Co obecnie szkoli się w polskich szkołach...

Czy trzeba cokolwiek tłumaczyć? Róbta co chceta - tu możecie się do woli wyszaleć!

Moderator: Moderatorzy

Awatar użytkownika
Cthulhu
Kupo!
Kupo!
Posty: 87
Rejestracja: ndz 23 lip, 2006 22:57
Lokalizacja: R'lyeh

Post autor: Cthulhu »

zuważyłem, ale wtedy można nie lubieć przedmiotu, nie rozumieć. Ale żeby zaraz o kant żupy piznąć? jak dla mnie przesada ;-)
Nie jest umarłym ten, który może spoczywać wiekami
Nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami.
[center]H. P. Lovecraft[/center]
Sogetsu
Malboro
Malboro
Posty: 1050
Rejestracja: sob 18 lut, 2006 00:19

Post autor: Sogetsu »

Dla mnie tragedią jest matematyka na maturze
a ja matmy nie zdawałem :) zamiast tego angielski. obowiązkowy miałem tylko polski + 1 przedmiot dodatkowy a to z tego powodu, iż chodziłem do technikum, gdzie trzeba było jeszcze zdawać albo egzamin z pracowni elektronicznej albo zrobić pracę dyplomową. załapać się na pracę nie było łatwo, ale udało mi się dzięki temu, że z promotorem prac miałem lekcje :)
jak się matematyczka dowiedziała, że zdaję anglika, to zaproponowała mi po pierwszym sprawdzianie w pierwszym półroczu klasy maturalnej koniec z matmą. z propozycji z największą chęcią skorzystałem (a potem to samo zrobił mój kumpel). dzięki temu nie musiałem zakuwać durnych rzeczy ("kto do cholery wsadza kulki w stożki?!?" :lol: ) i prowadzę radosny żywot bez znajomości zaawansowanej matmy. do życia wystarczają mi podstawowe podstawy.
Awatar użytkownika
neo rpgomaniak
Kupo!
Kupo!
Posty: 85
Rejestracja: pt 10 mar, 2006 15:22
Lokalizacja: Z domu

Post autor: neo rpgomaniak »

No mój rocznik objęła matematyka. Dla mnie to jest chore. No bo zauważyłem taki mechanizm: damy im matematykę n maturze obwiązkową i połowa osób jej nie zda wtedy damy im amnestię i jesteśmy tacy :3.
x/ Jak dla mnie mgliby wycofać całą tą amnestię razem z obowiązkową matmą.

Może i mata się przyda w życiu, ale nie powinna być obowiązkowa. No bo wkońcu Przysposobienie obronne też przyda się w życiu, ale jakoś na maturze nie jest obowiązkowe.
Ogólnie z niepokojem patrzę w przyszłość.
Psychotest osobowościowy bez pytań
:P Kto to zrobił?!
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Obowiązkowa matematyka na maturze to pomysł dosyć poroniony. Nie mam do niej nic, jest przydatna i konieczna w życiu, ale pewnych rzeczy nie jetem w stanie się z niej nauczyć - tak samo jak wiele innych osób. I wiem tyle, że na pewno bym jej nie zdał, gdyby była obowiązkowa w pierwszym roczniku nowej matury. Tak samo jak bardzo wiele osób.
Sogetsu, miałeś wielkiego fuksa. Nasza matematyczka męczyła calutką klasę do samego końca i co najzabawniejsze wszyscy musieli uczyć się tego samego, czego uczyli się zdający matmę na maturze. A to spowodowało że w 3/4 klasy miało pod sam koniec liceum zagrożenie z matmy - bo kto mądry robi z klasy czysto humanistycznej matematyków na siłę? Ale ona mądra nie była...
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Sogetsu
Malboro
Malboro
Posty: 1050
Rejestracja: sob 18 lut, 2006 00:19

Post autor: Sogetsu »

