Ulubiona postać
Moderator: Moderatorzy
Tifa Lockheart bezkonkurencyjnie
Uwielbiałem (i do dnia dzisiejszego) ją uwielbiam , nie za umiejętności walki jakie sobą reprezentuje ale ogólnie za całokształt , tak na marginesie za małolata strasznie się w niej kochałem ; )
Druga postać zaraz po Tifie - Sephiroth . Jako że jego samotna krucjata przeciwko światu to mój ulubiony wątek , za broń , wygląd , osobowość i całą intrygującą (i hmm..mroczną?) otoczkę wokół niego .
Btw to mój pierwszy post więc witam wszystkich ! Po kilku latach wróciłem do tej magicznej gry z wielką pasją (magicznej ,bo jako jedyna gra tak mnie pochłonęla, tak wgl nienawidze gier) , i stąd moja obecnośc na tym forum
Uwielbiałem (i do dnia dzisiejszego) ją uwielbiam , nie za umiejętności walki jakie sobą reprezentuje ale ogólnie za całokształt , tak na marginesie za małolata strasznie się w niej kochałem ; )
Druga postać zaraz po Tifie - Sephiroth . Jako że jego samotna krucjata przeciwko światu to mój ulubiony wątek , za broń , wygląd , osobowość i całą intrygującą (i hmm..mroczną?) otoczkę wokół niego .
Btw to mój pierwszy post więc witam wszystkich ! Po kilku latach wróciłem do tej magicznej gry z wielką pasją (magicznej ,bo jako jedyna gra tak mnie pochłonęla, tak wgl nienawidze gier) , i stąd moja obecnośc na tym forum
You can hear the cry of this planet..
W skrócie... CYCKI!!! Ale spoko, nie ma się co wstydzić, też je lubię.mnsn pisze:Tifa Lockheart bezkonkurencyjnie
Uwielbiałem (i do dnia dzisiejszego) ją uwielbiam , nie za umiejętności walki jakie sobą reprezentuje ale ogólnie za całokształt , tak na marginesie za małolata strasznie się w niej kochałem ; )
Druga postać zaraz po Tifie - Sephiroth . Jako że jego samotna krucjata przeciwko światu to mój ulubiony wątek , za broń , wygląd , osobowość i całą intrygującą (i hmm..mroczną?) otoczkę wokół niego .
This post is... hay definition.
Ja natomiast oddaję swój głos na Cida. Dlaczemu?
Bo miał marzenia i o nie walczył. Bo mimo ambicji, miał też serce i wiedział jak go używać. Pozatym miał spoko image. Wnosił trochę humoru do gry. No i za to że chcąc nie chcąc musi
Ogólnie to lubię dupka.
Bo miał marzenia i o nie walczył. Bo mimo ambicji, miał też serce i wiedział jak go używać. Pozatym miał spoko image. Wnosił trochę humoru do gry. No i za to że chcąc nie chcąc musi
Kod: Zaznacz cały
dowodzić drużyną po zniknięciu Clouda. Nawet znośnie mu to wychodzilo
A long time ago came a man on a track...
@up, agreed, Cid jest kozakiem, SHIT SHIT SHIT w TotA i DRINK YOUR GODDAMN TEA ftw. Poza tym świetne limity, broń z 3x materia growth i szlug w gębie.
Oprócz Cida to: Cloud zanim stał się pedałem (cała kompilacja go zniszczyła, zarówno charakter jak i design), Vincent (fajny design, Buntline, brak niestety fajnych limitów), Yuffie (Conformer i Rising Sun, comic relief).
Oprócz Cida to: Cloud zanim stał się pedałem (cała kompilacja go zniszczyła, zarówno charakter jak i design), Vincent (fajny design, Buntline, brak niestety fajnych limitów), Yuffie (Conformer i Rising Sun, comic relief).
