Społeczeństwo...

Czy trzeba cokolwiek tłumaczyć? Róbta co chceta - tu możecie się do woli wyszaleć!

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Grzybek Z Octu
Moderator
Moderator
Posty: 583
Rejestracja: pt 04 sie, 2006 23:04
Lokalizacja: Z nasienia

Post autor: Grzybek Z Octu »

kilmindaro pisze:Pseudonaukowy bełkot wspierany nieco fizyką kwantową by udowodnić jakieś pokrętne tezy. Cały wywód, nie wiedzieć czemu, kojarzył mi się z dziełem osiemnastowiecznego niemca.
Po raz kolejny możesz nie mieć racji :). Oni oczywiście też mogą się mylić, jednak właśnie na tym polega nauka. Podstawą jest przyjęcie pojęcia falsyfikacji, której Ty nie stosujesz. Sprawia to, że gorliwie używane przez Ciebie słowa takie jak "pseudonaukowy", "bełkot", "pokrętne tezy" nabierają ciekawego znaczenia.

Mam natomiast (bardzo subiektywne, owszem) wrażenie, że panowie z zapodanego przez Bonifacego materiału chętnie poznaliby kontrprzykłady i sensowne zaprzeczenia tego o czym mówią. Jeśli natomiast nie, to kij im w oko lub gdzie indziej.
Frankly my dear...I don't give a damn (because you haven't brushed your pubic hair for months) !
Awatar użytkownika
kilmindaro
Cactuar
Cactuar
Posty: 537
Rejestracja: pn 18 cze, 2007 21:39
Lokalizacja: Terra

Post autor: kilmindaro »

Grzybek Z Octu pisze:Po raz kolejny możesz nie mieć racji :) . Oni oczywiście też mogą się mylić, jednak właśnie na tym polega nauka.
Polega też na tym że trzeba przedstawić jakieś sensowne dowody by wzięto cię na poważnie, czego w filmie nie zauważyłem. Zauważyłem natomiast kilka ciekawych tez oraz kilka bzdurnych tez.
Grzybek Z Octu pisze:Podstawą jest przyjęcie pojęcia falsyfikacji, której Ty nie stosujesz.
Bo i niezbyt mam do czego. W zamieszczonym przez Boniego materiale zawarte są tezy i poglądy, do których w zasadzie trudno się odnieść. "Mind over matter"? Pokarz mi działającego psionika, to rozważę te tezę. Wprawdzie koncepcja nieskończonej podzielności cząstek elementarnych wydała mi się niezwykle ciekawa, jednak wstrzymam się od wystawiania opinii. Nie czuję się zbyt mocny w fizyce kwantowej, a i sama nauka nie ma jeszcze zbyt wiele informacji na ten temat. Och, i jeszcze jedno: nie mam chęci ni ochoty obalać publicznie tezy w tym filmiku jedna po drugiej. Zrobiłem to sobie w zacisze mego umysłu, z częścią tez się zgadzam, z częścią nie, o reszcie nie mam zdania. Oczywiście nie wycofam się z tego, jak ten materiał w poprzednim poście określiłem. Bo cuchnie mi on cosik macką Discovery Channel.
Grzybek Z Octu pisze:Sprawia to, że gorliwie używane przez Ciebie słowa takie jak "pseudonaukowy", "bełkot", "pokrętne tezy" nabierają ciekawego znaczenia.
Rozwiń myśl. Ale tak, by mój prosty chłopski rozum był w stanie ją zrozumieć.
Grzybek Z Octu pisze:Mam natomiast (bardzo subiektywne, owszem) wrażenie, że panowie z zapodanego przez Bonifacego materiału chętnie poznaliby kontrprzykłady i sensowne zaprzeczenia tego o czym mówią.
Nie da IMO się. Z posiadanej przeze mnie skromnej wiedzy wynika, iż to, o czym oni mówią, nie ma w ogromnej części odzwierciedlenia w rzeczywistości, taką jaką ją rozumiemy (tj. odzwierciedlenia w naszym stanie wiedzy). Innymi słowy są to IMO bardziej swobodne dywagacje filozoficzne niż efekt konkretnych badań naukowych.
Awatar użytkownika
Grzybek Z Octu
Moderator
Moderator
Posty: 583
Rejestracja: pt 04 sie, 2006 23:04
Lokalizacja: Z nasienia

Post autor: Grzybek Z Octu »

Słusznie prawisz, o Kilmindaro. Dowodów sensownych brak, za to erudycja wywodów rozwinięta jest niemalże mistrzowsko. Ktoś z naszych mniej chlubnych polityków powiedział kiedyś, że najlepsze kłamstwo składa się po części ze zręcznie zmanipulowanej prawdy. Btw. chyba musiał dużo o tym wiedzieć.

Moje przyczepienie się do niestosowania się przez Ciebie teorii falsyfikacji dotyczy w przeważającej mierze Twych poprzednich postów w tym temacie [o ile nie zostały one skasowane przez Sephi w akcie wymierzania sprawiedliwości za Twą koncepcję prawdziwej Krypty FF]. Może moje zniesmaczenie tym faktem wynika z tego, że jetem szarym agnostykiem, który nie lubi, gdy ktoś usilnie upiera się przy swoim, podczas gdy poznanie prawdy może być nieco trudniejsze, niż się pozornie wydaje. Zalatuje mi to fanatyzmem, na który we wszelkiej postaci jestem wyczulony. Być może w tym przypadku przesadnie. Twoja ostrożność w dalszych zdaniach drugiego akapitu natomiast bardzo przypadła mi do gustu :).

