Jak żem dzieckiem był(a)
Moderator: Moderatorzy
Szefu też człowiek jako, że był najstarszy to rządził w naszym kółku pirotechników "płomyk" . Zaczęło się od budowy piecyka z cegieł które leżały nieopodal tej szopy (oprócz mrówek, tam było gniazdo szerszeni, bąków, pszczół, biegały szczury, wg. podwórkowych opowieści niektóre z nich były wielkości kota), a później to już same eksperymenty. Chyba komuś zepsułem autorytet:P..Lady Luck pisze:Chcesz powiedzieć, Zito, że nasz pan-szefu-admin-poważnie-mówię-koniec-tematu wysadzał gó.. odchody?
Jeśli chodzi o zabawy z petardami to trzeba zaznaczyć że nikomu nic się nie stało, gdyż nasz iloraz intelignecji wystarczył na zachownie odpowiednich środków ostrożności.
- The Sorrow
- Kupo!
- Posty: 195
- Rejestracja: czw 31 mar, 2005 16:51
- Lokalizacja: Tselinojarsk
U mnie podobnie jak u Zito, Boniego i Ashramusa - mrówki ale....... Mój starszy brat chciał zostać chemikiem i starzy kupili mu ruski zestaw "Młodego chemika". Na wyposażeniu którego była malutka buteleczka z kwasem solnym, oraz kilka innych ciekawych odczynników.
Nawet nie macie pojęcia, doczego dwójce zwariowanych nastolatków może coś takiego posłużyć. Planowalismy nawet produkcje broni chmicznej w piwnicy :D
BTW: Nie kupujcie czegoś takiego dzieciom.
Nawet nie macie pojęcia, doczego dwójce zwariowanych nastolatków może coś takiego posłużyć. Planowalismy nawet produkcje broni chmicznej w piwnicy :D
BTW: Nie kupujcie czegoś takiego dzieciom.
...Battle brings death, death brings the sorrow.
The living... May not hear them... ther voices... Fall upon daef ears.
But make no mistake... Dead are not silent.....
The living... May not hear them... ther voices... Fall upon daef ears.
But make no mistake... Dead are not silent.....
ahhh dzieciństwo - radosne czasy beztroskiej zabawy...
Jednak, jeśli chodzi o wybryki to nie wiem czy ktoś mnie prześcignie
Mając 9 miesięcy (dopiero nauczyłem się chodzić) uciekłem z domu, SERIO . Pamiętam raz w przedszkolu rozwaliłem z kopniaka szybę z drzwi . Z podstawówki nie pamiętam dużo, ludzi z klasy nie pamiętam, ale za to pana dyrektora i jego pokój - idealnie . I nie wiem, czemu zawsze, wszystko było na mnie. Szkoła - kilka tysięcy ludzi, a tu ktoś zrobił dziurę w drzwiach, wybił szybę, roztrzaskał kafelki i wszystko na mnie . Ale najciekawsze rzeczy zaczęły się jakoś w 4 czy 5 klasie, kiedy doszedł nam francuski. Mój ulubiony zeszyt to był właśnie do franca. Może notatek specjalnie dużo nie miałem ... ale za to, jakie fikuśne uwagi.. ho ho. Dosłownie, co lekcja dostawałem . Kilka razy zdarzyło się na 4 (!!!) strony w zeszycie . Co zrobić lubiłem żywe pogawędki z naszym "kochanym" (*gruźliczy kaszel*) panem Pikusiem (nazwiska nie pamiętam). Hehe przypomniała mi się akcja jak wybujałem z kumplami szyby w jakimś baraku ... ale niestety naprzeciwko Policji :D Gimnazjum upływało spokojnie ... na sklejaniu "nowych" taśmą i chowaniu ich w szatni. Kilka razy panowie ze straży miejskiej przyłapali na fajeczkach i trzeba było kiepy zbierać dookoła całej szkoły... ahhh... to były czasy. Oj działo się działo. Niestety wielu rzeczy już nie pamiętam, ale dyrektor do dzisiaj mnie poznaje . Szkoła średnia ... hmm trochę spokojniej (w końcu się wydoroślało, nie? ) Jaja generalnie się robiło cały czas, ale jakich większych wybryków nie pamiętam. Taki to ze mnie spokojny człowiek. Wzór cnót i ideałów (*hie*), ale co zrobić taki jest rock and roll
Jednak, jeśli chodzi o wybryki to nie wiem czy ktoś mnie prześcignie