ALWAYS I WANNA BE WITH YOU
AND MAKE BELIEVE WITH YOU
AND LIVE IN HARMONY, HARMONY, OH LOVE~
AND MAKE BELIEVE WITH YOU
AND LIVE IN HARMONY, HARMONY, OH LOVE~
Cid - szlug , wygląd ( przypomina mi troche Zeframa Cochrane'a ze Star Treka ) , teksty , limity , sposob biegania
no i Tifa - subtelna barmanka z niesubtelnie wielkim cycem :]
no i Tifa - subtelna barmanka z niesubtelnie wielkim cycem :]
The enemies of the Emperor fear many things.
They fear discovery, defeat, despair and death.
Yet there is one thing they fear above all others.
They fear the wrath of the Space Marines!
They fear discovery, defeat, despair and death.
Yet there is one thing they fear above all others.
They fear the wrath of the Space Marines!
- CloudforEver
- Kupo!
- Posty: 8
- Rejestracja: czw 23 wrz, 2010 17:27
- Lokalizacja: Elbląg
Ja najbardziej lubię Clouda. A dlaczego?
- po pierwsze podoba mi się jego wygląd, a po drugie ma fajną historię.
Ivy: to FAJNIE, ale następnym razem bardziej się wysil z argumentacją
- po pierwsze podoba mi się jego wygląd, a po drugie ma fajną historię.
Ivy: to FAJNIE, ale następnym razem bardziej się wysil z argumentacją
Ostatnio zmieniony wt 28 wrz, 2010 19:25 przez CloudforEver, łącznie zmieniany 2 razy.
http://s5.katsuro.pl/woo.php?id=40516
PROSZĘ KLIKAJCIE !!!! TO NIC ZŁEGO, TYLKO MI POMAGA !!!!
PROSZĘ KLIKAJCIE !!!! TO NIC ZŁEGO, TYLKO MI POMAGA !!!!
- Donosiciel
- Kupo!
- Posty: 5
- Rejestracja: pn 20 wrz, 2010 15:39
- Lokalizacja: Z nienacka!
Cloud:Emo z dużym mieczem.Limity w sumie dobre, ale mi służy jako żywa tarcza.
Aeris:Prawie nigdy nie gram,nie oceniam
Tifa:to samo co Aeris, a historia jakoś specjalnie nie poruszająca.
Red XII:16-letni Nanaki Limity Chyba jedne z najlepszych.
Cait Sith:Bardzo oryginalny słodki kotek.Megafon zawiera dużo slotów.
Vincent:Tajemniczy i cichy.Prawie nic o nim nie wiemy.Limity też silne.Broń silna i fajna.
Yuffie:Rozwydrzone,niewychowane dziecko.
Barret:Fajny,twardy murzyn z ręką-karabinem.Wierzy że wygra i do tego dąży.Limity:Dobre,zdecydowanie ostatni.
CID:SHIIIIIIIT!!! Cięty język,Marzenia, o które walczy.Limity najlepsze.
Sephiroth:Psychopata z dużym mieczem. Tyle powiem.
Głosuję na Cida.[/i]
Aeris:Prawie nigdy nie gram,nie oceniam
Tifa:to samo co Aeris, a historia jakoś specjalnie nie poruszająca.
Red XII:16-letni Nanaki Limity Chyba jedne z najlepszych.
Cait Sith:Bardzo oryginalny słodki kotek.Megafon zawiera dużo slotów.
Vincent:Tajemniczy i cichy.Prawie nic o nim nie wiemy.Limity też silne.Broń silna i fajna.
Yuffie:Rozwydrzone,niewychowane dziecko.
Barret:Fajny,twardy murzyn z ręką-karabinem.Wierzy że wygra i do tego dąży.Limity:Dobre,zdecydowanie ostatni.
CID:SHIIIIIIIT!!! Cięty język,Marzenia, o które walczy.Limity najlepsze.
Sephiroth:Psychopata z dużym mieczem. Tyle powiem.