Gveir pisze:Sogetsu, miałeś wielkiego fuksa.
i fajną matematyczkę :) . nie była z tego rodzaju nauczycieli, którzy uważają, że ich przedmiot jest uber alles. pytała się tylko kto potem będzie dzieciom pomagał zadania z matematyki rozwiązywać. a ja na to: mamusia :D
Nathaniel

Post autor: Nathaniel »

kilmindaro pisze: Ty mi lepiej znajdź sens w rozwiązywaniu poronionych funkcji trygonometrycznych, których za holendra nie rozwiązać :lol: (już same sinusy i cosinusy nic tylko o kant tyłka obić, bo się do niczego nie przydają, a co dopiero jak się je przez siebie mnoży, dzieli, pierwiastkuje, potęguje, dodaje, odejmuje, i kto wie jakie inne pizdołki z nimi czyni? :lol:)
To ty chyba nie obliczałeś energii potencjalnej i kinetycznej włożonego dysku DVD do napędu... I to nie była Fizyka(zakała szkoły jedna...) tylko TI ... aż się boję co mi na PO czy Religii.
W sumie to na religii to z księdzem rozmawialiśmy o "zakazanym owowcu" i dowiedzieliśmy się że sposób znany przedewszystkim jako "łód, gałka" itp. jest grzechem... bo usta służą do czegoś innego
A zadawanie samemu sobie przyjemności też jest be, bo się nie dzielisz z innymi :D
Nie wiedziałem że ksiżą mają aż taką wiedzę :D
kilmindaro pisze: Za głupi pomysł uważam też zdawanie w taki sposób matury, że nie zdaje się wpierw podstawy, a potem ewentualnie rozszerzenia, tylko trzeba wybierać :/ (to jest BE! I to z wielu powodów, o których jednak chwilowo rozpisywał się nie będę, albowiem iść szukać muszę sensu w piekle funkcyjnym :()
Wpierw wybierz sobię przedmiot który SAM chcesz zdawać. Bo jakby policzyć to język polski, język obcy, matma i "religia" :) to już 4 przedmioty,a jeszcze 2 z których sam chcesz zdawać, to już się robi sześć... a jeszcze jak ktoś chodzi do technikum to ma egzamin zawodowy w tym samym roku... Boże czemu ja do zawodówy nie poszedłem ...
Awatar użytkownika
Cthulhu
Kupo!
Kupo!
Posty: 87
Rejestracja: ndz 23 lip, 2006 22:57
Lokalizacja: R'lyeh

Post autor: Cthulhu »

religia to też spoko temat... zaskakująca jest wiedza większości polaków z zakresu religii. jestem średnio wieżącym, na religie nie chodzę, bo mnie ksiądz tuż przed bieżmowaniem wywalił, a jak od czasu do czasu trafie na religię, to jestem jedyną osobą, która cokolwiek wie i o czymkolwiek zwięzanym z tematem może porozmawiać.

p.s. pamiętam zagwozdke księdza, gdy się go spytałem, jak to jest, że wszechmoc i nieśmiertelność boga się nie wykluczają... bo skoro jest wszechmocny to może się zabić i nie jest nieśmiertelny, a jak jest nieśmiertelny, to nie może się zabić i nie jest wszechmocny...
Nie jest umarłym ten, który może spoczywać wiekami
Nawet śmierć może umrzeć wraz z dziwnymi eonami.
[center]H. P. Lovecraft[/center]
Awatar użytkownika
Raven
Redaktorzy
Redaktorzy
Posty: 1411
Rejestracja: czw 20 lip, 2006 11:24
Lokalizacja: W.M. Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Raven »

