najlepiej mi tutaj i niech tak kurde zostanie ^^
Go Go Yubari pisze: Moja rodzina jest niewiężąca
Niewierząca ^_^ Wybacz, mam manię poprawiania błędów.
Go Go Yubari pisze: ale odstawiamy szopkę świąteczną co roku. Jaki to ma sens? Nie mam pojęcia

No to witaj w klubie.
Ostatnio zmieniony śr 17 gru, 2008 19:37 przez SomeThing, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
squall_black
Kupo!
Kupo!
Posty: 155
Rejestracja: wt 25 lis, 2008 21:02
Lokalizacja: Centrum Wszechkosmobytu

Post autor: squall_black »

Lenneth pisze:Rodzina co roku każe mi iść do drugiego pokoju i wypatrywać Mikołaja, żeby dorośli (teraz to już po prostu "starsi ode mnie") mogli "niepostrzeżenie" podłożyć prezenty.
No u mnie już tego nie ma. Od pewnego czasu w mojej rodzinie nie podtrzymuje się tego zwyczaju. Od zakończenia gimnazjum właściwie nie widziałem prezentów pod choinką...(swoją drogą sam podsunąłem rodzicom ten pomysł). A że jestem najmłodszy w rodzinie to nie ma już dla kogo prezentów podkładać. Może w tym roku sam podłożę coś dla rodzinki, bo zbrzydły mi już monotonne święta, kiedy jedyną atrakcją jest wspólny posiłek i składanie życzeń.
Lenneth pisze:w jakich okolicznościach dowiedzieliście się, że Święty Mikołaj nie istnieje?
Dowiedziałem się dość wcześnie. Tak się dziwnie złożyło, że szedłem do łazienki, a moja ciotka w tym samym czasie znosiła prezenty i się na nią natknąłem.
Vaan pisze:Mów co chcesz, on istnieje.
Natknąłem się na tzw. "dowód na istnienie Mikołaja". Wygląda on następująco:
1) Znamy 300 000 gatunków ssaków - ale nie ma wśród nich ani jednej odmiany latającego renifera.
2) Na Ziemi żyje około 2 miliardy dzieci. Odliczywszy nawet dzieci muzułmanów, buddystów, wyznawców hinduizmu, itd., które nie oczekują jego wizyty, daje to około 378 mln dzieci do obsłużenia w ciągu jednej nocy. Zakładając, że przeciętna rodzina liczy 2,5 dziecka (wg. statystyki) daje to około 150 mln domów do odwiedzenia.
3) Uwzględniwszy, że Boże Narodzenie trwa 31 godzin (biorąc pod uwagę zysk wynikający ze zmian stref czasowych przy podróży ze wschodu na zachód) daje to około 822.6 wizyty w domu na sekundę. W tym czasie Mikołaj musi zeskoczyć z sań, wpaść przez komin, położyć prezent pod choinką, powiedzieć parę razy “ho ho ho”, wrócić przez komin, wskoczyć na sanie, wystartować, dolecieć do następnego domu. Wedle kalkulacji daje to około 150 000 000 km do przebycia w ciągu nocy.
4) W efekcie sanie Mikołaja musiałyby być 3 000 razy szybsze od dźwięku, by przebyć ten dystans w czasie 31 godzin (czyli przemieszczać się z prędkością ok. 50 km/s). Typowy renifer rozwija nie więcej niż 30 km/h. Brak danych dotyczących szybkości latających reniferów.
5) Ładowność sań. Zakładając, że przeciętny prezent waży około 1 kg, sanie musiałyby mieć ładowność supertankowca (ok. 321 000 ton). Tymczasem renifer ma ‘uciąg’ rzędu 600 kg.
6) Zakładając, że renifery latające mają większy udźwig - to i tak potrzeba co najmniej 200 000 reniferów.
7) Statek o masie rzędu 320.000 ton, poruszający się z prędkością 50 km/s spaliłby się w atmosferze ziemi - chyba, że renifery są w stanie wypocić w ciągu sekundy energię rzędu 14,2 kwintylionów dżuli. Nie wspominając już o ogromnych turbulencjach powietrza i tzw. sonic boom (efekcie przekroczenia bariery dźwięku), których nikt nigdy nie zaobserwował. Wedle obliczeń, taki pojazd powinien wyparować w ciągu 0,00426 sekundy od momentu startu.
8) Dodatkowo Mikołaj podlegałby zabójczemu przeciążeniu (przy starcie) rzędu 17 500 g. Zakładając, że Mikołaj waży około 125 kg, to przy takim przeciążeniu jego ciało ważyłoby ok. 2 150 000 kg.

