Ulubiona postać

Następczyni słynnej FF 7 i niezaprzeczalnie kontrowersyjna część cyklu sagi.

Moderator: Moderatorzy

Ulubiona postać?

Squall
58
40%
Rinoa
22
15%
Zell
18
12%
Irvine
6
4%
Selphie
5
3%
Quistis
10
7%
Seifer
7
5%
Laguna
12
8%
Edea
8
5%
 
Liczba głosów: 146

matiu222
Kupo!
Kupo!
Posty: 121
Rejestracja: czw 06 gru, 2007 09:02

Post autor: matiu222 »

Lenneth pisze: Ciekawe, co sprawia, że doujiny FF koncentrują się głównie na seksie, a fanfiki dotyczą w zasadzie wszystkiego, nie tylko seksu czy romansu? Rodzaj użytego medium? Tradycja...?
Wszystkie doujiny głównie koncentrują się na seksie. Zapewne wiesz, że jak są anime to również doujiny powstają gdzie bohaterowie są przedstawieni w scenkach erotycznych raz lepszych, raz gorszych, ale zazwyczaj beznadziejnych, że nie można na to patrzeć. Dobry doujin erotyczny to jest ten gdzie są oddane charaktery postaci czyli dana postać ma swój wygląd i charakter tak jak miała w oryginale z tym, że umiejętnie wpleciono sceny erotyczne.
Ale mało jest dobrych doujinów.
Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

matiu222 pisze:Ciekawe, co sprawia, że doujiny FF koncentrują się głównie na seksie, a fanfiki dotyczą w zasadzie wszystkiego, nie tylko seksu czy romansu?
Wszystkie doujiny głównie koncentrują się na seksie. Zapewne wiesz, że jak są anime to również doujiny powstają gdzie bohaterowie są przedstawieni w scenkach erotycznych raz lepszych, raz gorszych, ale zazwyczaj beznadziejnych, że nie można na to patrzeć.
To wiem (duh). Zastanawiałam się po prostu, czemu seks jest rysowany na potęgę, kiedy można wykorzystać talent także do tworzenia innych rzeczy. Nie zrozum mnie źle, nie dziwi mnie sama popularność erotyki wśród twórców/odbiorców, tylko to, że jakoś powstają fanfiki inne niż lemony (erotyki), z epicką fabułą, zwrotami akcji, dramatem psychologicznym i tak dalej, a doujinów o tematyce innej niż łóżkowa trzeba ze świecą szukać. Czy to dlatego, że fanfiki są non-profit, a doujiny to w Japonii również biznes - czyżby tylko hentai/yaoi się sprzedawało?
matiu222 pisze:Dobry doujin erotyczny to jest ten gdzie są oddane charaktery postaci czyli dana postać ma swój wygląd i charakter tak jak miała w oryginale z tym, że umiejętnie wpleciono sceny erotyczne.
Ale mało jest dobrych doujinów.
Szczerze? W rysowanym pornosie - nazywajmy rzeczy po imieniu - kompletnie mnie nie obchodzi, czemu postacie A i B (i C, D, E, F) wyladowały razem w łóżku i czy zachowuja się zgodnie z charakterem.* Zazwyczaj i tak jęczą i plotą byle bzdury, a pairingi są wzięte z sufitu lub przedstawione jako zwykły gwałt bez jakiejkolwiek próby usprawiedliwiania akcji. Jeśli już mam przed soba porno, to patrzę, czy rysownik/rysowniczka potrafili dobrze kogoś narysować, czy twarze są podobne, anatomia nie została skopana, tło jest w miarę szczegółowe, kontury wyraźne, etc. To jest w założeniu fap material, nie kandydat do ichniej Nagrody Nike, więc też nie wymagałabym od nich zbyt wiele. Chociaż może dla fanbojów ta fabuła ma znaczenie, nie wiem.
Dobry doujin to dla mnie doujin z fabułą, najlepiej powiązany z daną grą/anime.
A dobry pornos to śliczny pornos, i tyle. Panele tekstowe nawet nie są wymagane. :lol:


*Aczkolwiek jest jeden taki doujin z Juniorem/Shion, w którym mnie to obeszło - te obrazki okleczyły mnie psychicznie na całe życie.
matiu222
Kupo!
Kupo!
Posty: 121
Rejestracja: czw 06 gru, 2007 09:02

Post autor: matiu222 »

