Koncerty, występy na żywo itp.

Nie ważne czy Hip Hop, Techno, Dance, Gotyk albo Metal, czy muzyka klasyczna, tu gra muzyka. :D

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Mati-san
Kupo!
Kupo!
Posty: 31
Rejestracja: pt 16 lis, 2007 18:05
Lokalizacja: Opalenica

Koncerty, występy na żywo itp.

Post autor: Mati-san »

Nie samymi teledyskami człowiek żyje!!! Które zespoły grają dobre na żywo, robią duże show, ciekawie improwizują??? Które wypadają słabo, grają z playbacku???
Umieszczajcie tu linki z koncertów Waszych ulubionych lub znienawidzonych zespołów ;)

Na początek:
RHCP
http://youtube.com/watch?v=8HjFL5iHG_A Dani California Czemu mnie tam nie było...Świetna piosenka w świetnym wykonaniu. Red Hoci znani są ze ukazywania na scenie emocji
http://youtube.com/watch?v=3TfCdQbm-ME If you have to ask Kolejne wystąpienie zawierające full emocji włożonych w występ. Druga połowa utworu to praktycznie improwizacja. Miodzio :)
http://youtube.com/watch?v=lr1wNqyDKKM Funky monks Umieściłem link dlatego, że bardzo lubię tę piosenkę. Niesamowicie funkowa, świetne brzmnienie gitary i bardzo wyraźna linia bassu. Niestety głos się nieco spóźnia...
http://youtube.com/watch?v=abrKM1Z_te8 Californication Genialny wstęp z improwizacją John'a i Flea'i, mnóstwo emocji w graniu, solówka także zmieniona z oryginalnej.

QotSA
http://youtube.com/watch?v=T94Z1Gy3MfA Make it wit chu - to wykonanie bardziej przypadło mi do gustu niż wersja płytowa. Lepsze brzmienie gitar ma imo. Dodatkowo piosenka nieco w innym stylu niż większość utworów Queensów.
http://youtube.com/watch?v=U485cNDEBa0 No one knows - całkowicie zmieniona druga część piosenki (genialna perkusja) + pojawiające się filmiki z byłymi członkami zespołu m.in. Davem Grohlem (wtedy jeszcze perkusistą).

Tak się składa,że jestem posiadaczem całego koncertu i polecam go bardzo. Jest to jedno z najlepszych wystąpień Queensów jakie widziałem.

Ash
http://youtube.com/watch?v=rdmvhhgijnU Clones - piosenka inna niż większość Ash'a. Cięższy przester, bardziej punkowe brzmienie.
http://youtube.com/watch?v=B0_6oYCGvs0 Orpheus - kolejny nieco ostrzejszy utwór, jak na britpop.

Gorillaz
http://youtube.com/watch?v=1vryuVofG6s Feel good inc- świetny pomysł z hologramami małpek. Polecam zobaczyć.

Nickelback
http://youtube.com/watch?v=h4GWno6GLUA Rockstar - doskonałe wykonanie, niemal jakości studyjnej + małe show zakończone "I wanna be a pornstar" :lol:

Pink Floyd - znani ze świetnych koncertów.Dzięki "grze świateł" wprowadzają niesamowitą atmosferę podczas występach.Te koncerty są niczym spektakl 8) Podczas grania live bardzo cenię ich profesjonalizm. Grają z niesamowitą lekkością, precyzją... Umieszczę tu linki z koncertu w Londynie. Jest to jeden z moich ulubionych koncertów.
http://youtube.com/watch?v=3DXCHa9BYfE Wish you were here
http://youtube.com/watch?v=l0jPra6SFAU Another brick in the wall
http://youtube.com/watch?v=JWnapx502uQ Comfortably numb
http://youtube.com/watch?v=y2aOccbfAqE Run like hell
http://youtube.com/watch?v=ntm1YfehK7U&feature=related Time

Primus
http://youtube.com/watch?v=pu20c-Wbd98 Ground Hog's Day - Zobaczcie z jaką lekkością gra Claypool. Jeden z najlepszych basistów w historii.

