: pn 15 wrz, 2008 12:41
Misiek1974, popieram Cię w 100%. Polonizacje są potrzebne, a kto ich nie potrzebuje i nie lubi, niech po prostu nie używa. Ale niech pozwoli używać ich tym, którzy tego potrzebują.
Najlepszy Polski Poradnik Final Fantasy
https://k-ff.com/phpBB3/
WARNING: Mój głos może nie będzie do końca umotywowany logicznie, na pewno nie będzie kulturalny, ale za to będzie szczery, bo od kilku lat się tak we mnie wzbiera.Lenneth pisze:I dlaczego mam odmawiać swoim rodakom prawa do gry po polsku, nawet jeśli część tych ludzi to zwykłe dzieci Neo, śmierdzące lenie i szkolni abnegaci
No właśnie dlatego, że jest was mniej.Sephiria pisze:
OK, co do cytatu. Pójdźmy w drugą stronę - dlaczego przez wszystkich szkolnych nierobów itd. ja i mi podobni nie możemy dostać angielskiego oryginału, bo nie mam ochoty męczyć się z niedorobioną i często żenująco słabą polonizacją? Dlaczego my musimy specjalnie sprowadzać grę z zagranicy, bo jesteśmy dyskryminowani ze względu, że szkolnych idiotów i nierobów jest cała kilkumilionowa armia?
Szkolne nieroby, jak Ty to określasz, często mają problem z językiem z powodu tego, że szkoła nie potrafiła zapewnić odpowiedniego poziomu nauczania. Czy to, że ktoś miał nieszczęście pójść do głupiej szkoły, robi z niego nieroba? Ja, będąc w najstarszej szkole podstawowej w Krakowie (i rzekomo najlepszej), miałem angielski od 4 klasy do ósmej. Za każdym razem zmieniał się nauczyciel (poprzedni odchodził, bo w szkołach językowych więcej płacili), czasem nawet co semestr, i od nowa wszyscy jechali "Maj nejm is..."(...) dlaczego przez wszystkich szkolnych nierobów itd. ja i mi podobni nie możemy dostać angielskiego oryginału, bo nie mam ochoty męczyć się z niedorobioną i często żenująco słabą polonizacją? Dlaczego my musimy specjalnie sprowadzać grę z zagranicy, bo jesteśmy dyskryminowani ze względu, że szkolnych idiotów i nierobów jest cała kilkumilionowa armia?
W dzisiejszych czasach kupno czegoś na "ibeju" nie stanowi żadnego problemu. Ponadto trzeba pamiętać, że wiele gier nie jest oryginalnie po angielsku, zdarzają się produkcje rosyjskie, niemieckie, japońskie (przecież ), francuskie, hiszpańskie, itd. Jak widzisz, ich tłumaczenie jest potrzebne.Od 2002 roku nie mogę natrafić w sklepach na żaden angielski oryginał gier, które mnie interesują... Gdybym mogła cofnąć czas to D2 kupiłabym w oryginale, ale musiałabym sępić anglojęzyczny LoD. W oryginalny Warcraft 3 (językowo) grałam tylko w kafejce, swój niestety mam w wersji polskiej którą z błogosławieństwem wymieniłabym na angielski.
Do góry nogami? Ekhem, tylko pamiętaj, że gracze lubią różne gatunki gier i znam wiele osób, które uwielbiają FF, a nie ścierpiałyby żadnego europejskiego czy amerykańskiego RPG, gdzie "realistyczna" trawa na wiosnę wygląda jak siano wymieszane z gównem. Nie wszyscy takie gry lubią, wiesz? I co im z tego, że sobie CeDe Projekt przetłumaczy Mass Effect, że inne firmy tłumaczą "szczelanki", gdy im to potrzebne, jak rower rybkom?Larum jakie nieuki podnoszą powoduje, że fakty zostają odwrócone do góry nogami i tak z uprzywilejowanej większości, mającej dostęp do niemal każdej wersji polskiej gry wydanej w kraju od kilku lat wstecz do teraz, z powodu kilku gier Final Fantasy nagle robi się khe khe "dyskryminowana biedna mniejszość", która jest osaczona przez język, którego nie ma ochoty się uczyć, bo pocina w gry zamiast usiąść na dxxxe i się uczyć.