Kolejna sprawa: "mój prosty chłopski rozum" brzmi nieźle, chyba sam zacznę stosować tę formułkę :D. Anyway, jesteś zbyt skromny, albo udajesz takiego. O ile w drugim przypadku byłaby to przypadłość niekoniecznie piękna, to mimo wszystko dobrze jest zachować rezerwę do swych mocy nawet pozorną.

Co do charakteru dywagacji się zgadzam. Napisałem Boniemu dość obszerne PW, bo chciałem go zanudzić swoimi przemyśleniami, które wywołał we mnie lub przypomniał o nich ów filmik. Niemniej absolutnie nie nadawało się to na widok publiczny. Skoro natomiast przy argumentacji badań naukowych jesteśmy. W okresie ostatnich paru miesięcy intensywnie przeszukuję międzynarodowe bazy bibliograficzne i nieraz z zaskoczeniem stwierdzam, że lwia część badań naukowych w jednakowym zagadnieniu nierzadko sobie przeczy. Zatem i do 'empiryzmu' należy podejść dość ostrożnie.
:573:
Frankly my dear...I don't give a damn (because you haven't brushed your pubic hair for months) !
Awatar użytkownika
AUDION
Cactuar
Cactuar
Posty: 324
Rejestracja: czw 20 wrz, 2007 14:14
Lokalizacja: MALBORK

Post autor: AUDION »

Kolejny materiał udowadniający tylko jedną tezę, że światem nie żądzą żadne siły, poza słowami :) . Niestety obecna nauka jest na poziomie teoretyzującym i bardzo łatwo do teorii naukowych dopisać własne wywody i przemyślenia. Teraz wystarczy ubrać to w piękne słowa i znaleźć odpowiednią publiczność. W podobny sposób powstają sekty i partie polityczne. Musi zaistnieć tylko dysproporcja intelektualna między wygłaszającym, a słuchającym. Wtedy słuchaczowi wydaje się, że to o czym mowa jest tak prawdopodobne, że to musi być prawda. Dzięki temu wielu idiotów rządzi światem. Nie chcę wypowiadać się na temat podstaw naukowych tego filmu, bo moja wiedza jest zbyt mała, ale odniosłem wrażenie strasznego wodolejstwa. Najlepiej gdyby na ten temat wypowiedzieli się ci, którzy się na tym naprawdę znają. Niestety oni na ogół są dużo bardziej powściągliwi w swoich ocenach i raczej youtube to nie miejsce na taką tematykę.
Awatar użytkownika
kilmindaro
Cactuar
Cactuar
Posty: 537
Rejestracja: pn 18 cze, 2007 21:39
Lokalizacja: Terra

Post autor: kilmindaro »

Grzybek Z Octu pisze:Słusznie prawisz, o Kilmindaro.
Jak zresztą zwykle, mości Grzybie.
Grzybek Z Octu pisze:Dowodów sensownych brak, za to erudycja wywodów rozwinięta jest niemalże mistrzowsko. Ktoś z naszych mniej chlubnych polityków powiedział kiedyś, że najlepsze kłamstwo składa się po części ze zręcznie zmanipulowanej prawdy. Btw. chyba musiał dużo o tym wiedzieć.
Kłamstwo jest nieodłączną częścią polityki. Gorzej/Lepiej: jest nieodłączną cechą człowieka, i to od zarania dziejów. I dzięki temu czyni nasze życie interesującym.
Grzybek Z Octu pisze:Moje przyczepienie się do niestosowania się przez Ciebie teorii falsyfikacji dotyczy w przeważającej mierze Twych poprzednich postów w tym temacie
Ta "przeważająca miara" tyczyła się koncepcji osobowego boga, chyba nawet w zasadzie tylko tego opisanego w biblii. Wybacz mi, ale nie jestem w stanie stosować jakichś skomplikowanych wywodów by podważyć istnienie niewidzialnego dziadka w niebie. Są rzeczy, których po prostu nie jestem w stanie brać na poważnie (jak te wszystkie mitologie, od greckiej przez chrześcijańską aż do scjentologicznego szitnego sci-fi).
Grzybek Z Octu pisze:[o ile nie zostały one skasowane przez Sephi w akcie wymierzania sprawiedliwości za Twą koncepcję prawdziwej Krypty FF]
Akcja "Wywal Kila Z Krypty" była chyba zanim temat ten powstał.
Grzybek Z Octu pisze:Może moje zniesmaczenie tym faktem wynika z tego, że jetem szarym agnostykiem, który nie lubi, gdy ktoś usilnie upiera się przy swoim, podczas gdy poznanie prawdy może być nieco trudniejsze, niż się pozornie wydaje. Zalatuje mi to fanatyzmem, na który we wszelkiej postaci jestem wyczulony.
Niezwykle miło mi, że uważasz mnie za fanatyka. By jednak zepsuć twą radość z tej wyrafinowanej obelgi pozwolę sobie na drobne veto. Otóż, czy nazwałbyś fanatykiem kogoś żyjącego w 13 wieku i upierającego się, że ziemia jest płaska? Zapewne nie. A gdyby był to 20 wieku i on byłby ślepo oddany idei płaskiej ziemi? A gdyby żył w 20 wieku i stanowczo i bezsprzecznie uważał, że ziemia jednak jest okrągła? Tym prostym przykładem przejdźmy do sedna sprawy, czyli mego stosunku do idei osobowego boga, w szczególności tego "made in biblia". Otóż kiedyś, w zamierzchłych czasach, była to idea pomocna w przetrwaniu i rozwoju ludu, który się tąi ideą posługiwał. Niekoniecznie prawdziwa (jak płaskość ziemi), ale jednak w sumie nic lepszego nie było (jak w przypadku płaskiej ziemi). Wtedy pojawiła się nauka ze swymi odkryciami, pojawiła się okrągła ziemia. Oraz otwarta krytyka dotychczasowych wierzeń, które stojąc w jawnej opozycji do usystematyzowanej wiedzy traciły na rzetelności lub jawiły się po prostu jako śmieszne. Ja, paskudny fanatyk, po wielu przemyśleniach i rozważaniach oraz po wielu dyskusjach z różnymi ludźmi postanowiłem odrzucić koncepcję osobowego boga. Po prostu to już do mnie nie przemawia, a widok ludzi cytujących ekscerpty ze starych ksiąg na udowodnienie swych dziecinnych przekonań wywołuje u mnie co najwyżej uśmiech politowania. Teraz więc pora przejść do kolejnej części tego wywodu:
Grzybek Z Octu pisze:Twoja ostrożność w dalszych zdaniach drugiego akapitu natomiast bardzo przypadła mi do gustu :) .
Wiele przyczyn tej ostrożności jest. Zacznijmy od tego, że rozmowa tyczy się filmiku od Bonicafosława, w którym to na szczęście nie znalazłem bezpośredniego odniesienia do jakieś religii. Ani do osobowego boga.