Cthulhu pisze: pamiętam zagwozdke księdza, gdy się go spytałem, jak to jest, że wszechmoc i nieśmiertelność boga się nie wykluczają... bo skoro jest wszechmocny to może się zabić i nie jest nieśmiertelny, a jak jest nieśmiertelny, to nie może się zabić i nie jest wszechmocny...
Istnieje wiele takich "bożych paradkosów". N.p. czy Bóg może stworzyć górę tak wysoką, że nawet on nie mógłby zobaczyć jej szczytu?
Słuchaj więc nas chociażby szła cenzorów horda
Razem zbudujemy punkowego megazorda
Rebel forevor, transformatą napieprzamy
Niech soczyste ŁO K***A obija się o ściany
Awatar użytkownika
Sword
Kupo!
Kupo!
Posty: 88
Rejestracja: pt 01 wrz, 2006 12:16
Lokalizacja: Tychy

Post autor: Sword »

My niestety nie mamy już takich rozważań na religii :(. Trafiła nam się nowa katechetka, która niestety okazała się fanatyczką religijną. Ja jestem średnio religijna i modlenie się przez pierwsze pół lekcji, a potem przez drugie pół pisania notatek na temat modlitwy (do religii mam 96 kartkowy zeszyt, a już mi się konczy :/ ) to dla mnie lekka przesada...
Kobieta zmienną jest...
Sogetsu
Malboro
Malboro
Posty: 1050
Rejestracja: sob 18 lut, 2006 00:19

Post autor: Sogetsu »

Sword pisze:Trafiła nam się nowa katechetka, która niestety okazała się fanatyczką religijną. Ja jestem średnio religijna i modlenie się przez pierwsze pół lekcji, a potem przez drugie pół pisania notatek na temat modlitwy (do religii mam 96 kartkowy zeszyt, a już mi się konczy :/ ) to dla mnie lekka przesada...
właśnie tacy ludzie zniechęcają innych do Boga, wymuszając na nich swoje spaczone podejście do chrześcijaństwa. niestety, większość ludzi w Polsce nie wie, że modlitwa nie polega na długim, nudnym, bezsensownym klepaniu "pacierzy".
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Nigdy nie zapomnę swojego księdza od religii z liceum, to był osobnik... Wysoki, rozczochrany, wiecznie nie wyspany i nigdy nie wiedział w której klasie mamy lekcje. Pierwsze spotkanie - szok, wszyscy myśleli że będzie my mieli z nim tak jak opisała to Sword, ale nie... Zapisaliśmy z trzy tematy przez cały rok (przyszedł do nas w ostatniej klasie liceum, kiedy poprzedni ksiądz wyleciał, za 'zbyt bliskie kontakty z uczennicą...'), a potem lekcje toczyły się w następujący sposób - przychodzimy, siadamy, ksiądz udaje że sprawdza obecność i zaraz z kumplem we dwóch braliśmy krzesła i przysiadaliśmy się do księdza (zawsze mieliśmy na stołówce) i całą lekcję rozmawiamy o komputerach i grach... Bo trzeba wiedzieć, że ksiądz był nałogowym graczem i nigdy chyba nie kończył przez trzecią w nocy, za co potem regularnie dostawał opiernicz od dyrektora. Koniec roku - cała klasa ocena celująca. I wbrew pozorem nie był to leń i abnegat - uważał, że ludzi w tym wieku nie ma sensu na siłę uczyć religii, na dodatek z podręcznika. Praktycznie nie było nikogo kto chodził do kościoła i go nie chwalił. A wielokrotnie pokazał, że naprawdę wierzący z niego osobnik. I takich księży wszystkim życzę, dokumentnie.
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Awatar użytkownika
Raven
Redaktorzy
Redaktorzy
Posty: 1411
Rejestracja: czw 20 lip, 2006 11:24
Lokalizacja: W.M. Gdańsk
Kontakt:

Post autor: Raven »