Teraz ten post wygląda tak jak powinien.
GoGo, przecież napisałem, że jak będę miał czas to napiszę więcej, w tym także argumentację ;) Nie rozumiem tylko, czemu zwracasz mi uwagę, żebym oprócz linków umieszczał jakąś argumentację, a sama w temacie o Coverach wrzucałaś same linki:
Go Go Yubari pisze:Świąteczny cover
JOHN :Q~~~~~~~~
zonk >>
:roll:
Ostatnio zmieniony pn 07 sty, 2008 14:47 przez Mati-san, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Go Go Yubari
Ifrit
Ifrit
Posty: 4619
Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
Lokalizacja: Gotham

Post autor: Go Go Yubari »

Umieszczanie samych linków jest bez sensu. Ponadto znowu nie dałeś argumentacji. Wrzucić linki każdy może, ale na forum chodzi o dyskusję -_-
Awatar użytkownika
Schrödinger
Cactuar
Cactuar
Posty: 514
Rejestracja: czw 16 lis, 2006 14:22
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Schrödinger »

tak więc wybrałem się mozolnie do Proxima na występ Patton/Fennesz, żeby wreszcie posłuchać ryki Generała. Ktoś z last.fm słusznie ocenił "Plakat - 5 PLN, usłyszeć i zobaczyć Pattona na żywo - 85 PLN, pochwalić się znajomym że było się na najkrótszym koncercie świata - bezcenne :P" i się pod tym podpisuje. Był może ktoś? (.... baaaardzo w to wątpie ...)
"Jestem pączkiem"
J.F. Kennedy 1963 Berlin
Awatar użytkownika
Gagarin
Malboro
Malboro
Posty: 631
Rejestracja: śr 28 gru, 2005 18:44
Lokalizacja: się znamy?

Post autor: Gagarin »

Schrödinger pisze:Był może ktoś?
XD chyba jednak nie XD
a wybiera się ktoś na koncert Lord of The Dance? też wątpię...
http://pl.youtube.com/watch?v=iQmBHHvmrD4 tutaj ich IMO najlepszy kawałek, możecie sobie posłuchać... grają 4.03 w Arenie w Poznaniu, więc ja na 90% pójdę sobie :P
jeśli ktoś lubi irlandzkie klimaty, to myślę, że warto przyjrzeć się tej kapeli... kapela - a to dobra nazwa XD to raczej jest grupa :] grupa skupiająca się na tańcu, ale do dobrej muzy więc luz. Bilety od 60zł więc tak tragicznie nie jest :P
Umierając zawsze miej przy sobie prezerwatywę... nawet po śmierci możesz zarazić się HIV albo jakimiś innymi fajnymi wenerami.
Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

Gagarin pisze:a wybiera się ktoś na koncert Lord of The Dance? też wątpię...
Czemu wątpisz? Muszę zobaczyć, czy ostały się jeszcze sensowne bilety. Kocham Lord of the Dance, mam ten spektakl na DVD i często oglądam. :] Zresztą w zeszłym roku byłam w Kongresowej na innym świetnym irlandzkim show Flatley'a - tylko że wtedy występował "drugi skład" zespołu, najjaśniejszych gwiazd zabrakło. _^_
Awatar użytkownika
Nienormalny_PS2
Malboro
Malboro
Posty: 637
Rejestracja: śr 04 maja, 2005 03:16
Lokalizacja: Chronoles

Post autor: Nienormalny_PS2 »

Nie sądzę, że są tutaj fani takiej muzyki, enyłej :

Polska

UK (z takich "kozaków" - Tiësto, Paul Van Dyk, Paul Oakenfold)
Awatar użytkownika
kay350
Cactuar
Cactuar
Posty: 216
Rejestracja: ndz 21 sty, 2007 16:25
Lokalizacja: Węgliniec

Post autor: kay350 »

Nienormalny_PS2 pisze:Nie sądzę, że są tutaj fani takiej muzyki
Są, są, tylko nie zawsze się udzielają, bo są w mniejszości;)

A co do tematu koncertów, imprez itepe- wybiera się ktoś może na tegoroczny HipHopKemp? Miło by było zobaczyś kogoś "znajomego" na tej imprezie.
Czytanie opisów, szczególnie tych z gadu gadu, prowadzi do poważnych zwyrodnień mózgu.

http://musicshed.blogspot.com/
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2602
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Informacje z pierwszej ręki z koncertu Nelly Furtado nad Maltą w Poznaniu :)