Lenneth pisze: Szczerze? W rysowanym pornosie - nazywajmy rzeczy po imieniu - kompletnie mnie nie obchodzi, czemu postacie A i B (i C, D, E, F) wyladowały razem w łóżku i czy zachowuja się zgodnie z charakterem.* Zazwyczaj i tak jęczą i plotą byle bzdury, a pairingi są wzięte z sufitu lub przedstawione jako zwykły gwałt bez jakiejkolwiek próby usprawiedliwiania akcji. Jeśli już mam przed soba porno, to patrzę, czy rysownik/rysowniczka potrafili dobrze kogoś narysować, czy twarze są podobne, anatomia nie została skopana, tło jest w miarę szczegółowe, kontury wyraźne, etc. To jest w założeniu fap material, nie kandydat do ichniej Nagrody Nike, więc też nie wymagałabym od nich zbyt wiele. Chociaż może dla fanbojów ta fabuła ma znaczenie, nie wiem.
Dobry doujin to dla mnie doujin z fabułą, najlepiej powiązany z daną grą/anime.
A dobry pornos to śliczny pornos, i tyle. Panele tekstowe nawet nie są wymagane. :lol:
Jak pisałem wygląd jest istotny bo jednak doujin powinien oddawać w miarę wygląd postaci z oryginału. Nie mówię o żadnym yaoi rzecz jasna. Gwałty to byle co i doujiny na podstawie anime czy gier nie powinny ich mieć.
Fabuła w ero doujinach to rzadkość i nawet nie znam takich. Skoro tam chodzi o erotykę to fabuła raczej się nie liczy.
A odnośnie postaci lądujących razem w łóżku to po prostu zależy jakie te postacie były w pierwowzorze i czy do siebie pasowały.
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2602
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Lenneth pisze:Btw, Sephi, nawiązując do wątku o kompresji, czytywałam nawet parę razy fanfiki Seifer/Squall i okej, żaden problem, skoro jakichś fanów to kręci. To Ty masz homofobię i niechęć do pełnego anusa u Squalla czy Seifera. :> XD Doujiny Laguna/Squall to w ogóle lektura mojego dzieciństwa. :lol: )
Nah, ja mam tylko awersję do Gaymour "jaja polane gorącą kawą" Gayus :lol: tylko i wyłącznie za ten pedalski dubb voice oraz anteny na czaszce :).
Lenneth pisze:Ona go skrzywdziła swoją decyzją, ale on z kolei pomachał jej na do widzenia i tyle się przejmował. :lol:
EDIT - zapomniałam tu coś napisać. Wbrew pozorom Squall przejął się - po reprymendzie Quistis zapytał sam siebie "co ja k...a robię?" i objął jedyny słuszny kurs. Tak myślę, że akcja z Sorceress Memorial była tylko i wyłącznie zamierzona przez reżysera jako test uczuć Squalla wobec Rinoy. Ja wiem, że bardziej wymowne było głupie wypuszczenie się za dziewczyną w kosmos bez planu, całkowicie na dziko, ale to mogło pochodzić od przeświadczenia że trzeba ratować "jedną z naszych". Wszyscy mu tak truli, by nie stawiać na niej krzyżyka podczas walki Gardenów, a w kosmosie mieliśmy sytuację odwrotną - Piet i reszta skazali ją na zimny przestrzenny cmentarz,a tylko Squall jeszcze się łudził że da się gwiazdę uratować. Z drugiej strony <rozgląda się czy nie ma gdzieś matiu222>, można by to również zinterpretować jako jej kaprys - może sama Rinnie chciała sprawdzić na ile Squall ją kocha. Czy zostawi ją w Esthar, czy w dzikiej furii schwyci ją w ramiona i powie, że wszystkich wymorduje i jej nie odda, czy też sam nią-czarownicą wzgardzi. W takim zamyśle ta akcja nie byłaby taka bezsensowna.
A wiesz, mnie to raczej nie przeszkadzało. Jest to postawa nieco płytka, ale nie wiemy, jak by się zachował prawdziwy człowiek w prawdziwym świecie, gdyby od urodzenia był wybrańcem i WIEDZIAł, że idzie na pewną śmierć, aby zbawić świat.
Jest tylko jedna rzecz - ona nie wiedziała, że zawsze ma opcję "a mam was w d... wole ratować własne życie i żyć nim w pełni". Dopiero Tidus nauczył ją myśleć też trochę o sobie - Yuna to nie w końcu narzędzie czy jagnię wydane na rzeź, tylko osoba która może o sobie decydować. Do pewnego momentu pozwalała sobie dryfować na ścieżce losu, którzy wszyscy jej wieszczyli, by ostatecznie zaufać swoim strażnikom, którzy jako jedyni chcieli ją ocalić.

