Gimme a break. Przeczytałam tego posta i mi się przypomnieli ci wszyscy ludzie, co dostają nagrodę i walą fałszywa skromnością "och, jakże byłem zdziwiony! nie spodziewałem się! konkurencja była taka zażarta, byli lepsi kandydaci do tej nagrody blah blah blah". Możliwe, że rzeczywiście tak uważasz, ale ciągłe takie pisanie mnie nie przekonuje. Wystarczy "Lol, miałem fart." i koniec.dark_raven pisze:ale nie mam zielonego pojęcia, skąd ten wynik. Coś musiało się komuś popieprzyć O_o
Co obecnie szkoli się w polskich szkołach...
Moderator: Moderatorzy
- Go Go Yubari
- Ifrit
- Posty: 4619
- Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
- Lokalizacja: Gotham
Może miałem. Po prostu pamiętam, że wszystkie moje wypracowania w liceum miałem poniżej 75%. Nie wiem, może w tym roku klucz był łatwiejszy
Słuchaj więc nas chociażby szła cenzorów horda
Razem zbudujemy punkowego megazorda
Rebel forevor, transformatą napieprzamy
Niech soczyste ŁO K***A obija się o ściany
Razem zbudujemy punkowego megazorda
Rebel forevor, transformatą napieprzamy
Niech soczyste ŁO K***A obija się o ściany
- Go Go Yubari
- Ifrit
- Posty: 4619
- Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
- Lokalizacja: Gotham
Podejrzewam, że dużo zależy od egzaminatora. Jeżeli nauczyciel ma doczynienia z ponadprzeciętnymi uczniami, to dostrzega mniejsze błędy na które inny nie zwróciłby uwagi z powodu mnogości tych dużych. Byćmoże twoja praca trafiła do kogoś, kto już miał powyżej uszu sprawdzania jakichś bzdetów.Nie wiem, może w tym roku klucz był łatwiejszy
- Go Go Yubari
- Ifrit
- Posty: 4619
- Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
- Lokalizacja: Gotham
Na 250 przyjętych jest tak z 30-40 panien... Ale u kumpla na mechatronice jest chyba 6 na cały rok No, przynajmniej nie muszę sobie szukać dziewczyny na uczelni bo było by to dość trudne.
Słuchaj więc nas chociażby szła cenzorów horda
Razem zbudujemy punkowego megazorda
Rebel forevor, transformatą napieprzamy
Niech soczyste ŁO K***A obija się o ściany
Razem zbudujemy punkowego megazorda
Rebel forevor, transformatą napieprzamy
Niech soczyste ŁO K***A obija się o ściany
Ano jaki ten świat mały Może będziemy mieć następnego wspólnego znajomego XDDDFaris pisze: A tak btw, gość na pierwszym miejscu nie nazywa się przypadkiem Urbański? Bo jeśli tak, to on z mojej szkoły jest
Słuchaj więc nas chociażby szła cenzorów horda
Razem zbudujemy punkowego megazorda
Rebel forevor, transformatą napieprzamy
Niech soczyste ŁO K***A obija się o ściany
Razem zbudujemy punkowego megazorda
Rebel forevor, transformatą napieprzamy
Niech soczyste ŁO K***A obija się o ściany
Paranoja goni paranoję w naszym pięknym kraju.
Postanowiłem sobie napisać maturę w tym roku szkolnym, a co. To już ostatni dzwonek, gdyż minie w przyszłym roku 5 lat jak ją pisałem. Po cholerę? Ciągle się łudzę, że uda mi się jakoś studiować japonistykę, niestety przez to, że konkurencja duża to i moje wyniki by się przydało poprawić. Gdzie paranoja? Ano muszę napisać maturę z j. angielskiego, mimo że w styczniu/lutym będę zdawać egzamin CPE (C2) z angielskiego, a w czerwcu jak wszystko pójdzie 'just as planned' to i tytuł magistra z filologii angielskiej będzie mój... a że z rozszerzonej miałem swego czasu tylko 72% to przydało by się to poprawić. Niby pikuś, bo mogę ów maturę napisać nawet dzisiaj, to jednak paranoja.
Btw. znacie jakieś dobre repetytoria/książki/podręczniki, które pomogą mi się przygotować w jak najkrótszym czasie (max z 2 miechy) do rozszerzonej matury z polskiego i historii? Czasu może i mało, ale jak się nie uda to zbytnio rozpaczać nie będę ;]
Postanowiłem sobie napisać maturę w tym roku szkolnym, a co. To już ostatni dzwonek, gdyż minie w przyszłym roku 5 lat jak ją pisałem. Po cholerę? Ciągle się łudzę, że uda mi się jakoś studiować japonistykę, niestety przez to, że konkurencja duża to i moje wyniki by się przydało poprawić. Gdzie paranoja? Ano muszę napisać maturę z j. angielskiego, mimo że w styczniu/lutym będę zdawać egzamin CPE (C2) z angielskiego, a w czerwcu jak wszystko pójdzie 'just as planned' to i tytuł magistra z filologii angielskiej będzie mój... a że z rozszerzonej miałem swego czasu tylko 72% to przydało by się to poprawić. Niby pikuś, bo mogę ów maturę napisać nawet dzisiaj, to jednak paranoja.