Przepraszam, jeśli zniszczyłem Ci marzenia, Vaan :twisted:
Chaotic by design.
Awatar użytkownika
Go Go Yubari
Ifrit
Ifrit
Posty: 4619
Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
Lokalizacja: Gotham

Post autor: Go Go Yubari »

SomeThing pisze:Niewierząca ^_^ Wybacz, mam manię poprawiania błędów.
Whatever. Firefox nie podkreślił, a ja nie patrzę na monitor, gdy piszę. Błędy błędami.
SomeThing pisze:No to witaj w klubie.

wtf

Ja się skapnęłam, ze Mikołaj to ściema, gdy moja babcia (tradycyjny Mikołaj...WTF), zapomniała zdjąć klipsy... EPIC FAIL.
Awatar użytkownika
SomeThing
Kupo!
Kupo!
Posty: 53
Rejestracja: pt 11 kwie, 2008 15:08

Post autor: SomeThing »

Go Go Yubari pisze: Ja się skapnęłam, ze Mikołaj to ściema, gdy moja babcia (tradycyjny Mikołaj...WTF), zapomniała zdjąć klipsy... EPIC FAIL.
:lol: No to miałaś udaną Wigilię xD Ja się skapnąłem jak Gwiazdorowi wystawały rękawy od koszuli takie same jakie miał mój ojciec
Awatar użytkownika
Vaan
Cactuar
Cactuar
Posty: 408
Rejestracja: pn 19 lip, 2004 22:38

Post autor: Vaan »

squall_black pisze:Przepraszam, jeśli zniszczyłem Ci marzenia, Vaan :twisted:
Nic się nie stało, takie długie teksty mnie przerażają, poległem na "[...]300 000 gatunków ssaków".
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Oryginalny nie będę - świąt po prostu nie lubię. Od śmierci dziadka jest zawsze coś nie tak, ktoś coś pierdyknie głupiego, ktoś se golnie, inny coś odwali itp. nastrój idzie się kochać wielce radośnie a z zaangażowaniem godnym podziwu i uwiecznienia na taśmie filmowej. Cóż, trza się będzie schować z resztą normalnych w pokoju i normalnie pogadać, dać dzieciakom prezenty.

Dochodzi jeszcze opłatek. Coś co można naprawdę, k***a, znienawidzić. O w mordę, nie ma to jak dostać kolejne życzenia "Ustatkuj się, żonę znajdź/ożeń się z nią, dom zbuduj!" (zaakompaniowane czasem przez 'bo przecież w grzechu żyjesz -_-" ), czy coś może innego, równie ciekawego :lol: Jak się cieszyłem że w zeszłym roku robiłem w Wigilię, to nawet mówił nie będę.

Co do medialnej komercji to na szczęście skutecznie się odcinam - radia nie słucham i tak, telewizor to monitor dla konsol, net nie służy do zabawiania na stronach które tym atakują, jeno centra handlowe się przydają, bo promocje dobre są, o.

Święta... w sumie to okres w roku, kiedy idealnie widać pustkę dzisiejszego życia.

Naprawdę za to lubię choinkę ubierać i niech ktoś by powiedział, że w tym roku się nie ubiera, bo tylko igły do pozbierania będą... wrrrr... Z sernika też nie zrezygnuję. O taaak. Ale na razie śniegu nie ma - niedobrze, święta bez śniegu - fail.

Nie wierzę, ale to miła tradycja i uskuteczniać ją można. Chociażby dla 'integracji' czy okazji do spotkania się z ludźmi których się rzadko widuje, a naprawdę lubi.

Fajnie było kiedyś, teraz już znacznie mniej, cóż - cena dorastania. Najchętniej spiłbym się tym czasie na wesoło z 4 czterema osobami i miał przy tym tyle radochy co za dawnych czasów.

A o Mikołaju dowiedziałem się, kiedy po jego wizycie w wieku lat 8 przypadkowo natknąłem się na dziadka który zdejmował czerwony kubrak i przyklejaną brodę :lol: Chociaż podejrzenia miałem wcześniej, bo miał charakterystyczną dla niego posturę (lekki brzuszek i potężnie umięśnione ręce)... Śmiechowi nie było wtedy końca :lol:
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Haseo
Kupo!
Kupo!
Posty: 21
Rejestracja: wt 21 paź, 2008 21:06
Lokalizacja: z internetu
Kontakt:

Post autor: Haseo »

Święta… cóż, może jak byłem młodszy to jakoś bardziej mnie to cieszyła ta magia. Teraz obecnie tej magii nie ma, śniegu który towarzyszył świętom również.