Gdyby Yunie od początku miała świadomość, że może mieć to w nosie i nikt by jej nic nie powiedział (i nie powiedziałby - w końcu summonerów i kandydatów na summonerów w Spirze było na pęczki), to już dawno by powiedziała "dobra, ja wysiadam".
Tak, racja. Ale... zaraz... ! Przecież Selphie pisała ! I namawiała innych, aby to robili, bo te paskudne GFy im pamięć wymazywały. Więc może jednak.. pisali te pamiętniki ?
Na pewno mieli zamiar, ale Selphie i chyba też Cid faktycznie je prowadzili.
Ostatnio zmieniony czw 27 sie, 2009 15:47 przez Sephiria, łącznie zmieniany 1 raz.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Awatar użytkownika
Pleiades
Kupo!
Kupo!
Posty: 59
Rejestracja: sob 22 sie, 2009 22:58
Lokalizacja: Kórnik/Posen
Kontakt:

Post autor: Pleiades »

Sephiria pisze: Nah, ja mam tylko awersję do Gaymour "jaja polane gorącą kawą" Gayus :lol: tylko i wyłącznie za ten pedalski dubb voice oraz anteny na czaszce :)
LOL, ale go podsumowałaś ^^ Wygląd, zwłaszcza fryzura, to często u postaci z FFów jest dziwaczna, cóż, taki urok designu (a Ultimecia to niby co ? Też ma z włosów anteny vel. rogi, a Spoony to skomentował: "jak ona mieści się z tą fryzurą w drzwiach ?"), jakoś mi to specjalnie w nim nie przaszkadza. W końcu był pół-guado, miał prawo robić za dziwaka :P Co do głosu, to strasznie mnie on denerwował, taki spedalony na maxa.. Jak pierwszy zobaczyłam go - ot, poważny facet z dość męską twarzą i ładnym profilem, a tu nagle otwiera usta i z jego gardła wydobywa się głosik Farinelliego. Ale później tak sobie pomyślałam, że może chodziło o to, aby on miał taki dziwny głos, po to, aby pokazac, że zawsze jest spokojny, opanowany, nieco namiętny i nawiedzony. Gdyby grzmotnął grubym basem "I will destroy you ! Buahahah!", czy coś w tym stylu, to by to było takie za bardzo typowe dla villaina. A tak to on łagodnie przemawia i tym swoim głosikiem jakby miał innych zaklinać i zauroczyć, aby mu zaczeli wreszcie przyznawać rację...
Słyszałam go w oryginale jp. - powiem szczerze, że głos tam miał zwykły, męski, ale po prostu aż... ZA ZWYKŁY. Zero oryginalności, kompletna nuda.
Jest tylko jedna rzecz - ona nie wiedziała, że zawsze ma opcję "a mam was w d... wole ratować własne życie i żyć nim w pełni". Dopiero Tidus nauczył ją myśleć też trochę o sobie - Yuna to nie w końcu narzędzie czy jagnię wydane na rzeź, tylko osoba która może o sobie decydować.
No właśnie. Ale od wczesnej młodości była wychowana w przekonaniu, że musi poświęcić się dla dobra Spiry i nie przyjmowała do świadomości, że istnieją inne rozwiązania i może mieć wszystko w d... :)
Gdyby Yunie od początku miała świadomość, że może mieć to w nosie i nikt by jej nic nie powiedział (i nie powiedziałby - w końcu summonerów i kandydatów na summonerów w Spirze było na pęczki), to już dawno by powiedziała "dobra, ja wysiadam".
Ale to jeszcze nie wada, że na to nie wpadła. Po prostu przekonana była, że tak musi być i już. Innej mozliwości nie rozważała, bo jej postawa jest dosyć.. Hmm, pasywna. Poddaje się w pełni losowi, nie walczy z przeznaczeniem, ale też przynajmniej nie narzeka i nie jęczy, jaka to ona biedna i jak bardzo się boi przyszłości.
Lenneth pisze:Btw, myślę, że tam nawet mogła być ironia w głosie, taka bardzo gorzka. Może Rinoa czytała te same romantyczne książki o czarownicach, co jej eks, i stąd udzielił się jej patos? XD
Może faktycznie czytała , heh, a Ty się dziwisz, że uważam, że jako Ultimecia mogła jednak tego Seifera uwieść, zwłaszcza, że tamten także do romantyków należał ;)
Lenneth pisze:Pleiades napisał/a:
Tak, racja. Ale... zaraz... ! Przecież Selphie pisała ! I namawiała innych, aby to robili, bo te paskudne GFy im pamięć wymazywały. Więc może jednak.. pisali te pamiętniki ?

Ten jej pożal się 'pamiętnik' z Laguną w roli głównej bardziej przypomina mi bloga albo wpisy na Twitterze... Tylko tony radosnych emot w nim brakuje. ;)
Selphie ogólnie jest jeszcze dziecinna i mało dojrzała, nie dziwota więc, że jej pamietnik (a bardziej dziennik z zapiskami dla społeczności internetowej w Ogrodzie Balamb - czyli typowy jednak blogasek) wygląda tak a nie inaczej. Być może reszta bohaterów pisze swoje pamiętniki do poduszki... ? BTW, napisałam kiedys fica - pamiętnik Squalla, jak by był pisany przez niego podczas całej gry :) Zabawa była przednia, a ludzie nawet nieźle to ocenili :D
Saphiria pisze: Na pewno mieli zamiar, ale Selphie i chyba też Cid faktycznie je prowadzili.
Cid to w ogóle miał duzo czasu. Zaszył się gdzieś sam w ciemnościach i się tylko emował, olewając Ogród, swoich podopiecznych i żonę :P Możliwe więc, że i pamiętnik pisał :P
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight i Half-Blood Prince.
Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

