Co obecnie szkoli się w polskich szkołach...

Czy trzeba cokolwiek tłumaczyć? Róbta co chceta - tu możecie się do woli wyszaleć!

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Jaco
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1529
Rejestracja: pt 26 lis, 2004 13:56
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Jaco »

Garland pisze:Jeden z nich na przykład to bardzo fajny gość naprawdę, ale ostatnio opowiedział, że dziewczyna robiła mu loda na imprezie-co to znaczy do cholery !!!!
Serio nie wiesz? :> Nienormalny zaraz Ci wyjaśni!


To jak już się czepiamy... Wasze pokolenia też tak mają, że postrzegacie młodszych ludzi jako.. hmm... mniej bystrych, bardziej rozkapryszonych, niewiedzących nic o życiu? Oczywiście "młodszych" jak tak weźmiemy cały rocznik do worka i wyciągniemy średnią. Śmieszna sprawa, ale zazwyczaj spotykam się ze stwierdzeniem, że to pokolenia z lat 90. są już zepsute, ale ciekawe np. co taki rocznik '82 myśli np. o moim, tj. '87.

Ostatnimi czasy miałem dużo styczności z dorosłymi już ludźmi, takimi zaraz po studiach, którzy szukali pracy (rekrutowałem tłumaczy). CV, które przychodziły, były mega kolorowe, zawadiackie, z mnóstwem zbędnych elementów, ale mimo wszystko dość profesjonalne. Za to mało kto zwracał uwagę na detale, takie jak literówki, błędy interpunkcyjne, no i przede wszystkim błędy gramatyczne, jeżeli pisali już CV/LM w j. angielskim. Nie raz trafiła się jakaś emota, a jak już dochodziło do rozmowy to i "lolami" mi rzucali. Pokolenie tzw. dzieci neo dorosło...

Problemem nie raz jest wychowanie, czy to w domu czy w szkole. Sporo z tych osób sprawiało wrażenie, że im się wszystko należy - dostawali zawsze to co chcieli, nauczyciele im wmawiali, że są najlepsi i potem przychodzą na rozmowę i myślą, że nie dość że dostaną pracę za nic, to jeszcze stawkami takimi rzucali jakby mieli co najmniej 10 lat doświadczenia w zawodzie (tutaj też się kłania brak znajomości rynku tłumaczeń). Szczytem było CV kobiety, która właśnie ukończyła liceum i chciała zostać tłumaczem. Osiągnięcia/doświadczenie? Wygranie olimpiady, jednej czy kilku... Po co w takim razie iść na studia, nie?

Nie mam już czasu przedstawiać innych sytuacji, ale może wrócę jeszcze do tego tematu i popsioczę sobie na naszym kochanym martwym forum :>


Rzekł stary piernik Jay.
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2602
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Jaco pisze:Ostatnimi czasy miałem dużo styczności z dorosłymi już ludźmi, takimi zaraz po studiach, którzy szukali pracy (rekrutowałem tłumaczy)
Ciężki kawałek chleba - sama miałam okazję pracować około roku jako tłumacz, póki choroba męża mi tego nie pokrzyżowała. Do dziś pamiętam ogromne zlecenie transkrypcji 6 płyt CD - średnio po 35 stron, 20 h/dzień.
Jaco pisze:CV, które przychodziły, były mega kolorowe, zawadiackie, z mnóstwem zbędnych elementów, ale mimo wszystko dość profesjonalne. Za to mało kto zwracał uwagę na detale, takie jak literówki, błędy interpunkcyjne, no i przede wszystkim błędy gramatyczne, jeżeli pisali już CV/LM w j. angielskim. Nie raz trafiła się jakaś emota, a jak już dochodziło do rozmowy to i "lolami" mi rzucali. Pokolenie tzw. dzieci neo dorosło...
Poprawność i przejrzystość CV są zdecydowanie bardziej istotne niż zbędne graficzne pierdoły, mimo że w zalewie siły roboczej CV muszą się wyróżniać tym "czymś". Ta nieprzeciętność CV nie może jednak polegać na ogromie błędów językowych, gramatycznych, czy niekompletnych albo nieprawdziwych informacjach, bądź używaniu zwrotów nieformalnych (emoty, lole itd.)... To są podstawowe błędy, które specjaliści od HR nieustannie wytykają jako podstawową przesłankę do przekreślenia kandydatury aplikanta. Można nawet polegnąć na źle dobranym zdjęciu (foto z wakacji jako załącznik do CV to kiepski pomysł). Źle widziane jest też ładowanie informacji niezwiązanych z daną ofertą, chyba że uda się znaleźć jakiś wspólny mianownik. Najlepiej jeżeli CV wyróżnia się jakimś ciekawym doświadczeniem, zainteresowaniami o ile są one prawdziwe. CV można dobrze napisać, o ile robi się to z głową, a bajery graficzne to niewielki dodatek.
Jaco pisze:ciekawe np. co taki rocznik '82 myśli np. o moim, tj. '87.
Rocznik 81 by powiedział, że zależnie od egzemplarza rocznik 87 jest już nieco mniej skory do pracy albo ma "lżejsze" podejście do życia.
Jaco pisze:to jeszcze stawkami takimi rzucali jakby mieli co najmniej 10 lat doświadczenia w zawodzie
Generalnie translacja PL <->ENG jest tania jak barszcz. O ile mnie pamięć nie myli, to początkujący tłumacz może liczyć ok 20 PLN/ stronę (1800 znaków), a maks za nieprzysięgłe to około 30 PLN, tyle, że taką stawkę mogą mieć osoby naprawdę sprawdzone i długotrwale współpracujące z biurem tłumaczeniowym.