Co ma nieumiejętność wychowywania dzieci (wiele osób powinny mieć ZAKAZ posiadania dzieci... powinny być na to jakieś porządne testy psychologiczne) do spolszczeń i do samych gier?"Fajnie", tylko potem mamy takich "bohaterów" jak w Super Niani, gdzie 6-ciolatek okłada rodziców domagając się gier i TV, które są całym jego światem.
Już pisałem - masz dostęp do eBay'a, Paypala, kupuj co chcesz, dolar (jeszcze) tani.Secundo, jako członkowie Unii Europejskiej i jako konsumenci mamy prawo mieć swobodny dostęp i swobodny wybór tego, co nas interesuje jako konsumenta. No >>JAKOŚ<< na polu gier, w sekcji "chcę angielki oryginał" tego nie widać. Dlaczego? Bo głupie bydło* ma pierwszeństwo.
Oh, litości. Ma się podręcznik etc. słowniki też są. Do gier nie potrzeba mówienia czy nawet słuchania. W większości przypadków są napisy (mówimy o FF głównie przecież).Colly pisze:szkoła nie potrafiła zapewnić odpowiedniego poziomu nauczania.
Niech się Gags wypowie.Colly pisze:Pomyśl jeszcze, jak w tej chwili wygląda nauczanie...
Przeprowadziłabym się do Szwecji, gdzie filmy w tv maja napisy (zresztą jak każdy obcojęzyczny program). To jest dobra polityka.Colly pisze:Swoją drogą nie wiem, co byś zrobiła, gdybyś mieszkała w Niemczech, Czechach, na Słowacji czy na Litwie. Tam wszystko dubbingują, włącznie z filmami sensacyjnymi i serialami i hentai.
Jeśli ktoś ufa aukcjom, a nie każdy ufa.Colly pisze:W dzisiejszych czasach kupno czegoś na "ibeju" nie stanowi żadnego problemu.
Bardzo dobrze, choć obawiam się, iż jest to głównie spowodowane faktem, ze gier na konsole nie zwykło się tłumaczyć. Szkoda, że nie samym jRPG człowiek żyje.Colly pisze:Musisz przyznać, że gry jRPG nie są w ogóle brane pod uwagę, jeżeli chodzi o tłumaczenia gier w Polsce.
Jak dobrze, ze google sa tez po japońsku =^.~=Colly pisze:Ja się boję, że niedługo wszystkie strony internetowe będą po angielsku, bo tak jest "cool"
Nikt nie powiedział, ze nauka ma byc przyjemna, aczkolwiek jaka satysfakcja po nauce.Colly pisze:Granie ze słownikiem w ręce do najprzyjemniejszych rzeczy nie należy, wybacz
No więc właśnie. Ile dobrych wersji polskich jest na rynku? Szczerze mówiąc, chyba nie zbyt wiele (pomijam produkcje made in Poland). Nawet przy moich ukochanych HoMM nie raz mi żyłka na skroni pulsowała. W polsce dubbinguje się dobrze jedynie wysoko budżetowe filmy dla dzieci. Taka jest przykra prawda. Disney i Shrek mają się dobrze, ale wszelkie kreskówki (i kumalski Naruto) i większość gier niestety mają skopana wersje polską. Ok, już mogłabym przeboleć polskość jakiejś gry (zwłaszcza nie made in Japan), ale niech ta wersja będzie przyzwoita. Jak na razie, tylko Simsy mi pasują, jeśli chodzi o tłumaczenie...no i może SporeColly pisze:Znam angielski, ale lubię pograć w dobrą wersję polską jakiegoś tytułu.
