Dzięki za odblokowanie tematu
Forum dyskusyjne chyba po to jest, by dyskutować
Niestety często to samo można powiedzieć w sytuacji tłumaczenia z angielskiego oryginału na polski
I każdego innego języka na każdy inny język. Po prostu - są tłumaczenia dobre i złe, z czego tych dobrych jest naprawdę mało...
Podejrzewam Colly, że jest Ci znane pojęcie nieprzekładalności?
No jest coś takiego, jest. Omija się to zazwyczaj w sposób taki, jak to robił Wierzbięta w Shreku - zamieniając na coś odpowiedniego dla polskiego widza. W przypadku gier już jest gorzej, zwłaszcza jeśli chodzi o angielskie gry słowne. Należy wtedy zrobić "konsylium mózgów" (:P) i obmyśleć wszystkie sporne kwestie - wszelkie za i przeciw jakiemuś tłumaczeniu, poradzić się kogoś zaznajomionego bardziej w temacie (jeśli jest takowy), wysilić szare komórki. Nie ma mowy wtedy o tłumaczeniu typu
[otwórz segment->wpisz tłumaczenie->zamknij segment], bo wyjdzie z tego jedno wielkie G, i nie mówię w tym przypadku o Google.
Z ręką na sercu trzeba przyznać, że i tu pojawiła się pewna generalizacja, osób faktycznie nie umiejących (i nie chcących) posługiwać się językiem obcym i tych szukających przekładu dla lepszego sensu czy zrozumienia. Ma to swoje przyczyny w tym, że faktycznie prawie 90-95%-owa większość dotychczas pytających o spolszczenia osób z rozbrajającą szczerością na forum opowiadała potem, że nie lubią i nie chce się uczyć obcego języka, angielskiego w przeważającej większości wypadków. Znikomy odsetek władających, acz chcących dla siebie polskiej wersji, tonie w morzu właśnie takich osób i volens nolens jest klasyfikowany do tego samego grona.
No i myślę, że ta generalizacja jest krzywdząca - przecież Polak korzysta z języka polskiego nie tylko dlatego, że nie zna innego
Ja rozumiem, że niektórzy lubią czytać książki po angielsku, ale po polsku też fajnie czasem coś przeczytać; film też fajnie czasem obejrzeć po polsku itd...
Robię FF8PL i sam nie mogę się doczekać, aż sobie w to zagram w pełni spolszczone. Czemu? Bo miło będzie zobaczyć, jak Laguna gada głupoty i mówi "niegramotnie" po polsku
A przecież angielski znam
W większości są to lenie którym faktycznie się nie chce ani uczyć, ani wysilić, ponadto coraz więcej młodzieży i tak na dzień dobry gra z solucją pod nosem, byle zaliczyć outro i odłożyć grę na półkę, polecieć do sklepu po nową ładną graficznie grę. So WHY bother translating anyway?
Lecz to są już osoby, które nie znają języka polskiego (tak, wiem, to JEST straszne). Im się przyda tłumaczenie, bo może choć jeden z nich wzrokowo się nauczy, że pisze się "skąd", a nie "z kąd"...
Jakich fachowców? Patrz na Post Colly'ego. Profesjonalnych firm zajmujących się dubbingiem rzadko kiedy się najmuje, a 10 lat temu nie było standardów, była wielka improwizacja i przecieranie szlaków. Nic dziwnego, że na tamte czasy, ogół czyli CDP Cenega + reszta uznały że to faktycznie był "sukces". Poza tym, nie od dziś wiadomo, że odrobina funduszy może załatwić najlepszą recenzję i opinię wszystkiego.
Tak jak twoja wiara w listę płac, rzetelność fachowców etc. - to wszystko można podważyć, bo nikt publicznie się nie przyzna jak coś spartoli, czy jak ktoś inny pracujący przy wspólnym dziele coś schrzani. Wtedy też panowała niepisana zasada, że na znane nazwiska nie wolno było podnieść ręki nawet za najmniejsze potknięcie, a dziś to już nie przejdzie. Jak już nawet wtedy znalazł się niepokorny, to pokazywało mu się garść baksów i zaraz ukazywała się miła dla oka recenzja. Należałoby też postawić pytanie, czy uznająć dubbing za świetny miałeś do porównania obie wersje, czyli PL i oryginał? Jak nie, to nie mamy o czym rozmawiać.
Dopowiem jedno: niedawno byłem w Empiku razem z moją połówką i autentycznie wyszliśmy stamtąd wkurzeni. Czemu? Bo 3/4 tylnej okładki którejś gry (nie mam pojęcia której, wybaczcie) widniała świecąca się jak psu kulki twarz Jabłczyńskiej wraz z tekstem typu "Dubbing świetnej polskiej aktorki... bla bla bla)". Co ona ma do samej gry?! A najgorsze jest to, że na tych "aktorów" firmy typu Cenega i CDP wydają mnóstwo kasy, oszczędzając na prawdziwych QA (korektorach) i prawdziwych, porządnych aktorach ze studiów dubbingowych, którzy są i potrafią ze swoim głosem zrobić wszystko, potrafią się odpowiednio wczuć w klimat itp...
Mam nadzieję, że system promowania osób dubbingujących nigdy nie osiągnie poziomu takiego, gdy na grze FIFA 20XX pojawi się zdjęcie spoconego Szpakowskiego grającego na meczu Politycy kontra Dziennikarze.
Nikt porządnie traktujący swoje stawki tłumaczeniowe, korektorskie itp., nie pójdzie pracować dla CDP czy Cenegi, bo skąpią gorzej niż Sknerus McKwacz
Bo tłumaczenia tekstu nie można było aż tak bardzo skopać, d...y dali aktorzy.
A mimo wszystko tekst również miał błędy i to takie, które by Word podkreślił, a ja nabiłem sobie kilka niezłych guzów rąbiąc z żalu głową o biurko.
Na początku i końcu pracy powinno się robić tzw. "spellchecka", ale cóż, o tym wiedzą osoby, które się znają na robocie...
Angielscy lektorzy mają tą przewagę nad polskimi dublerami, że znakomicie operują intonacją.
Polscy też tacy są, tylko pracują dla poważnych firm tłumaczeniowych, a tych branża gier komputerowych nie chce, bo woli kasę wydać na Fronczewskiego i Jabłczyńską
...kolesie z Mercem czy Lamborghini w głowie zamiast mózgu mają siano (które siano, to już inna śpiewka)
Zwłaszcza, że Lamborghini w Polsce jest do d..., bo na polskie drogi najlepiej mieć czołg lub dżipa (
), a nie wypolerowaną deskę snowboardową. :D