Mogę wprawdzie włączyć fragment mego umysłu odpowiedzialny za wykrywanie konspiracji i powiedzieć, że materiał ten powstał po to bu w wyglądający-na-naukowy sposób zapewnić wiernych i zastanawiających się, że możliwe jest istnienie wyższego bytu, co sprowadza się do tego, by wierzyli dalej, bo nawet nauka jest po ich stronie. Jednak otwarcie tego nie uczynię, jedynie zasygnalizuję taką możliwość, jako że na dowód mam tylko rozważania mojego pięknego umysłu.

Wróćmy jednak na nieco inne tory rozważań. Jako że nie ma w materiale odniesień do osobowego boga, to podszedłem do niego z większą ostrożnością. O ile do odniesień do fizyki (w tym kwantowej) ogólnie nie mam zastrzeżeń, to jednak kilka idei uważam za fałszywe, by nie powiedzieć bzdurne, jak ta że wszechświat wygląda się i zachowuje tak a tak, bo chcemy żeby tak było i dzieje się to poprzez sam fakt chciejstwa, nie widocznych działań . Potem wzmianka o tym że media mogą sprawić byśmy myśleli tak a tak by zmienić wygląd świata dla swych celów wydała mi się po prostu... trzykropki.

Natomiast to, że możemy nigdy nie znaleźć najmniejszej cząstki tylko coraz mniejsze cząstki tylko coraz mniejsze cząstki składowe czy to że elektron to w zasadzie chmura energii, uważam za pomysły ciekawe. O ile pierwszy z nich pozostanie na zawsze w sferze pomysłów, o tyle drugie jest jako-tako potwierdzone naukowo. Natomiast pomysł, że materia nie istnieje uważam za ciekawy, aczkolwiek niekoniecznie słuszny (materia to w końcu stan energii i w zasadzie nie istnieje jako odrębny byt, jednak istnieje energia, a pewien jej rodzaj to materia).

Teraz cytat: "Ocean czystej, wibrującej życiem świadomości istnieje w każdym z nas. Istnieje on u podstaw umysłu, u źródła wszelkich myśli. Ale także i u źródła wszelkiej materii." i "Zmuszeni jesteśmy zakładać istnienie świadomego, inteligentnego umysłu kryjącego się za tą siłą.". Och, czyli jednak mój wykrywacz konspiracji okazał się nie kłamać. Jednak próbują nam wcisnąć boga. Całe szczęście nie osobowego, ale jednak. Zanim jednak mości Grzyb raz jeszcze wytoczy działa przeciw fanatykom, niechaj wpierw usłyszy, iż ideę tą traktuje znacznie poważniej niż boga rodem z jakiejś starej książki. Mimo wszystko i tak nie jestem jej zwolennikiem, jako że rozpatrzyłem ją nie tylko pod kątem jej samej, ale i genezy jej powstania (tj. jak to człowiek ma w zwyczaju wymyślać siły wyższe). Do tego nie znalazłem podstaw by uznać istnienie takiej inteligentnej siły za prawdopodobne. Może to co zaraz napiszę nie nadaje się do naukowej debaty czy nawet rzeczowej dyskusji, ale ta idea po prostu do mnie nie przemawia.

