Co obecnie szkoli się w polskich szkołach...

Czy trzeba cokolwiek tłumaczyć? Róbta co chceta - tu możecie się do woli wyszaleć!

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
kilmindaro
Cactuar
Cactuar
Posty: 537
Rejestracja: pn 18 cze, 2007 21:39
Lokalizacja: Terra

Post autor: kilmindaro »

Jaco pisze:Najlepsze jest w ogóle to, że mając temat typu "scharakteryzuj postać Boryny" jeżeli nie napiszesz co to był pozytywizm + cechy charakterystyczne tegoż, to już tracisz masę punktów... jak nie masz odpowiednio wykutego klucza to się w życiu nie domyślisz, że coś takiego trzeba tam zawrzeć... paranoja
FFFFFFFFFFF, jak ja tego nie nienawidzę. Najgorsze jest to, że mam taki głupi zwyczaj odpowiadać dokładnie na zadane pytanie, i tylko zadane pytanie. Jeśli pytają o to kim była dana postać to piszę... kim była dana postać. Tło historyczne, relacje rodziców postaci, wysokość plonów ogórków w ostatnim dziesięcioleciu mnie po prostu nie interesują i o nich nie piszę, bo nie o to pytali... i wpizdu punkty trafiają do piekielnej otchłani niesprecyzowanych pytań.

Gdyby na maturze z matematyki nakazali napisać kim był Sienkiewicz, poprawna odpowiedź byłaby "pisarz"
Gdyby na maturze z polskiego nakazano obliczyć pierwiastek z dziewięciu, poprawna odpowiedź to byłoby coś w rodzaju "Pierwiastki to bardzo ważne funkcje matematyczne pozwalające nam obliczać odwrotności potęg, które to są [definicja potęgi]. Pierwiastki po raz pierwszy zastosowano... ".
Go Go Yubari pisze:Przyznajcie się ile książek czytacie rocznie. Nie mowie tu o prasie czy internecie, prawdziwej literatury (poza lekturami obowiązkowymi, których i tak wielu nie czyta).

Około setki w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy.
Awatar użytkownika
Go Go Yubari
Ifrit
Ifrit
Posty: 4619
Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
Lokalizacja: Gotham

Post autor: Go Go Yubari »

Nie mowie, ze ja czytam jakoś szczególnie dużo, ale jak się teraz sesja skończyła, to w miesiąc poszły 2 i pół książki, a po tej co teraz "zjadam" zabieram się za Diunę wreszcie. Najgorsze jest to, że w sumie nauczycielom, rodzicom, no i samym uczniom zwisa czytanie dla przyjemności. Kultura cholernego obrazu. telewizja, internet, coraz więcej gier i platform. Ja nie nadążam za grami i kolejnymi konsolami. (pomijam, że chęć grania mi się wypaliła i czekam do września na XIV tylko). Przełomem był Harry Potter i chwała Rowling za to. Tylko po Harrym przyszły sparklingujace wampiry Edwardy i zaślinione Belle. Straszne. "Zmierzch" jest przeraźliwym przykładem wtórnego analfabetyzmu autorki, już pomijam wartości wynikające z lektury tej sagi. A tyle jest klasyków dostępnych i nieśmiertelnych. Stary, dobry Frankenstein to za mało widać. Eh, sfrustrowanam.
Awatar użytkownika
kilmindaro
Cactuar
Cactuar
Posty: 537
Rejestracja: pn 18 cze, 2007 21:39
Lokalizacja: Terra

Post autor: kilmindaro »

Go Go Yubari pisze:Tylko po Harrym przyszły sparklingujace wampiry Edwardy i zaślinione Belle.
Nie wiem kto to Harry Dresden czy Locke Lamora
To tylko i wyłącznie twoja wina że nie znasz niczego nowego innego poza potterem i zmierzchem.
Awatar użytkownika
Dyzio_USSJ
Kupo!
Kupo!
Posty: 162
Rejestracja: wt 22 sie, 2006 16:04
Lokalizacja: Leszno

Post autor: Dyzio_USSJ »

Tam smęcicie :P, ja też mogę stwierdzić, że np. stara matura nie umywa się do matury sprzed II wojny światowej, a w ogóle szkolnictwo z tamtego okresu nie umywają się do szkolnictwa z okresu zaborów ^^

Takie czasy: więcej komputerów, konsol, pieniędzy to na pewno ludzie będą się uczyć czy w ogóle pracować nad sobą.
Kiedyś nie było tyle różnego rodzaju rozrywek więc żeby nie dostać "na łeb" ludzie sami sobie potrafili wymyślić zajęcia i zorganizować czas w efekcie byli mniej leniwi.

