Jaco pisze:Hej hay, kope lat!
To jak ludzie, saren, Tenrag, jak było? ;]
Było miło - na początek, fajny bufet przed koncertem, można było napić się winka, pogadać ze znajomymi i wygrać prezenty - FFXV, X/X-2HD/ płyty z OSTami do gier (koleżanka wygrała limitowaną wersję X na ps4, ja tylko cyfrowy soundtrack. Można było kupić płyty, zarówno z serii koncertów "intimate", jak i Distant Worlds. Ekipa znajomych była spora: mieliśmy łącznie dziesięcioosobową grupę.
Sam koncert - świetny, chyba sondowali publikę na popularność poszczególnych części FF, bo Arnie często pytał, kto jest fanem danego FFa. W pewnym momencie, kiedy zapytał, czy na sali są jacyś fani dziewiątki, to zapomniałem w jednej chwili, że jestem w filharmonii i nie tylko podniosłem rękę, ale wręcz podskoczyłem z fotela. Mea culpa :D Trochę za dużo grali z Finali online, zresztą wymownym był fakt, że na zapytanie Arniego o fanów XI, rękę podniosła jedna osoba, co zostało skwitowane dyskretnym śmiechem publiki.
Nagłośnienie super - jak to w filharmoniach. Jedna uwaga - perkusja była tam zupełnie zbędna i przez pierwszą część koncertu, tak do przerwy - bardziej przeszkadzała, niż wnosiła cokolwiek. Na ogromny plus - panie z kwartetu smyczkowego - to, co wyprawiały, to była wręcz poezja...zresztą, na koniec było widać po gromkich brawach publiczności -to smyczki dostały najdłuższe oklaski. Panie przyćmiły nawet wychwalanego przez Arniego pianistę. Sekcja dęta trochę zbyt cicho.
Muzycznie - byłem zadowolony, choć OWA na koniec trochę mi się już przejadło (tym razem, z udziałem publiczności). Smyczki rozszalały się przy "To Zanarkand", aż sam dyrygent zwrócił na to uwagę; jeden z mocniejszych punktów koncertu.