Tales of Legendia... grałem w to jakieś 3 miechy _^_ Aż mi głupio... ale tak to juz jest z tymi studiami...
Ale ja nie o tym. Kolejna gra z serii Tales of... z jaką miałem okazję się zetknąć i w sumie po raz pierwszy się trochę rozczarować (a grałem tylko w 3
). W sumie można spokojnie podzielić tą grę na 2 różne (co by pewnie zrobiło S-E i sprzedawało drugą część jako ToL-2
) Czemu? Otóż po ukończeniu (prowizorycznym) gry, mimo że mamy napisy końcowe, to możemy grać dalej. Nie jako new game +, tylko dalej - wydarzenia dzieją się jakoś rok po "przejściu gry". Tak jakby z nową fabułą. Ale po kolei...
Fabuła:
Normalna gra:
Senel i Shirley przybywają na wyspę Legacy, na której to dzieje się cała akcja gry. Przybywają statkiem, podczas szalejącego sztormu, czyli widać, że nie przyjechali tu na wczasy tylko przez czymś/kimś uciekają. Na dzień dobry Shirley zostaje porwana i trza ją ratować. Na dzień dobry również poznajemy Will'a, szeryfa (ot, pilnuje porządku) miasta, do którego za chwile trafimy. I w sumie jest to jedyne miasto w grze o_O Po którtkich odwiedzinach miasta i tutejszego lochu (
) Senel i Will wyruszają, by uratować siostrę Senel'a z rąk bandyty. Po drodze poznajemy kolejne postacie, ratujemy Shirley i dowiadujemy się, że pewne wojsko też na nią poluje. Czemu? Czy Sirley jest kimś specjalnym? Czy chcą ją wykorzystać do niecnych celów zdobycia świata? To tyko retoryczne pytania
Ale nie ma tak dobrze, bo fabuła trochę się potem miesza i może się okazać, że Ci źli wcale nie byli najgorsi :]
Post gra
Po uratowaniu świata przed zagładą... a! ... sorki za spoiler
... no ale czego się spodziewaliście?
... nasza cała paczka zbiera się ponownie by świętować. Ale pojawia się nowy problem. Jakiś dziwny czarny dym (w sumie mgła...) wychodzi z oczu, uszu i innych miejsc zwierzątek zwanych potworami, co robi je silniejsze i tak jakby niezniszczalne (tylko niby, po i tak padają
). No i trza rozwiązać ten problem.... W zasadzie ta część składa się z tzw. "characters chapters" i opowiada nam dokładną historię wszystkich naszych postaci z wyjątkiem Senel'a i Shirley, którym tak jakby była poświecona pierwsza część gry. Najgorsze jest to, że zwiedzamy wszystkie te same lokacje co w normalnej grze, tylko tym razem potwory są silniejsze i dostajemy nowe itemy w skrzynkach. Mamy też dostęp do paru innych rzeczy, m.in. do koloseum, gdzie sobie możemy walczyć samemu bądź całą drużyną... Nie pamiętam w tej chwili ile mi zajęło skończenie całej gry, ale mniej więcej jakieś 35h na pierwszą część i z 20h na drugą. Czyli ogólnie przyzwoity wynik...
Oprawa A/V... o grafie zbyt obiektywnie nie mogę się wyrazić, bo grałem na monitorze, podłączając PS2 przez kartę TV, więc wyglądało to dość kiepsko (nie miałem TV pod ręką
). Ale ogólnie taka Ps2jkowa... czyli dobra. Muzyka za to jakoś mi grała na nerwach... szczególnie motyw, który pojawiał się przy jakiś głupich scenkach, lub zapierający dech w piersiach i kłujący w serce ”genialny” kawałek rodem z tępych amerykańskich filmów, który pojawiał się przy scenkach typu "we are all friends... you can count on us.... "
(wiem, dziwna hybryda mi wyszła
) grrrr.... Mamy tutaj wstawki anime, które w sumie nie są zue... gdyby nie to, że mamy dubbing angielski
Swoją drogą kwestie mówione przez naszych bohaterów też są jakieś bezpłciowe, a mówią bardzo często (za to w ”post game” nie mówią wcale... musimy tylko czytać).
Postacie... mamy ich 8. Każda jest bardzo charakterystyczna, każda ma kompletnie inny charakter. Każda też przechodzi w sobie wewnętrzną przemianę o_O (szczególnie w drugiej części gry...). Tja, nie ma to jak bohater dynamiczny (tak się to nazywało? dawno nie miałem j. polskiego
), ale żeby każdy takowym był? o_O Nuuuda... tak samo jak wszystkie rozmowy przebiegające miedzy wszystkimi postaciami. Na początku mogą śmieszyć, ale są one powtarzane non stop, podczas każdej rozmowy między nimi i aż się robią nudno żenujące... np. Norma i jej kompletnie skretyniała postawa (taka Selphie, tylko x100), która sobie co chwila robi jaja z każdego, gada głupoty, robi głupoty, zgrywa głupią, a jak już pokazują ją normalną to jest jeszcze gorzej
Z innych stałych motywów to kłótnia miedzy Jay'em i Moses'em (pierwszy – dość mądry, drugi – tępy ), texty typu "ale co się w ogóle tutaj dzieje" Grune cierpiącej na amnezję, zaloty Chloe do Senela i jego kompletne nie rozumienie "o co kaman", czy bzik na punkcje rzadkich gatunków Will'a.... Widzimy jedno z tego średnio raz na 5 minut
Walki... typowe dla Tales of... Nawet techniki wyglądają tak samo jak np. w ToPhantasia czy ToEthernia. Jedyny minus to brak summonów... tzn. w sumie niby są, ale tylko się pojawiają na 5 sekind w fabule i wygłaszają przemówienie typu "w tym świecie nie możemy istnieć..." To po co w ogóle o nich mowa?
No... jak dla mnie gra bardzo przeciętna. Ponoć Tales of Abyss jest lepsza, ale narazie mam dość gier z tej serii.
(i w końcu mogę wyrzucic ten głupi tytuł znad ava, o którym w sumie zapomniałem
)