Prawdą jest, że nauczyciele jak i całe szkolnictwo jest pobłażliwe dla uczniów, ale cóż takie czasy ^^.

Dla porównania inna sytuacja jest w technikach przy egzaminach zawodowych ^^,
należy mieć 75% :P. Na moim kierunku egzamin składa się z trzech części:

-projekt (praktyka)
-używanie programów komputerowych (dokładnie konkretnego pakietu programów, ale to zależy od szkoły i to także praktyka)
-arkusz pytań i zadań składający się (jeśli mnie pamięć nie myli) z około dwudziestu stron w formacie A4 (teoria)

Z czego projekt i używanie programów jest etapem łącznym.

Następnie oblicza się średnią arytmetyczną z zadań i podaję wynik w procentach :)
Maturkę znacznie łatwiej zdać niż egzamin. Swój zawód jakby nie patrzeć trzeba umieć.
Awatar użytkownika
Go Go Yubari
Ifrit
Ifrit
Posty: 4619
Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
Lokalizacja: Gotham

Post autor: Go Go Yubari »

Dyzio_USSJ pisze:ja też mogę stwierdzić
Nie możesz, bo nie żyłeś w tamtym okresie i nie masz porównania. Proste.
Dyzio_USSJ pisze:Takie czasy
Bullshit. To ludzie tworzą "takie czasy".
Dyzio_USSJ pisze:więcej komputerów, konsol
No świetny argument, żeby społeczeństwo było pełne analfabetów i niedouków.
Dyzio_USSJ pisze:to na pewno ludzie będą się uczyć czy w ogóle pracować nad sobą.
To wina wychowania i przyzwolenie ludzi myślących jak Ty, że tak jest. Konsola czy książka, to wybór jednostki. Dla wielu stało się logiczne, ze konsola >>> książka. Zwalić winę za takie pokolenie można głównie na rodziców, którzy wolą dać dziecku gry, żeby dało święty spokój, niż poczytać. zresztą przykład idzie z góry.
Dyzio_USSJ pisze:Prawdą jest, że nauczyciele jak i całe szkolnictwo jest pobłażliwe dla uczniów, ale cóż takie czasy ^^.
"takie czasy" bullshit again.
Tja, teraz maja przepuszczać jedynkowiczów do następnej klasy. ciekawe co dalej? Świadectwo za w ogóle zapisanie dziecka do szkoły? Szkolnictwo? Kpina. Czyste "nie chce nam się męczyć z uczniami, pozbądźmy się ich jak najszybciej". "Kiedyś" bardziej się liczyła jakość.
Awatar użytkownika
Dyzio_USSJ
Kupo!
Kupo!
Posty: 162
Rejestracja: wt 22 sie, 2006 16:04
Lokalizacja: Leszno

Post autor: Dyzio_USSJ »

Go Go ^^ wiesz co to jest ironia prawda? Ja wiem, że często piszę ekhem niezrozumiale, ale w pewnym sensie potwierdziłem tylko Twoje zdanie w poprzednim poście. Proszę, oto cytat:
Kultura cholernego obrazu. telewizja, internet, coraz więcej gier i platform. Ja nie nadążam za grami i kolejnymi konsolami.
Pasuje :P??
Bullshit. To ludzie tworzą "takie czasy".
Po części jest to racja, ale jeśli mówimy o szkolnictwie to zauważ, że widocznie rząd chce mieć nieuków i analfabetów. Ja sam jestem raczej średniakiem i mam dosyć ograniczone zdolności intelektualne bo nauka mi zajmuje troszeczkę więcej niż pozostałym rówieśnikom, którzy są po prostu leniwi (zresztą ja też ^^), ale skoro kilkanaście lat temu nie było problemu z wymaganiami to dlaczego teraz są?
Nie możesz, bo nie żyłeś w tamtym okresie i nie masz porównania. Proste
Lektur pozytywistycznych się nie czytało np. "Syzyfowe prace"?
Filmów o tematyce II RP się nie ogląda?

