Ulubiona postać

Następczyni słynnej FF 7 i niezaprzeczalnie kontrowersyjna część cyklu sagi.

Moderator: Moderatorzy

Ulubiona postać?

Squall
58
40%
Rinoa
22
15%
Zell
18
12%
Irvine
6
4%
Selphie
5
3%
Quistis
10
7%
Seifer
7
5%
Laguna
12
8%
Edea
8
5%
 
Liczba głosów: 146

MiStrzU7777
Kupo!
Kupo!
Posty: 52
Rejestracja: ndz 19 sie, 2007 08:06

Post autor: MiStrzU7777 »

Sephiria pisze: Względnie Zeromus w wersji japońskiej FF 4 - na poziomach 40-60 potrafił być problematyczny.
A o 99 poziom drużyny to nie trudno, a wtedy jest łatwy, jeśli ci skutecznie nie załatwi białego maga. Z resztą chyba nawet na trochę niższym poziomie niż 99 do niego podchodziłem i za 1 razem go pokonałem. Już więcej kłopotów sprawiał mi dark bahamut rzucając bardzo silną mega flare na dzień dobry, za drugim razem zaś po powitalnym ataku odbijał od siebie flare. Przed trzecią próbą podszkoliłem drużynę i rzucałem w niego meteora.
Awatar użytkownika
Raven
Redaktorzy
Redaktorzy
Posty: 1411
Rejestracja: czw 20 lip, 2006 11:24
Lokalizacja: W.M. Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Raven »

Weź też poprawkę na różne umiejętności graczy. Jako ostatnia ofiara we wszystkich grach jakie stworzono, od rpgów począwszy, poprzez fpsy i rtsy aż po fify (wyjąwszy Pet Soccer) wiem, że Zeromus, Neo Exdeath, Necron i Jecht potrafią naprzeszkadzać słabemu graczowi.
Słuchaj więc nas chociażby szła cenzorów horda
Razem zbudujemy punkowego megazorda
Rebel forevor, transformatą napieprzamy
Niech soczyste ŁO K***A obija się o ściany
MiStrzU7777
Kupo!
Kupo!
Posty: 52
Rejestracja: ndz 19 sie, 2007 08:06

Post autor: MiStrzU7777 »

Ale ostatni boss powinien być zawsze najtrudniejszy, powinien coś sobą reprezentować, a nie, że może mieć ktos kłopoty, bo z biegu jakimś cudem dostał się do ostatniego bossa. Trudniej jest nieraz dojść do niego, niż go pokonać. Najbardziej mi się śmiać chciało w FF3, kiedy dojście do dark worldu było dosyć trudne, jak i poruszanie się po nim, a ostatni boss był łatwiejszy od tego na początku. Co do umiejętności graczy, to czemu sqaresoft nie wpadło na pomysł by robić różne poziomy trudności gry i to znacznie wpływające na rozgrywkę ?
cast
Kupo!
Kupo!
Posty: 78
Rejestracja: wt 30 cze, 2009 19:56

Post autor: cast »

Bo zrobili grę RPG.
Awatar użytkownika
squall_black
Kupo!
Kupo!
Posty: 155
Rejestracja: wt 25 lis, 2008 21:02
Lokalizacja: Centrum Wszechkosmobytu

Post autor: squall_black »

MiStrzU7777 pisze:Co do umiejętności graczy, to czemu sqaresoft nie wpadło na pomysł by robić różne poziomy trudności gry i to znacznie wpływające na rozgrywkę ?
Poziom trudności zależy od Twoich umiejętności i odpowiedniego dopakowania postaci. Nie ma problemu przejść przez grę przy lvl postaci 90 or more. Problemy zaczynają się, gdy próbujesz przy niższych poziomach. Spróbuj poniżej 30 poziomu, to uznasz, że gra jest trudna. Idąc na łatwiznę i dopakowując postaci na max można przejść grę bardzo łatwo.
Zresztą...bardziej liczy się tu moim zdaniem fabuła, więc nie ma sensu pakować postaci na max :)
Chaotic by design.
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2602
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