O 20:05 wyszła Patrycja Markowska, grająca jako support, która naprawdę potrafiła rozkręcić publiczność. Zaczęła od "Zaćmienia Serca" z aktualnej płyty, później niespodzianka - stary klasyczny przebój "Twist and Shout" w nowej aranżacji, "Jeszcze raz", później było kilka utworów z poprzednich płyt, w tym jedna ostro gitarowa (czym zaskarbiła sobie moją sympatię) i o 20:45 zakończyła "Świat się pomylił". Nelly miała pojawić się o 21:00 ale spóźniła się o 20 minut. W tym czasie nad Maltę nadciągnęły burzowe chmury i Słoneczko stwierdził, że ciekawe kto będzie pierwszy - ulewa niż Nelly. Prawdę mówiąc deszcz zaczął kropić na kilka chwil przed Nelly, no ale OK - koncert się zaczął. Na otwarcie "I'm like bird", następnie "Turn off the Lights". Przy następnej piosence "Powerless" już zaczęło konkretnie padać, ale to nic, w porównaniu do tego co się rozpętało przy czwartej piosence. ŚCIANA deszczu, która momentalnie wszystkich zmoczyła, a Nelly praktycznie zaraz zwiała ze sceny :D (tam w USA i Kanadzie nie mają takich ulew i się biedna dziołcha wystraszyła :D). Gdy wracaliśmy to deszcz zelżał, ale nad miastem nadal przetaczały się burzowe chmury i widać było kaskady błyskawic. Samo przez się jest oczywiste, że koncert przerwano i odwołano.

Organizacja - zależy na co popatrzeć. Bramki ciasne i mało przepustowe, ludzie się cholernie tłoczyli. Odbierali aparaty lub ludzi nie wpuszczali z aparatami (bo Nelly sobie w umowie zastrzegła, ze koncert nie ma być uwieczniany - i tak niektórym się aparaty udało przemycić :) ) i o zgrozo zabierali butelki z wodą (j...y biznes), co by ludzie na miejscu musieli kupować choćby wodę. Jak ludzie rzucili się do ucieczki podczas ulewy, to bramkarze jakoś się usunęli, natomiast plusa ma policja za patrolowanie Malty motorówką czy ktoś przypadkiem nie wpadł do wody i się nie topi. Toi-toi-ów było masę, więc z oddaniem potrzeb problemu nie było. Natomiast razi, że siedzenia VIPowskie nie miały nawet dachu chroniącego przed słońcem i deszczem :D. Ogólnie organizacja "3-"

Przed chwilą na WP znalazłam informację, że Nelly dzisiaj zaśpiewa ponownie http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Awatar użytkownika
Gagarin
Malboro
Malboro
Posty: 631
Rejestracja: śr 28 gru, 2005 18:44
Lokalizacja: się znamy?

Post autor: Gagarin »

Sephiria pisze:ŚCIANA deszczu, która momentalnie wszystkich zmoczyła
masakra, była u mnie taka jazda, że mi okna przeciekały, mojemu kumplowi chatę rozwaliło XD
Sephiria pisze:Przed chwilą na WP znalazłam informację, że Nelly dzisiaj zaśpiewa ponownie http://wiadomosci.wp.pl/k...,wiadomosc.html
generalnie to kompletnie o tym zapomniałem, że Nelly ma grać, ale skoro ma niby dzisiaj śpiewać, to może się przejdę na maltę :P z tego co mi wiadomo, to dzisiaj też ma być taka miła pogoda jak wczoraj :/
Sephiria pisze:Słoneczko stwierdził, że ciekawe kto będzie pierwszy - ulewa niż Nelly
jaki on dowciapny :>
Sephiria pisze:i o zgrozo zabierali butelki z wodą
na 99% imprez masowych, na których miałem okazję być - tak właśnie robią - do bani, ale biznes to biznes
Umierając zawsze miej przy sobie prezerwatywę... nawet po śmierci możesz zarazić się HIV albo jakimiś innymi fajnymi wenerami.
Kira

Post autor: Kira »

o.O, to Nelly była w Poznaniu <kompletne niedoinformowanie>?!
Sephiria pisze:Przed chwilą na WP znalazłam informację, że Nelly dzisiaj zaśpiewa ponownie http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title, ... omosc.html
Hmm, może się wybiorę, kwestia pogody (ulewom mówimy nie xD).

A wybiera się ktoś na występ takiego miłego indie-rockowego zespołu Muchy zwanego? 3 sierpnia mają grać, zdaje się...
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2602
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

o 17 nad Matlą również startuje festiwal Summer Hammer pod patronatem radio S-ka.

Kira pisze:o.O, to Nelly była w Poznaniu <kompletne niedoinformowanie>?!
OMFG, girl... WHERE the HELL have you been przez ostatnie 2 tygodnie? W S-ce każdego dnia z rzędu przy zabawie "Pestka" (wirtualna jazda tramwajami po mieście) można było wygrać 2 bilety na ten koncert... Ja o koncercie wiedziałam już ponad miesiąc do przodu i miałam zaklepany bilecik dzięki mojemu koffanemu pracodawcy (Zakład Utylizacji Społeczeństwa :D).
Kira pisze:Hmm, może się wybiorę, kwestia pogody (ulewom mówimy nie xD).
Niektórzy na WP oferują odsprzedanie biletów, więc szansę masz.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Kira