Ja też jestem empirystą, ale nie przesadzajmy... Nauka była dużo cięższa zwłaszcza jak chodzi o naukę języków obcych.
Konsola czy książka, to wybór jednostki.
Kłóciłbym się :), na te młodsze i wrażliwe jednostki gry mają duży wpływ emocjonalny :)
Na mnie w pewnym momencie życia takie Final Fantasy VIII miało bardzo duży wpływ... Nawet do teraz jestem mocno związany z bohaterami jak i całym klimatem tej gry.
Chociaż ja tam nigdy nie umiałem się dystansować ^^, nawet czytając jakąś książkę krew we mnie bulgotała na irytujący fragment.
To wina wychowania i przyzwolenie ludzi myślących jak Ty,
Dzięki ^^ Ja jestem skromnym idealistą, który troszeczkę się pogubił w tym świecie i trochę mi szkoda, że tak a nie inaczej zrozumiałaś mój poprzedni post.




Zresztą nie przesadzajmy z tym wykształceniem... Jeśli wszyscy będą siedzieć na przysłowiowych "stołkach" to kto zajmie się bezpośrednim wytwarzaniem dóbr hmm?
Żyć godnie chce każdy i każdy na to zasługuje ponieważ wszyscy są wyjątkowi na swój sposób i potrzebni w społeczeństwie.
Awatar użytkownika
Ababeb
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1244
Rejestracja: pn 25 kwie, 2005 15:12
Lokalizacja: Czwórmiasto

Post autor: Ababeb »

kilmindaro pisze:Gdyby na maturze z matematyki nakazali napisać kim był Sienkiewicz, poprawna odpowiedź byłaby "pisarz"
Uzasadnij odpowiedź: tak powiedział polonista/było napisane w podręczniku, QED.
Dyzio_USSJ pisze:Jeśli wszyscy będą siedzieć na przysłowiowych "stołkach" to kto zajmie się bezpośrednim wytwarzaniem dóbr hmm?
Głównie o to chodzi z traceniem wartości matury. Gdyby absolutnie każdy dostał miliard dolarów, nikt nie byłby bogaty.
The Schrödinger's cat paradox outlines a situation in which a cat in a box must be considered, for all intents and purposes, simultaneously alive and dead. Schrödinger created this paradox as a justification for killing cats
Awatar użytkownika
Verkonika
Kupo!
Kupo!
Posty: 133
Rejestracja: wt 02 mar, 2010 15:10
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Verkonika »

Go Go Yubari pisze:Zwalić winę za takie pokolenie można głównie na rodziców, którzy wolą dać dziecku gry, żeby dało święty spokój, niż poczytać.
Z tym się zgadzam. Np. mi rodzinka czytała itd. i teraz mam super oceny z polaka. Rodziców też trzeba winić za to, że nie spędzają z dzieckiem tyle czasu ile mu potrzeba, a potem wielkie pretensje, że dzieciak czegoś nie umie czy dostał złą ocenę.

P.S. Dyzio, czy twoi rodzice się tobą zajmowali?

