: wt 24 kwie, 2007 22:29
zabierając się za przeglądanie materiałów do pracy magisterskiej, obejrzałem w końcu Ran Akiry Kurosawy. jest to adaptacja Króla Leara. film jest uznawany z jedno z największych osiągnięć mistrza Kurosawy, czemu się nie dziwię, gdyż jest naprawdę świetny.
historia opowiada o starzejącym się władcy, który postanawia podzielić swoje ziemie między swoich trzech synów, co jak można się domyślić, prowadzi do waśni, walki o władzę oraz stopniowego rozpadu rodziny i "królestwa".
Ran, w stosunku do oryginału został wzbogacony o dodatkowe wątki, które czynią historię bardziej spójną oraz tłumaczą motywy postępowania niektórych postaci.
umieszczając akcję w feudalnej Japonii, Kurosawie udało się zachować też klimat dramatu Szekspira, co daje niepowtarzalne wrażenie. poza tym, jak przystało na filmy mistrza, gra aktorów jest jedyna w swoim rodzaju. filmów Kurosawy widziałem raptem 3 (czy raczej 2,5 - Ame Agaru nie zdążył skończyć), ale poza nimi nigdzie indziej nie dane mi było podziwiać tak ekspresyjnej, niemalże teatralnej gry aktorskiej.
historia opowiada o starzejącym się władcy, który postanawia podzielić swoje ziemie między swoich trzech synów, co jak można się domyślić, prowadzi do waśni, walki o władzę oraz stopniowego rozpadu rodziny i "królestwa".
Ran, w stosunku do oryginału został wzbogacony o dodatkowe wątki, które czynią historię bardziej spójną oraz tłumaczą motywy postępowania niektórych postaci.
umieszczając akcję w feudalnej Japonii, Kurosawie udało się zachować też klimat dramatu Szekspira, co daje niepowtarzalne wrażenie. poza tym, jak przystało na filmy mistrza, gra aktorów jest jedyna w swoim rodzaju. filmów Kurosawy widziałem raptem 3 (czy raczej 2,5 - Ame Agaru nie zdążył skończyć), ale poza nimi nigdzie indziej nie dane mi było podziwiać tak ekspresyjnej, niemalże teatralnej gry aktorskiej.