Sephiria pisze:Nah, ja mam tylko awersję do Gaymour "jaja polane gorącą kawą" Gayus
STFU! [Matiu mode on] Nikt nie kocha tej postaci tak jak ja! *foch* [/off] :lol:

Btw, Sephi, ciekawe, co byś powiedziała mojemu kumplowi z liceum, który cały czas zasuwał cieniutkim falsecikiem, nawet po mutacji. Wyśmiałabyś go? Nie sprawdzałam osobiście, czy jaja ma sprawne i na swoim miejscu, ale podejrzewam, że tak, poza tym był to inteligentny chłopak i dobry kumpel. Może po pięciu latach regularnego słuchania takiego głosu przestałam utożsamiać falset z tzw. pedalstwem czy szczytem obciachu?

Anyway, wracając do samego Seymura, i tak jest bishem. :> W wersji japońskiej brzmi przyjemnie, choć rzeczywiście jakoś generycznie, jak zauważyła Plei. No ale albo-albo! Mamy do wyboru a) ciężki bas (straszna klisza i na dodatek nie pasuje do charakteru tej postaci), b) wysoki, wyróżniający się głos ("efekt uciśniętego krocza"), albo zwykły głos młodego księdza ("za zwykły"). To co w końcu jest dobre? _^_

Dobra, koniec offtopu, to nie dział FFX.
Pleiades pisze:BTW, napisałam kiedys fica - pamiętnik Squalla, jak by był pisany przez niego podczas całej gry Zabawa była przednia, a ludzie nawet nieźle to ocenili
To też jest gdzieś na IW? Bo jeśli to parodia, to rzucę się na to w pierwszej kolejności. :]
Pleiades pisze:Cid to w ogóle miał duzo czasu. Zaszył się gdzieś sam w ciemnościach i się tylko emował, olewając Ogród, swoich podopiecznych i żonę
Nie, był w tym czasie zajęty gromadzeniem mnóstwa kasy dla NORGa. ;)
Sephiria pisze:Wbrew pozorom Squall przejął się - po reprymendzie Quistis zapytał sam siebie "co ja k...a robię?" i objął jedyny słuszny kurs.
Tak, ale mnie właśnie zastanawiało, że zrobił to dopiero po reprymendzie, jakby sam był niezdolny do takiej refleksji. Ty piszesz, że to sytuacja odwrotna, a ja miałam właśnie deja vu z bitwy Ogrodów, kiedy Irvine i reszta musieli mu truć w kółko: "Idź uratuj Rinoę, idź uratuj Rinoę, tak, chcesz tego..." ;>
Sephiria pisze:Piet i reszta skazali ją na zimny przestrzenny cmentarz,a tylko Squall jeszcze się łudził że da się gwiazdę uratować
Inaczej: Rinoa skazała się sama, Squall jej tępo przytaknął, a dopiero paczka ich przyjaciół walnęła się w czoło: "Coś ty, chłopie, narobił?"
Sephiria pisze:Z drugiej strony, można by to również zinterpretować jako jej kaprys - może sama Rinnie chciała sprawdzić na ile Squall ją kocha. Czy zostawi ją w Esthar, czy w dzikiej furii schwyci ją w ramiona i powie, że wszystkich wymorduje i jej nie odda, czy też sam nią-czarownicą wzgardzi. W takim zamyśle ta akcja nie byłaby taka bezsensowna.
Nah, w FF nigdy nie występuje aż takie zapętlenie intrygi. :lol: Należy to brać at face value: Rinoa nie widziała innego wyjścia, jak tylko poświęcić się dla innych, a Squall wybrał najgorszy moment na pokazanie, że szanuje jej decyzje i będzie jej przytakiwać do końca życia. :lol:
Awatar użytkownika
Pleiades
Kupo!
Kupo!
Posty: 59
Rejestracja: sob 22 sie, 2009 22:58
Lokalizacja: Kórnik/Posen
Kontakt:

Post autor: Pleiades »