Teraz już możesz nazwać mnie fanatykiem jeśli taka twa wola.
Awatar użytkownika
Grzybek Z Octu
Moderator
Moderator
Posty: 583
Rejestracja: pt 04 sie, 2006 23:04
Lokalizacja: Z nasienia

Post autor: Grzybek Z Octu »

kilmindaro pisze:Niezwykle miło mi, że uważasz mnie za fanatyka
Ale wcale tak nie uważam :lol: . Resztę przeczytam jutro, teraz wychodzę napić się oranżady :)
Frankly my dear...I don't give a damn (because you haven't brushed your pubic hair for months) !
Awatar użytkownika
Boni
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 2376
Rejestracja: sob 20 wrz, 2003 21:08
Lokalizacja: Z róży.
Kontakt:

Post autor: Boni »

Poruszę teraz kwestię relacji nauki i religii, która często jest przesycona dziwnymi przesądami wynikłymi z dziejów pradawnych. Potem umieszczę fragment rozmowy z GZO.

Początkowo nie istniało coś takiego jak nauka (to pojęcie powstało w XIX wieku). Wszystko wyjaśniano licznymi wierzeniami, począwszy od chaosu przez przeróżne otchłanie, jajka, a nawet- kobiety młócące zboże. Wszystko zaczęło się zmieniać gdy pojawili się filozofowie. Pomimo, że ich teorie były często błędne, miały w sobie zalążek dzisiejszej definicji nauki (nie piszę "dzisiejszego pojmowania nauki" celowo, mało kto wie jak ów naukę powinno się pojmować). Przeskoczmy jednak ten okres aż do średniowiecza, gdzie to kościół był rozumiany jako źródło wszelkiej wiedzy. Nie zależnie od tego faktu, żyło w tym czasie wielu naukowców, którzy prowadzili własne badania. Ważna jednak była dla nich opinia kościoła i w momencie kiedy nie była przychylna- rezygnowali z dalszych badań lub ich wyniki interpretowali pozostając w zgodzie z Biblią (podobnie jak filozofowie starożytności uważali mitologię za najważniejszą wykładnię wiedzy).

Potem jednak nauka zaczęła się powoli odsuwać się od kościoła. Wynikało to głównie z coraz większej liczby dowodów na to, że dotychczasowy paradygmat ziemi będącej centrum wszechświata nie jest prawidłowy (aha i jeszcze jedno, już w VI wieku p. n. e. wiedziano, że ziemia nie jest płaska, więc Kilmi nie epatuj tak tym stwierdzeniem :P ). Kościół nie mógł dalej ignorować odkryć naukowców i powoli zaczął zmieniać interpretację Biblii. Niestety wybuch wojny trzydziestoletniej (na tle religijnym) sprawił, że kościół powrócił do dawnych przekonań aby bronić swojej niezawisłości. Strach przed wojną, utratą wpływów i szerzącą się Reformacją sprawił, że kościół popełnił karygodny błąd. W momencie gdy Galileusz ogłosił swoje wyniki, trwała wojna, i tym samym padł ofiarą błędnego postępowania kościoła. Został podstępnie schwytany i skazany ( pomimo tego, że uprzednio miał zgodę papieża na prowadzenie swoich badań).
Ówcześni naukowcy byli zszokowani tym, że pomimo ewidentnych dowodów na to, że ziemia nie jest centrum wszechświata, prowadzono politykę pełną ignorancji i zabobonów. Uniezależnienie się od kościoła uznano za konieczność.

Od tamtej pory badania były prowadzone niezależnie od opinii kościoła. Nie oznacza to jednak, że świat nauki uporczywie walczył z religią (co jest tutaj dziwnie epatowane miedzy wierszami). Starał się ją po prostu odseparować od ludzkiego poznania. Winą za ciągłe walki kościół-nauka należy obarczyć irracjonalne zachowania ludzi ni to światłych ni duchownych, którzy ciągle się ze sobą kłócili miast poświęcić się wierze lub poznaniu. Cytuję:

"Trudno mi uwierzyć, że ten sam Bóg, który wyposażył nas w zmysły, umysł i intelekt, chciałby, byśmy z nich nie korzystali." (Galileusz)

Podobnie trudno uwierzyć, ażeby wszyscy zwolennicy religii lub naukowego poznania żyli ze sobą zawsze w zgodzie. Pominę fakt kłótni wewnątrz obydwu frakcji, które podobnie jak wszystkie inne wynikały zawsze ze zderzenia poglądów ludzi starych i doświadczonych z poglądami ludzi młodych i pełnych entuzjazmu.

Na początku XX wieku kiedy ukształtowała się ogólna teoria względności, zaczęto zastanawiać się nad naturą wszechświata. Einstein uznał, że wszechświat jest statyczny i żeby jego teoria się sprawdzała z przyjętym założeniem, dodał do swojego modelu ad hoc stałą kosmologiczną. Popełnił błąd taki sam jak każdy inny naukowiec- uległ wpływowi naukowego establishmentu i jego ideologii.
Kiedy model Einsteina był już powszechnie zaakceptowany, a autorytet naukowca na tyle silny, że zignorowano sztuczne dodanie przez niego dodatkowego parametru, na scenie pojawili sie Friedman i Lemanitre - ksiądz. Friedman zmarł szybko, Lemanitre- nie, i dzięki temu stworzył podwaliny pod dzisiejszą teorię Wielkiego Wybuchu.

Zarzucało się Lemanitre, że uknuł Wszechświat posiadający swój początek tylko po to, by paradygmat istnienia Siły Wyższej nie został na zawsze odrzucony. Z racji tego faktu powstawały teorie konkurujące z Wielkim Wybuchem, np. model stanu stacjonarnego.
Niemniej jednak późniejsze prace naukowe i (co istotne: dopiero po ich opublikowaniu) odkrycia empiryczne potwierdzające postawione hipotezy stały się dowodem na prawdziwość teorii Wielkiego Wybuchu.