Post autor: Kira »

Sephiria pisze: OMFG, girl... WHERE the HELL have you been przez ostatnie 2 tygodnie?
Nie było mnie (taki tam wakacyjny wyjazd do największej dziury świata ^^)
Sephiria pisze:Niektórzy na WP oferują odsprzedanie biletów, więc szansę masz.
Przeglądałam kilka takowych ofert, ale chyba jednak się wstrzymam, inne plany się pojawiły. Ale relację z tego wydarzenia chętnie sobie przeczytam^^.
Awatar użytkownika
Pinhead
Kupo!
Kupo!
Posty: 153
Rejestracja: wt 18 kwie, 2006 07:32

Post autor: Pinhead »

BIOHAZARD
Warszawa Stodoła
Data koncertu: 2008-11-28, piątek

Biohazard w oryginalnym składzie! Koncert w ramach trasy koncertowej na 20-lecie zespołu.

Ceny biletów
w przedsprzedaży 120 zł
w dniu koncertu 140 zł

Ktoś się wybiera?? ja na pewno :]
MORBID ANGEL, KATAKLYSM , MARDUK,Keep of Kalessin, Arsis
Warszawa Stodoła
Data koncertu: 2008-12-16, wtorek

Ceny biletów
przedsprzedaż 95 zł
w dniu koncertu 110 zł
Nie każdy chłop z widłami to Posejdon
Awatar użytkownika
mroczna sarna
Cactuar
Cactuar
Posty: 212
Rejestracja: ndz 31 maja, 2009 23:50

Post autor: mroczna sarna »

Tak więc wczoraj miałem przyjemność zobaczyć i usłyszeć na żywo zespół M83. Grupa przeze mnie bardzo lubiana,a ostatnio doceniona w Polsce,za sprawą Heineken Open'Er Festival,na którym to wystąpili dwa dni wcześniej.O supporcie (Maps) mówił zbyt wiele nie będę,bo choć mają na koncie kilka bardzo interesujących kawałków,to tego dnia widać było gołym okiem,iż panowie byli raczej niedysponowani - zresztą po 5 utworach zeszli ze sceny...Na szczęście ich niedyspozycja mało mnie obchodziła,ponieważ bilet kupiłem tylko i wyłącznie po to,by zobaczyć mój kochany M83 - i nie zawiodłem się.Taka muzyka jest wręcz stworzona dla mniejszych imprez (było ok.300osób,więcej C2 nie pomieści).Choć z tego co mi znajomi zrelacjonowali,to w Gdyni zespół również oczarował publikę.Co tu dużo mówić,ja po trzecim utworze rozpłakałem się wręcz,takie emocje wzbudzają utwory Antony'ego i pięknej panny Morgan. Nieważne,że angielska publika dała ciała delikatnie mówiąc (mało kto znał tekst jakiegokolwiek utworu),to jeszcze nawaleni w sztok młodzieńcy ryczeli "what is M83,we want Blink 182,or U2".Kiepskie żarty.Z czasem przestałem zwracać uwagę na komentarze lecące z tyłu i ogarnęła mnie prawdziwa muzyczna ekstaza.Naturalnie darłem się z pierwszego rzędu (żeby nie było,śpiewając znane mi utwory)chyba jako jedyny zresztą.Morgan miałem jakieś dwa metry na wprost ode mnie,ehhh...zarówno wokalistka,jak i lider-Anthony,dali z siebie naprawdę wiele i widać było jak "czują" muzykę - to było po prostu nie do opisania...
Tracklista dla zainteresowanych: (choć tych pewnie niewiele)
0.Intro
1.Graveyard Girl
2.Teen Angst
3.We Own the Sky
4.Kim & Jessie
5.Sitting
6.Skin of the Night
7.Don't Save Us from the Flames
8.A Guitar and a Heart
9.Couleurs


Dodam,że nie byłbym w stanie zapamiętać kolejności,bo już na "Teen Angst" ogarnęła mnie ekstaza i nie myślałem o tym,który utwór po którym następuje.Po koncercie podeszła do mnie Morgan (yes,yes,yes!!!) podziękowała za wsparcie w czasie koncertu,chwilę porozmawialiśmy - uśmiała się gdy powiedziałem,że jestem z Polski,w końcu grali tam dwa dni wcześniej...powiedziała mi też,że polska publika jest jednak zawsze gorąca,czy to u siebie,czy za granicą (zdarłem gardło,szyja mnie boli do tej pory).Dała mi wtedy tracklistę,którą sami napisali wcześniej.
Koncert zaliczam do udanych i zapewne pojawię się na M83 ponownie.Teraz czekam na Bloodfest fetival w sierpniu i Marillion u mnie w mieścinie, w pażdzierniku :-)
Od M83 (a właściwie od samej Morgan) dostałem coś na pamiątkę (hehehehe) i z bananem na twarzy koło północy zawitałem do domu.Z tego wszystkiego,nie mogłem zasnąć i siedzę tak,już od wczoraj (6rano).
Dla tych,którzy zespołu nie kojarzą,link do jednego z utworów,z najnowszej płyty.Jeżeli ktoś lubi klimaty Sigur Ros i okołopodobne,będzie usatysfakcjonowany.
http://www.youtube.com/watch?v=Bzge5vY72hE