Lenneth pisze:
Sephiria pisze:Nah, ja mam tylko awersję do Gaymour "jaja polane gorącą kawą" Gayus
STFU! [Matiu mode on] Nikt nie kocha tej postaci tak jak ja! *foch* [/off] :lol:
Spokojnie, Lenneth [pocieszenie mode on] Ja może jakąś wielką miłością do niego nie pałam, był mi w grze raczej obojętny, ale tak naprawdę to jedna z lepiej skonstruowanych postaci, z ciekawą historią i całkiem logicznymi motywami działania. Więc z pewnością nie wzbudza mojej niechęci, a może nawet z czasem (jesli będzie mi się chciało grę przechodzić raz jeszcze) to go pokocham -_^; [pocieszenie mode off]
Lenneth pisze: Anyway, wracając do samego Seymura, i tak jest bishem. :> W wersji japońskiej brzmi przyjemnie, choć rzeczywiście jakoś generycznie, jak zauważyła Plei. No ale albo-albo! Mamy do wyboru a) ciężki bas (straszna klisza i na dodatek nie pasuje do charakteru tej postaci), b) wysoki, wyróżniający się głos ("efekt uciśniętego krocza"), albo zwykły głos młodego księdza ("za zwykły"). To co w końcu jest dobre? _^_
Ja jednak uważam, że, po pierwszym szoku, jaki gracz przeżywa, gdy po raz pierwszy go słyszy w wersji angielskiej, jednak ten wysoki głos jest bardzo charakterystyczny, doskonale oddający oryginalność tej postaci. I chyba ten dubbing wyszedł Seymourowi na dobre.
Lenneth pisze:Dobra, koniec offtopu, to nie dział FFX.
Ano :) Ale jak by postacie w FF8 "gadały" ludzkimi głosami, to dopiero byśmy mieli o czym tu pisać i narzekać, co nie ? :)
Lenneth pisze:
Pleiades pisze:BTW, napisałam kiedys fica - pamiętnik Squalla, jak by był pisany przez niego podczas całej gry Zabawa była przednia, a ludzie nawet nieźle to ocenili
To też jest gdzieś na IW? Bo jeśli to parodia, to rzucę się na to w pierwszej kolejności. :]
Ano, parodia, jak się patrzy. Pierwsza zresztą niepoważna opowiastka, jaką napisałam. Później mi się spodobało pisanie takich luźnych i śmiesznych tekstów i powstało ich więcej, ale ów pamiętnik Squalla był pierwszy.
Jest na IW, oszczędzę Ci czasu, bo przeryć się tam przez te stosy opowiadań jest trudno, podam Ci linka:
http://www.innerworld.pl/main.php?artykul=29
Lenneth pisze:
Pleiades pisze:Cid to w ogóle miał duzo czasu. Zaszył się gdzieś sam w ciemnościach i się tylko emował, olewając Ogród, swoich podopiecznych i żonę
Nie, był w tym czasie zajęty gromadzeniem mnóstwa kasy dla NORGa. ;)
Ale Norgowi nie chodziło o kasę. Był bogaty, siedział na górze złota i, za przeproszeniem, pewnie się podcierał banknotami 100-gilowymi. On chciał Ogród na własnośc i kombinował, jak ukatrupić Cida i Edeę :P Cid co najwyżej w tym czasie mógł kombinowac, jak NIE dać się ukatrupić ;)
Lenneth pisze: Tak, ale mnie właśnie zastanawiało, że zrobił to dopiero po reprymendzie, jakby sam był niezdolny do takiej refleksji. Ty piszesz, że to sytuacja odwrotna, a ja miałam właśnie deja vu z bitwy Ogrodów, kiedy Irvine i reszta musieli mu truć w kółko: "Idź uratuj Rinoę, idź uratuj Rinoę, tak, chcesz tego..." ;>
No to kolejne to już było deja vu, bo przecież pierwsze Irvinowe "hej, hej, musimy uratować Rinoę !" padło już w stronę niezdecydowanego Squalla na paradzie w Deling :P
Przyjaciele zawsze musieli mu mówić, że teraz właśnie jest odpowiedni moment, aby tę swoją Rinoe uratował.
Chyba tylko raz zrobił to z własnej inicjatywy, kiedy (nota bene głupio i nierozsądnie, bo bez planu) rzucił się jej na ratunek w przestrzeń kosmiczną.

Cały Squall..
Lenneth pisze: Nah, w FF nigdy nie występuje aż takie zapętlenie intrygi. :lol: Należy to brać at face value: Rinoa nie widziała innego wyjścia, jak tylko poświęcić się dla innych, a Squall wybrał najgorszy moment na pokazanie, że szanuje jej decyzje i będzie jej przytakiwać do końca życia. :lol:
Ano.. A gdyby ją tam zostawił, w tym Sorceress Memorial, świat byłby uratowany, a zło zwalczone w zarodku ;D
Dobra, dobra, nie bijcie ;) Żartuję. Chociaż, oczywiście, jak dla mnie, takie zakończenie gry byłoby całkiem git.

Albo takie: http://emberiza.deviantart.com/art/FF8- ... -135053114
nie mogłam się powstrzymać.. :oops:
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight i Half-Blood Prince.
Awatar użytkownika
niebianski
Kupo!
Kupo!
Posty: 3
Rejestracja: wt 10 lis, 2009 15:29
Lokalizacja: Pabianice
Kontakt:

Post autor: niebianski »

Imo omo ale kobitki w tej części (może prócz Rinoi) wyjątkowo bez wyrazu, dlatego też całą grę za każdym razem przychodziłem grając męską trójką :grin:
Crimson008
Kupo!
Kupo!
Posty: 3
Rejestracja: śr 11 lis, 2009 17:28

Post autor: Crimson008 »

Wybrałem Matron. :)
Jest to najbardziej mroczna postać w grze. Może jakiejś wybitnie trudnej walki z nią nie było, ale ma taki styl. Z czwórki wiedźm, jest zdecydowanie nr. 1, no i gdy pierwszy raz grę widziałem u mojego wujka (miałem 5-6 lat) zapamiętałem właśnie ją :P. Dopóki sam przechodząc nie trafiłem na Ulkę, byłem święcie przekonany, że "Ta Ze Skrzydłami" to Edea :D.

