Płeć nadobna w jRPG'ach

Final Fantasy to nie wszystko co oferują nam Japończycy!

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
hay
Cactuar
Cactuar
Posty: 271
Rejestracja: pt 12 gru, 2008 16:44
Lokalizacja: Zza sedesu.
Kontakt:

Płeć nadobna w jRPG'ach

Post autor: hay »

Ostatnio często przesiaduję zagrzebany w artykułach o tworzeniu gier, apelach graczy, rzeczach które ich wkurzają, które chcieli by zmienić lub ominąć i tak wpadłem na jeden z tematów traktujących o kobietach.
Nie oszukujmy się. Lwia część gier jest robiona PRZEZ facetów z myślą O facetach, nie ważne jak gejowsko to w tej postaci brzmi... Zazwyczaj męski zespół pracuje by zwrócić uwagę i upodobać się głównie płci męskiej. Oczywiście ten trend zmienia się ostatnio dostrzegając rosnące zainteresowanie pań jeśli chodzi o cyfrową rozrywkę interaktywną, co można zobaczyć po FFXIII na przykład:
Główny, nastoletni bohater został zastąpiony dorosłą, silną i raczej niezależną kobietą, a jak na razie ilość postaci grywalnych, żeńskich dotychczas równa jest liczbie postaci męskich, gdzie jak wiadomo zawsze dominowały postacie męskie. Nie wspominając o "koedukacyjnym duecie złych".

W normalnych warunkach uderzył bym najpierw do grywających koleżanek jednak problem polega na tym, że niespecjalnie ufam poziomowi intelektualnemu i stopniowi przemyślenia istotnych elementów tego problemu, pań grywających które znam osobiście.

Zanim zostanę zasypany gradem szowinistycznych obelg zasłonię się "Tarczą Miodu".

Tak się składa, że na Krypcie niepodzielnie rządzi Matriarchat więc pozycja pań jest tutaj bardzo mocna, ale i co najważniejsze, sądząc po wielu wątkach na forum, mają wyrobione zdanie i ogólnie ze świeczką szukać lepszych kandydatek do tematu. (wiem, trochę przesadziłem z miodem, ale wolałem przesadzić niż "niedosadzić"...)

Empatia umożliwia mi jedynie do pewnego stopnia mieć wgląd w tą sprawę, tak więc dziewczyny, młode, stare, ładne czy brzydkie(oczywiście żartuję, nie ma tutaj starych czy brzydkich ; p) chętnie bym poznał wasze zdanie na temat postaci, wątków fabularnych czy zasadniczo czegokolwiek, gdzie kobiecy wpływ byłby raczej zbawienny lub pomysły, które
mogą sprawić, że jakieś elementy gry będą bardziej atrakcyjne i dla was.

Oczywiście panów też zapraszam do dyskusji(mając cichą nadzieję, że ktokolwiek się tutaj wypowie w jakkolwiek konstruktywny sposób).
This post is... hay definition.
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2602
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Może zacznijmy od tego, że obecnie pada mit gier tworzonych przez facetów - w tej chwili role kobiet w produkcji gier nie ograniczają się już tylko do PR, marketingu, sekretarek i kadrowych. Coraz częściej mamy do czynienia z artystkami-grafikami, kompozytorkami muzyki (np. Noriko Matsueda do FFX-2), scenarzystkami, tłumaczkami, a nawet programistkami. Swego czasu, jak któraś ze świętej pamięci starych gazet o grach (ŚGK lub SS) prezentowała zespół LK Avalon, to w jego szeregach była przynajmniej jedna kobieta (a nawet chyba były dwie), która aktywnie brała udział w procesie tworzenia gier. Żeby rozwiać wątpliwości - takie gry jak np. Reah to nie była gra męska, tylko przygodówka na modłę Mysta, adresowana praktycznie do każdego miłośnika gatunku.