squall_black pisze:Idąc na łatwiznę i dopakowując postaci na max można przejść grę bardzo łatwo.
Z tym stwierdzeniem byłabym ostrożna. Dopakowanie postaci na maksimum to nie jest droga na łatwiznę, tylko osiągnięcie wszystkiego co jest w danej grze do osiągnięcia, które wymaga ogromu determinacji i czasu. Oczywiście sporo zależy od danej gry, bo w FF 9 wymaksowanie postaci to tylko lvl 99, które jest proste do osiągnięcia, gdzie w FFX zapełnianie Sphere Grid najlepszymi sferami to już jednak zadanie karkołomne. Zamiast tego powiedziałabym raczej, że pójściem na łatwiznę jest zapewnienie sobie takiej przewagi, która pozwala pokonać przeciwnika bez trudu i ryzyka ewentualnych negatywnych konsekwencji, co ważne przy bardzo niewielkim nakładzie pracy własnej. W ten sposób, pakowanie na maksa wyłączamy z definicji łatwizny, a wszelkie sztuczki, wykorzystywanie luk etc. słusznie otrzymują miano pójścia na łatwiznę.
squall_black pisze:Zresztą...bardziej liczy się tu moim zdaniem fabuła, więc nie ma sensu pakować postaci na max
Dla niektórych obie rzeczy mają sens. Najpierw gramy dla fabuły, a potem puszczamy wodze i oddajemy się pragnieniu osiągnięcia samego szczytu. Tak przechodzi się grę na maksa - czerpiesz sens gry całymi garściami, a do tego stajesz się mistrzem przedstawionego świata
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
MiStrzU7777
Kupo!
Kupo!
Posty: 52
Rejestracja: ndz 19 sie, 2007 08:06

Post autor: MiStrzU7777 »

squall_black pisze:dąc na łatwiznę i dopakowując postaci na max można przejść grę bardzo łatwo.
Uważasz, że przygotowanie się do sprawdzianu/kolokwium/egzaminu to pójście na łatwiznę ? Moim zdaniem pójście na łatwiznę to po prostu oczekiwać od gry przejścia jej bez nadwyrężania szarych komórek, czy pakowania postaci
cast pisze:Bo zrobili grę RPG.
Co ma piernik do wiatraka ?
Sephiria pisze: Tak przechodzi się grę na maksa - czerpiesz sens gry całymi garściami, a do tego stajesz się mistrzem przedstawionego świata
Dokładnie. Poza tym, jaką ma się satysfakcję z przejścia gry, którą ukończyłby średnio inteligentny szympans ?
squall_black pisze:Poziom trudności zależy od Twoich umiejętności i odpowiedniego dopakowania postaci. Nie ma problemu przejść przez grę przy lvl postaci 90 or more. Spróbuj poniżej 30 poziomu, to uznasz, że gra jest trudna
Najpierw ukończ FF3 według twojej filozofii to pogadamy :)
Rusty
Cactuar
Cactuar
Posty: 269
Rejestracja: czw 11 sty, 2007 00:46

Post autor: Rusty »

Proponuję zagrać na modzie hard ffviii, gdzie byle jaki gacek na 10lvl ma 20k hp. Tak gra ta nie stawia zadnego oporu, nawet solo, no junction ;/


co do tematu, laguna jest najlepszy, bo ma ten luk.
cast
Kupo!
Kupo!
Posty: 78
Rejestracja: wt 30 cze, 2009 19:56

Post autor: cast »

MiStrzU7777 pisze:Co ma piernik do wiatraka ?
To, że są różne gatunki gier i ich twórcy mają różne priorytety. Staremu dobremu ZeroWingowi dorobiono na siłę intro (tworzące niejako fabułę), którego kalectwo w krótkim czasie stało się wręcz legendarne, ale czerpanie przyjemności z gry nie miało z tym nic wspólnego, bo chodziło z grubsza o strzelanie do wszystkiego co leci; wszelkie strategie służą wysilaniu szarych komórek; ścigawki, FPSy itp. wymagają zręczności i umiejętności, które trzeba po prostu wyćwiczyć; natomiast głównym celem RPGa jest opowiedzenie dobrej historii i wczucie się gracza w odgrywaną postać.
Nikt nie oczekuje, żeby Starcraft miał wgniatającą w ziemię fabułę, tak samo nie wymaga się, aby do przejścia Baldur's Gate'a wymagana była zręczność/szybkość na poziomie 200 akcji na minutę. Co nie znaczy, że nie można z gry wyciskać więcej na własną rękę - ale to np. Square niewiele obchodzi, bo oni robią grę RPG, a nie third-person-real-time-role-playing-shooter-strategy-sport. Chcesz większych utrudnień - narzucasz je sobie sam. Zwykle się da.