Nie wiem, ale postaram się poszukać logiki w rozumowaniu Sephi...Colly pisze:Co ma nieumiejętność wychowywania dzieci (wiele osób powinny mieć ZAKAZ posiadania dzieci... powinny być na to jakieś porządne testy psychologiczne) do spolszczeń i do samych gier?
OT: Osobiscie polecam. Dzieki nim zdobyłam wiele książek do nauki japońca i FFVII: CCColly pisze:Np. w Empiku możesz sobie zamówić książkę/grę/film
Ok. Ta opcja do mnie przemawia. Chętnie bym pograła w oryginalne jRPG, ale z napisami chociażby angielskimi. Menu da się przeboleć, ale słownik kanji jest o wieeele grubszy niż przeciętny słownik ang-pol No, ale staram sięTłumaczenia gier są potrzebne. Idealne wg mnie są wersje kinowe - ktoś mówi po angielsku, gracz czyta po polsku. Uczy się wtedy mimochodem i języka angielskiego, i polskiej interpunkcji, ortografii.
Miałem to samo, jeśli chodzi o nauczycieli i naukę angielskiego w podstawówce. Język mimo wszystko mi się podobał i chciałem się go uczyć. Więc przychodziłem ze szkoły do domu i oglądałem anglojęzyczne programy. Poczynając od Cartoon Network, po Discovery i BBC, przy czym o ile z początku z dwóch ostatnich stacji nie mogłem przez pierwszych parę miesięcy zrozumieć ani słowa, z czasem się osłuchałem, oswoiłem i rozumiałem dość dużo.Colly pisze:Czy to, że ktoś miał nieszczęście pójść do głupiej szkoły, robi z niego nieroba? Ja, będąc w najstarszej szkole podstawowej w Krakowie (i rzekomo najlepszej), miałem angielski od 4 klasy do ósmej. Za każdym razem zmieniał się nauczyciel (poprzedni odchodził, bo w szkołach językowych więcej płacili), czasem nawet co semestr, i od nowa wszyscy jechali "Maj nejm is..."
Może jestem nierobem i idiotą, bo tak miałem?
Ano ma się to tak, jak mucha do drzewa. Pozornie niby nonsens, ale po dłuższym zastanowieniu i analizie można znaleźć wspólny mianownik.Colly pisze:Co ma nieumiejętność wychowywania dzieci do spolszczeń i do samych gier?
Ja raczej byłbym za poddawaniem testom osobowościowym kandydatów na prezydentów. Mam pewien koncept odnośnie profilu, jaki zarysowałby się obecnemu, miłościwie nam panującemu i jaka byłaby opinia psychologiczna. Powstrzymam się jednak od komentarza, gdyż pomimo życia w demokratycznym państwie, od dłuższego czasu boję się wypowiadać publicznie na takie tematy.(wiele osób powinny mieć ZAKAZ posiadania dzieci... powinny być na to jakieś porządne testy psychologiczne)
Napisy, w których są kwestie pisane czasem slangiem, a czasem idiomami, których w słowniku nie znajdziesz.Go Go Yubari pisze: Oh, litości. Ma się podręcznik etc. słowniki też są. Do gier nie potrzeba mówienia czy nawet słuchania. W większości przypadków są napisy (mówimy o FF głównie przecież).
Zwykłe aukcje może fakt, ale jest wiele sklepów internetowych i jest wiele sklepów zwykłych, które traktują sieć internetową jako kolejną drogę dotarcia do klienta. Im też nie zaufasz?Jeśli ktoś ufa aukcjom, a nie każdy ufa.
W Polsce się nie zwykło tłumaczyć, bo się wydawcom nie opłaca - piractwo jest u nas ogromne, a żeby zrobić porządne tłumaczenie, trzeba pieniędzmi sypnąć. Pod względem technicznym, to żadna różnica, czy gra jest na Gejmboja, czy na konsolę "Polystation 4" Wystarczą odpowiednie narzędzia lub wysłanie tekstu do producenta, by sam skompilował.Colly pisze:Bardzo dobrze, choć obawiam się, iż jest to głównie spowodowane faktem, ze gier na konsole nie zwykło się tłumaczyć. Szkoda, że nie samym jRPG człowiek żyje.