To miałeś straszne szczęście Gveir. Mój (świecki) nauczyciel od religii był bardziej fanatyczny od wielu księży. Przez dwie pierwsze klasy gimnazjum nawet chodziłem na religię, ale po paru tekstach w stylu "zauważcie, że homoseksualiści zawsze są w serialach przedstawiani jako osoby pozytywne. A TAK PRZECIEŻ NIE JEST! TOŻ TO FAŁSZYWA PROPAGANDA!" uznałem, że już wolę siedzieć przez 45 minut w szkolnym bufecie. Ale z relacji osób, które nadal chodzą na religię wynika, że facet staje się coraz radykalniejszy. Ostatnio nawet opowiadał o antykoncepcji. Oczywiście jedyna uznawana przez niego metoda to "szklanka wody zamiast" :grin:
Słuchaj więc nas chociażby szła cenzorów horda
Razem zbudujemy punkowego megazorda
Rebel forevor, transformatą napieprzamy
Niech soczyste ŁO K***A obija się o ściany
Awatar użytkownika
Syriusz15
Kupo!
Kupo!
Posty: 109
Rejestracja: wt 03 paź, 2006 16:38
Lokalizacja: Żyrardów

Post autor: Syriusz15 »

Co do religii . Ja w liceum mam katechetkę . Całkiem miła z Niej osóbka . Czasem żałuję , że nie zostaję na religii , ale brak czasu ;/ Osobiście uważam , że obecny Kościół nie ma zbyt wiele wspólnego z religią , tak samo jak nauczanie dla mnie tego jest bzdurą . Mam ostatnio dylemat tego rodzaju : Jeśli jakiś człowiek z zabitej deskami wioski nigdy nie słyszał o Jezusie / Allachu etc. , ale żyje w zgodzie z innymi i czyni dobrze to idzie do nieba , bo był dobry czy nie idzie , bo nie znał religii?? Tak samo ma się z sprawa gdy zestawimy z nim chrześcijanina , który zna Biblię na pamięć , ale nie postępuje zbyt dobrze : Idzie do nieba , bo zna Słowo Boże , czy nie idzie , bo nie jest do końca dobrym człowiekiem ? Jeśli odpowiedź na pierwsze pytanie jest taka , że człowieka czeka zbawienie to reszta nie musi nikogo wyznawać tylko musi dobrze czynić ... Przepraszam za te poniekąd filozoficzne pytania , ale Krypta to jak drugi dom :)
Nigdy nie ufaj dziewicy w kaloszach :D
Nie wiem co ma w sobie final fantasy , ale zakochałem się w tej grze.
Awatar użytkownika
Gveir
Moderator
Moderator
Posty: 2966
Rejestracja: pn 22 maja, 2006 18:37
Lokalizacja: Newport City

Post autor: Gveir »

Zakładając, że istniej podział boski na dobro i zło, i obie te rzeczy są zdefiniowane z góry (jeżeli Bóg istnieje, taki podział dla niego musi istnieć), to nie ma szansy, żeby taki osobnik trafił do nieba. Ponieważ jak wiadomo, wszelkie zło na świecie wynikło z działań Diabła, który najpierw pozwolił ludziom na rozróżnienie dobra i zła, a potem ich do niego namawia. Idąc tym tropem rozumowania można stwierdzić, że np. kultura w której pojawił się kanibalizm, jako rzecz uzasadniona i dobra według ich moralności, musiała myć pod wpływem diabła, który poprzez swoje manipulacje (nie musiał robić tego bezpośrednio) doprowadził do uznania tego czynu przez nich jako dobrego. Co nie zmienia faktu, że jako taki zawsze pozostanie złym. To tak samo jak by stwierdzić, że Adolf nie pójdzie do piekła, bo uważał, że mordowanie Żydów i niepełnosprawnych umysłowo jest rzeczą dobrą, bo takie było jego sumienie, poczucie moralności i tym podobne. Tu zahaczamy o sprawę moralności relatywistycznej, ale ona nie posuwa się nigdy tak daleko - jednak ponieważ jest to możliwe, żeby rozwinąć ją do tego punktu w pewnych przypadkach, kościół od dawna nie popiera jej, wręcz ją neguje. Według mnie - jest tak jak napisałem, biorąc pod uwagę ten punkt widzenia.

