Odin zdecydowanie wymiata i cieszę się, że prowadzi w ankiecie. Podoba mi się zdobywanie tego GFa, jego animacja, geneza (+ sześcionogi Sleipnir z mitologii nordyckiej... że ilość nóg nie do końca zgodna z ową mitologią, to mniejsza
), skuteczność, element niespodzianki. Raczej nie musiałam narzekać na jego "miss". Poza tym genialnie kończy w pojedynku z Seiferem. :]
Gagarin pisze:taaaaa zwłaszcza jak robił MISS, to faktycznie był tak skuteczny jak cholera... kiedy był potrzebny - nigdy sie nie pojawiał... jak mówiłem sobie (polując na dragon Fangi itp.), oby sie tylko ten kretyn nie pojawił i nie trzasnął mi blue dragona... oczywiście się pojawiał i zabijał i nic mi zwykle nie wylatywało, miałem ochotę napluć na monitor, rzucić myszką i kopnąć klawiaturę (mówię o wersji PC, bo w PSX zachowywał się całkiem normalnie)... aż wydzierałem się ze złości
Powiedz szczerze... Angry German Kid to tak naprawdę Ty?
Hm, a wracając do tematu: lubię też Bahamuta (przepiękna animacja, chyba najlepszy Finalowy Summon ever), Diablosa, Siren i Shivę. Do Quezacotla mam ogromny sentyment, to w końcu nasz początkowy GF, niezastąpiony na wczesnych bossów. Poza tym FF8 odpaliłam po raz pierwszy jeszcze na baaaardzo przestarzałym sprzęcie, co sprawiało, że sama animacja przyzywania GFa trwała z kwadrans (nie żartuję
) - Quezacotla mogłam więc przestudiować klatka po klatce. Bardzo mi się spodobał i skutecznie wrył w pamięć. :]
Edena z reguły za późno zdobywałam, żeby móc się nim w pełni cieszyć, poza tym usypiało mnie długie i nudne przyzywanie. Ale największą porażką i tak pozostają Brothers z nieśmiesznym (choć zamierzenie było inne) i wcale nie jakimś potężnym atakiem.