Ja akurat miałam inaczej, bo dostałam umowę o pracę ze stałym wynagrodzeniem jako tłumacz stacjonarny w siedzibie biura (to się rzadko zdarza). Tak mi się trafiło, że robiłam bezpłatne praktyki pracując gdzie indziej (z myślą o ewentualnym dorabianiu tłumaczeniami na zleceniu) i któregoś dnia biuro samo przez opiekuna zaproponowało mi rozmowę i zatrudnienie. Można? Można :) - liczą się sprawdzone umiejętności a nie papierek. Rozpiętość materiału przeogromna od opisu rozprawy doktorskiej z psychologii, przez tłumaczenia druków ZUSowskich do zasiłków (typu ZUS Z-15), na tłumaczeniach technicznych skończywszy. Fajnie było, choć ciężko, ale się skończyło. No, ale życie jedzie dalej, a ja mam dziś o wiele więcej czasu dla siebie i rodziny.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Awatar użytkownika
Jaco
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1529
Rejestracja: pt 26 lis, 2004 13:56
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Jaco »

Sephiria pisze:Poprawność i przejrzystość CV są zdecydowanie bardziej istotne niż zbędne graficzne pierdoły, mimo że w zalewie siły roboczej CV muszą się wyróżniać tym "czymś".
Inna śmieszna sprawa, że tego zalewu nawet nie było. Nawet jak się wystawiało ogłoszenia w okolicach wakacji i po nich, gdzie już nowe magistry poodbierały swoje dyplomy, to tych CV dużo nie przychodziło. Ciekawe, czy np. w takim Wro ludzie liczą na to, że się szybko do jakiegoś corpo dostaną, czy może wolą uczyć... ;p Ja po filologii ang nie wyobrażałem sobie, żebym mógł robić coś innego niż tłumaczyć. Ale fakt faktem, jakiegoś mega dużego pieniądza z tego nie ma. No chyba, że się haruje po 10+ h dziennie, albo ma spore moce przerobowe (idące w parze z jakością).
Sephiria pisze:Ja akurat miałam inaczej, bo dostałam umowę o pracę ze stałym wynagrodzeniem jako tłumacz stacjonarny w siedzibie biura (to się rzadko zdarza). Tak mi się trafiło, że robiłam bezpłatne praktyki pracując gdzie indziej (z myślą o ewentualnym dorabianiu tłumaczeniami na zleceniu) i któregoś dnia biuro samo przez opiekuna zaproponowało mi rozmowę i zatrudnienie. Można? Można
Nie wiem tylko, czy musiałaś jakieś normy wyrabiać, ale gdyby tak porównać ile się zarabiało w moim biurze, a ile można było zarobić tłumacząc taką samą liczbę stron za głodową stawkę 20 zł/1800 znaków, to dużo bardziej opłacała się ta druga opcja. No ale ja bym tak nie mógł na dłuższą metę. Co pewny pieniądz to pewny pieniądz.
Sephiria pisze:Rocznik 81 by powiedział, że zależnie od egzemplarza rocznik 87 jest już nieco mniej skory do pracy albo ma "lżejsze" podejście do życia.
Hehe, czyli już tak pewnie jest, że o młodszych będziemy myśleć, że są gorsi... albo już tak jest, że są gorsi :P