P.P.S. Też bardzo przeżywam gry.
Awatar użytkownika
Go Go Yubari
Ifrit
Ifrit
Posty: 4619
Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
Lokalizacja: Gotham

Post autor: Go Go Yubari »

Ja nie mówię, ze wszyscy maja być uber wykształceni, ale żeby większość była przygłupia, tez mi się ta opcja nie podoba.
Mi się wydaje, żeby coś w miarę obiektywnie ocenić, to trzeba mieć z tym styczność (życie w danym okresie, chociażby).
Nie mowie, że gry są całkiem złe, a książki uber dobre. Dzięki grom poprawiłam swój refleks, podszkoliłam język (chociaż ostatnio zaniedbałam angielskie gry i fiki na rzecz książek po polsku, więc...kto wie lol), rozbudowałam swoja wyobraźnię.
Uwielbiam książki, bo tam nie mam wszystkiego podanego na talerzu. Mogę sobie dowolnie (no ok, zgodnie z opisem +/-) wyobrazić rzeczywistość, pomieszczenie, bohatera. Lubie przeczytać książkę, a potem zobaczyć jej ekranizację. Wychwycić różnice w wyobrażeniu moim, a scenarzysty, reżysera etc. I w 90% przypadków dochodzę do wniosku, iż książka zwycięża nad filmem. Milczenie owiec, Kolekcjoner kości, Pan Tadeusz, Harry Potter, co tam jeszcze chcecie. Film zamyka możliwość przekształcania słów na obrazy w głowie.
Z grami jest ciut inaczej (chyba, że jakaś powstaje na podstawie książki... ale raczej filmu, który wcześniej powstał na jej podstawie...HP się znów kłania). Uwielbiam otwarte zakończenia, które są znakomitą bazą pod (chociażby) fanfiki. Np. FFX-2 zabiło cały urok zakończenia X IMO.
Współczesny uczeń jest od dziecka przyzwyczajany do świata obrazów, a co za tym idzie, wysysa się z takiego dzieciaka pokłady wyobraźni. dzieci coraz częściej bawią się w bohaterów z tv czy gier, a coraz rzadziej bawią się w coś oryginalnego. Nie mówię, że ja tak nie robiłam. Jestem z tego pokolenia, które rozpoczęło ewolucję tego, które tak przeraża mnie teraz. Patrzyłam od dziecka jak telewizja i rozpędzająca się technologia momentalnie zaczęły ogarniać świat wokół. Nie pamiętam czasów, gdy niczego nie było w sklepach, telewizji etc. Żałuję, ze nie pamiętam także, aby mi czytano (tylko dzieci z Bullerbyn raz...chyba. i Pszczółkę Maję - ale te wspomnienia to za mało). Za to często ze mną z domu wychodzono, do parku etc. Sporadycznie widuję większe grupy dzieciaków ok. 10 roku życia na dworze ok. 15-18. Zwykle babcie z wózkami.
Nauczyciele starszej daty nie walczą ze współczesnymi dziećmi/nastolatkami, których świata nie rozumieją. Może się mylę, ale imo teraz przemoc w szkołach jest poważniejszym problemem niż te 14 lat temu, gdy miałam w klasie takich 2óch co rozrabiali (chociaż nie grozili nauczycielom). Pójście na łatwiznę, żeby takich tylko przepchnąć, nie jest rozwiązaniem. Poza tym gimnazja to dzicz. Najgorsze roczniki upchnęli razem. Jak było 8 klas podstawówki i 4 liceum, jakoś ten przeskok zdawał się łatwiejszy. i dochodzimy do tej przeklętej nowej matury, która nie wpaja wiedzy, tylko klucze, a jej poziom coraz bardziej zaniżają. % zdających rośnie, ale ilość nie przekłada się na jakość, niestety. Mnie to przeraża co z tego pokolenia wyrośnie i jak to się odbije na mnie i tym biednym kraju, w którym przyszło nam (ok, tym co zostali) żyć.


Dyzio_USSJ pisze:wiesz co to jest ironia prawda?
Prawda, ale Twoje...
Dyzio_USSJ pisze:^^
...nie pomagają w jej odnajdywaniu w wypowiedzi pisemnej.
Awatar użytkownika
Jaco
Dark Flan
Dark Flan
Posty: 1529
Rejestracja: pt 26 lis, 2004 13:56
Lokalizacja: Wrocław

Post autor: Jaco »