Głosuję na Cida.[/i]
Ja wypowiem się o 2 postaciach, jedna z nich była moją ulubioną kiedyś, kiedy oceniałem głównie po wyglądzie (No co każdy miał kiedyś 7 lat ) a druga to pod względem charakteru i historii.
Więc zacznę od pierwszej postaci Clouda, jego oceniałem bardziej po tym iż nosił wielki miecz i miał fajne ciuchy podobały mi się też jego limity. Jak nieco podrosłem i zagrałem sobie 2 raz w FF7 to bardziej zrozumiałem o co w grze chodzi i jaka jest jej fabuła. Historia Clouda i jego przeszłość bardzo mi się podobała ale bardziej zafascynowała i spodobała mi się historia kogoś innego.
Tak mówię o Redzie XII (nie wiem czy można to tak odmieniać ) jak byłem mały chyba nigdy go nie używałem(może dlatego, że nie jest człowiekiem) ale za 2 raazem był zawsze w mojej drużynie jego limity również mi się bardzo podobały, ale najbardziej mi się spodobała jego historia, dlatego też najbardziej podobała mi się gra w czasie pierwszego pobytu w CC. Historia o i tego co działo się w wiosce bardzo mnie wzruszyła, bardziej nawet niż utrata przyjaciela przez Clouda.
Więc zacznę od pierwszej postaci Clouda, jego oceniałem bardziej po tym iż nosił wielki miecz i miał fajne ciuchy podobały mi się też jego limity. Jak nieco podrosłem i zagrałem sobie 2 raz w FF7 to bardziej zrozumiałem o co w grze chodzi i jaka jest jej fabuła. Historia Clouda i jego przeszłość bardzo mi się podobała ale bardziej zafascynowała i spodobała mi się historia kogoś innego.
Tak mówię o Redzie XII (nie wiem czy można to tak odmieniać ) jak byłem mały chyba nigdy go nie używałem(może dlatego, że nie jest człowiekiem) ale za 2 raazem był zawsze w mojej drużynie jego limity również mi się bardzo podobały, ale najbardziej mi się spodobała jego historia, dlatego też najbardziej podobała mi się gra w czasie pierwszego pobytu w CC. Historia o
Kod: Zaznacz cały
Seta
- maya-the-cat
- Kupo!
- Posty: 9
- Rejestracja: pt 14 sty, 2011 16:53
- Lokalizacja: Narshe <3
- Kontakt:
Lubiłam FF7 zanim Squeenix zaczął wypuszczać miliony gier, gierek i filmów na jej temat i wałkować ją do porzygania. Ale my tu nie o tym, tylko o postaciach. Biorę pod uwagę tylko oryginalną grę z 1997, bo tylko ona dla mnie w ogóle istnieje z tego uniwersum.
W pollu zabrakło jak dla mnie czterech dobrych postaci (inna sprawa, że nie były one na tyle ważne, żeby je tu umieszczać... ech), czyli Turksów. Z bandy powtarzających się bossów do powalczenia wyłania się całkiem ciekawa galeria osobowości. Tseng - niby wróg, ale w gruncie rzeczy człowiek prawy, obowiązkowy i z ideałami. W dodatku przez krótki moment widać, że Aeris zaczyna znaczyć dla niego coś więcej, niż tylko obiekt poszukiwań Shinry. Reno - zadufany w sobie krejzol i narcyz, myślący, że zawsze jest najlepszy i zawsze ma rację. Typ j-rockera. :D Rude: milczący osiłek, zawsze spokojny i opanowany. Prawdopodobnie ciapa gdzieś tam w głębi i tak długo starał się to ukryć, że mu się to udało. No i Elena: młoda, zaangażowana, nadgorliwa i bezkrytycznie wierząca w ideały organizacji. Robi maślane oczy do Tsenga. Razem stanowili całkiem ciekawą mieszankę charakterów i człowiek z zainteresowaniem śledził ich poczynania.
A co do głównych postaci.
Cloud.