Druga sprawa: twórcy gier już kilka lat temu dostrzegli, że dzisiejsze nastolatki chcą czegoś więcej niż Simsy, Pokemony i Bóg wie jeszcze co, o czym ja jako... ekhm leciwa pani >.> nie mam pojęcia. Zrozumieli, że dzisiejsze pokolenie dziewczyn chce się brudzić przy samochodach jak faceci, lać się z facetami i między sobą przy bijatykach albo shooterach (jest żeńska liga albo Counterstrike'a lub Dooma która pojawiła się na PGA w zeszłym roku), czy wreszcie bać się przy porządnym horrorze. Stąd, powoli zespoły twórców głównie składających się z mężczyzn robią gry, pamiętając o różnych gratkach-dodatkach, które cieszą młode damskie oko. Dla młodego gracza-faceta są to zazwyczaj pierdółki, na które on nie spojrzy i raczej się z nimi nie zapozna, chyba że ma grającą sympatię i razem posiedzą nad jakimś tytułem. Chociaż są od tej reguły chlubne wyjątki i można ich poszukać w serii FF. Dla przykładu powiem tylko dwa słowa: Sephiroth, Vincent. Myślę, że za komentarz wystarczy tyle, że podobają się zarówno stronie męskiej, jak i żeńskiej, chociaż specyfika Kraju Kwitnącej Wiśni jest taka, że tam od dawna grają i dziewczyny i chłopacy, więc gry są robione dla obu płci. Pamiętajmy, że to, że głównym bohaterem/villainem jest facet, nie znaczy że chodzi tu o przypodobanie się tylko męskiemu gronu. Powiedziałabym, że wręcz przeciwnie - kobiety lubią fajnych, charyzmatycznych facetów i pomijając tutaj kwestię "ślinienia się do pikseli", więc nie dziwny się sympatią, którą żeńskie grona darzą Sephirotha, Squalla, czy Kuję (bo ochów i achów pod adresem Gaymoura nigdy nie zrozumiem).
Osobną kwestią jest pytanie, na ile te zabiegi są robione przez twórców świadomie, a na ile nie.

Co by nie zabić tematu jednym postem, głos oddaje pozostałym koleżankom.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Awatar użytkownika
lena163
Kupo!
Kupo!
Posty: 21
Rejestracja: śr 02 wrz, 2009 10:05
Lokalizacja: Chojnice

Post autor: lena163 »

Hmm ciekawy temat. Ja ogólnie uważam że podejscie zależy od wieku
Ja miałam to szczęscie że zaczynałam od 8-bitowców i na moich oczach dokonywały się zmiany które robiły wrażenie: atarii comodore amiga psx itd. Początkowo gry miały tylko grywalność to był iich jedyny atut i człowiek w zlepku pikseli widział głownego bohatera z kapeluszem czy czym tam jeszcze i wtedy nie było podziału na gry dla dziewczyn czy facetów kto lubił grać to grał no może ewentualnie dziewczyny w tym początkowo ja preferowały kolorowe platformówki ale to bardziej zasługa młodego wieku niż płci. Dlatego mi nie zależy na tym żeby twórcy gier pisali z myślą o dziewczynach bo zawsze znajde coś dla siebie.
Ale nie da sie ukryć że teraz widać że twórcy starają się dotrzeć do większego grona graczy więc każdy może znaleść coś dla siebie (od typowej blondynki poczynając a kończąc na psychopacie).

Wracając do pytania to skupie się typowo na grach rpg i tak jeśli chodzi o postacie to u mnie mile widziany byłby jakiś mroczny typ z dziarą niekniecznie dobrymi zamiarami mile widziane by było gdyby był przystojny na męski sposób bo niestety japończycy mają chyba inną wizje przystojnego faceta. Ew kobitka która nie da sobie w kasze dmuchać i potrafi o siebie zadbać i myśle że taki typ postaci mógłby być zarówno atrakcyjny dla faceta jak i dziewczyny. Co do postaci typowo dla kobiet to ja osobiscie ich nie trawie bo np takie trio jak z X-2 to porażka. Ogólnie to też lubie jak jest dużo postaci jak np w chrono cros'ie bo wtedy można wybierać kim się chce grać i kazdy znajdzie coś dla siebie.

Co do fabuły ja osoboscie lubie jak przejawia sie jakiś wątek romantyczny (i to chyba jest typowe bardziej dla dziewczyn niż facetów) ale niekoniecznie wyeksponowany na pierwszy plan jak np w FFX to juz za słodko jak dla mnie. Poza tym fabuła musi mieć ciekawe zwroty akcji i niekoniecznie dobrze się konczyc ( np zakonczenie X mnie zaskoczyło chyba jako jedne z nielicznych) Mówiąc krótko fabula musi być ciekawa i konkretna ale takie wymagania ma chyba kazdy gracz.
Ja osobiscie nie lubie dziewczęcych motywów w grze bo najczęsciej są durne albo nie pasują. Żeby nie było że jestem całkiem pozbawiona cech typowych dla dziewczyn to np jak gram w FF12 to nie mam sumienia zabijać potworków z zielonym paskiem :D

Co do zagrań twórców gier to wstawienie jakiejś fajnej laski do gry, która wiecej odkrywa niż zakrywa to już typowo zagranie dla facetów (wiem bo mam brata :P) Dlatego wydawać by się mogło że na wpół rozebrany facet mógłby być atrakcyjny dla kobiet ale w miom przypadku to by zależało od tego czy nie wyglądałby jak gej co niestety u japończyków jest na porządku dziennym więc trudno powiedzieć z myślą o kim takie (męskie) postacie są tworzone mam nadzieje ze dla nastolatek :P.