Dyzio_USSJ pisze:Prawdą jest, że nauczyciele jak i całe szkolnictwo jest pobłażliwe dla uczniów, ale cóż takie czasy ^^.
Prawdą jest, że często nie mają wyboru, bo z góry jest nakazane, żeby przepuszczać uczniów, szczególnie w ostatnich klasach (podstawówki,gimnazjum, etc.). Z góry czyli np. od dyrekcji. A wiadomo, nikt pracy stracić nie chce... Przepuszcza się nawet uczniów, którzy opuścili ponad 75% lekcji. I nauczyciel nie ma praca im wstawić NKL, musi dać banię, a potem uczeń sobie to poprawia i przechodzi dalej. Przykład jak najbardziej z życia wzięty. Pytanie tylko, czy to dyrekcja jest taka "dobra", czy to też odgórnie wychodzi (ale z tego co mi wiadomo to to pierwsze).
Verkonika pisze:Np. mi rodzinka czytała itd. i teraz mam super oceny z polaka.
Mi też matka czytała, Biblię dla dzieci. Teraz jestem ateistą _^_ Ale z religii zawsze byłem obcykany XD
Go Go Yubari pisze:Nauczyciele starszej daty nie walczą ze współczesnymi dziećmi/nastolatkami, których świata nie rozumieją. Może się mylę, ale imo teraz przemoc w szkołach jest poważniejszym problemem niż te 14 lat temu, gdy miałam w klasie takich 2óch co rozrabiali (chociaż nie grozili nauczycielom). Pójście na łatwiznę, żeby takich tylko przepchnąć, nie jest rozwiązaniem.
Nie walczą, bo to by była walka z wiatrakami. Takie dzieciaki wychodzą z własnych domów, gdzie rodzice sobie z nimi nie radzą (najłatwiej jest to powiedzieć i swoją winę w wychowaniu umniejszać, ale to robi 85% rodziców takich dzieciaków); a skoro rodzic nie ma żadnego wpływy na dziecko to co dopiero obca osoba... Inna sprawa, że w dzisiejszych czasach często są to rodzice młodzi, którzy jeszcze za nastolatków się dzieciaka dorobili (takie czasy.....) i nie dorośli do tego by rodzicami być. Obecnie dzieciaki klną na lekcjach, grozą nauczycielom, wala drzwiami, w ławki ze złości. Ok, wzywana jest czasami policja, ale na upominaniu zwykle się kończy, a uczeń po jakimś czasie robi swoje. Do tego są pedagodzy/psychologowie w szkole, którzy winę zwalają na nauczycieli, bo nie "wzmacniają pozytywnie" uczniów. Poza tym jak taki uczeń ma ADHD to nie dość, że trzeba się z nim obchodzic jak z jajkiem, ale też przymykać oko na to jak puszcze bąki (serio!) czy beka podczas lekcji :roll: WTF is going on?!


Ilu uczniów za Waszych... albo nie, bo wiekowo to na tym forum różnie bywa... Ilu uczniów jakieś 7-8 lat temu miało u Was w klasie jakieś zaświadczenie o dyslekcji/dys-czymśtam-innym/czy ADHD? Liczba tego ostatniego pewnie wynosi ZERO. Dys-cośtam...z początku może 2-3 uczniów, gdy weszły egzaminy gimnazjalne to ta liczba wzrosła, bo mając dyleksję można było pisać egzamin z polaka o 1h dłużej, więc załatwianie sobie takowych papierów (zwykle na lewo) było chlebem powszednim, nawet dla mądrych uczniów. Więc powiedzmy, że się te liczba zwiększyła do około 15-20% (max) uczniów w klasie. A teraz? Ilu uczniów ma jakieś zaświadczenie? Na oko jakieś 60%. I to już są papiery na wszystko:
- uczeń ma trudności ze skupianiem się
- uczeń się wolno uczy
- uczeń pisze niewyraźnie
- ADHD.....


