: ndz 13 gru, 2009 13:42
Akurat ja właśnie odnalazłem głębię w tym wszystkim. Może pomijając MMOwatość. Zwiedzanie wielu świetnych lokacji dało mi wiele frajdy i fakt ganiania manualnego(jestem mocno niewyspany więc mogę pisać bzdury) po lokacjach, zamiast przejść na mapę świata i biegania olbrzymim karłem, zrobiło swoje.uQuad pisze:Ciekawe z czego mialem wnioskowac ta glebie charakteru jak tam bylo wiecej mmo-wego napierniczania i lazenia po stumilowych lasach niz scenek z gadaniem, ktore wlasnie dla mnie sa esencja finali.
Cutscenek może nie było wiele, ale zrobiły na mnie ogromne wrażenie, zwłaszcza te na silniku gry. "Pjur osomnes", że zabełkotam.
Fabuła może nie była szczytem fajnali, ale jej większa przyziemność z początku i raczej polityczny charakter, były zdecydowanie miłą odmianą.
System Gambitów mi się podobał osobiście, to było jak budowanie prymitywnego AI z klocków, co było w zasadzie zabawą samą w sobie. Fajnie było zdobywać nowsze elementy i układać z nich akcje warunkowe, które w zasadzie działały jak należy. Duży plus za to moim zdaniem.
Z subiektywnych odczuć, FFXII dołączył do niewielkiej grupki wybranych fajnali, w których grindowałem okrutnie za pierwszym podejściem. Zazwyczaj takie przyjemności zostawiam sobie na drugie przechodzenie tytułu.
Ja już swoje narzekałem(wrum! wrum!) :D I wątpię by wiele doszło. Chyba, że fabuła zacznie bezwstydnie chapać bagietę, ale to będzie uzasadnione narzekanie.AUDION pisze:jak wyjdzie trzynastka, to niemal mogę się założyć, że psioczących będzie mnóstwo, bo niby czym SE może nas jeszcze tak naprawdę zaskoczyć?
A liniowość nie przeszkadza mi w ogóle. Grało się w te point'n'clicki i lubiło.