Trochę to zamotane co napisałam ale jako podsumowanie napisze że ja nie wymagam typowo dziewczęcych motywów bo nawet niewiem jakie one by mogły być (bo raczej nie chodzi o to żeby w grze można bylo bohaterce zmieniać ciuchy makijaż bo to by było już naprawde porażka, podobnie jak inne tzw popierdółki) daltego zgodzę się z Sephirą że niektore dziewczyny lubią po prostu konkretne postacie a inne wolą simsy czy inne popierdółkowate rzeczy. A producenci wg mnie również myślą o dziewczynach widać to chociaż po niektórych reklamach czy wątkach w grach co więcej moim skromnym zdaniem kolejne finale (od IX) są coraz bardziej robione również z myślą o dziewczynach przynajmniej mi się tak wydaje.
Awatar użytkownika
hay
Cactuar
Cactuar
Posty: 271
Rejestracja: pt 12 gru, 2008 16:44
Lokalizacja: Zza sedesu.
Kontakt:

Post autor: hay »

Sephiria pisze:Zrozumieli, że dzisiejsze pokolenie dziewczyn chce się brudzić przy samochodach jak faceci, lać się z facetami i między sobą przy bijatykach albo shooterach (jest żeńska liga albo Counterstrike'a lub Dooma która pojawiła się na PGA w zeszłym roku), czy wreszcie bać się przy porządnym horrorze. Stąd, powoli zespoły twórców głównie składających się z mężczyzn robią gry, pamiętając o różnych gratkach-dodatkach, które cieszą młode damskie oko.
Niestety wydaje mi się to w tak małym stopniu popularne, że stanowi niemal wyjątek od reguły. "Szpilanie" nadal jest głównie męskim zajęciem, a naprawdę niewiele dziewczyn grywających można uznać za faktycznie grywające, lub pokusić się na podpięcie do określenia gracza hardcorowego. Jednak nie sposób tutaj kogoś obwiniać.
Postać gier ewoluowała od rozrywki dla grubaśnych geeków nawet po sposób na relaks dla poważnych biznesmenów. Od niszowych zabaw po, w zasadzie już mainstream, miliardowe inwestycje i wielomilionowe produkcje. Wszystko przed nami.

Sephiria, w sumie zgadzam się. Sephy i V cieszą się wielką popularnością niezależnie od płci, dzięki cechom charakteru, backstory i, nie oszukujmy się, wyglądowi. Ogólnie za całokształt. W obu przypadkach jest to niezły wyznacznik.
lena163 pisze:Wracając do pytania to skupie się typowo na grach rpg i tak jeśli chodzi o postacie to u mnie mile widziany byłby jakiś mroczny typ z dziarą niekniecznie dobrymi zamiarami mile widziane by było gdyby był przystojny na męski sposób bo niestety japończycy mają chyba inną wizje przystojnego faceta. Ew kobitka która nie da sobie w kasze dmuchać i potrafi o siebie zadbać i myśle że taki typ postaci mógłby być zarówno atrakcyjny dla faceta jak i dziewczyny.
Rozumiem, że ogólnie chodzi o silny i wyraźny charakter i nie mam tutaj na myśli rozwrzeszczanych nastolatków(tak, Tidus).
Swoją drogą są też podziały na postacie bardziej dobre z charakteru i mroczniejsze, kwestia preferencji lub też wieku. Odnoszę wrażenie, że mniej dojrzałe osoby preferują jednak te "dobre" postacie, a starsza grupa potrafi już sięgnąć głębiej w psychikę i tam odnaleźć interesujące ich cechy.
Zresztą ta wspomniana dojrzałość fabularna jest główną cechą, która ciągnie bardziej doświadczonych graczy, moim zdaniem.
lena163 pisze:Ogólnie to też lubie jak jest dużo postaci jak np w chrono cros'ie bo wtedy można wybierać kim się chce grać i kazdy znajdzie coś dla siebie.
Wiadomo, niestety postacie mogły mieć wyraźniejsze backstory i jakby nie wywalili wątku z Magusem ze scenariusza...
lena163 pisze: zgodzę się z Sephirą że niektore dziewczyny lubią po prostu konkretne postacie a inne wolą simsy czy inne popierdółkowate rzeczy
Wiadomo, jak się celuje z danym gatunkiem gry to z góry ogranicza się docelową demografię. Każdy nie pogra w RPG, lub w shootery czy simy.
Czyli, powtarzając się, w RPG'ach istotna jest konkretność i wyrazistość postaci, dojrzałość i zasadniczo głębia. Niezależnie od płci w sumie.