Chcę w tym momencie podkreślić, że współczesna nauka polega często na eksperymencie myślowym wykorzystującym skrajnie dokładną logikę. W znacznym stopniu zapoczątkował to Einstein, który dla przykładu już w wieku 16 lat myślowym eksperymentem udowodnił, że światło nie rozchodzi się w eterze (Michelsonowi zajęło to 7 lat doświadczeń). Zauważyłem, że na forum często wychodzi się z założenia, że tylko to, co empirycznie poznane, jest prawdziwe. Sprawa jest jednak o wiele bardziej skomplikowana.

Wracając jednak do nauki i kościoła. Początkowo po rozwoju nowoczesnych nauk kościół starał się weń ingerować jako instytucja. Na przykład mówiono, że Wielki Wybuch jest dowodem na istnienia Boga. Sam Lemanitre skrytykował takie podejście i ostatecznie ideologia kościoła została od nauki oddzielona. Wszystko jednak uległo zmianie.

Odwołując się do mojego poprzedniego posta, w którym przedstawiałem poglądy Michała Hellera, chcę zaznaczyć, że obecnie nauka i kościół współpracują ze sobą w walce z irracjonalnym tłumem, który karmi się spłyconymi, powszechnie dostępnymi przekonaniami i na ich podstawie próbuje coś udowodnić (o ile w ogóle próbuje, większość obecnie nawet nie rozumie pojęcia „dowód”, patrz: fora, blogi, grupy dyskusyjne itd.). Niektórzy usprawiedliwiają anonimowych piszących tym, że są to ludzie młodzi, którzy jeszcze się rozwiną i posiądą głęboką wiedzę. Kiedy jednak spoglądam na politykę edukacyjną państwa, priorytety ludzi młodych i onanizm na widok inteligentnego człowieka wychwyconego spośród mas (patrz: Rafał Tomański), zaczynam w to wątpić. Podsumowując: referat teologa na konferencji Solvaya należy do porządku dziennego agendy.

Sami naukowcy bardzo często postrzegani są jako ludzie niewierzący. Jest to jednak mylne stwierdzenie, zwłaszcza, jeżeli chodzi o ludzi prawdziwie zaznajomionych z prawdą naukową. Powszechny pogląd, że przestrzeń, czas oraz fizyczne cechy badanych obiektów są stałe i w pewnym sensie zależne tylko od różnego rodzaju typowych oddziaływań fizycznych, jest poglądem mylącym. Tak naprawdę wszystko jest elastyczne, na swój sposób rozciągliwe i wyjątkowe. Dowodzi tego teoria względności, która pokazuje, że w zależności od punktu, w którym znajduje się obserwator, nie tylko czas może biec inaczej, ale również kształt fizyczny obiektów może się zmieniać a mimo to nadal pozostaną one tymi samymi obiektami (!).
Po tym, jak zostało opracowanych wiele prac naukowych z dziedziny kosmologii, zrozumiano, że pewne zjawiska nie mogą być ignorowane. Jako ciekawostkę mogę dodać, że model powstania cięższych pierwiastków niż hel powstał w oparciu o zasadę antropiczną, która zakłada, że skoro istnieje człowiek to prawa fizyki muszą być takie, ażeby mogło powstać życie. Co prawda nie jest to dowód wprost na istnienie Siły Wyższej, ale tak naprawdę zawsze to będzie w pewnym momencie decyzja podejmowana w każdym sercu z osobna. Warto jednak sobie uzmysłowić, że stwierdzenie „to tylko przypadek” w odpowiedzi na pytanie „Czy Bóg tak chciał?” może okazać się wielką ignorancją.
W książce „Tylko sześć liczb” M. Reesa jest poruszona problematyka parametrów, które stoją za obecną postacią modelu powstania wszechświata. Każdy z nich zadecydował lub decyduje o obecnym obrazie otaczającego nas świata. Każdy z parametrów jest niezwykle czuły i nawet niewielka ich zmiana mogła doprowadzić do zniszczenia wszechświata lub jego opustoszenia. Simon Singh przedstawia jeden z parametrów, mianowicie ε, który opisuje moc oddziaływania jądrowego. W zależności od wartości tego parametru protony i neutrony, które są odpowiedzialne za powstawanie pierwiastków, mogły się łączyć w taki a nie inny sposób. Obecnie wiadomo, że ε wynosi 0,007. Gdyby ta wartość była mniejsza o 0,001 niemożliwym byłoby powstanie pierwiastków cięższych od wodoru, a przy wartości większej o 0,001 cały wszechświat byłby wypełniony helem (geneza: nukleosynteza Gamowa i Alphera, następnie badania Hoyle’a). Pozostałe 5 paramterów jest jeszcze bardziej wrażliwych, zatem o samym akcie przypadku trudno mówić ze stu procentową pewnością.

Ppomijam tu prawdopodobieństwo warunkowe P(A|B), gdzie B to zdarzenie powstania wszechświata a A- życia.