Uhh... Kurde. Niby główny bohater. Niby większość akcji jest nam dane śledzić jego oczami. A choćbym nie wiem jak się wysilała, nie zapadła mi w pamięć żadna, ale to ŻADNA prawdziwa cecha charakteru, jaką on posiadał. Cierpi, jęczy, wypiera przeszłość i podrywają go laski, którym daje się cokolwiek pomiatać, a czasem przebrać za dziewczynę. Spoko. Coś jeszcze? Jak na postać z takim potencjałem i tak dobrym tłem, wyjątkowo niedopracowany i szablonowy. W kwestii kobiet nie ma własnego zdania. Jest Aeris? Okej, niech będzie. Tifa? Też spoko. Żadnej z nich nie wydaje się okazywać głębszych uczuć, on się po prostu... zgadza. W walce wymiata i tyle z niego dobrego.
Barret
Tu już twórcy się bardziej wysilili. Barret, człowiek prosty i nieoczytany (dobrze, że nie wpadło CIA i nie zrobiło im rozróby za rasizm), łatwo mu puszczają nerwy, lubi kląć i rozwalać. Ale w gruncie rzeczy to dobry gość. Najbardziej na świecie liczy się dla niego córka i jej nie skrzywdziłby nigdy w życiu. Wobec Marlene pokazuje swoją drugą, łagodną twarz, o którą człowiek by go nie podejrzewał. Ciekawa postać, jedna z fajniejszych.
Tifa
Też dość nijaka osobowość, chyba że liczyć jej "atrybuty"; zresztą dość nierealistycznie przedstawione, gdyż coś takiego nie utrzymywałoby się długo w pozycji stojącej. Natomiast sama Tifa wydaje się osobą, która nie potrafi wziąć swojego życia w swoje ręce. Sprawia wrażenie twardej, ale tak nie jest. Jedynym, co się dla niej liczy, jest Cloud (kaman... ), którego nawet nie potrafi spróbować zdobyć, tylko siedzi w kąciku i wzdycha łzawo. Miła, ale nic specjalnego.
Aeris
Mam mieszane uczucia co do tej postaci. Z jednej strony jej traumatyczna historia jak każda inna (ostatnia ze swojej rasy? Rodzice nie żyją? Jako jedyna ma magiczne zdolności pożądane przez wszystkich? To aż się prosi o przypięcie łatki Mary Sue, jak przy Yunie) i jej wzniosłe poświęcenie za milijony, żeby powstrzymać Sephiego, sprawiają, że przewracam oczami ze zniecierpliwieniem i czekam, aż gra pójdzie dalej. Z drugiej jednak Aeris ma charakterek, którego taka np. Yuna nie miała. Ma tę bezczelność i przewrotność, która pozwala jej dążyć do celu - taka sprytna kobietka, udająca słabeusza, żeby coś osiągnąć. Szkoda, że twórcy zdławili ten ciekawie zapowiadający się charakterek w zarodku na rzecz patosu i poświętliwości.
Red XIII
Jedna z lepszych postaci. Wygląd dzikiego psio-kociego zwierza, inteligencja i opanowanie staruszka, a serce i naiwność dziecka. Targa nim całkiem sporo smutnych uczuć, ale potrafi je opanować i nie użalać się nad sobą; poza chwilą słabości w Cosmo Canyon (ale każdy miałby chwilę słabości na jego miejscu). Z jednej strony ucieka, z drugiej przywiązany do swojego ludu i stara się kultywować jego mądrość; a przy tym twórcy uniknęli przesadnego angstu i stworzyli po prostu cichego, opanowanego intelektualistę. Uwielbiam.