I po arabsku. I w farsi. I w gołodu*nym gruzińskim.Jak dobrze, ze google sa tez po japońsku =^.~=
Nikt nie powiedział, że granie to ma być nauka. Głównym celem gier jest rozrywka. Czasem robią gry edukacyjne, ale... przemilczmy.Nikt nie powiedział, ze nauka ma byc przyjemna, aczkolwiek jaka satysfakcja po nauce.
Czyli denerwujesz się na spolszczenia, bo ktoś je źle wykonuje. Tak samo ja się mogę denerwować na to, że jest jakieś żarcie, bo ktoś robi je niedobre. Idea spolszczeń nie jest zła, trzeba się tylko do tej roboty przyłożyć. Poszukajcie stawek, jakie płaci CD Projekt, a dowiecie się jednoznacznie, czemu ich spolszczenia są do czterech liter. Żaden szanujący się tłumacz ani korektor nie podejmie się takiej pracy, za taką stawkę. Zmiana priorytetów wyszłaby na dobre. Jaka? Proste - wydać więcej kasy na tłumaczenie i korektę, i wydać mniej na o niebo lepszy dubbing, zatrudniając profesjonalne studio, a nie aktorów wziętych z Pudelka. A jak się nie chce zatrudniać profesjonalnego studia, to olać dubbing i całą kasę włożyć w świetnych tłumaczy i korektorów. Spolszczenia nie są złe. Wykonawcy - owszem (oczywiście nie wszyscy). Simsy i Spore - to wszystko z EA, a oni mają własną grupę lokalizacyjną, która wciąż się uczy i są coraz lepsi - co widać choćby w kolejnych dodatkach do drugiej części Simów.No więc właśnie. Ile dobrych wersji polskich jest na rynku? Szczerze mówiąc, chyba nie zbyt wiele (pomijam produkcje made in Poland). Nawet przy moich ukochanych HoMM nie raz mi żyłka na skroni pulsowała. W polsce dubbinguje się dobrze jedynie wysoko budżetowe filmy dla dzieci. Taka jest przykra prawda. Disney i Shrek mają się dobrze, ale wszelkie kreskówki (i kumalski Naruto) i większość gier niestety mają skopana wersje polską. Ok, już mogłabym przeboleć polskość jakiejś gry (zwłaszcza nie made in Japan), ale niech ta wersja będzie przyzwoita. Jak na razie, tylko Simsy mi pasują, jeśli chodzi o tłumaczenie...no i może Spore
ad. a) Wiele dzieciaków czyta mało książek, przez co sama musisz je tępić na tym forum, by się uczyły poprawnie pisać po polsku. Dając im grę po polsku, która jest pozbawiona błędów, gdzie przecinki są tam gdzie trzeba itd., dzieciak się nauczy poprawnie korzystać z polskiego. Pomyśl, jak wiele osób wzrokowo uczy się polskiej ortografii.Nie wiem, ale postaram się poszukać logiki w rozumowaniu Sephi...
a) Może miała na myśli to, że takie dzieciaki i tak niczego się nie uczą, a danie im gry po polsku, tylko pogorszy sytuację?
b) Zezwolenie na gry i tv powinno być od 18 roku życia?