Jeżeli jednak istnieje Multiwszechświat, czyli miliardy tworzących się i zapadających wszechświatów, nasze istnienie będzie można faktycznie uznać za fart wynikający z samego powstania życia (wtedy P(A|B) ogranicza się do P(A)). Na razie nikt nie udowodnił istnienia wszechświata innego od naszego- pole do popisu dla ateistów. To nie jest atak, to tylko próba uzmysłowienia, że każdy kij ma dwa końce.

Jeżeli dodamy do tego fizykę kwantową, która mogła mieć miejsce w bilionowych częściach sekundy istnienia wszechświata a nawet przed jego powstaniem, idea powstania życia jako przypadku staje się z jednej strony niedorzeczna, z drugiej - wielce prawdopodobna. Na poziomie kwantowym determinizm zjawisk nie jest jednoznaczny a zdarzenia mogą występować spontanicznie, bez swojej przyczyny. Bazując na sentencji Hazlitt’a, że nauka to pragnienie poszukiwania przyczyn- stajemy w martwym punkcie, gdzie o wszystkim zadecyduje wyznawana przez nas filozofia, bardziej lub mniej spójna.

Kilmindaro jak już wspomniałem, idea osobowego Boga to już przeszłość, więc proszę, nie pastw się nad Nim :wink:

Po obejrzeniu filmu Grzybek pokazał mi wypowiedź swojego znajomego. Oczywiście była to opinia negująca hipotezę "Mind over matter". Poniżej jest jej treść:

"Ta religia nazywa się new age- prawdopodobnie największy na świecie niesformalizowany ruch religijny. interesowałeś się kiedyś szeroko rozumianą magią? zapewniam Cię, że to się prawie nie różni od teorii świata astralnego. podobne jazdy ( bo jest tego więcej ) są próbą przełożenia tamtych wierzeń na "dzisiejsze" realia. pamiętasz może tak zwaną "sinusoidę Krzyżanowskiego"? http://poli1986.webpark.pl/sinusoida.html po II wojnie można sobie dopowiedzieć, czyż nie?

tak w skrócie: wydaje mi się, że właśnie wjeżdżamy znowu w epokę "religijną" i prawdopodobnie właśnie szeroko rozumiany new age będzie tą dominującą religią. zwłaszcza, że dopóki nie jest on "formalnbą religią", to jego wyznawców możesz znaleźć wśród wielu innych kościołów. zauważ, że w podobnych publikacjach przeważnie tylko wstępy mają jakiś luźny związek z nauką - reszta składa się tylko z dogmatów albo twierdzeń, które nie trzymają się kupy. tak więc jest to religia na dzieńdobry dlatego, że ma dogmaty. Ma też boga. oczywiście - jesteśmy nim my - my wszyscy po trochu - sprytne, nie? i ludzie to robią. zapewniam Cię, że wielu Twoich znajomych katolików jest w stanie uwierzyć ( bądź wierzy ) przynajmniej częściowo w to, co mówią w tym materiale. co oczywiście stoi w niezgodzie z ich wiarą... no, ale cóż..."

Poniżej jest moja odpowiedź (lekko zmodyfikowana):

Wykres, który zaprezentował Twój kolega nie świadczy o tym, że religia sama w sobie jest tworem odradzającym się a następnie zamierającym niczym pogański feniks. Jest zgoła odwrotnie [mianowicie nie wolno mylić poczucia sensu istnienia z próbą jego mistycznego wytłumaczenia, ale to potem]. Abstrahuję już od samego, przesadnie zdeterminowanego kształtu wykresu, który z pewnością nie jest poprawny (każdy dobry model winien być dynamiczny, uwzględniać wartości zmiennych objaśniających i objaśnianych zarówno z okresu obecnego jak i przeszłego, a tym samym zmieniać swój kształt przynajmniej minimalnie w stosunku do wartości sprzed określonego przedziału czasu).

Popularne przez wieki zaufanie do nauki i wiedzy empirycznej powinno teoretycznie zgładzić Boga. Przecież Bóg nie daje ludziom pieniędzy, nie buduje im domów. Mimo wszystko wiara nie obumarła, jest poczuciem sensu istnienia. Nawet ateiści, pomimo tego, że w swym poglądzie odrzucają istnienie sił wyższych, ustalają jakiś określony sens bytu, sens fizycznych i biologicznych przemian, sens logiki, praw i teorii. To jest instynkt, tak samo jak instynktem jest fakt, że człowiek zdrowy na umyśle i rzekomo nie wierzący w sens życia- i tak nie popełni samobójstwa.

Nietzsche mówi: ład i sens są z Boga, a jeśli zaprawdę Bóg umarł, to na próżno wmawiamy sobie, że sens może ocaleć; obojętna próżnia wsysa nas i unicestwia, nic z życia i trudu naszego nie ocaleje, żaden ślad nie zostanie po nas w bezsensownym tańcu atomów, wszechświat niczego nie chce, do niczego nie dąży, o nic się nie troszczy, nie nagradza ani karze. Kto mówi, że Boga nie ma i jest wesoło, siebie kłamie.

Ów słowa są dowodem na to, że niezależnie od tego jak Istota Boska byłaby postrzegana, cały czas odciska swoje piętno w naszym umyśle. Sprawia, że do niej powracamy (patrz: sinusoida) i znajdujemy sens istnienia- jedyny, jaki ma rację bytu.