Na drugim miejscu mogę postawić Squalla, bo gra się nim przyjemnie, ma ciekawe bronie i limity. Zadecydował też fakt, że to główny bohater i bądź co bądź to nim sterujemy i nim na te długie godziny się stajemy.

Seifer - naprawdę ciekawa postać i świetnie się prezentująca. Szkoda, że twórcy obdarzyli go takim charakterkiem, bo naprawdę pierwsze wrażenie było fajne. I gunblade miał od Squalla fajnieszy :P(tego na początku, bo Lionheart jes świetny).

Rinoa - Gdyby nie te teksty :/

Quistis - Postać z charakterem, równie dobrze co Rinoa zasługuje na miano głównej bohaterki.

Zell - Pierwszy towarzysz broni, miejsce w mojej drużynie miał zawsze prawie pewne.

Irvine - Nie przypadł mi do gustu, może to przez te jego pierwsze popisówki :)). Mimo limitu, w drużynie nie miałem go nigdy (chyba, że musiałem).

Selphie - Zabawna postać, miała ciekawe podejście do życia, ale w drużynie często nie bywała.

Trio (Laguna, Ward, Kiros) - Gdy grałem nimi pierwszy raz, wydawali się ciekawi. Misje też mieli nie głupie. Jednak jakoś nie przepadałem za podróżami w czasie, sam nie bardzo wiem czemu :P.

Ultimecia - Coś jak Seifer, zmarnowana postać. Wchodzisz do jakiegoś zamku, rozwiązujesz zagadki z obrazami itd., a gdy nadchodzi "Show time" (spoiler?) raczy nas rozbrajającym tekstem: Jestem zła! Nie powstrzymacie mnie! Seed zostanie zniszczony! HAHAHAHAHA (nie cytuję dokładnie, ale sens jest). Szkoda trochę i ta jej ostatnia forma, to gdyby walka nie była trudna, raczej by mnie bawiła. Dobrze, że pod koniec mamy dosyć tajemniczy tekst i genialne Outro.

Edit: Czytając dyskusję Matiu vs Pleiades z poprzedniej strony nasunęła mi się myśl co do usprawiedliwienia twórców w sprawie Ulki. Rinoa nie mogła wymyśleć lepszych tekstów nie? :P

To chyba tyle co do postaci wartych wspomnienia. :) Wypominajcie literówki w nazwach! :D
Awatar użytkownika
Pleiades
Kupo!
Kupo!
Posty: 59
Rejestracja: sob 22 sie, 2009 22:58
Lokalizacja: Kórnik/Posen
Kontakt:

Post autor: Pleiades »

Crimson008 pisze:Ultimecia - Coś jak Seifer, zmarnowana postać. Wchodzisz do jakiegoś zamku, rozwiązujesz zagadki z obrazami itd., a gdy nadchodzi "Show time" (spoiler?) raczy nas rozbrajającym tekstem
Zdecydowanie muszę się zgodzić. Naprawdę, potencjał takich postaci jak Seifer czy Ultimecia został kompletnie w grze zmarnowany. Nie sprawdzają się ani jako antagoniści, ani jako bossowie, a Ulka tym bardziej nie sprawdza się jako to główne wielkie Zuo, gdyż jej motywy są zupełnie niejasne. W dodatku jakoś nie sprawiała wielkich problemów we finałowej walce - nie większych niż inni bossowie przedtem, w tym jej sługusy ze zamku.
W dodatku jest bardzo enigmatyczną i dziwną postacią. Przewija się niby przez całą grę, ale nic o niej nie wiadomo, prócz tego, że trzeba ją powstrzymać bo coś-tam... A Seifer przy niej też się stał tylko zwykłym narzędziem, który nie wiadomo dlaczego chce dokopać Squallowi i spółce, oraz pokierować Lunatic Pandorą. Już o wiele lepszy był na pierwszych dwóch dyskach, kiedy gadał o swoim marzeniu i spełniał się w roli obrońcy Edei. Później jego rola zupełnie się zmieniła, straciła na znaczeniu.
Jest to najbardziej mroczna postać w grze. Może jakiejś wybitnie trudnej walki z nią nie było, ale ma taki styl. Z czwórki wiedźm, jest zdecydowanie nr. 1,
Bo nie można zaprzeczyć, że Edea ma sporo uroku osobistego i sprawdza się zdecydowanie lepiej jako villain niż Ultimecia. Później, niestety, jej rola też zostaje mocno ograniczona i jest jedynie tylko miłym dodatkiem, tłem.