Sephiria pisze:Generalnie translacja PL >ENG jest tania jak barszcz.
Yup :)
Sephiria pisze:O ile mnie pamięć nie myli, to początkujący tłumacz może liczyć ok 20 PLN/ stronę (1800 znaków), a maks za nieprzysięgłe to około 30 PLN, tyle, że taką stawkę mogą mieć osoby naprawdę sprawdzone i długotrwale współpracujące z biurem tłumaczeniowym.
Współpracowaliśmy z takim jednym, co miał stawkę 50 zł/str. Średnio w roku miał może 3 zlecenia. Już taka ostateczna ostateczność, jak reszta była pozajmowana. Ale fakt faktem, współpracując z biurem możemy mieć bardzo dużo zleceń, ale stawki za dużej mieć nie będziemy, bo raz, że biuro tez musi zarobić, a dwa, że musi dać klientowi taką cenę, żeby w ogóle ją zaakceptował. Za to średnie stawki dla klientów bezpośrednich to już dla takiego tłumacza 5-10 zł więcej za stronę. Tylko weź tu sobie szukaj, jak czas i zlecenia od biur uciekają ;p
Sephiria pisze:bezpłatne praktyki
O, to mój drugi ulubiony temat :> Organizowaliśmy praktyki i (płatne) staże dla studentów UWr. Człowiek się napoci, bo ma pełno swojej pracy, to jeszcze musi się studenciakami zajmować, sprawdzać ich tłumaczenia (które i tak robione były tylko dla nich, nie szło to do klientów, nie robili niczego bieżącego), uczyć obsługi programów, etc.... ale ogólnie chciałem, żeby coś wynieśli z tego i w sumie też brani byli pod uwagę jako przyszli pracownicy... To tak:
- dwóch codziennie śmierdziało wszystkim! I wódą... i brakiem mycia... robili swoje żeby tylko zaliczyć
- jedna notorycznie oglądała YT, jadła przy kompie, "nie zrobię tego bo nie umiem"... a jak już się uwagę na to wszystko zwraca to słyszę na korytarzu "no jaki typ!" :D
- kolejna przyszła z laptopem zakupionym w niemczech (pracowali na swoich), windows po niemiecku, brak polskich znaków... dostała instrukcję jak to zmienić, no ale "nie umiem" (a ja nie grzebałem w ich lapkach, dla świętego spokoju), więc co... tłumaczyła pisząc wsio bez polskich znaków.
- gościu inny wsio tłumaczył w translatorze, bardzo często słowo w słowo, zdania po polsku nie miały sensu, ale nawet tego nie zauważał.... 5 rok studiów!! A jeszcze się zdziwił jak mu kazałem słuchawki zdjąć, bo przecież w pracy można sobie muzyki słuchać... (well... w mojej obecnej można :P )

A i jeszcze prowadziłem szkolenia z obsługi CATów na uczelni. Przychodziło 15 bab, 2 słuchały, reszta gadała (7 h!), jadła, wychodziła... ale każda na koniec chciała jakiś certyfikat... TAKIEGO! :D

Daj coś ludziom za darmo, przyucz... to mają to w dupie... Ja takich opcji jak studiowałem nawet nie miałem, a tu proszę...
Awatar użytkownika
Sephiria
Administrator
Administrator
Posty: 2602
Rejestracja: sob 13 wrz, 2003 14:20
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Sephiria »