Pojawiają się tu jednak przeróżne problemy. Chociażby problem samej natury istoty boskiej. Bo czy jeżeli jest to istota swoim absolutem ogarniająca cały wszechświat, to czy zadałaby sobie tyle trudu, aby tłumaczyć Noemu sposób układanie desek przy budowie arki i kazać zaganiać wszystkie zwierzęta do statku. Nie jest to jednak jakiś odosobniony dylemat. Przecież do tej pory za jedną z największych tajemnic uważa się czas, a tymczasem każdy jest w nim zanurzony i na co dzień nawet nie zdaje sobie sprawy z tego faktu.

Trzeba sobie uzmysłowić, że Istota Boska jako absolut, największy byt nadający sens pozostałym, musi być odizolowany od wizerunku ziemskiego Boga. Dysproporcje w postrzeganiu Absolutu a Boga ziemskiego są załagodzone dzięki Jezusowi, który niegdyś faktycznie istniał. Są to jednak niuanse bardzo teologiczne, niuanse, które w ostatecznym rozrachunku mogą nie mieć żadnego znaczenia, gdyż wywodzą się z ludzkiej logiki chcącej tłumaczyć wszystko w sposób albo dosłowny albo quasi-mistyczny.
Z tego też wynika, że new age w religii jest tak naprawdę kolejną mutacją ludzkiego postrzegania rzeczywistości. Nie zmienia to jednak samego sedna, które jest niewzruszone, stałe i jest sensem wypadkowej faktycznej sinusoidy Krzyżanowskiego (gdyby taka w ogóle istniała i była zilustrowana).

Kolejną kwestią, jaką można by było poruszyć jest problem wszechmocy Boga, która faktycznie może nie istnieć. Nikt tak naprawdę nie wie jaki jest stan faktyczny i czy Istota Boska sama nie płaci za to, że nadaje sens istnieniu każdego z nas.
glamorous vamp
Awatar użytkownika
Schrödinger
Cactuar
Cactuar
Posty: 514
Rejestracja: czw 16 lis, 2006 14:22
Lokalizacja: Warszawa
Kontakt:

Post autor: Schrödinger »

No fajne cytaty, ale nie widzę co ma to wspólnego z filmikiem, który traktuje Edgar Cayce jako autorytet w tej dziedzinie? (wg niego Japonia miała zatonąć już dawno temu) I kto to jest matematyk: Nigel L. Gordon?
Cytuje z fimu "Jeśli zagłębisz się we fraktale i teorię chaosu, to patrząc pod tym kątem na społeczeństwo (biorąc pod uwagę równie związek z tematem tzw. illumianti, czy innych negatywnych elit "światowych liderów" z ich filozofią porządku na bazie chaosu) dostrzeżesz w tym ziarnko prawdy" albo “Kiedy już określisz rzeczywistość, w której żyjesz, i ustalisz naturę tego, czym jest fizyczne ciało (ten biologiczny komputer) oraz naturę tego czym jesteśmy my (naszą świadomość) i zaczniesz badać prawdziwą strukturę świata (jak on działa, czemu robisz, to czy tamto) w pewnym momencie doznajesz przebłysku olśnienia (S: że co?) , dlaczego świat jest uformowany w taki sposób. Ponieważ... (S: i tu nie wiem czemu nie pada odpowiedź, Pan zmienia temat)... wiecie, Ludzie patrzą na świat i mówią: “To jest świat”. Wcale nie. To tylko wąziutki zakres częstotliwości w nieskończonym polu energii nieskończonej ilości pasm częstotliwości (S: za dużo trawki i Capry)

.... no, niestety muszę przyznać, że tym razem zgadzam się z Kilem.
"Jestem pączkiem"
J.F. Kennedy 1963 Berlin
Awatar użytkownika
Boni
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 2376
Rejestracja: sob 20 wrz, 2003 21:08
Lokalizacja: Z róży.
Kontakt:

Post autor: Boni »

Pisałem ogólnie o zmieniających się poglądach, niezależnie od tego czy to New Age czy kreacjonizm czy Zeus i jego świta... anyway cytuję fragment, który odnosi się też do filmu:

Trzeba sobie uzmysłowić, że Istota Boska jako absolut, największy byt nadający sens pozostałym, musi być odizolowany od wizerunku ziemskiego Boga. Dysproporcje w postrzeganiu Absolutu a Boga ziemskiego są załagodzone dzięki Jezusowi, który niegdyś faktycznie istniał. Są to jednak niuanse bardzo teologiczne, niuanse, które w ostatecznym rozrachunku mogą nie mieć żadnego znaczenia, gdyż wywodzą się z ludzkiej logiki chcącej tłumaczyć wszystko w sposób albo dosłowny albo quasi-mistyczny.
Z tego też wynika, że new age w religii jest tak naprawdę kolejną mutacją ludzkiego postrzegania rzeczywistości.