Yakuza 0 (PS4)
, World of Final Fantasy (PS4), Tales of Berseria (PC)&(PS4)
Awatar użytkownika
Raven
Redaktorzy
Redaktorzy
Posty: 1411
Rejestracja: czw 20 lip, 2006 11:24
Lokalizacja: W.M. Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Raven »

Z małym opóźnieniem, poniżej macie mój króciutki opisik koncertu NIN w Poznaniu, opublikowany wcześniej na last.fm.

Dla leniwych: Opis koncertu Aleca Empire - 3 akapit, NIN - 4 akapit :P
I tak nikt tego nie przeczyta.

Nie muszę mówić, czego dotyczy ten żurnal, nie? Już od dwóch miesięcy odliczałem dni do tego koncertu. W międzyczasie przeleciało mi nawet zakończenie roku szkolnego. Bilet nabyłem pierwszego dnia z rana, a po jego przybyciu schowałem go do sekretnej koperty w sekretnej szufladzie. Natomiast na dworzec PKP w Sopocie nie śpieszyłem się wogóle. Wiedziałem, że PKP nie zawiedzie - i nie zawiodło! 20 minut opóźnienia to dość, żeby zrobić sobie jeszcze spacer po peronie. Dziadek obstawiał 50 minut, ale tym razem nie trafił. W pociągu pusto - tak więc mój niecny plan wsiadania w Sopocie się powiódł. W Gdańsku Głównym spodziewałem się hordy oszalałych fanów. Trochę się tu przeliczyłem, ale i tak ludzi w koszulkach było sporo. I tu spostrzeżenie - obok koszulek NIN było też dużo Toola. Też zacny zespół, ale, panowie ( i panie), to nie ten koncert :P Łysy facet na korytarzu miał koszulkę z logiem i wielką białą głową Trenta. Też chcę taką :< Zauważyłem też The Downward Spiral, Fragility Tour, a nawet Further Down The Spiral. A ja tylko w marnym Year Zero... Aż mi się wstyd zrobiło.

Podczas dojazdu tramwajem na teren MTP widoki znane mi z koncertu Metalliki w zeszłym roku - tabuny ludzi ubranych na czarno ciągną w jednym kierunku ze wszystkich stron :D Wejście dodatkowo można było rozpoznać po dziesiątkach
pustych plastikowych butelek walających się po okolicy. Oczywiście, nie wpuszczali z nimi, jak zwykle zresztą, tak więc przed wejściem wszyscy wypijali co mieli i zostawiali :P Za to ogródek Żywca już na terenie zamkniętym - pełny XD Na początku nie próbowałem się nawet wciskać. Udałem się szybko w kierunku sceny. Scena jak scena. Była 19, więc plac świecił jeszcze pustkami. No i niemiła niespodzianka - kartka na płocie "Koszulki i gadżety w ogródku Żywca". Koszulki nie mogłem nie kupić, więc wróciłem się na sam początek terenu zamkniętego. Przepchałem się przez tłum ludzi. Wybór niespecjalnie oszałamiający - 4 wzory koszulek, czapeczki. Standard. Wybieram sobie jedną, z logiem trasy 'Wave Goodbye' i listą koncertów. "To po ile te koszulki?" "Stówa." "A ta druga?" "Też stówa." "A czapeczka?" "Stówa." "Koszulka stówa i czapeczka też stówa? To jest coś nie za stówę?" "Tak. Torba - dwie stówy." Dałem więc stówę zdziercom i odszedłem z koszulką, którą oczywiście wrzuciłem na siebie. Z powrotem przy scenie wyhaczyłem stanowisko dla bezalkoholowych - chipsy, paluszki, woda i cola. Czegóż więcej do życia trzeba! "Po ile cola?" "7 zł" "No! Przynajmniej nie po stówie!" "Ooo... Pierwszy optymista!" Oczywiście nakrętkę mi zabrali, bo "tam jakiś Niemiec będzie i żebyście w niego nie rzucali". Jakbym chciał, tobym i butem rzucił. Albo paczką chipsów. Ale Polak Polakiem, poradzi sobie. Dlatego wszędzie widać było spryciarzy z wniesionymi zakrętkami. Nic to. Siadam dość blisko sceny i czekam na Aleca Empire.