Cait Sith, czyli jeden wielki spoiler (skrót: bardzo go lubię, bo reprezentuje on sobą dużo więcej, niż wydaje się na pierwszy rzut oka)
Cid
Kolejna moja ulubiona postać i to właśnie na niego poszedł głos. Nie jest idealny, o nie - nie docenia innych ludzi, zwłaszcza swojej asystentki, wszystkie zasługi przypisuje sobie, a porażki - innym. Nie potrafi przyznać się do błędu. Ale uważam, że właśnie te wady czynią go ludzkim. Poza tym jest człowiekiem z wielkimi ambicjami, całkowicie poświęconym jednemu celowi. Zgorzkniały, cyniczny ryzykant, który nie uważa, że ma cokolwiek do stracenia (jakże się myli!). W końcu przychodzi mu skonfrontować własny życiowy cel z wyższym dobrem i odnaleźć w tym satysfakcję.
Ponadto Cid ma jeszcze jedną rzecz, do której mam słabość - jest mechanikiem... x3
Ale poznać to bym go nie chciała, mendy jednej.
(A z wyglądu podobny jest do bliskiej mi osoby - stąd chyba też moja słabość...)
Vincent
Hm... Wszyscy go uwielbiają, a ja tak sobie. Chyba trochę za dużo tego mroku jak na mój gust. Straszny z niego przystojniak, to fakt. Zadatki na bohatera romantycznego. Ale zdenerwowało mnie w nim to, że zamiast działać i walczyć o kobietę, którą kochał, poszedł do trumny cierpieć. Z kolei gdyby walczył, byłby zapewne zbyt idealny - nie sposób mnie tu zadowolić.
Yuffie
I kolejna wygadana małolata, jaką mamy zawsze chyba od FF5 (chyba że liczyć Palom/Porom... jedno z nich). Trzeba jednak przyznać temu typowi postaci, nie sposób, żeby nie budził sympatii i nie wywoływał uśmiechu na twarzy. Cwana, rozpieszczona smarkula, przyzwyczajona do dostawania tego, co chce i do zdobywania tego wszystkimi środkami. W gruncie rzeczy bardzo realistyczna postać. Z biegiem fabuły staje się dużo łagodniejsza i bardziej sympatyczna.
No i nasz główny zły.
Sephiroth, mimo cokolwiek gejowatej aparycji (choć gdzie mu tam do takiego Kuji) to jeden z lepiej dopracowanych złych. Kiedyś był spoko gościem, ale wszystko w jego życiu poszło nie tak. Ma swoją traumatyczną historię, złe wybory, które podjął, są fakty, które zinterpretował zupełnie źle. Nie jest ani "zły, bo zły", ani "zły wyidealizowany" - jest zły przez swoją pomyłkę, niepewność skonfliktowaną z zadufaniem w sobie i zagubienie. Przypuszczam, że mogłabym go uwielbiać, gdyby Squeenix nie wciskał go do absolutnie każdej swojej nowej produkcji, traumatyzując mnie tym na każdym kroku i sprawiając, że zaczynam mieć go dosyć niczym przebojów Lady Gagi w radiu.
Podsumowując - głos na Cida, choć Red XIII, Cait Sith i poniekąd Barret też by zasługiwali.
W pollu zabrakło jak dla mnie czterech dobrych postaci (inna sprawa, że nie były one na tyle ważne, żeby je tu umieszczać... ech), czyli Turksów. Z bandy powtarzających się bossów do powalczenia wyłania się całkiem ciekawa galeria osobowości. Tseng - niby wróg, ale w gruncie rzeczy człowiek prawy, obowiązkowy i z ideałami. W dodatku przez krótki moment widać, że Aeris zaczyna znaczyć dla niego coś więcej, niż tylko obiekt poszukiwań Shinry. Reno - zadufany w sobie krejzol i narcyz, myślący, że zawsze jest najlepszy i zawsze ma rację. Typ j-rockera. :D Rude: milczący osiłek, zawsze spokojny i opanowany. Prawdopodobnie ciapa gdzieś tam w głębi i tak długo starał się to ukryć, że mu się to udało. No i Elena: młoda, zaangażowana, nadgorliwa i bezkrytycznie wierząca w ideały organizacji. Robi maślane oczy do Tsenga. Razem stanowili całkiem ciekawą mieszankę charakterów i człowiek z zainteresowaniem śledził ich poczynania.