No właśnie - wyobraź sobie, że dzięki temu na jednej kopii gry ktoś mógłby się uczyć japońskiego, mając tekst po angielsku, a ktoś angielskiego, mając na dole tekst po polsku. To chyba utopijne marzeniaOk. Ta opcja do mnie przemawia. Chętnie bym pograła w oryginalne jRPG, ale z napisami chociażby angielskimi. Menu da się przeboleć, ale słownik kanji jest o wieeele grubszy niż przeciętny słownik ang-pol No, ale staram się
Pod warunkiem, że masz rodziców, którzy w czasach Twojego dzieciństwa posiadali telewizor i posiadali kablówkę lub antenę satelitarną. A jak ktoś miał w tym czasie problemy i nie posiadał telewizora? Są osoby, które miały w dzieciństwie tylko telewizor Rubin (:P) oraz TVP1, TVP2, TV regionalną i Polsat. A, i jeszcze TV Krater przez chwilkę była (później do niego wPARowali).Więc przychodziłem ze szkoły do domu i oglądałem anglojęzyczne programy. Poczynając od Cartoon Network, po Discovery i BBC, przy czym o ile z początku z dwóch ostatnich stacji nie mogłem przez pierwszych parę miesięcy zrozumieć ani słowa, z czasem się osłuchałem, oswoiłem i rozumiałem dość dużo.
Jeśli gość się okaże niefajny całkowicie, to jest procedura usunięcia ze stanowiska, a w razie czego 5 lat i kop w cztery litery. Zły rodzic gnębi dziecko przez przynajmniej 18 lat...Ja raczej byłbym za poddawaniem testom osobowościowym kandydatów na prezydentów. Mam pewien koncept odnośnie profilu, jaki zarysowałby się obecnemu, miłościwie nam panującemu i jaka byłaby opinia psychologiczna. Powstrzymam się jednak od komentarza, gdyż pomimo życia w demokratycznym państwie, od dłuższego czasu boję się wypowiadać publicznie na takie tematy.
Otóż to , sedno sprawy z tym że to nie jest gromadka tylko wielka gromadalogatus pisze:Dlatego proszę was "językowi zjadacze mózgów" nie krytykujcie kogos który poświęca nawet dla przysłowiowej gromadki ludzi, którzy chca zobaczyć Final 8 po Polsku.Ja do tej gromadki w pełni należe.I należy mu się nawet od was chociarz odrobine szacunku i uprzejmości za to co robi.
I dokładnie to miałem na myśli pisząc swoje posty oraz dziwiąc się że ludzie którzy nie są zbyt biegli w angielskim wrzucani są do jednego wora z obibokami bez ambicji LOL , sami się weźcie do roboty i zróbcie coś dla fanów finala no chyba że dyskryminujecie takich ludzi co już zalatuje totalna nie tolerancją i to w tak niewinnym aspekcie.Ivy pisze:Sie powtorze: drazenie tego tematu nie ma sensu, wszystko zostalo juz powiedziane >> Nie wiem czemu nieznajomosc angielskiego mialaby automatycznie czynic z kogos lenia albo bydlo, to bardzo krzywdzace uogolnianie.
Which, FORTUNATELLY, will take many many months i hopefully Colly po drodze straci entuzjazm (no offence).Misiek1974 pisze:Wracając do tematu , spolszczenie ff8 pc dobiega końca :D , aktualny stan prac to 98% tłumaczenia oraz 94,5% korekty stylistycznej i całkowitej.
Miejmy jednak hope że dobiegnie to soon to an end i spolszczenie tekstów zostanie dokonane w pełni, as niewiele things denerwuje mnie bardziej niż coś w both jednym i second języku naraz, jak for example post który właśnie czytasz.Sephiria pisze: Which, FORTUNATELLY, will take many many months i hopefully Colly po drodze straci entuzjazm (no offence).
*wymądrzanie się on* To się fachowo nazywa code switching i występuje nagminnie w niektórych środowiskach, między innymi u studentów lingwistyki, którzy zawsze tak gadają w swoim gronie. Sephi, zapisz się na te studia, znajdziesz tam swoje powołanie. *wymądrzanie - off*kilmindaro pisze:Miejmy jednak hope że dobiegnie to soon to an end i spolszczenie tekstów zostanie dokonane w pełni, as niewiele things denerwuje mnie bardziej niż coś w both jednym i second języku naraz, jak for example post który właśnie czytasz.
Lenn - JESTEM na tych studiachLenneth pisze:Sephi, zapisz się na te studia, znajdziesz tam swoje powołanie. *wymądrzanie - off*