Gdzieś tak o 20:25 tłum zaczął się zagęszczać. Oczywiście, wylądowałem za paroma wysokimi gościami, co przy moim 1,65 m nie jest przyjemne, ale jakoś za bardzo mi tu nie zależało. Niemiec oczywiście spóźnił się (czyżby jechał pociągiem?). W końcu pojawił się, razem z jakąś dziewczyną, którą zasłaniały mi wzmacniacze. Alec darł mordę, dziewczyna coś tam za tymi wzmacniaczami tworzyła, ale większość hałasu i tak szła z synthów. A nie, była gitara. W pewnym momencie Alec chwycił za struny i zaczął hmm... grać? No nie wiem, czy to było granie. W sumie, ja też tak potrafię. Po prostu chwytał za JEDEN próg i machał kostką po wszystkich strunach naraz. Jeden dźwięk na całą piosenkę. Chyba jednak swobodniej czuł się bez tego zbędnego balastu, bo mógł wtedy machać nogami i statywem. Muszę się przyznać, że praktycznie w ogóle nie znam gościa. Słyszałem w życiu dwa jego kawałki - Addicted to You , zobaczony dzień przed koncertem na tytubie, i oczywiście No Remorse (I Wanna Die), nagrany jeszcze w czasach Atari Teenage Riot z nie kim innym, jak Slayerem. FUCKING SLAYAAAAAAAAAA! Przez ułamek sekundy marzyłem, że gościnnie pojawi się tu Kerry King, ale... cóż. W zasadzie, to wszystkie kawałki Empire'a przypominały mi siebie nawzajem. Potwornie głośne i napierdzielane. I tu pojawił się strach - przed koncertem obawiałem się sytuacji takiej jak na Metallice, gdzie supportu nie było słychać prawie wcale. A tu - dźwięk rozrywający głowę. Kiedy po wizycie w toitoiu usiadłem z boku na schodach i zatkałem uszy, poczułem się jak na normalnym koncercie. Wszystko było idealnie słychać. Po odetkaniu uszu - koszmar. Więc wracając - zacząłem się bać, że skoro Empire gra głośniej niż orkiestra młotów pneumatycznych, to NIN dostanie tyle mocy, że hałas zepsuje całą przyjemność. Na szczęście - myliłem się. Nie pamiętam wcześniej takiego koncertu, na którym support byłby głośniej niż główny zespół. Oprócz fonii, również widok Aleca nie zachwycił mnie zbytnio. Wyglądał trochę jak brzydka modelka z farbowanymi włosami. A dziewczyna - nadal za sprzętem. Trudno. I tak nie dla nich tu przyszedłem. Zjadłem paluszki, schlałem się colą, i zacząłem wyczekiwać na danie główne.