Dzięki za odpowiedź i sorka jeśli mój post to bałagan, pisałem go fragmentami w trakcie pracy.
This post is... hay definition.
Awatar użytkownika
Lenneth
Moderator
Moderator
Posty: 2189
Rejestracja: sob 30 paź, 2004 11:53
Lokalizacja: W-wa

Post autor: Lenneth »

Wiem, że zabieranie głosu w temacie sprzed prawie pół roku jest pozbawione większego sensu, ale ten wątek jakoś nie dawał mi spokoju. Zamierzam skupić się przede wszystkim na erpegach, ponieważ wiem, Hay, że to nie klona Tetrisa tworzycie z kolegami. ;)
hay pisze:Nie wspominając o "koedukacyjnym duecie złych".
Brakuje mi gier, w który ostatnim bossem byłaby kobieta. FFVIII jest jedynie wyjątkiem, potwierdzającym regułę: przywilej snucia ambitnych planów (w tym planów dominacji nad światem i siania zagłady) należy do mężczyzn. Kobiety mogą być co najwyżej pomagierami złoczyńców, przy czym każda podpada obowiązkowo pod jedną z następujących klisz:
a) Piękna i kompetentna – uświadamia sobie, że jej zły boss nie ma racji, a szczytem jej marzeń jest tak naprawdę służba głównemu protagoniście (z uwzględnieniem podtekstów seksualno-romantycznych). Kiedy tylko staje się członkiem/ poplecznikiem drużyny, pryskają jej wcześniejsze kompetencje.
b) Piękna i niekompetentna - nic nie umie zrobić dobrze. Ostatecznie poświęca się dla złego szefa (którego wielbi ponad życie), boss zaś ma to gdzieś.
c) Piękna i niekompetentna - nic nie umie zrobić dobrze, co naraża ją na krytykę ze strony złego szefa (na którą reaguje bardzo emocjonalnie). Służy za comic relief, czasem przez swoją nieudolność niechcący pomaga drużynie.

Nawet moja kochana Hrist z Silmerii, silna kobieta z własnymi zasadami, podpada pod schemat a), tyle że podtekst seksualny zastąpiono w tym przypadku siostrzaną miłością.

Inna rzecz, że obsadzenie bishounena w roli złego bossa to coś, co bardzo skutecznie przykuwa mnie do gry. W mojej opinii antagoniści są często o wiele ciekawsi od protagonistów (mogłabym długo wymieniać tytuły, gdzie fascynował mnie właśnie villain, a problemy głównego bohatera zlewałam dla odmiany ciepłym sikiem) dlatego tak ważne jest, żeby mieli dopracowany chara design, historię i dialogi.

Niektórzy twierdzą, że grający faceci są płytcy, bo przecież robi się dla nich te wszystkie rozebrane elfki i/lub piszczące lolitki, które mają im wystarczyć do szczęścia, jeśli chodzi o postacie kobiece w grach. Może i tak, bo nie wiem, czy tacy gracze w ogóle zwracają uwagę na charakter/ wkład w fabułę owych postaci, czy tylko ograniczają się do rozbierania ich wzrokiem i snucia erotycznych fantazji.
Z drugiej strony - sama jestem na tyle płytka, że pierwszym i podstawowym kryterium zainteresowania się (lub nie) danym RPGiem jest to, czy występuje tam bodaj jeden przykuwający uwagę bishounen. Jeśli od razu dostrzegę pasującego mi bishounena, to super - cieszę się z góry na udaną grę. Jeśli widzę samych brzydali - gra z miejsca ma w plecy.
Jasne, przed zakupem gry czytam wiele recenzji, a ostateczną opinię o skończonym tytule wyrabiam sobie na podstawie wielu czynników, od gameplayu i fabuły poczynając, na sidequestach i voice actingu kończąc, ale to bishe wzbudzają u mnie afekt pierwotny. ;) Pamiętam, jak biłam się z myślami przed zakupem Shadow Hearts 3 (które ostatecznie ogromnie przypadło mi do gustu): Goddammit, wśród postaci nie ma żadnego bisha, a główny bohater jest głupim nastolatkiem nie w moim typie – jak ja dam radę w to grać?!
Podsumowując: żeby (płytka) kobieta taka jak ja mogła uznać grę za udaną, musi pojawić się w niej przynajmniej jeden bishounen, do którego będzie można powzdychać (w metaforycznym sensie). Jeśli bish jest postacią grywaną – tym lepiej! Nie wystarczy oczywiście żeby postać tylko dobrze wyglądała. Musi mieć jeszcze odpowiednio ciekawy charakter. Oczywiście, definicja "piękna" i "charyzmy" różni się w zależności od osoby. Jedne dziewczyny wolą problematycznych, naiwnych nastolatków pokroju Tidusa, inne polecą na cynicznego, dojrzałego Aurona, komuś spodoba się prostolinijny, opiekuńczy Wakka, a jeszcze innym, nie wiedzieć czemu, spodoba się angst i zepsucie Seymoura. Ważne, że jest w czym wybierać. (Czemu przytaczam jako przykład grę, która akurat ma najsłabszych bishounenów w całej serii FF? _^_)
Osobiście uwielbiam tych długowłosych, dojrzałych i mrocznych, koniecznie powyżej dwudziestki, o przyjemnie brzmiącym głosie, którzy nie wyglądają, jakby właśnie wyszli z nocnego klubu dla gejów. I nie komentuję pogłosek, jakoby kręcili mnie dwunastolatkowie.