A np. psioczenie ludzi na to, że Thief 3 jest za łatwy, w pełni rozumiem ;p bo ten z założenia powinien wymagać wysiłku umysłowego.
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2602
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

I tym optymistycznym akcentem powróćmy do wątku głównego.

Seifer w sumie mógł też zostać permanentnym członkiem drużyny - taka mała rywalizacja w grupie o przywództwo byłaby niezłym odświeżeniem dla serii i stanowiłaby rozwinięcie dość szybko zarzuconej w FF VII koncepcji walki o przywództwo. W sumie to, co dzieje się między Cloudem a Barretem nie można nazwać walką o władzę, bo jeden wścieka się na drugiego, a drugi olewa pierwszego, ale jest jakaś tam pseudo przepychanka o miano samca alfa. Niestety skończyło się to dość szybko, wraz ze zlikwidowaniem szeregowych członków Avalanche w Sector 7, a później właściwa drużyna (złożona z Clouda Aeris, Tify, Barreta i Reda) czyni Clouda przywódcą w drodze do Kalm. Można to interpretować tak, że drużyna olała dotychczasowego lidera i sprawiła sobie nowego według własnego widzimisię (co nomen omen źle świadczy o Barrecie, że dał się ze stołka wykopać).
Dla porównania, w FF VIII drużyna byłaby: 1) ciekawsza
2) bardziej realna. gdyby Squall i Seifer gryźli się o jej przywództwo. Pomyślmy: w końcu mimo wszystko to jeszcze nastolatki, z burzą hormonów i kształtującym się oraz bardzo wyczulonym ego. Jak pięknie by wyglądało, gdyby chłopaki się żarli i tylko w sytuacji, gdy naprawdę trzeba, współpracowali bez oglądania się na to, który dzieli i rządzi.

Ponadto Seifer ma zadatki na naprawdę dobrą postać - z jego buntowniczą naturą, najbliżej moim zdaniem jest mu do Barreta albo Cida z FF VII, tylko Seifer jest bardziej subtelmny i wyrafinowany, podczas gdy staruszkowie są surowi i bezpośredni. Do tego Seifer jest dość teatralną postacią, wyczuloną na etos dobro vs zło. Próbkę tego mamy w Timber, gdy drużyna próbuje złapać Seifera zanim pośle Dellinga do piachu. Szkoda, że i tu zmarnowano potencjał.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
cast
Kupo!
Kupo!
Posty: 78
Rejestracja: wt 30 cze, 2009 19:56

Post autor: cast »

Sephiria pisze:Seifer w sumie mógł też zostać permanentnym członkiem drużyny - taka mała rywalizacja w grupie o przywództwo byłaby niezłym odświeżeniem dla serii
Tak, tylko wymagałoby to pewnych zmian w koncepcji postaci. Na chwilę obecną wyglądało by to tak, że Seifer ze Squallem nieustannie się żrą, a drużyna niezależnie od wyniku i tak słucha tylko tego drugiego. Kiepskie przywództwo Seifera, jako że większość drużyny (może poza Rinoą) uważa go za dupka z przerośniętym ego. Gdyby miał wahania w tej kwestii, to materiałem na lidera byłby świetnym, bo buntownik to z niego jest, jeszcze jaki.
Poza tym, mając Seifera po swojej stronie, być może moglibyśmy skorzystać z usług Raijina (błeee) i Fujin (o xd).

Pozostaje jeden problem: Seifer walczący w słusznej sprawie oznacza brak rycerza zuej wiedźmy. Kto w tej roli? :(
MiStrzU7777
Kupo!
Kupo!
Posty: 52
Rejestracja: ndz 19 sie, 2007 08:06

Post autor: MiStrzU7777 »

