Sephiria pisze:
Też nie grałam - wystarczy, że kojarzę Agrias, Ramzę, Arię, Almę, Delitę, czy Gaffgariona
Kto to jest Aria? o_O
Wydaje mi się, że z FFT to jest trochę inna bajka niż pozostałe spin-offy. O ile się nie mylę, to był pierwszy PRAWDZIWY spin-off serii. FF Legends czy FF Adventure na GB były tylko nazywane "Final Fantasy" na potrzeby promocji w USA (no i by zwiększyć sprzedaż). Coś podobnego miało miejsce z FFMQ. FFT też w sumie garściami czerpał z Tactics Ogre, przynajmniej pod kątem fabularnym, ale już mechanika jobów, postacie (jest Cid!), czary, potwory... to już wszystko w 100% finalowe było. No i też w grze jest masa nawiązań do poprzednich części (tj. od FFVII w dół). Ogólnie rzecz biorąc, nie będę tutaj rozbierał na czynniki pierwsze co znaczy być fanem serii, ale IMHO w FFT powinien zagrać każdy fan, zwłaszcza fan części od X w dół. Gra powstała w czasach "złotej ery" Squaresoftu, czyli wtedy, gdy wychodziła masa dziś kultowych jrpgów, nie tylko FFs. I jak najbardziej FFT też do tych kultowych trzeba zaliczyć. Aż dziwne, że jeszcze FFT na Steama nie trafił...
Sephiria pisze:Powroty bywają trudne. Jeśli nie teraz, to innym razem.
No właśnie jakoś w tym roku postanowiłem sobie wrócić do 2 części FF, które wcześniej przeszedłem tylko raz w życiu. Było to FFV, które było u mnie bardzo nisko w rankingu FFów, oraz FFIX, które uważałem za jedną z najlepszych części. No i przy FFV (wersja Steamowa) miałem taką frajdę z gry jakiej już dawno nie miałem grając w jakąkolwiek grę. Nawet mi nie przeszkadzała kulawa nieco fabuła... ba, nie była taka zła jak pamiętałem! Może po prostu mega kulawe było fanowskie tłumaczenie (angielskie) roma, którego posiadałem kiedyś? ;p No i FFIX (grałem na PSP w oryginał z PSXa, bo takowy zakupiłem kiedyś i nie chciałem znowu wydawać pieniędzy na wersje Steamową) oczywiście też super zajebista, masa wspomnień etc. ... ale nie udało mi się jej skończyć. O dziwo. Grałem z bananem na ustach aż do ostatniego lochu (zdobyłem już nawet wszystkie skarby chocobosem) - jak już miałem tylko przejść ostatni dungeon to gra mi się znudziła... dziwna sprawa. Już minęły z 2 miesiące od tego czasu, ale jakoś dalej mi się nie chce sięgać po PSP, by ją dokończyć.
Ale tak ogólnie rzecz biorąc, w obu przypadkach największą frajdę sprawiało mi po prostu granie... Nie wiem, czy to już starość, czy może te wszystkie FFy to jednak fabularnie ssą (co widać dopiero, jak się nie ma tych nastu lat tylko 2x tyle), ale zauważyłem, że mam takie odczucia o serii od dłuższego czasu już. I nie chodzi tylko o to, że znam fabułę bo przechodziłem już grę wcześniej, więc teraz nie ma tego elementu zaskoczenia czy coś... Nawet jak grałem po raz pierwszy w FFXII, FFXIII, czy FFTA2 (Tactics Advance 2), to fabuła mnie w ogóle nie ruszała, ale we wszystkie te części grało mi się zajebiście. Dunno... znowu w zeszłym roku grałem po raz 302839 w Chrono Triggera i FFT... tutaj jakoś zawsze mnie znana-już-na-pamięć fabuła wciąga :D