Obiecałam komuś małą recenzję "Gwiezdnego pyłu" Neila Gaimana. Książke przeczytałam 3 tygodnie temu, a film widziałam już 2 razy, wiec wypada sklecic kilka słów.
Nie oznaczałam spoilerów, bo mogą być wszędzie, zależy co kto uważa za "spoiler".
CZYTASZ PONIŻSZY TEKST NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ I Z WŁASNEJ WOLI.
Książka "Stardust" vs film "Stardust". Obie pozycje mają wady i zalety i gdyby połączyć same <imo> zalety w 1 całość, byłoby bosko.
Round 1 - ogólne różnice
Film jak to film. Trzeba zmieścić maksimum fabuły w przyzwoitym czasie, czyli około 2h.
Tak więc zamiast wielomiesięcznej podróży Tristrana, mamy tygodniową przygodę Tristana <nie wiem po kiego zmieniali mu imię, no ale whatever>. Tristan wyrusza w poszukiwaniu gwiazdy, bo obiecał ją Vicky <która nim gardzi i bawi się jego uczuciami>. Jest typowym typem "luzera". Ani przystojny, ani wyjątkowo interesujący. Ot, taki sklepowy palancik. W książce, nasz Tristran wiele się nie różni, aczkolwiek jest jednak ciut bardziej męski, a sama panna Victoria mniej próżna i nie traktuje Tristrana aż tak podle.
Tak czy siak, w książce mamy opis przygody, która trwa dłuuuugo, a świat, który poznajemy jest pełen magii i dziwnych stworzeń. Np. nimfa zamieniona w drzewo lub Złylas, który kolekcjonuje świeże trupy
W filmie mamy jedynie główne wątki i wsio. Nie widać niezwykłości i ogromu świata czarów, a jedyne wyjątkowe zdarzenia, to magia wiedźmy czy statek łapiące błyskawice.
Różnic tego typu jest masa, ale o tym później.
Round 2 - postacie, czyli to, co mnie denerwuje w obu wersjach.
Pominęłabym chętnie milczeniem, przemianę naszej gwiazdy Yvaine z mściwej, wścieklej i pyskatej gwiazdy, w zakochaną <w tydzień! WTF?!> dziewoję, jak to było w filmie.
W książce, Yvaine podróżuje z Tristranem bardzo długo i bardzo długo utrudnia mu życie., jak tylko zdoła. Wyzywa go przy tym, przy każdej nadarzającej się okazji, od idiotów, półgłówków etc. A fakt, ze go pokochała, dostajemy tak podany, że to jest po prostu urocze
Tak więc Yvaine z książki o wiele bardziej mi przypadła do gustu, niż Yvaine z filmu. Jej charakterek jest uroczo nienawistny ^^
Tristran aka Tristan. Tristran z książki staje się powoli mężczyzną. Powoli, gdyż z każdym dniem podróży coraz bardziej. Podróżuje wiele miesięcy i mężnieje z czasem. Dzięki wyzwaniom, wydarzeniom etc. W filmie, przemiana Tristana ujawnia się zmianą ciuchów i fryzury <w niecałe 2h>, nauką fechtunku <w półtora dnia> i olaniem Victorii. Stek bzdur i mało to przekonujące.
Tristran i Yvaine z filmu, nadają się imo do wymiany na wersje z książki. O dziwo - tylko oni.
Pomijam mieszkańców Muru, gdyż o jedynej osobie zasługującej na minimum uwagi, już wspomniałam. Vicky z książki jest bardziej ludzka i miła, co niekoniecznie zaliczam na +
Poruszę teraz kwestię kilku następców tronu z Cytadeli Burz.
O ile w filmie mnie rozbrajały duchy zabitych braci, o tyle w książce było ich niewiele i nie byli zabawni. Sam Septimus był nudny, a sposób w jaki zginął jeszcze mniej interesujący. Tak więc książęta, duchy ich braci etc. są - w książce, natomiast + w filmie.
Teraz kolej na wiedźmę. W filmie była nią świetna Michelle Pfeiffer, a jej postać rzeczywiście dała do wiwatu naszej rozkosznej parce. No i skończyła marnie i efektownie.
W książce jest jej mniej, jest mniej zła, a wątek z nią i jej siostrami skończył się tak beznadziejnie i ckliwie, że aż się mocno wkurzyłam. Tak więc wiedźmy z filmu +, z książki mega minus.
I na ostatnim miejscu, mój drogi kapitan Szekspir <którego najlepszy występ pokazałam w momentach>. Nieważne, ze nazywał się inaczej, ważne, że to zupełnie 2 różne postacie.
Kapitan z filmu dba o reputację, udaje złego mordercę co robi "argh", ale w rzeczywistości jest homo co lubi się przebierać w damskie siuszki i ma dobre serce. W książce to jakiś tam kapitan, co ma normalną załogę, która pomaga naszej parce <opatruje rany, daje ubrania etc.> i nic poza tym. Nuda wielka zawarta w kilku akapitach. Zdecydowana przewaga filmu pod tym względem.
Round 3 - podsumowanie.
Książka jest inna aniżeli film. To dwie różne historie, które łączą bohaterowie i zbieżność niektórych wydarzeń. Osobiście uważam, ze obie wersje są godne uwagi, choć nie ukrywam, że książka bardziej mnie zawiodła. Można znieść filmowy infantylizm Tristana i mało Yvaine w Yvaine, ale nie mogę znieść braku kapitana Szekspira, ulgowego potraktowania wiedźmy czy minimalnej roli Septimusa i jego martwych braci.
Książka: 3+/5 <bo nie chce mi się jej czytać 2gi raz, co imo jest wadą>
Film: 4+/5 <bo mimo głównych postaci, do filmu mogę wracać i wracać, bo jest zrobiony dość ciekawie i nie nuży>