Co do wiodących ról kobiecych: lubię, kiedy ich rola nie sprowadza się do bycia dziewczyną/ pocieszycielką/ przedmiotem opieki głównego bohatera. Lubię, kiedy bohaterki gier nie paradują w samym bikini albo w "zbroi", która składa się z naramienników i żelaznych majtek, a odkrywa wszystko inne. Lubię też ładne kostiumy, podkreślające wirtualną, kobiecą figurę, ale epatowanie gołymi brzuchami, nogami, etc. mnie razi, bo sprowadza postaci kobiece do roli obiektów seksualnych, a nie istotnych części fabuły.
Owszem, wizualna atrakcyjność postaci żeńskich jest dla mnie dość ważna, ale oceniam ją głownie na podstawie twarzy i fryzury (kolor, długość włosów ma pasować do koloru oczu). Biust i długie nogi są bez znaczenia, zwłaszcza że żadna postać kobieca w RPG z założenia do paskudnych nie należy. Naprawdę jest mi obojętne, czy mam na ekranie płaską, dorastającą dziewczynkę czy wypasioną elfkę z miseczką D. Jedyna różnica w przytoczonym przykładzie może polegać na tym, że taka elfka będzie dojrzalsza. I tu dochodzimy do najistotniejszej kwestii, czyli do charakteru postaci. Lubię bohaterki, które wiedzą czego chcą, nie polegają we wszystkim na mężczyznach, umieją podejmować decyzje, rozwiązywać problemy, przewodzić drużynie, a przede wszystkim nie są zdziecinniałymi, płaczliwymi idiotkami (co nie znaczy, że nie mogą mieć emocji i okazywać smutku, kiedy źle się dzieje).