Sephiria pisze:Można to interpretować tak, że drużyna olała dotychczasowego lidera i sprawiła sobie nowego według własnego widzimisię
Dodatkowo później po chwilowej absencji Cloud'a Barret sam mianuje Cida przywódcą.
cast pisze:Nikt nie oczekuje, żeby Starcraft miał wgniatającą w ziemię fabułę
Akurat fabuła w StarCrafcie jest dosyć dobra i dostosowana w realia świata.
cast pisze:Square niewiele obchodzi, bo oni robią grę RPG, a nie third-person-real-time-role-playing-shooter-strategy-sport.
Nie oczekuję, że nagle w rpg'u będę musiał się ścigać na 30 trasach, tuningować samochody, zręcznie skakać po platformach biegnąc przez kilka metrów by mój skok był w miarę daleki itd. itd. Ja chcę pograć w rpg, gdzie oprócz fabuły (nie oszukujmy się każda bardziej inteligentna gra powinna ją posiadać) liczą się umiejętności postaci, jej statystyki, zdobywane doświadczenie, wymagający przeciwnicy itd. W nowszych produkcjach to jest tylko dodatek. Czy np. w przygodówkach byłbyś zadowolony, gdyby każdą zagadkę rozwiązało za pierwszym razem 10letnie dziecko, które dopiero co połapało się jak w to się gra ? Nie sądzę.
Sephiria pisze:Pomyślmy: w końcu mimo wszystko to jeszcze nastolatki, z burzą hormonów i kształtującym się oraz bardzo wyczulonym ego. Jak pięknie by wyglądało, gdyby chłopaki się żarli i tylko w sytuacji, gdy naprawdę trzeba, współpracowali bez oglądania się na to, który dzieli i rządzi.
Nie tylko w rpg'ach, ale również na filmach czy w różnego rodzaju anime jest tak, że jeżeli dwóch się bije o 'przywództwo' to z reguły, albo jeden przejdzie do opozycyjnego obozu albo szybko ucichnie i uzna wyższość tego drugiego. Oczywiście od każdej reguły są wyjątki.
Awatar użytkownika
Canaris
Kupo!
Kupo!
Posty: 14
Rejestracja: czw 27 maja, 2010 21:19
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Canaris »

A ja za to zagłosowałem na Lagune .
Z facetów najlepiej lubie właśnie jego i Warda i Kirosa . Za całokształt , dojrzałość , historie i cała reszte .

Squalla nie lubie bo to emo-burak z gatunku "Ach nikt nie zakuma jak ja cierpie " ( i ta kurteczka z futerkiem <_< ) .
Reszta męskich postaci też lekko zassysa .

A z lasek to postawiłbym na Edee albo Quistis ( mam słabość do lasek w okularkach :)
The enemies of the Emperor fear many things.
They fear discovery, defeat, despair and death.
Yet there is one thing they fear above all others.
They fear the wrath of the Space Marines!
Awatar użytkownika
Jaco
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1529
Rejestracja: pt 26 lis, 2004 13:56
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Jaco »

Canaris pisze:Z facetów najlepiej lubie właśnie jego i Warda i Kirosa . Za całokształt , dojrzałość , historie i cała reszte .
Hmm... dojrzali to oni byli, ale chyba tylko wiekowo :> Laguna miał mózg 7 latka przecie. W porównaniu do niego Kiros i Ward może i wyglądali dojrzalej, ale w porównaniu do Laguny to nawet Zidane wygląda dojrzalej...
Canaris pisze:Squalla nie lubie bo to emo-burak z gatunku "Ach nikt nie zakuma jak ja cierpie " ( i ta kurteczka z futerkiem <_< ) .
Bardziej "whatever co sobie o mnie pomyślą". Wiadomo, jedni go lubią inni nie, ale raczej do emo-buraków to mu daleko...
A kurteczka mu pasowała ^^
Awatar użytkownika
kilmindaro
Cactuar
Cactuar
Posty: 537
Rejestracja: pn 18 cze, 2007 21:39
Lokalizacja: Terra

Post autor: kilmindaro »

Jaco pisze:A kurteczka mu pasowała ^^
Jak pedałowi worek penisów. I już nawet nie o samą pedalskość wyglądu chodzi, ale o niedorzeczność tego stroju. Po tysiąckroć lepiej w mundurze wyglądał.
Jaco pisze:Bardziej "whatever co sobie o mnie pomyślą". Wiadomo, jedni go lubią inni nie, ale raczej do emo-buraków to mu daleko...
Może i tak, ale do buraków to mu daleko jak Aeris do śmierci na trzecim dysku. Potrafi tylko gadać 'whatever' i 'whatever' i 'whatever' i 'whatever' i 'whatever' i 'whatever' i 'whatever' i 'whatever', i gdy dziewczyna chce z nim poromansić to wyskakuje z 'go talk to a wall'.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Final Fantasy VIII”