Przewidując, że ścisk pod sceną będzie straszliwy, zawczasu zająłem sobie miejsce. Stałem jako drugi za barierką, zaraz na prawo od sceny. Czyli idealnie, aby wszystko widzieć, ale nie władować się w najgorsze pogo. O moim wzroście już wspominałem. Tym razem, wielki łysy facet trafił się idealnie OBOK mnie. Tuż za nim ustawiła się biedna dziewczyna z parasolką, która zjawiła się w ostatniej chwili. Najpierw próbowała przekonać łysego całą swoją siłą perswazji "Przepraszam, panie duży, pan jest taki wielki, a ja taka malutka...", ale już po rozpoczęciu się koncertu postawiła na brutalną siłę przepychania. Głównie na mnie. Ale przestałem się tym przejmować, jak tylko usłyszeliśmy pierwsze dźwięki koncertu. Psychodeliczna gitara i, tak, to Robin! Oczywiście publika natychmiast oszalała. I tu pierwsze pytanie - jaki otwieracz? Spodziewałem się 1,000,000 , marzyłem o Somewhat Damaged, ale dostałem małą niespodziankę. Po chwili rozpoznałem, skąd znam ten psychodeliczny motyw na gitarę. Gdy do Robina dołączył Ilan na perkusji (którego oczywiście prawie nie widziałem zza głośników) było już jasne - to Home. Oczywiście, przy refrenach natychmiast słychać było śpiew tłumu, lecz to nic przy tym co przyszło później. Natychmiast rozpoznaliśmy elektroniczne intro - to jeden z najsłynniejszych standardów, Terrible Lie. I tu już nie było wyjątków, każdy dookoła darł się ile mógł "HEY GOD!". Ten kawałek nigdy się nie zestarzał, przynajmniej nie w wersji live, gdzie nie ma w nim tylu naleciałości z lat 80. Zaraz po nim rytmiczne Discipline z ostatniej płyty. The Slip może nie jest wielce popularne wśród fanów, ale i tak darło się mordę. W końcu Trent i reszta dawali z siebie wszystko. Chwila zwolnienia została nam wynagrodzona, i to nie byle czym, bo pierwszym z koncertowych rozpierdalaczy - March of the Pigs ! Tutaj rozpocząłem już headbanging na całego. Co ciekawe, mało kto wokół machał głową. Machali rękami, skakali, ale headbangerów było niewielu. Może dlatego, że brakowało włosów. Na koniec March tradycyjny rozpierdziel, którego tak brakuje wersji albumowej. Następnie - niespodzianka. Mało kto spodziewał się Metal Gary'ego Numana, które NIN coverowali już na Things Falling Apart. Całkiem fajnie, ale już kolejny kawałek był jednym z tych, na które tak czekałem przez te wszystkie tygodnie - Reptile. Wszyscy go znają - wolny i potwornie ciężki. W sam raz do machania głową, ale i tu nie zabrakło wspólnego śpiewania refrenu. Jeszcze jedno spostrzeżenie - linijkę, w której pojawia się tytuł (tutaj: "She has a blood of reptile") zawsze śpiewa najwięcej ludzi. Więcej nawet niż refren. Zaraz potem słyszymy znajome niepokojące intro na pianinie. Zajęło mi potwornie długie trzy sekundy skojarzenie go. The Becoming. Widziałem już na tytubie, jak grali to na tej trasie. Ach. Dopiero siódmy kawałek i już trzeci z The Downward Spiral. A to przecież bezwzględnie ich najfajnieszy album. Zapewne spotkaliście wielu fanów wolących The Fragile, ale - powiem wam w sekrecie - nie znają się! :P Zaraz potem Trent zapowiada piosenkę napisaną z "our hero - David Bowie!". A więc I'm Afraid of Americans. Słyszałem to wcześniej może ze dwa razy. Fajne, ale jednak wolę zwykłe kawałki NIN. Potem Burn - świetny kawałek na koncerty. Przy szybkiej części z "I'm gonna burn this whole world down!" zaczęło się wielkie skakanie dookoła. I nie skończyło się po tym kawałku. Kolejny tradycyjny rozpierdalacz - Gave Up i nawet wielki łysy facet zaczął ruszać głową. Wiedziałem, że ból szyi będę czuć jeszcze przez dwa dni co najmniej (i czuję!) ale nic mnie to nie obchodziło. Po kawałku widzimy, jak Trent zaczyna tworzyć coś na pianinie. Zastanawiam się, w co się to przerodzi. Obstawiam The Frail, ale nie! Justin wyciąga kontrabas i zaczynają grać La Mer! Idealny kawałek na odprężenie po machaniu łbem. Panny mówiącej po francusku nie było, ale trudno. Zaraz potem kolejna piękna piosnka - The Fragile. To też wszyscy znają. W odpowiednim momencie wydarłem się w stronę Robina "SOLOOOO!" i nie zawiódł. Potem kolejny cover, tym razem protegowanego Reznora - Saula Williamsa. Nie znałem tego kawałka, potem sprawdziłem że to Banged and Blown Through. Całkiem niezłe było. Chyba trzeba będzie pójść za radą Reznora i posłuchać tego Niggyego Tardusta. Potem zapowiedź "relatively new song". Rzeczywiście relatively, bo to Non-Entity, które grają już od ładnych paru lat, a to, że wreszcie