A co ma robić nauczyciel? Wszystko to uwzględniać, bo inaczej przy wystawianiu oceny może mieć problemy, bo każde podanie o zmianę oceny zostanie przyjęte... Szkoda tylko, że nas (mimo ze nauczycielem nie jestem, ale wykształcenie takowe mam) nie uczą na tych uniwerkach, jak się z takimi uczniami obchodzić...
Awatar użytkownika
Verkonika
Kupo!
Kupo!
Posty: 133
Rejestracja: wt 02 mar, 2010 15:10
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Verkonika »

Jaco pisze:Ilu uczniów za Waszych... albo nie, bo wiekowo to na tym forum różnie bywa... Ilu uczniów jakieś 7-8 lat temu miało u Was w klasie jakieś zaświadczenie o dyslekcji/dys-czymśtam-innym/czy ADHD? Liczba tego ostatniego pewnie wynosi ZERO. Dys-cośtam...z początku może 2-3 uczniów, gdy weszły egzaminy gimnazjalne to ta liczba wzrosła, bo mając dyleksję można było pisać egzamin z polaka o 1h dłużej, więc załatwianie sobie takowych papierów (zwykle na lewo) było chlebem powszednim, nawet dla mądrych uczniów. Więc powiedzmy, że się te liczba zwiększyła do około 15-20% (max) uczniów w klasie. A teraz? Ilu uczniów ma jakieś zaświadczenie? Na oko jakieś 60%. I to już są papiery na wszystko:
- uczeń ma trudności ze skupianiem się
- uczeń się wolno uczy
- uczeń pisze niewyraźnie
- ADHD.....
Kiedyś zajrzałam w nasz klasowy dziennik i jedna z pierwszych stron była cała zapełniona nazwiskami uczniów i ich problemów. Niektóre były podkreślone kolorowym pisakiem. Teraz się zastanawiam czy panie nauczycielki ( taaa, mamy same panie z przedmiotów które potrzebują tablicy, jednego nauczyciela informatyki i trzech nauczycieli w-f) dawały nam więcej czasu na sprawdzianach i kartówkach z powodu naszych gorszych w uczeniu kolegów czy jednak ta godzina lekcyjna by wystarczyła....
Awatar użytkownika
Go Go Yubari
Ifrit
Ifrit
Posty: 4619
Rejestracja: pn 20 gru, 2004 20:07
Lokalizacja: Gotham

Post autor: Go Go Yubari »

Jaco pisze:Ilu uczniów za Waszych... albo nie, bo wiekowo to na tym forum różnie bywa... Ilu uczniów jakieś 7-8 lat temu miało u Was w klasie jakieś zaświadczenie o dyslekcji/dys-czymśtam-innym/czy ADHD?
True.
Nie pamiętam, aby "za moich czasów" w ogóle coś takiego istniało. Było tylko:
-mniej lub bardziej leniwy/pracowity/utalentowany
Wszelkie DYS-funkcje chyba wtedy nie istniały. Teraz wszystko mozna zwalić na dys-cokolwiek.

Ilu tutaj userow pisało "ale ja mam dys...". To nie wytłumaczenie. IMO to lenistwo. Jasne, lepiej grać niż dłużej posiedzieć nad lekcjami. w końcu mamusia i tatuś załatwili papierek, więc tylko żyć nie umierać. Prawdziwych dyslektyków etc. jest zapewne niewielki %. współczuje im, bo osoby z prawdziwymi problemami wrzuca się do jednego wora z nieukami, leniami etc.
Awatar użytkownika
AUDION
Cactuar
Cactuar
Posty: 324
Rejestracja: czw 20 wrz, 2007 14:14
Lokalizacja: MALBORK

Post autor: AUDION »