Podczas gry w PRG, zwłaszcza w jRPG zwracam ogromną uwagę na relacje między bohaterami i motywujące ich czynniki: wzajemny stosunek postaci, ich wspólne doświadczenia, wydarzenia z przeszłości, osobowość. Lubię, kiedy zachowanie postaci jest wiarygodne z psychologicznego punktu widzenia, a także stosowne do ich wieku. Nie razi mnie dziecinny napad złości, spora naiwność czy nieprzemyślana decyzja dziesięcioletniej bohaterki, ale od lidera drużyny wymagam już zupełnie innych zachowań, nawet jeśli jest tylko nastolatkiem. Szczególnie irytują mnie dzieciaczki, które zachowują się, jakby zjadły wszystkie rozumy, oraz naiwni, niezaradni dorośli z umysłem półgłówka, którzy nie potrafią się nawet wysmarkać bez pomocy nastoletniego protagonisty.
Nie lubię klisz, na przykład takich: bohater ratuje nieznajomą w pierwszej godzinie gry, co wiedzie do nieuchronnej, ociekającej lukrem miłości, polegającej głównie na pełnych patosu dialogach i trzymaniu się za ręce. Jeśli już o romansach mowa, to mają być przede wszystkim wiarygodne, zgodnie z tym, co napisałam wcześniej. Dwójka czternastolatków rumieniących się ciągle w swojej obecności i ewentualnie całujących się w policzek w zakończeniu gry – ok., słodkie, aprobuję! Ale już dwójka dwudziestolatków robiących to samo mnie irytuje – wtedy oczekuję znacznie więcej napięcia seksualnego, jakichś kryzysów w związku, etc.
Wciskanie happy endu z głupia frant i na siłę mnie drażni.
Sephiria pisze:Może zacznijmy od tego, że obecnie pada mit gier tworzonych przez facetów
Pada czy nie, dalej olbrzymia większość gier tworzonych – i recenzowanych, a wszak to recenzje kształtują rynek! – jest przez facetów z myślą o facetach, mimo że ponoć 40% graczy w USA to kobiety. Inna rzecz, że – jak to już wcześniej zauważono – gracz graczowi nierówny i nie wiadomo, jaką część tych 40% stanowią dziewczyny klikające w Internetowe "ubieranki" albo urzędniczki układające pasjansa w pracy.
Nie, żeby brakowało mi szczególnie równouprawnienia w grach, nie potrzebuję też wirtualnych symulatorów zakupów, gotowania czy co tam jeszcze uchodzi za typowo babskie zajęcie. Jestem kobietą o tyle, że nigdy nie kręciły mnie np. FPSy (co nie znaczy, że nie zdarzało mi się w nie grać), bo szybkie tempo akcji i możliwość oberwania granatem zza winkla tylko potęguje u mnie stres. Wolałam bawić się w Theme Hospital, Herosów czy Dungeon Keepera, gdzie liczy się przede wszyskim planowanie. Obecnie zauważam zaś przyjemny trend w PRG, który wiąże się ze zmianą statusu kobiet. Postacie żeńskie to nie tylko obiekty do zdobycia i piękny element tła, ale coraz częściej bohaterki pierwszego planu, których atrakcyjność nie sprowadza się do wielkiego cyca.
lena163 pisze:Żeby nie było że jestem całkiem pozbawiona cech typowych dla dziewczyn to np jak gram w FF12 to nie mam sumienia zabijać potworków z zielonym paskiem
Miałam tak samo, atakowanie biednych ludków było dla mnie szczytem zua, tak jak dawniej użycie czaru Armageddon i wybicie wszystkich NPCów na mapie w serii M&M. ;)
Sephiria pisze:Stąd, powoli zespoły twórców głównie składających się z mężczyzn robią gry, pamiętając o różnych gratkach-dodatkach, które cieszą młode damskie oko. Dla młodego gracza-faceta są to zazwyczaj pierdółki, na które on nie spojrzy i raczej się z nimi nie zapozna, chyba że ma grającą sympatię i razem posiedzą nad jakimś tytułem. Chociaż są od tej reguły chlubne wyjątki i można ich poszukać w serii FF. Dla przykładu powiem tylko dwa słowa: Sephiroth, Vincent.
Eh? Dla Ciebie Sephiroth to taka "pierdółka", która ma "cieszyć młode, damskie oko"? *scratches her head* Czegoś tu nie rozumiem. Jakie właściwie pierdółki masz na myśli? Gołą klatę Vaana, "długi miecz" czy coś innego? Dla mnie taką "damską pierdułką" (dalej nie wiem, co przez to rozumiesz) byłby np. crossdressing Clouda na Wall Market, Friendly Monsters w FFIX albo związek Donny i Barthello.

Lol, pisanie tego posta to była największa strata czasu w moim życiu. Jeśli go przeczytaliście – witajcie w klubie. :lol:
Awatar użytkownika
hay
Cactuar
Cactuar
Posty: 271
Rejestracja: pt 12 gru, 2008 16:44
Lokalizacja: Zza sedesu.
Kontakt:

Post autor: hay »

Lenneth pisze:Brakuje mi gier, w który ostatnim bossem byłaby kobieta. FFVIII jest jedynie wyjątkiem, potwierdzającym regułę: przywilej snucia ambitnych planów (w tym planów dominacji nad światem i siania zagłady) należy do mężczyzn. Kobiety mogą być co najwyżej pomagierami złoczyńców, przy czym każda podpada obowiązkowo pod jedną z następujących klisz:
a) Piękna i kompetentna – uświadamia sobie, że jej zły boss nie ma racji, a szczytem jej marzeń jest tak naprawdę służba głównemu protagoniście (z uwzględnieniem podtekstów seksualno-romantycznych). Kiedy tylko staje się członkiem/ poplecznikiem drużyny, pryskają jej wcześniejsze kompetencje.
b) Piękna i niekompetentna - nic nie umie zrobić dobrze. Ostatecznie poświęca się dla złego szefa (którego wielbi ponad życie), boss zaś ma to gdzieś.
c) Piękna i niekompetentna - nic nie umie zrobić dobrze, co naraża ją na krytykę ze strony złego szefa (na którą reaguje bardzo emocjonalnie). Służy za comic relief, czasem przez swoją nieudolność niechcący pomaga drużynie.
W sumie masz tutaj sporo racji. Jak antagonistyczne kobiety w grach to raczej kwestia gustu, tak większość podpada pod wymienione schematy. W literaturze da się znaleźć przykłady wykraczające ponad to(Cersei Lannister - Pieśń Lodu i Ognia), jednak gry nadal starają się przypodobać panom.
Osobiście znam kilka osób, które nie potrafiły by grać w grę, w której np głównym bohaterem jest kobieta. Zapewne z podobnych względów kobiety "po drugiej stronie barykady" pchają pod stereotyp "sekretarki".