je nagrali na użytek NINJA Tour Sampler nie ma nic do rzeczy. Tak czy siak - kawałek dobry, pasujący do wolniejszej części koncertu. Tymczasem JMJ znów chwycił za kontrabas, Ilan podszedł do klawiszy, i... zagrali Gone, Still! Co jak co, ale kawałków ze Still się nie spodziewałem. Oczywiście, że gdyby tak zagrali And All That Could Have Been czy Leaving Hope, to już w ogóle byłby orgazm, ale to też może być. Tymczasem wolna część koncertu skończyła się definitywnie. Był tylko jeden kawałek, bez którego w ŻADEN sposób nie mogłem wyobrazić sobie tracklisty - Wish. Najpotężniejszy ze wszystkich wypierdalaczy, a przynajmniej tak myślałem jeszcze przez chwilę. Przy refrenie czy "Fist Fuck" zdzierałem gardło jak tylko mogłem. Machając przy tym łbem oczywiście. Potem moment na odsapnięcie - The Way Out Is Through. DO tej pory traktowałem ten kawałek jako wstęp do drugiej części The Fragile, ale na żywo NIN pokazali potencjał w nim drzemiący. Aż tu nagle... ŁUP! ŁUP! ŁUP! ŁUP, ŁUP, ŁUP, ŁUP... itd. Tego w ogóle się nie spodziewałem - Mr. Self Destruct! Nigdy nie słyszałem nagrania na żywo tej piosenki, więc nie byłem pewien, jak wypadnie. A jak wypadła? Lepiej niż Wish! To jest właśnie najpotężniejszy rozpierdalacz koncertowy. Machania głową przy refrenie, a zwłaszcza do motywu po słowach "Mr Self Destruct!" (wiecie, o co chodzi) nie da się z niczym porównać. Potem zestaw "komercyjny" - Survivalism i The Hand That Feeds. Wiadomo, że i bardziej "radiowych" fanów trzeba zachęcić. Pierwszy z kawałków lubię, drugi mniej (wolałbym Only), ale poskakać do rytmu zawsze można. W międzyczasie Rob Sheridan ponakręcał wideo, pewnie na youtuba. Będzie miał jakąś inną pamiątkę poza zdjęciami skrzynek elektrycznych. Trent natomiast pochwalił publiczność "so far, the best on the tour". Ciągle to słyszę, i zastanawiam się, czy to rzeczywiście polska publiczność jest taka dobra, czy zespoły przymilają się do wszystkich? Pewnie po trochę obu, bo n.p. tacy Niemcy są rozpieszczani koncertami, a my możemy oglądać ulubione zespoły co kilka lat. Albo co dwadzieścia. Kolejnym utworem było legendarne Head Like a Hole z pierwszej płyty. I tu trochę żal się pojawił, jako że HLAH na ogół idzie na koniec playlisty. Tak też się zapowiadało po jego zakończeniu. Kto mógł, krzyczał "NINE INCH NAILS! NINE INCH NAILS!" aż nie wrócili! Tak jest, będą bisy! Choć małe rozczrowanie - Echoplex to na pewno nie to, czego bym się spodziewał (a o 4 songach na bis jeszcze nie marzyłem). W dodatku coś zepsuli z bitem i musieli zaczynać jeszcze raz, wywołując ogólną wesołość. Po Echoplex Trent przedstawił cały zespół - przez niektórych nazywany najsłabszym składem koncertowym NIN, choć po tym koncercie krytycy powinni trochę ucichnąć. Ale patrzę - i co widzę? Trentowi ustawiają jeszcze jakieś instrumenty! Będą grać jeszcze! Na tym etapie koncertu przestaje się w sumie zastanawiać, CO zagrają, a tylko prosi o to, żeby nie kończyli. The Good Soldier to kolejny raczej świeży kawałek. Wcześniej liczyłem bardziej na Erasera albo coś w tym rodzaju. Ale to nadal nie koniec - po kolejnej fali okrzyków "NINE INCH NAILS!" dostaliśmy The Day The World Went Away. To jeden z tych kawałków, które średnio podobają mi się na albumie, za to wymiatają na żywo. I tak było też tutaj. Wspólnie śpiewane "Na Na Naaaaah" też było niesamowite. No i znowu - okrzyki, długie brawa, itp. Ale tym razem Trent uciszył je w jednej chwili. Po prostu zaczął grać Hurt na keyboardzie. Przed koncertem zastanawiałem się, czy skończą Hurtem czy Head Like a Hole. Można powiedzieć, że zrobili jedno i drugie. Co ciekawe, pierwszy refren zagrali wolniej, i klaskająca publiczność trochę się pogubiła XD. Przy drugim nie było już problemów. A słynne trzy ostatnie, potężne dźwięki zabrzmiały tak, jak powinny. Idealne zakończenie koncertu.

Podsumowując - konert był OOOOHH AAAAHH i w ogóle ŁOOOO. Wiadomo, że tracklista nikogo do końca nie zadowoli, ale była naprawdę dobra. I przede wszystkim - długa na dwie godziny. Ale najważniejsze, że wszyscy dali z siebie wszystko - zespół i publiczność. Aż Trent stwierdził "Why did we wait so fucking long to come here?"

Tracklista:
http://www.setlist.fm/setlist/nine-inch ... 67b4f.html
Słuchaj więc nas chociażby szła cenzorów horda
Razem zbudujemy punkowego megazorda
Rebel forevor, transformatą napieprzamy
Niech soczyste ŁO K***A obija się o ściany
ODPOWIEDZ

Wróć do „Muzyka”