Zza moich czasów wszyscy prawdziwi „dys...” trafiali do szkół specjalnych, a reszta musiała od czasu do czasu, chociaż pod koniec semestru, popoprawiać. Ci, którzy z takich czy innych względów uczyć się nie chcieli, nie dostawali promocji i o ile dobrze pamiętam, to po iluś tam razach trafiali w końcu do placówki specjalnej, albo OHP. Generalnie nie było zbyt wielu chętnych, do otrzymania miana „niedorozwoja”. Do dziś pamiętam, że największa ujma na honorze, to jak ktoś powiedział, że chodzisz do „dychy” (Taki numer do dziś nosi u nas szkoła specjalna, tyle, że dziś chodzą tam dzieciaki z poważnymi schorzeniami). Niestety po latach jak widać wzorcem staje się baran (wiem, że obrażam teraz te zwierzęta), w czym swoje pociechy, starają się utwierdzić sami rodzice, latając do lekarzy i robiąc ze swojego dziecka debila, tylko dlatego żeby miał fory i lepsze oceny. Co więc ma zrobić taki dzieciak, skoro nawet jego rodzic równa go w dół? Zostaje tym debilem, bo brakuje jakiejkolwiek motywacji ze strony środowiska do zostania kimś lepszym. Skoro teraz takich „dysów” jest połowa, to cała klasa, nawet ci normalni, na tym cierpią, w jakimś sensie także obniżając swój poziom, a przynajmniej nie korzystając z edukacji szkolnej na takim poziomie jakim powinni.
Ktoś powie zaraz, że nie można ludzi dyskryminować ze względU na predyspozycje, a ja jestem jak najbardziej za, może nie dyskryminacją, ale oddzielaniem ziaren od plew. Gdyby powróciły podziały na ułomnych i zdrowych, to nagle większość uczniów by ozdrowiała, bo jakże moje dziecko ma mieć świadectwo ze szkoły specjalnej, jak on się ludziom na oczy pokaże. Pewnie mniej było by młodzieży problemowej, bo żadna policja nie zastąpi szyderstwa kolegów. Problem tylko w tym, że jak poczekamy jeszcze trochę, to zostaną sami uczniowie specjalnej troski, a jak wiadomo, jeśli wszyscy są debilami, to nikt nie jest.
Brakujące ogniwo pomiędzy zwierzętami, a ludźmi, to właśnie my.
Awatar użytkownika
Grzybek Z Octu
Moderator
Moderator
Posty: 583
Rejestracja: pt 04 sie, 2006 23:04
Lokalizacja: Z nasienia

Post autor: Grzybek Z Octu »

"Pochwalę się" i ja odnośnie matury, aby nabrało to 'szczególnego' znaczenia:

Z pisemnej z polskiego 4, z ustnej też 4.
Z pisemnej biologii 3, z ustnej też 3.
Angielski ustny na 4.

Bardzo przeciętnie.

Po złożeniu papierów na wymarzony kierunek studiów i przystąpieniu do srogich egzaminów wstępnych [z tych samych przedmiotów] okazało się, że udało mi się na studia dostać. Oraz po pięciu latach ukończyć. Obecnie pracuję w zawodzie od dwóch lat w całkiem przyzwoitej klinice i zdarza mi się prowdzić zajęcia ze studentami kierunku lekarskiego. Mimo to, nadal to bardzo przeciętne. Dziękuję, pozdrawiam.
Frankly my dear...I don't give a damn (because you haven't brushed your pubic hair for months) !
Awatar użytkownika
Raven
Redaktorzy
Redaktorzy
Posty: 1411
Rejestracja: czw 20 lip, 2006 11:24
Lokalizacja: W.M. Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Raven »

Co do wcześniejszego pytania - w zasadzie nigdy na żadne korki nie chodziłem. Rzeczywiście, wszystko mi zawsze dość łatwo przychodziło, dlatego nie jestem z tego jakoś szczególnie dumny, bo nie włożyłem jakiejś wielkiej pracy w ten wynik. Po prostu mam szczęście do nauki i tyle. I dlatego mówię że matmę rozszerzoną spieprzyłem, bo stać mnie na więcej.

Tym bardziej klucza nie kułem, nie przeczytałem połowy lektur, w tym 90% w trzeciej klasie. Do polskiego podszedłem "na odwal się", jak do zła koniecznego. Ucieszyłem się ze Świętoszka, bo miałem go dwa razy, w gimnazjum i liceum i pamiętałem go dość dobrze, ale nie mam zielonego pojęcia, skąd ten wynik. Coś musiało się komuś popieprzyć O_o
Słuchaj więc nas chociażby szła cenzorów horda
Razem zbudujemy punkowego megazorda
Rebel forevor, transformatą napieprzamy
Niech soczyste ŁO K***A obija się o ściany
ODPOWIEDZ

Wróć do „Off Topic”