Z głównym zespołem w FF13 sprawa ma się inaczej, tutaj panowie są bardziej tłem a laski rzadzą(takie wrażenie odniosłem po ponad 30h grania), ale to jest z kolei popadanie w przeciwległą skrajność.

Tytułów, w których możemy cieszyć się antagonizmem pań nie przychodzi mi dużo do głowy. Pierwszy nasuwa mi się Suikoden, dalej jest wspomniany FFVIII i nadchodzi moment w którym mam problemy z wymienieniem kolejnych tytułów... Zdecydowanie przydało by się równouprawnienie i wyłamanie ponad ramy stereotypów.
Lenneth pisze:Inna rzecz, że obsadzenie bishounena w roli złego bossa to coś, co bardzo skutecznie przykuwa mnie do gry. W mojej opinii antagoniści są często o wiele ciekawsi od protagonistów (mogłabym długo wymieniać tytuły, gdzie fascynował mnie właśnie villain, a problemy głównego bohatera zlewałam dla odmiany ciepłym sikiem) dlatego tak ważne jest, żeby mieli dopracowany chara design, historię i dialogi.
Moim zdaniem villaini bywają bardziej ludzcy niż drużyna. Zdarza się, że dowiadujemy się motywów "zuego", a prowadzony zespół raczy nas prostym ratowaniem świata, pościgiem sprawiedliwości w celu powstrzymania zła. Może dlatego nam się wygodniej utożsamia z postaciami po drugiej stronie.
Na pewno też dochodzi kwestia pewności siebie. Villain zawsze wie czego chce, jeśli nie wie, szuka tego. Bohater po drodze będzie marudził i smęcił.

Lenneth pisze:Niektórzy twierdzą, że grający faceci są płytcy, bo przecież robi się dla nich te wszystkie rozebrane elfki i/lub piszczące lolitki, które mają im wystarczyć do szczęścia, jeśli chodzi o postacie kobiece w grach. Może i tak, bo nie wiem, czy tacy gracze w ogóle zwracają uwagę na charakter/ wkład w fabułę owych postaci, czy tylko ograniczają się do rozbierania ich wzrokiem i snucia erotycznych fantazji.
Jako facet, zaznaczam że nie mam nic przeciwko rozebranym elfkom w grach. Ciekawych widoków nigdy za mało. Jednak kwestią jest czy naprawdę chce się przykuwać uwagę wirtualnym ciałem, czy czymś bardziej ambitnym. Czy aby zbyt dużo negliżu nie odwróci uwagi lub nie zbagatelizuje tego co chcemy w grze przekazać lub opowiedzieć.
Osobiście jestem za widokami, ale jako uzupełnienie do całej reszty. Nie jestem zwolennikiem ślicznych wydmuszek.
Lenneth pisze:Podsumowując: żeby (płytka) kobieta taka jak ja mogła uznać grę za udaną, musi pojawić się w niej przynajmniej jeden bishounen, do którego będzie można powzdychać (w metaforycznym sensie). Jeśli bish jest postacią grywaną – tym lepiej! Nie wystarczy oczywiście żeby postać tylko dobrze wyglądała. Musi mieć jeszcze odpowiednio ciekawy charakter. Oczywiście, definicja "piękna" i "charyzmy" różni się w zależności od osoby.

[...]

Osobiście uwielbiam tych długowłosych, dojrzałych i mrocznych, koniecznie powyżej dwudziestki, o przyjemnie brzmiącym głosie, którzy nie wyglądają, jakby właśnie wyszli z nocnego klubu dla gejów.
OK, zrozumiałem. Bish, sztuk 1, da się zrobić :D
Nie zaszkodzi, a może pomóc w urozmaiceniu.
Lenneth pisze:Co do wiodących ról kobiecych: lubię, kiedy ich rola nie sprowadza się do bycia dziewczyną/ pocieszycielką/ przedmiotem opieki głównego bohatera. Lubię, kiedy bohaterki gier nie paradują w samym bikini albo w "zbroi", która składa się z naramienników i żelaznych majtek, a odkrywa wszystko inne. Lubię też ładne kostiumy, podkreślające wirtualną, kobiecą figurę, ale epatowanie gołymi brzuchami, nogami, etc. mnie razi, bo sprowadza postaci kobiece do roli obiektów seksualnych, a nie istotnych części fabuły.

[...]