Btw. znacie jakieś dobre repetytoria/książki/podręczniki, które pomogą mi się przygotować w jak najkrótszym czasie (max z 2 miechy) do rozszerzonej matury z polskiego i historii? Czasu może i mało, ale jak się nie uda to zbytnio rozpaczać nie będę ;]
- Go Go Yubari
- Ifrit
- Posty: 4619
- Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
- Lokalizacja: Gotham
A ja mam klopocik i sie zastanawiam czy ktos moze pomoc:
Postanowilem powrocic na studia, a pamiec juz nie ta. Na pierwszym semestrze jest duzo materialow z gimnazjum i sredniej, ktorych po prostu nie pamietam. Najlepsze w tym wszystkim jest to, ze juz 17.10.2010 mam pierwsze kolo z chemii.
Jakby ktos posiadal jakies materialy, najlepiej jakies cwiczenia z reakcji zobojetniania kwasow tlenowych i beztlenowych (reakcja wodorotlenek + kwas sol + reszta), to bylbym wdzieczny za podeslanie na jan.kalita86@gmail.com
Interesuje mnie rowniez WSZYSTKO co jest z tym zwiazane (wodorotlenki, kwasy, tlenki itp.)
Wiem, ze np na wikipedii jest duzo informacji, ale takich co wprowadzaja wiecej zamieszania niz wyjasniaja
Postanowilem powrocic na studia, a pamiec juz nie ta. Na pierwszym semestrze jest duzo materialow z gimnazjum i sredniej, ktorych po prostu nie pamietam. Najlepsze w tym wszystkim jest to, ze juz 17.10.2010 mam pierwsze kolo z chemii.
Jakby ktos posiadal jakies materialy, najlepiej jakies cwiczenia z reakcji zobojetniania kwasow tlenowych i beztlenowych (reakcja wodorotlenek + kwas sol + reszta), to bylbym wdzieczny za podeslanie na jan.kalita86@gmail.com
Interesuje mnie rowniez WSZYSTKO co jest z tym zwiazane (wodorotlenki, kwasy, tlenki itp.)
Wiem, ze np na wikipedii jest duzo informacji, ale takich co wprowadzaja wiecej zamieszania niz wyjasniaja
No can do. Podyplomowo to już trzeba mieć jakąś wiedzę, czyt. znać japoński na jakimś tam poziomie.Sephiria pisze:Lol... nie lepiej zrobić japonistykę podyplomowo?
Ja bym chciał w przyszłości zrobić z tego dobry użytek ;] Wiem że jest bardzo ciężko, a nie wiem, czy środki mi w ogóle pozwolą na studiowanie. Ale jakbym nawet miał szansę za ileś tam lat studiować to muszę do tej matury ponownie podejść... UW akurat w ogóle odpada. Tylko UAM albo UJ wchodziłby w grę.Go Go Yubari pisze:Znam ze 3 osoby, które porzuciły Japonistykę na UW po pierwszym roku. To masochizm dla no-lifów. Pomijam fakt, ze własnych sal nie mieli (poza jakimkolwiek życiem osobistym). Polecam jakąś szkołę językową i traktowanie tego jako czystej przyjemności.
Dopiero teraz zajrzałam do tego tematu, a tu całkiem ciekawe rzeczy.
Jaco, masz fajne plany. Jeśli to naprawdę Twoje marzenie, to lepiej stań na głowie, żeby się udało. Życzę powodzenia!
Sama zdawałam maturę w sumie dwa razy, raz nową i raz starą. I na japonistykę na UW się dostałam, ale ostatecznie nie poszłam. Niech japoński pozostanie jednak moim hobby.
Rady ode mnie:
Jak jesteś na poziomie CPE, to angielskiego w ogóle się nie ucz. Wystarczy, że zajrzysz do sylabusa i zapoznasz się z wymaganiami odnośnie wypracowań (w sensie: "rozprawka składać się ma z sześciu akapitów, z czego pierwszy powinien zawierać..."). Ja zapoznałam się tym wszystkim na kwadrans przed wejściem do sali i wystarczyło, żeby napisać całość prawie na 100%.