Edit: Czytając dyskusję Matiu vs Pleiades z poprzedniej strony nasunęła mi się myśl co do usprawiedliwienia twórców w sprawie Ulki. Rinoa nie mogła wymyśleć lepszych tekstów nie? :P
Bo pomimo niedociągnięć w tej grze, pomimo zaniedbanych wątków i kilku nielogiczności wciąż jednak wierzę w inteligencję twórców i nie sądzę, żeby pracownicy ze Square byli aż tak głupi, by stworzyć postać ni z gruszni ni z pietruszki (Ulkę), tylko po to, aby gracz musiał jej bez powodu skopac tyłek. Tutaj musi być jakieś drugie dno, zwłaszcza w obliczu tego, ile ciekawych i delikatnych niuansów zawarli w dialogach Squalla i Rinoi, dialogów które pokazuja, że Rinoa przechodzi jakąś wewnętrzną przemianę i lęka sie przyszłości i upływu czasu.

Ech, ale o tym to już była mowa setki razy ;) Dyskusje z Matiu miały to do siebie, że były bardzo bezowocne ;)
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight i Half-Blood Prince.
Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

Pleiades pisze:pomimo niedociągnięć w tej grze, pomimo zaniedbanych wątków i kilku nielogiczności wciąż jednak wierzę w inteligencję twórców i nie sądzę, żeby pracownicy ze Square byli aż tak głupi, by stworzyć postać ni z gruszni ni z pietruszki (Ulkę), tylko po to, aby gracz musiał jej bez powodu skopac tyłek.
Um... Necron, czy to Ci coś mówi?
cast
Kupo!
Kupo!
Posty: 78
Rejestracja: wt 30 cze, 2009 19:56

Post autor: cast »

Pleiades pisze:W dodatku jakoś nie sprawiała wielkich problemów we finałowej walce - nie większych niż inni bossowie przedtem, w tym jej sługusy ze zamku.
Ulkę zabiłem Mad Rushem, w trakcie walki popijając herbatę. Aż przykro, bo np. taki Sephiroth jak najbardziej zasługiwał na miano końcowego bossa, nawet pomijając aspekt fabularny.

Odnośnie poziomu, jaki prezentuje w późniejszym etapie tak Ulka, jak i Seifer - doszedłem do prostego wniosku: twórcom po prostu brakło weny. Fabuła do końca drugiej płyty jest jaka jest, każdy oceni po swojemu, ale imo dość mocno trzyma się kupy. Na końcu tejże płyty scenariuszopisarze postanawiają nas zaskoczyć, żeby było intrygująco - Edea okazuje się być "pod wpływem", normalnie szok ;o i tutaj pomysł się urywa. Co począć, rozkaz z góry zakłada zapełnienie czterech płyt, terminy gonią, gaz z pokoju w którym twórcy byli zamknięci na klucz (xD) przestał już działać, trzeba coś sklecić, byle było. Wyszedł Seifer strasznie byle jaki, główny villain z kosmosu (ewentualnie z bajek dla przedszkolaków), Squall przez 10 minut gry z cyborga zamienia się w biedne, romantyczne niewiadomoco ("I want to hear your voiceeee" :()...
Lenneth pisze:Um... Necron, czy to Ci coś mówi?
Widać Square głupieje z części na część... FF X-2? ;x
Awatar użytkownika
Pleiades
Kupo!
Kupo!
Posty: 59
Rejestracja: sob 22 sie, 2009 22:58
Lokalizacja: Kórnik/Posen
Kontakt:

Post autor: Pleiades »

cast pisze: Ulkę zabiłem Mad Rushem, w trakcie walki popijając herbatę. Aż przykro, bo np. taki Sephiroth jak najbardziej zasługiwał na miano końcowego bossa, nawet pomijając aspekt fabularny.
Tak... Ale jeszcze bardziej mi było przykro po końcowych walkach w FFX, tam nawet i nie tylko herbatę sobie popijałam, ale spokojnie ciasteczka zajadałam. Co to w ogóle za final boss, którego nawet nie można za specjalnie nazwać villainem, a tym bardziej wczuć się w rolę pogromcy Zua, gdyż nawet Game Over tam nie ujrzymy...?
cast pisze:Odnośnie poziomu, jaki prezentuje w późniejszym etapie tak Ulka, jak i Seifer - doszedłem do prostego wniosku: twórcom po prostu brakło weny. Fabuła do końca drugiej płyty jest jaka jest, każdy oceni po swojemu, ale imo dość mocno trzyma się kupy. Na końcu tejże płyty scenariuszopisarze postanawiają nas zaskoczyć, żeby było intrygująco - Edea okazuje się być "pod wpływem", normalnie szok ;o i tutaj pomysł się urywa.
W pełni zgadzam się. Do końca drugiego CD wszystko się trzyma jeszcze kupy, są związki przyczynowo-skutkowe, bohaterowie zmagają się z dylematami moralnymi, gracz jest wciąż ciekawy wszystkich tych tajemnic i chce poznać, co się za tym kryje. A później poczatek 3 CD to zonk - bo nagle dowiadujemy się, że walczyć mamy zupełnie z kimś "nie z tego świata" - gdyby Ulka spadła z księzyca, brzmiałoby co najmniej tak samo mało wiarygodnie... I gra zaczyna bardzo mozolnie człapać dalej, poprzez dość chaotyczne wydarzenia w tym całym potwornie nudnym Esthar i kosmosie... I właściwie można się pogubić, co, jak, po co i dlaczego ci nasi bohaterowie robią, jaki jest w tym cel, prócz powtarzanego co chwila niszczenia czarownic, do którego to zadania powołani zostali SeeD.