I tu dochodzimy do najistotniejszej kwestii, czyli do charakteru postaci. Lubię bohaterki, które wiedzą czego chcą, nie polegają we wszystkim na mężczyznach, umieją podejmować decyzje, rozwiązywać problemy, przewodzić drużynie, a przede wszystkim nie są zdziecinniałymi, płaczliwymi idiotkami (co nie znaczy, że nie mogą mieć emocji i okazywać smutku, kiedy źle się dzieje).
Tutaj myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. W gruncie rzeczy chodzi o realistyczne i rozsądne podejście do tematu. Celujemy by każdy znalazł coś dla siebie bez konieczności robienia z drużyny zbędnego freakshow'u co może stanowić nie lada problem :D
Nie mam nic przeciwko odkrywaniu fragmentów ciała zarówno pań i panów, ale jak widzę laskę w stalowych stringach czy kolesia z gołą klatą przyjmujących na obnażony pośladek zionięcie smoka czy wyrzutnię rakiet, a w ekwipunku widnieją zbroje nie wiadomo jakie to już zaczynam mieć pretensje ;]
Lenneth pisze:Podczas gry w PRG, zwłaszcza w jRPG zwracam ogromną uwagę na relacje między bohaterami i motywujące ich czynniki: wzajemny stosunek postaci, ich wspólne doświadczenia, wydarzenia z przeszłości, osobowość. Lubię, kiedy zachowanie postaci jest wiarygodne z psychologicznego punktu widzenia, a także stosowne do ich wieku.
Motywy i podłoże psychologiczne powinno stanowić podstawę doroślejszej fabuły w jakiejkolwiek grze. Nie lubię patrzeć na kretynizm lidera, który powinien mimo wszystko starać się być rozsądny. Nie lubię durnych akcji powodowanych impulsem, które kończą się komplikacjami, które da się przewidzieć bez większego problemu. Nienaturalne reakcje na różne wydarzenia tez nie należą do ciekawych zjawisk.
W sporej ilości gier coś się dzieje "po prostu" lub "bo tak".

Swoją drogą razi mnie też brak zanurzenia postaci w świat w którym żyją. Brak wiedzy na wiele tematów, sporo rzeczy jest dla nich nowe i zadziwiające, a postacie które wiedzą więcej to z reguły NPC'e. Często mam wrażenie, że gram nie do końca rozgarniętą drużyną.
Lenneth pisze:Nie lubię klisz, na przykład takich: bohater ratuje nieznajomą w pierwszej godzinie gry, co wiedzie do nieuchronnej, ociekającej lukrem miłości, polegającej głównie na pełnych patosu dialogach i trzymaniu się za ręce. Jeśli już o romansach mowa, to mają być przede wszystkim wiarygodne, zgodnie z tym, co napisałam wcześniej. Dwójka czternastolatków rumieniących się ciągle w swojej obecności i ewentualnie całujących się w policzek w zakończeniu gry – ok., słodkie, aprobuję! Ale już dwójka dwudziestolatków robiących to samo mnie irytuje – wtedy oczekuję znacznie więcej napięcia seksualnego, jakichś kryzysów w związku, etc.
Wciskanie happy endu z głupia frant i na siłę mnie drażni.
Dobre schematy nigdy złe. Mimo "klisz" scenariusz nadal potrafi być ciekawy. Weźmy za przykład Avatar. Oklepana fabuła do bólu, ale fajnie się ją śledzi. Nie mam nic przeciwko powielanym schematom, jak długo całość się na nie nie składa lub nie przytłaczają.
Jednak to co wymieniłaś, dwójkę dwudziestolatków rumieniących się do siebie i nieśmiało całujących w policzek to już ewidentny absurd lub próba wciskania kitu na tematy damsko-męskie, co ciężko mi uznać za oklepany motyw przed uznaniem, że jest to zwykła bzdura :D
(chyba, że para jest opóźniona w rozwoju lub nie miała okazji nauczyć się życia socjalnego)
Lenneth pisze: Lol, pisanie tego posta to była największa strata czasu w moim życiu. Jeśli go przeczytaliście – witajcie w klubie. :lol:
Zwykłem być zdania, że jeśli przynajmniej jedna osoba podejmie dyskusję to znaczy, że jest zainteresowana, automatycznie nie jest to stratą czasu. Chyba, że zamierzonym celem jest dotarcie do szerszej publiczności... I nie mam tu na myśli osób otyłych.
This post is... hay definition.
Awatar użytkownika
Qpers
Kupo!
Kupo!
Posty: 54
Rejestracja: wt 21 paź, 2008 18:12

Post autor: Qpers »

"Poznałem" (to za duże słowo, jak na "gierkową znajomość") dziewczynę, która gra lepiej niż nie jeden koleś w wybitnie męską grę wymagającą dziesiątek godzin do opanowania - klon DotA (Heroes of Newerth). Nie jest to żaden no-life. Od tej pory nic mnie w tej kwestii nie zdziwi - nawet dziewczyna wymiatająca w Tekkena.
Ostatnio zmieniony czw 15 kwie, 2010 14:49 przez Qpers, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „jRPG”