A co do głównych postaci.
Cloud.
Uhh... Kurde. Niby główny bohater. Niby większość akcji jest nam dane śledzić jego oczami. A choćbym nie wiem jak się wysilała, nie zapadła mi w pamięć żadna, ale to ŻADNA prawdziwa cecha charakteru, jaką on posiadał. Cierpi, jęczy, wypiera przeszłość i podrywają go laski, którym daje się cokolwiek pomiatać, a czasem przebrać za dziewczynę. Spoko. Coś jeszcze? Jak na postać z takim potencjałem i tak dobrym tłem, wyjątkowo niedopracowany i szablonowy. W kwestii kobiet nie ma własnego zdania. Jest Aeris? Okej, niech będzie. Tifa? Też spoko. Żadnej z nich nie wydaje się okazywać głębszych uczuć, on się po prostu... zgadza. W walce wymiata i tyle z niego dobrego.
Barret
Tu już twórcy się bardziej wysilili. Barret, człowiek prosty i nieoczytany (dobrze, że nie wpadło CIA i nie zrobiło im rozróby za rasizm), łatwo mu puszczają nerwy, lubi kląć i rozwalać. Ale w gruncie rzeczy to dobry gość. Najbardziej na świecie liczy się dla niego córka i jej nie skrzywdziłby nigdy w życiu. Wobec Marlene pokazuje swoją drugą, łagodną twarz, o którą człowiek by go nie podejrzewał. Ciekawa postać, jedna z fajniejszych.
Tifa
Też dość nijaka osobowość, chyba że liczyć jej "atrybuty"; zresztą dość nierealistycznie przedstawione, gdyż coś takiego nie utrzymywałoby się długo w pozycji stojącej. Natomiast sama Tifa wydaje się osobą, która nie potrafi wziąć swojego życia w swoje ręce. Sprawia wrażenie twardej, ale tak nie jest. Jedynym, co się dla niej liczy, jest Cloud (kaman... ), którego nawet nie potrafi spróbować zdobyć, tylko siedzi w kąciku i wzdycha łzawo. Miła, ale nic specjalnego.
Aeris
Mam mieszane uczucia co do tej postaci. Z jednej strony jej traumatyczna historia jak każda inna (ostatnia ze swojej rasy? Rodzice nie żyją? Jako jedyna ma magiczne zdolności pożądane przez wszystkich? To aż się prosi o przypięcie łatki Mary Sue, jak przy Yunie) i jej wzniosłe poświęcenie za milijony, żeby powstrzymać Sephiego, sprawiają, że przewracam oczami ze zniecierpliwieniem i czekam, aż gra pójdzie dalej. Z drugiej jednak Aeris ma charakterek, którego taka np. Yuna nie miała. Ma tę bezczelność i przewrotność, która pozwala jej dążyć do celu - taka sprytna kobietka, udająca słabeusza, żeby coś osiągnąć. Szkoda, że twórcy zdławili ten ciekawie zapowiadający się charakterek w zarodku na rzecz patosu i poświętliwości.
Red XIII
Jedna z lepszych postaci. Wygląd dzikiego psio-kociego zwierza, inteligencja i opanowanie staruszka, a serce i naiwność dziecka. Targa nim całkiem sporo smutnych uczuć, ale potrafi je opanować i nie użalać się nad sobą; poza chwilą słabości w Cosmo Canyon (ale każdy miałby chwilę słabości na jego miejscu). Z jednej strony ucieka, z drugiej przywiązany do swojego ludu i stara się kultywować jego mądrość; a przy tym twórcy uniknęli przesadnego angstu i stworzyli po prostu cichego, opanowanego intelektualistę. Uwielbiam.