Jaco pisze:Nie wiem tylko, czy musiałaś jakieś normy wyrabiać...
Generalna zasada brzmiała "minimum 10 stron na 8 h", ale już po 2 miesiącach robiło się nawet 20 stron w 8 h. Do tego ja miałam misz-masz: PL-ENG, ENG-PL, PL-DEU, DEU-PL oraz DEU-ENG. Z racji obycia z nurkowaniem dostawałam dużo tłumaczeń technicznych, acz nieskromnie powiem że tragicznie nie było. Najbardziej lubiłam teksty ze Starostwa Powiatowego (tłumaczenie wezwań polskich piratów drogowych do zapłaty mandatów, kierowanych na Starostwo, rules) i dla przekłady dla MTP, natomiast wszelkie sprawozdania finansowe i tematyka energetyczna powodowały u mnie biegunkę umysłową.
Jaco pisze:Tylko weź tu sobie szukaj, jak czas i zlecenia od biur uciekają
Klienci i koordynatorzy dokładają tłumaczom drugi czynnik utrudniający życie - niekiedy nierealne czasy realizacji. Jak Ci się trafi matoł, który nie rozumie, że nie da się zrobić dobrego specjalistycznego tłumaczenia 40-50 str w 2 dni, to albo się koordynator godzi i na szybko dzieli tekst na dwoje tłumaczy lub się klienta odpuszcza. Stali klienci patrz punkt a, pierwszorazowi raczej punkt b. Najlepsi są klienci duńscy i norwescy - dają nieraz termin z naddatkiem, co wynika z filozofii pracy rodem ze Skandynawii.
Jaco pisze:Organizowaliśmy praktyki i (płatne) staże dla studentów UWr. Człowiek się napoci, bo ma pełno swojej pracy, to jeszcze musi się studenciakami zajmować, sprawdzać ich tłumaczenia
U nas przychodzili chętnie i dosyć się przykładali, głównie w trakcie filologii lub lingwistyki stosowanej. Konkretnie wiedzieli, gdzie idą i po co.
Jaco pisze:A i jeszcze prowadziłem szkolenia z obsługi CATów na uczelni.
CATy fajna rzecz, ale trzeba najpierw sporo w nie zainwestować czasu (czyt. zbudować bazę) albo wysłużyć się pomocną dłonią, by to służyło pomocą. Co prawda miałam styczność tylko z Tradosem, a z Deja Vu już nie, ale po części wszystkie CATy działają tak samo.
"Mój świat się składa ze mnie,
Bo żyję tutaj sam
To moje przeznaczenie
Tu tylko ja i tylko ja"
(IRA - Wyspa ego)
Awatar użytkownika
Jaco
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1529
Rejestracja: pt 26 lis, 2004 13:56
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Jaco »

Sephiria pisze:Najbardziej lubiłam teksty ze Starostwa Powiatowego (tłumaczenie wezwań polskich piratów drogowych do zapłaty mandatów, kierowanych na Starostwo, rules)
O proszę, ciekawe, czy każde starostwo tak ma :> Do nas przychodziły ze Środy Śląskiej, analogiczne sytuacje ;]
Sephiria pisze:U nas przychodzili chętnie i dosyć się przykładali, głównie w trakcie filologii lub lingwistyki stosowanej. Konkretnie wiedzieli, gdzie idą i po co.

Żeby nie było, na jakieś 20 osób z 4-5 było ok :) Jeszcze mi się przypomniała taka jedna studentka, co się herbatą oblała i, nie pytając nikogo o zdanie, poszła do domu się przebrać... no i już nie wróciła tego dnia :p
Awatar użytkownika
Nienormalny_PS2
Malboro
Malboro
Posty: 637
Rejestracja: śr 04 maja, 2005 03:16
Lokalizacja: Chronoles

Post autor: Nienormalny_PS2 »

Jaco pisze:
Garland pisze:Jeden z nich na przykład to bardzo fajny gość naprawdę, ale ostatnio opowiedział, że dziewczyna robiła mu loda na imprezie-co to znaczy do cholery !!!!
Serio nie wiesz? :> Nienormalny zaraz Ci wyjaśni!
Przede wszystkim jestem pełen podziwu dla tej dziewczyny, że chciało jej się to robić na imprezie. To nie jest takie hop siup, wiesz. Trzeba się postarać i potrzeba też czasu, koncentracji. Warto zaznaczyć, że kluczem jest laska wanilii. Nie jest niezbędna, ale zdecydowanie przydatna. Co do przepisu to z pewnością google ma ich dziesiątki.
Awatar użytkownika
Grzybek Z Octu
Moderator
Moderator
Posty: 583
Rejestracja: pt 04 sie, 2006 23:04
Lokalizacja: Z nasienia

Post autor: Grzybek Z Octu »

Garland pisze:Czy istnieją jeszcze jakieś MĄDRE I ŁADNE dziewczyny?
Owszem. Spojrz na przykad na Go Go Yubari. :517:

Ach...pogadabym jak za dawnych czasw, ale mam lekure.


Btw: testing OS check.
Frankly my dear...I don't give a damn (because you haven't brushed your pubic hair for months) !
Awatar użytkownika
Go Go Yubari
Ifrit
Ifrit
Posty: 4619
Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
Lokalizacja: Gotham

Post autor: Go Go Yubari »

Grzybek Z Octu pisze:Owszem. Spojrz na przykad na Go Go Yubari.
Aż się obsmarkałam....
ODPOWIEDZ

Wróć do „Off Topic”