"ludzkiego" - ułomnego w kategoriach poznania

Co do mojego założenia Istoty Boskiej:

Co prawda nie jest to dowód wprost na istnienie Siły Wyższej, ale tak naprawdę zawsze to będzie w pewnym momencie decyzja podejmowana w każdym sercu z osobna. Warto jednak sobie uzmysłowić, że stwierdzenie „to tylko przypadek” w odpowiedzi na pytanie „Czy Bóg tak chciał?” może okazać się wielką ignorancją.
glamorous vamp
Awatar użytkownika
SomeThing
Kupo!
Kupo!
Posty: 53
Rejestracja: pt 11 kwie, 2008 15:08

Post autor: SomeThing »

Mnie tak na prawdę ostatnio przeraża kościół O.o Mówię dosłownie. Na lekcji religii siostra (która wydaje się taka "Och, ach" "Milusia i sympatyczniusia") zaczęła nam jakieś kity wciskać, żeby lepiej nie chodzić do tych "innych" kościołów (dotyczących innej wiary niż naszej). Poza tym, wyrażając swoją opinię na temat końca świata, stwierdziła, że jest coraz bliższy z powodu... uznawania gejów :| TO JEST CHORE! Co im do ludzi, przecież taki gej czy lesbijka to też normalny człowiek, a nie wyrzutek...
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Schrödinger pisze:doznajesz przebłysku olśnienia (S: że co?)
Może Pan doznał przebłysku - w takim sensie jakim doznawał kolejnych Siddhartha? ;]
Schrödinger pisze:S: i tu nie wiem czemu nie pada odpowiedź, Pan zmienia temat
Bo jest jak to ładnie określił kil' - bełkot, obliczony na wmówienie "swojego" gawiedzi. Kończyć nie musiał, kontekst i tekst wypowiedzi (wszystko poparte wzmiankowanymi przez Ciebie 'autorytetami') wywołają w większości zamierzoną reakcję. A że to całkiem skuteczna socjotechnika, to działa. Pan nie musi kończyć.
SomeThing pisze:przecież taki gej czy lesbijka to też normalny człowiek, a nie wyrzutek...
Przekaż to Watykanowi, który w ostatnich dniach odmawiał im prawa do NIE bycia karanym za swoją orientację, sprzeciwiając się jednej z ustaw UE, stanowiącej o bezprawiu jakichkolwiek czynności legislacyjno-penitencjarnych stosowanych wobec nich. W tym karze śmierci jak wciąż jest stosowana w wielu krajach za sodomię (brrr. co za mroczne słowo!).
SomeThing pisze:TO JEST CHORE!
Nie. To kpina.
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Raven
Redaktorzy
Redaktorzy
Posty: 1411
Rejestracja: czw 20 lip, 2006 11:24
Lokalizacja: W.M. Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Raven »

Gveir pisze:Przekaż to Watykanowi, który w ostatnich dniach odmawiał im prawa do NIE bycia karanym za swoją orientację, sprzeciwiając się jednej z ustaw UE, stanowiącej o bezprawiu jakichkolwiek czynności legislacyjno-penitencjarnych stosowanych wobec nich. W tym karze śmierci jak wciąż jest stosowana w wielu krajach za sodomię (brrr. co za mroczne słowo!).
Dodaj jeszcze że sprzeciwiają się też rezolucji w sprawie praw niepełnosprawnych. Bo nie zakazuje aborcji. Lol.
Słuchaj więc nas chociażby szła cenzorów horda
Razem zbudujemy punkowego megazorda
Rebel forevor, transformatą napieprzamy
Niech soczyste ŁO K***A obija się o ściany
Awatar użytkownika
Boni
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 2376
Rejestracja: sob 20 wrz, 2003 21:08
Lokalizacja: Z róży.
Kontakt:

Post autor: Boni »

Jeżeli kościół nie zmieni sposobu interpretacji pewnych zjawisk - przegra. Chociażby ustanowiony zakaz przyjmowania do stanu duchownego homoseksualistów. Mają być oni wykrywani za pomocą specjalnych testów. :lol: Jestem ciekaw czy jest jakiś psycholog na forum (chyba GZO :D ) co może taki test wytłumaczyć.

Druga kwestia - in vitro. O tyle o ile stosunek do aborcji mogę zrozumieć, o tyle ten do zapłodnienia metodą in vitro - nie. Kościół krytykuje in vitro dlatego, że jednocześnie kilka komórek jajowych jest zapłodnionych poza ustrojem matki, a następnie najsilniejszy zarodek jest umieszczany w macicy, pozostałe zaś się zabija. Zakaz in vitro jest niesprawiedliwy wobec kobiet, wobec całych rodzin... i wobec natury, gdzie 70% powstałych zarodków samoistnie obumiera. Skoro natura dokonuje selekcji w sposób sobie naturalny, dlaczego nie może tego samego uczynić człowiek, w sposób również dla siebie- naturalny. Ów zabijanie najsłabszych zarodków to tylko dopełnienie mechanizmu występującego w naturze, a nie jak twierdzi kościół - umyślnego mordowania. Pominę samą kwestię człowieczeństwa kilku pojedynczych komórek.
glamorous vamp
Awatar użytkownika
AUDION
Cactuar
Cactuar
Posty: 324
Rejestracja: czw 20 wrz, 2007 14:14
Lokalizacja: MALBORK

Post autor: AUDION »

Przecież kościół był zawsze "nieomylny" (niczym Sephi :D ), więc w tym względzie nie ma się co rozwodzić. Szkoda tylko, że u nas ma tak wielkie wpływy.
Boni pisze:Jestem ciekaw czy jest jakiś psycholog na forum (chyba GZO :D )
Myślałem, że GZO jest proktologiem :lol: .
Awatar użytkownika
Boni
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 2376
Rejestracja: sob 20 wrz, 2003 21:08
Lokalizacja: Z róży.
Kontakt:

Post autor: Boni »

Obrazek

omg o.O
glamorous vamp
ODPOWIEDZ

Wróć do „Off Topic”