Jako dorosły człowiek, święta są dla mnie tylko kilkoma dniami wolnymi od pracy zaznaczonymi w kalendarzu na czerwono.
Biorąc pod uwagę mój agnostycyzm, uczestniczę w tej szopce co roku z całkowitą obojętnością, odmawiam wspólnie z resztą rodziny modlitwę przed kolacją, tylko po to aby mi nie pieprzyli przez kolejne pół godziny, jaki to ja jestem niewierzący. Do instytucji pod tytułem kościół nie uczęszczam, jedynie w tym roku byłem nad wyraz często (wesela).

Przedświąteczne zakupy? Mam zazwyczaj dużo pracy i brak czasu na jeżdżenie po centrach handlowych, a że nie lubię robić długo zakupów i zachowywać się jak połowa ludzi w Polsce (znani Apache - pomóc panu w czymś? Nie, a patrze tylko), promocji nie uznaję, najlepszą dla mnie liczy się czas spędzony na szybkich zakupach i dogodny dojazd do centrum handlowego.

Choinki i lampki też mnie nie kręcą, nie ma śniegu to wygląd tego wszystkiego jest jakiś pusty i bez wyrazu. Mamy obecnie śmieszny klimat, w jeszcze bardziej śmiesznym kraju.

Co do Mikołaja - widocznie urodziłem się jako sceptyk, bo albo nie pamiętam odkąd w niego przestałem wierzyć, albo w ogóle w niego nie wierzyłem. Mikołaja nie wypatrywałem, nie wyczekiwałem (chociaż dostawałem prezenty, to jakoś wiedziałem, że to nie od niego.

Z okazji nadchodzącej szopki świątecznej, życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt.
Awatar użytkownika
Ajudah
Kupo!
Kupo!
Posty: 43
Rejestracja: wt 04 wrz, 2007 22:21
Lokalizacja: Tczew

Post autor: Ajudah »

Co prawda wierząca jestem... inaczej :roll: , ale święta są dla mnie okazją do spotkania z rodziną i powspominania, jakie to one były fajne jak się jeszcze mieszkało na zadupiu (czyli w górach, bez tv, tel, za to z masą śniegu w zimie), pojedzenia czegoś dobrego, i odpoczęcia od codziennego kieratu studia-dom.

Choinkę ubieram z mauzonem i małą co roku, prezenty robimy malutkie, jako symbol, że pamiętamy o kimś.

Przedświąteczne promocje są ok - można dużo przydatnych rzeczy kupić taniej (bo po trzech latach mieszkania na swoim cały czas nie mam pełnego wyposażenia w domu)


A Święty Mikołaj (czy raczej Santa Claus) istnieje, mieszka w Rovaniemi w Finlandii i ma się dobrze :D http://www.santaclauslive.com/main.php?kieli=eng
squall_black pisze:Znamy 300 000 gatunków ssaków - ale nie ma wśród nich ani jednej odmiany latającego renifera.
Jak to powiedziano u mnie na zajęciach z zoobentosu "to, że na głębokości 5000 metrów nie znaleziono jeszcze żadnych szkarłupni, nie znaczy, że ich tam nie ma"
Ja mogę być miła dla jednej osoby dziennie, i to <beeeeep> nie jest Twój dzień

Wiem, że jesteśmy fanatyczkami, ale ile można tańczyć?
Awatar użytkownika
Arxel
Kupo!
Kupo!
Posty: 109
Rejestracja: wt 17 cze, 2008 19:20
Lokalizacja: Warszawa

Post autor: Arxel »

Mnie też strasznie wkurzają świąteczne reklamy już w połowie listopada; ludzie biegający po ulicach i centrach handlowych z obłędem w oczach i z przeświadczeniem, że święta polegają na wydaniu kilkuset złotych bo o tym przecież cały czas trobią w telewizji i na pewno tak musi być; korki w mięście, przebrane mikołaje itp itd. Ten komercyjny aspekt świąt zawsze mi je obrzydza w pewnym momencie. Ale potem, jak już przyjadę do domu, ubiorę choinkę, spotkam się z długo niewidzianymi znajomymi, obejrzę po raz tysięczny pierwszy "Kevina..." w telewizji, zjem swoje ulubione potrawy w wigilię w gronie, w którym prawdopodobnie nie spotkam się przez następny rok, to nagle okazuje się, że na tę parę dni zapominam o całym świecie, który jest na zewtnątrz, o obowiązkach, egzaminach i innych nieprzyjemnościach. Dla mnie święta mają tę magię i życzę każdemu, żeby i on ją poczuł. Merry Christmas, ho-ho-ho!
Hajże-ho!
Zablokowany

Wróć do „Archiwum”