Mając 9 miesięcy (dopiero nauczyłem się chodzić) uciekłem z domu, SERIO . Pamiętam raz w przedszkolu rozwaliłem z kopniaka szybę z drzwi . Z podstawówki nie pamiętam dużo, ludzi z klasy nie pamiętam, ale za to pana dyrektora i jego pokój - idealnie . I nie wiem, czemu zawsze, wszystko było na mnie. Szkoła - kilka tysięcy ludzi, a tu ktoś zrobił dziurę w drzwiach, wybił szybę, roztrzaskał kafelki i wszystko na mnie . Ale najciekawsze rzeczy zaczęły się jakoś w 4 czy 5 klasie, kiedy doszedł nam francuski. Mój ulubiony zeszyt to był właśnie do franca. Może notatek specjalnie dużo nie miałem ... ale za to, jakie fikuśne uwagi.. ho ho. Dosłownie, co lekcja dostawałem . Kilka razy zdarzyło się na 4 (!!!) strony w zeszycie . Co zrobić lubiłem żywe pogawędki z naszym "kochanym" (*gruźliczy kaszel*) panem Pikusiem (nazwiska nie pamiętam). Hehe przypomniała mi się akcja jak wybujałem z kumplami szyby w jakimś baraku ... ale niestety naprzeciwko Policji :D Gimnazjum upływało spokojnie ... na sklejaniu "nowych" taśmą i chowaniu ich w szatni. Kilka razy panowie ze straży miejskiej przyłapali na fajeczkach i trzeba było kiepy zbierać dookoła całej szkoły... ahhh... to były czasy. Oj działo się działo. Niestety wielu rzeczy już nie pamiętam, ale dyrektor do dzisiaj mnie poznaje . Szkoła średnia ... hmm trochę spokojniej (w końcu się wydoroślało, nie? ) Jaja generalnie się robiło cały czas, ale jakich większych wybryków nie pamiętam. Taki to ze mnie spokojny człowiek. Wzór cnót i ideałów (*hie*), ale co zrobić taki jest rock and roll
No jak mialem ze 12 lat to tez ucieklem w domu, spakowalem rzeczy w plecak, zabralem cala kase z komuni czy cos i bziuu.. z 8h blakalem sie po osiedlu i lasach:Dpho3n1x pisze:uciekłem z domu
A chodzilo pewnie o jakas bzdure.. chcieli mnie zmiusic do jedzenia zupy cebulowej czy temu podobny powod ^^
~~~<< piesek preriowy >>~~~
Garnet pisz pisz :D Ja tam nigdy nie zapomnę, jakie problemy przypadkowo sprawiałem rodzicom będąc nimowlakiem (znaczy, ja ich nawet nie pamiętam, ale rodzice ciągle mi wypominają ^^). Podobno brałem wszystko co pod ręką i wkładałem do buzi po czym wypluwałem. Raz zrobiłem tak (podobno) z żołędziem, po czym jakoś zapodział się pod poduszką w wózku (jestem leniem z urodzenia, mówić nauczyłem się dopiero mając prawie 3 lata ). Wszyscy się tak przerazili, że aż wzięli mnie za nogi głową do dołu bym go wypluł ^^ Byli nawet u lekarza po trzech dniach okazało się, że on w wózku jest Ale dobra, chyba nie o takim dzieciństwie gadamy
ja podobno jak bylam mala to bardzo mismakowaly ..kwiatki < mielismy takeigo duzego fikusa i do tej pory pamietam jak mial obgryzione liscie :D > gdzies tak dopieor piec lat temu sie go pozbylismy
..qrcze az mnei wzielo zeby sobeikeidys obejzrec kasete video nagrana na wsi gdzie mam jakies 5 lat...'aniu powiedz cos do kamery-a ja ide i w ogole nic '
..qrcze az mnei wzielo zeby sobeikeidys obejzrec kasete video nagrana na wsi gdzie mam jakies 5 lat...'aniu powiedz cos do kamery-a ja ide i w ogole nic '
Kiri kiri kiri kiri kiri kiri!
Kwiatki?Garnet pisze:ja podobno jak bylam mala to bardzo mismakowaly ..kwiatki
Ja jak miałam chyba dwa lata to krokusy babci wudką podlewałam
A jak byłam berbeciem w pieluchach to jakiś fotograf z gazety chciał mi pstryknąć zdjęcie mama mówiła że tak mnie układał aż wkońcu się na niego zrzygałam :D
Nawet dokładnie pamiętam jak miałam pięć lat i jak moja siostra spała zabawiłam się w fryzjerke.
A ja kiedyś sikałem do ogródka, bo myślałem że w piwnicy (na poziomi piwnicy jest klop) straszy. W końcu po jakimś czasie instynkty musiały ustąpić, bo "min" nie sadziłbym do ogródka.
Przypominam sobie jeszcze eksperymenty ogródkowe. Raz zakopałem jajko i myślałem że skamienieje. Jak się jakiś czas temu dowiedziałem, wapienna skorupka raczej nie jest idealna do utrzymywania zawartości. [może się rozpuścić]
Przypominam sobie jeszcze eksperymenty ogródkowe. Raz zakopałem jajko i myślałem że skamienieje. Jak się jakiś czas temu dowiedziałem, wapienna skorupka raczej nie jest idealna do utrzymywania zawartości. [może się rozpuścić]
A to moja siostrzyczka miło komentowała, jak oglądaliśmy kasetę z nią jako malutki dzieciaczek. Wypierała się że to ja, bo nie miała wtedy włosków. O tym, że było to kręcone zanim się urodziłem, to szczegół.Garnet pisze:..qrcze az mnei wzielo zeby sobeikeidys obejzrec kasete video nagrana na wsi gdzie mam jakies 5 lat...'aniu powiedz cos do kamery-a ja ide i w ogole nic Laughing Laughing'
The Schrödinger's cat paradox outlines a situation in which a cat in a box must be considered, for all intents and purposes, simultaneously alive and dead. Schrödinger created this paradox as a justification for killing cats