Naprawdę, Square'owi zabrakło pod tym względem wyobraźni.
Co począć, rozkaz z góry zakłada zapełnienie czterech płyt, terminy gonią, gaz z pokoju w którym twórcy byli zamknięci na klucz (xD) przestał już działać, trzeba coś sklecić, byle było.
Dodam jeszcze ciekawostkę, że te płyty są zapełnione różnymi niepotrzebnymi śmieciami, o czym dowiedziałam się niedawno, gdy autorzy spolszczenia rozkładali grę na czynniki pierwsze ;) Są tam niewykorzystane tła (lokacje), jakieś inne badziewia, a niektóre tekstury powtórzone po kilkadziesiąt razy - wszystko chyba tylko po to, aby było w końcu wypuszczone na rynek 4xCD po 700 MB, a tak naprawdę sama "treść pokarmowa" gry zmieściła by się na trzech płytach, reszta to niestrawione odpadki (hehe, taka metafora gastronomiczna ;))
Wyszedł Seifer strasznie byle jaki, główny villain z kosmosu (ewentualnie z bajek dla przedszkolaków),
Villain faktycznie z kosmosu, a jesli naprawdę wtedy już myśleli poważnie o tym, żeby tę Rinoę powoli przemieniać (jej myśli, odczucia, etc) w tę złą Ulkę to, na Boga, mogli to zrobić mniej subtelnie, żeby ludzie się nie zastanawiali, czy twórcy mają równo pod sufitem...
Squall przez 10 minut gry z cyborga zamienia się w biedne, romantyczne niewiadomoco ("I want to hear your voiceeee" :()...
A to mnie też zupełnie rozwaliło. Do końca 2CD nie daje po sobie poznać, że cokolwiek się w nim zmienia, że Rinoa ma na niego jakiś wpływ. Potrafi jej nawet powiedzieć, aby się zamknęła, albo usiłuje ją spławić, żeby nie wdawać się w niepotrzebne dyskusje (w FH przykładowo). A tutaj nagle na poczatku 3CD taka odmiana - zaczyna czuwac przy jej łóżku, gadać do niej, jęczeć, płakać, narzekać, zwierzać się - to zupełnie do Squalla nie pasuje.. :/
Lenneth pisze:Um... Necron, czy to Ci coś mówi?
Bardzo niewiele, w FF9 grałam ponad 7 lat temu, tylko raz przechodziłam i dzisiaj już kompletnie nic nie pamiętam... :/ Mea culpa maxima.
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight i Half-Blood Prince.
MiStrzU7777
Kupo!
Kupo!
Posty: 52
Rejestracja: ndz 19 sie, 2007 08:06

Post autor: MiStrzU7777 »

cast pisze: Aż przykro, bo np. taki Sephiroth jak najbardziej zasługiwał na miano końcowego bossa, nawet pomijając aspekt fabularny.
Przecież on jest prosty. Za 1 razem go pokonałem specjalnie nie czytając solucji. Jedynie ta supernova mnie zaskoczyła, więc zacząłem go traktować poważnie, ale szybko zdechł.
Pleiades pisze:Co to w ogóle za final boss, którego nawet nie można za specjalnie nazwać villainem, a tym bardziej wczuć się w rolę pogromcy Zua, gdyż nawet Game Over tam nie ujrzymy...?
Pokaż mi, w której części final fantasy był trudny ostateczny boss ?
cast pisze:Squall przez 10 minut gry z cyborga zamienia się w biedne, romantyczne niewiadomoco ("I want to hear your voiceeee" )...
Muszę kiedyś ukończyć i zobaczyć na własne oczy, ale i tak już w CD3 było widać, że on coś czuje do Rinoy i jedynie zgrywa wspomnianego cyborga.
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2602
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

MiStrzU7777 pisze:Pokaż mi, w której części final fantasy był trudny ostateczny boss
Względnie Zeromus w wersji japońskiej FF 4 - na poziomach 40-60 potrafił być problematyczny.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Final Fantasy VIII”