Cait Sith, czyli jeden wielki spoiler (skrót: bardzo go lubię, bo reprezentuje on sobą dużo więcej, niż wydaje się na pierwszy rzut oka)
Kod: Zaznacz cały
Miłość! Którzy inni twórcy gier zrobiliby bohatera z urzędniczyny? <33 :D Kolorowa atrakcja do rozbawiania gości i podwójny agent za biurkiem Shinry w jednym. Człowiek, który pierwszy raz w życiu poznał, co to przyjaźń i prawdziwe więzi międzyludzkie, musi wybierać między wiernością korporacji a przyjaciołom; a po jakimś czasie jakiekolwiek korporacje przestają mieć znaczenie w świecie Sephirotha. Wszystkie te dylematy są skryte za fasadą kiczowatego robota, co czyni sprawę jeszcze ciekawszą. W dodatku jego udziałem stała się, jak dla mnie, najbardziej wzruszająca scena na pierwszym CD. To nic, że robotów takich jak on, było wiele - ważne, że jednak się poświęcił i właśnie wtedy zaczął się łamać.
Kolejna moja ulubiona postać i to właśnie na niego poszedł głos. Nie jest idealny, o nie - nie docenia innych ludzi, zwłaszcza swojej asystentki, wszystkie zasługi przypisuje sobie, a porażki - innym. Nie potrafi przyznać się do błędu. Ale uważam, że właśnie te wady czynią go ludzkim. Poza tym jest człowiekiem z wielkimi ambicjami, całkowicie poświęconym jednemu celowi. Zgorzkniały, cyniczny ryzykant, który nie uważa, że ma cokolwiek do stracenia (jakże się myli!). W końcu przychodzi mu skonfrontować własny życiowy cel z wyższym dobrem i odnaleźć w tym satysfakcję.
Ponadto Cid ma jeszcze jedną rzecz, do której mam słabość - jest mechanikiem... x3
Ale poznać to bym go nie chciała, mendy jednej.
(A z wyglądu podobny jest do bliskiej mi osoby - stąd chyba też moja słabość...)
Vincent
Hm... Wszyscy go uwielbiają, a ja tak sobie. Chyba trochę za dużo tego mroku jak na mój gust. Straszny z niego przystojniak, to fakt. Zadatki na bohatera romantycznego. Ale zdenerwowało mnie w nim to, że zamiast działać i walczyć o kobietę, którą kochał, poszedł do trumny cierpieć. Z kolei gdyby walczył, byłby zapewne zbyt idealny - nie sposób mnie tu zadowolić.
Yuffie
I kolejna wygadana małolata, jaką mamy zawsze chyba od FF5 (chyba że liczyć Palom/Porom... jedno z nich). Trzeba jednak przyznać temu typowi postaci, nie sposób, żeby nie budził sympatii i nie wywoływał uśmiechu na twarzy. Cwana, rozpieszczona smarkula, przyzwyczajona do dostawania tego, co chce i do zdobywania tego wszystkimi środkami. W gruncie rzeczy bardzo realistyczna postać. Z biegiem fabuły staje się dużo łagodniejsza i bardziej sympatyczna.
No i nasz główny zły.
Sephiroth, mimo cokolwiek gejowatej aparycji (choć gdzie mu tam do takiego Kuji) to jeden z lepiej dopracowanych złych. Kiedyś był spoko gościem, ale wszystko w jego życiu poszło nie tak. Ma swoją traumatyczną historię, złe wybory, które podjął, są fakty, które zinterpretował zupełnie źle. Nie jest ani "zły, bo zły", ani "zły wyidealizowany" - jest zły przez swoją pomyłkę, niepewność skonfliktowaną z zadufaniem w sobie i zagubienie. Przypuszczam, że mogłabym go uwielbiać, gdyby Squeenix nie wciskał go do absolutnie każdej swojej nowej produkcji, traumatyzując mnie tym na każdym kroku i sprawiając, że zaczynam mieć go dosyć niczym przebojów Lady Gagi w radiu.
Podsumowując - głos na Cida, choć Red XIII, Cait Sith i poniekąd Barret też by zasługiwali.