Polskiego... też nie musisz się zbytnio uczyć. Ja uczyłam się trochę o pisarzach, o epokach, czytałam "Literaturę polską", etc. - i na nic mi się to nie przydało (zresztą i tak trafiłam na lekturę, której wcześniej nie widziałam na oczy). Na starej maturze, zdaje mi się, tło historyczne oraz dobra znajomość danego utworu były ważniejsze, a teraz dostaje się do opracowania gotowe fragmenty. Co najwyżej poćwicz sobie pisanie, jeśli czujesz się niepewnie w esejach/rozprawkach/etc. Ja tam pisać nienawidzę, toteż nie ćwiczyłam, a efekt i tak był zadowalający. Generalnie nie polecam szczegółowych opracowań/podręczników z poszczególnych epok, natomiast jakąś kompilację wszystkiego w jednym, dość zwięzłym tomie, w ramach odświeżenia - jak najbardziej.
Historia - no, tego się już ucz. Kup sobie przede wszystkim sylabus, jeśli jeszcze go nie masz. Do samej nauki wystarczy też dowolny podręcznik z liceum, niekoniecznie jakiś najświeższy; równie dobrze mógłbyś używać swoich starych książek/zeszytów, gdybyś je miał. Jak nie masz, kup coś dobrego. Wszystko zależy od tego, jak bardzo mocny czujesz się z przedmiotu.
Ja na swojej nowej maturze zdawałam geografię i to był jedyny przedmiot, do którego faktycznie się przygotowywałam. Przygotowania, choć miłe (kocham gegrę), w dużej mierze okazały się zbędne. Tak naprawdę ową maturę można było po części napisać na podstawie wiedzy z życia (...o ile posiada się np. tak zaawansowane skille jak 'czytanie mapy' czy 'zdrowy rozsądek'). Do dziś pamiętam pytanie pt. "Dlaczego w Kotlinie Konga nie uprawia się zboża?"
This said...
Jaco, masz fajne plany. Jeśli to naprawdę Twoje marzenie, to lepiej stań na głowie, żeby się udało. Życzę powodzenia!
Sama zdawałam maturę w sumie dwa razy, raz nową i raz starą. I na japonistykę na UW się dostałam, ale ostatecznie nie poszłam. Niech japoński pozostanie jednak moim hobby.
Rady ode mnie:
Jak jesteś na poziomie CPE, to angielskiego w ogóle się nie ucz. Wystarczy, że zajrzysz do sylabusa i zapoznasz się z wymaganiami odnośnie wypracowań (w sensie: "rozprawka składać się ma z sześciu akapitów, z czego pierwszy powinien zawierać..."). Ja zapoznałam się tym wszystkim na kwadrans przed wejściem do sali i wystarczyło, żeby napisać całość prawie na 100%.
Polskiego... też nie musisz się zbytnio uczyć. Ja uczyłam się trochę o pisarzach, o epokach, czytałam "Literaturę polską", etc. - i na nic mi się to nie przydało (zresztą i tak trafiłam na lekturę, której wcześniej nie widziałam na oczy). Na starej maturze, zdaje mi się, tło historyczne oraz dobra znajomość danego utworu były ważniejsze, a teraz dostaje się do opracowania gotowe fragmenty. Co najwyżej poćwicz sobie pisanie, jeśli czujesz się niepewnie w esejach/rozprawkach/etc. Ja tam pisać nienawidzę, toteż nie ćwiczyłam, a efekt i tak był zadowalający. Generalnie nie polecam szczegółowych opracowań/podręczników z poszczególnych epok, natomiast jakąś kompilację wszystkiego w jednym, dość zwięzłym tomie, w ramach odświeżenia - jak najbardziej.
Historia - no, tego się już ucz. Kup sobie przede wszystkim sylabus, jeśli jeszcze go nie masz. Do samej nauki wystarczy też dowolny podręcznik z liceum, niekoniecznie jakiś najświeższy; równie dobrze mógłbyś używać swoich starych książek/zeszytów, gdybyś je miał. Jak nie masz, kup coś dobrego. Wszystko zależy od tego, jak bardzo mocny czujesz się z przedmiotu.
Ja na swojej nowej maturze zdawałam geografię i to był jedyny przedmiot, do którego faktycznie się przygotowywałam. Przygotowania, choć miłe (kocham gegrę), w dużej mierze okazały się zbędne. Tak naprawdę ową maturę można było po części napisać na podstawie wiedzy z życia (...o ile posiada się np. tak zaawansowane skille jak 'czytanie mapy' czy 'zdrowy rozsądek'). Do dziś pamiętam pytanie pt. "Dlaczego w Kotlinie Konga nie uprawia się zboża?"
This said...
To pewnie dlatego dostałam z pisemnego polaka aż 3. XDDD A polski, nota bene, był jedynym przedmiotem, który musiałam zdawać na starej maturze. XDDDNem pisze:Moja pisemna matura też wypadła jako najlepsza praca pisemna z polaka, jaka napisałam. To nie klucz. Na maturze, czy ci ona zwisa czy nie, dajesz z siebie więcej, bo od niej wiele zależy.