A teraz mój osobisty pogląd. Nie ma Boga, nie ma życia po śmierci. Nie ma potem nic. Umieramy i koniec. Pa pa.
We are the outstretched fingers,
That seize and hold the wind...
Sogetsu
Malboro
Malboro
Posty: 1050
Rejestracja: sob 18 lut, 2006 00:19

Post autor: Sogetsu »

Syriusz15 pisze:Jeśli jakiś człowiek z zabitej deskami wioski nigdy nie słyszał o Jezusie / Allachu etc. , ale żyje w zgodzie z innymi i czyni dobrze to idzie do nieba , bo był dobry czy nie idzie , bo nie znał religii??
po pierwsze: mylisz pewne rzeczy. nie chodzi tu o to czy zna się religię, tylko o to czy zna się Jezusa. jest wielka różnica, gdyż religijność to nic innego jak odprawianie różnego rodzaju rytuałów, klepanie paciorków, itp. natomiast znać Jezusa oznacza wiedzieć, dla czego On umarł i co tak na prawdę się stało dzięki Jego śmierci i zmartwychwstaniu oraz przede wszystkim - wierzyć w to.
co do pytania to według Biblii ludzie nie wiedzący o Bogu będą sądzeni na podstawie uczynków. natomiast podstawą zbawienia chrześcijanina jest jego osobisty kontakt z Bogiem, co nie znaczy, że uczynki nie są ważne - w tym przypadku także liczy się to, w jaki sposób człowiek żyje.
Syriusz15 pisze:chrześcijanina , który zna Biblię na pamięć , ale nie postępuje zbyt dobrze : Idzie do nieba , bo zna Słowo Boże , czy nie idzie , bo nie jest do końca dobrym człowiekiem ?
jeśli zna Słowo Boże i świadomie i z premedytacją grzeszy to nie sądzę, żeby był zbawiony. pamiętaj, że Szatan też zna Słowo Boże.
ogólnie, jeśli człowiek słyszał ewangelię (zwaną też dobrą nowiną), którą streścić można mniej więcej tak: grzech pierworodny (czyli przekroczenie zakazu Boga) oddzielił człowieka od Boga oraz sprawił, że na świecie pojawiła się śmierć, choroby, zło, itp a sam człowiek nie dość, że stracił możliwość przebywania w raju to w dodatku jego dusza nie może być zbawiona. jedynym sposobem aby człowiek mógł być pojednany z Bogiem było złożenie za niego krwawej ofiary. przez tysiące lat ofiary były składane ze zwierząt, najpierw przed Arką przymierza w namiocie na pustyni a następnie w świątyni zbudowanej przez króla Salomona. jednak nie były to ofiary doskonałe, człowiek nie mógł być dzięki nim zbawiony, dla tego trzeba je było powtarzać. pojawiały się jednak pewne symbole - zapowiedź ofiary doskonałej (np: krew baranka na drzwiach podczas ostatniej plagi w Egipcie). Najwidoczniej Bóg wiedział, że człowiek w końcu upadnie, więc jeszcze przed założeniem świata ustanowił Jezusa ofiarą za grzechy ludzkości. dla tego głównym celem Jego pobytu na ziemi było złożenie siebie samego w ofierze na krzyżu - zgodnie z wolą Boga. dzięki temu, każdy kto uwierzy w Jezusa, da się ochrzcić w Jego imię i zaakceptuje fakt, że to właśnie On dzięki swojej śmierci i zmartwychwstaniu stał się Zbawicielem, może być zbawiony.

wow, to dopiero dygresja XD tak więc jeśli człowiek słyszał o Jezusie i mimo wszystko nie uwierzył to nie będzie zbawiony (bo sam nie chce).
ODPOWIEDZ

Wróć do „Off Topic”