Strona 2 z 2

: ndz 19 kwie, 2009 14:54
autor: Zeromus
Penance z FF10 jest królem i piszę to po ukończeniu każdego Finala po 3-5 razy,wyjątki ff7 i ff12-tylko po jeden raz.W walczę z tym czymś nie ma marginesu błędu-jedna pomyłka i wykańcza nam całą drużynę jednym ruchem.Jest to jedyny boss w historii gier Rpg kiedy, przyznaję się bez bicia,szukałem w internacie porad do jego pokonania.
Z wszystkich dodatkowych bossów nie pokonałem tylko Omegi mk.12 i tylko dlatego że nawet nie próbowałem-ff12 znudziła mnie już przy 7 godzinnej walczę z Yazmatem.
Omega i Shinryu faktycznie są trochę przereklamowani choć zdolność omegi do usuwania postaci z walk jest denerwująca.
Ruby i emerald prezentują bardzo zadowalający poziom trudności ale przy odpowiednim uzbrojeniu i ustawieniu materii obaj pękli na 85 levelu.Każdy z nich zabił mnie przedtem tak z 5 razy.
Omega z FF8 to mój ulubieniec.FF8 skączyłem 5 razy i Omega dostarczył mi wiele radości.Ogółem walka z nim ma mocno losowy charakter-chodzi mi o to że w FF8 nie mamy całkowitej kontroli nad tym jaki limit breaker zostanie użyty.Raz pokonamy omege w 3 tury a raz walczymy z nim 20 minut i na koniec i tak przegramy bo żadna postać nie użyje najsilniejszego ataku.
Ozma mnie zawiódł.Facet potrafi zabić całą drużynę jednym atakiem ale przy wymesterowanych postaciach ginie od 6-7 hitów.
Poza tym lubię Omege z FF6Advanced.Terra zadawała mu 79992 damange w turę[przy jego 195000 hp] a i tak zabił mnie cztery razy zanim pękł.

: pn 27 kwie, 2009 14:42
autor: Uleq_w_Sztyfcie
Dla mnie najtrudniejszy był Omega Weapon z FF8.
Dlaczego?
Megiddo Flame i Terra Break (Chyba tak to się pisze?), a tak poza tym to na Penance'a się nawet nie szykowałem, bo już Valefor mnie na luzie rozwalał... I to w dodatku ten z Via Purifico!

Kod: Zaznacz cały

Mówi się: Nie umiem korzystać z SG

: śr 15 lip, 2009 20:59
autor: One-Winged-Ange
pomijając Weapony (Ruby jednak chyba najstraszniejszy :D ) to Malboro (chyba tak się pisze) z FF VIII. Dlaczego? Bo jak już go spotkasz bez odpowiedniego sprzętu to pozostaje modlić się o pojawienie Odina zanim zapuści Bad Breath :)

: wt 11 sie, 2009 17:12
autor: AUDION
Sweet Devil pisze:Nawet Penance był dla mnie łatwiejszy.
Nie bardzo mogę pojąć, co trudniejszego jest w Nemesisie? Jedyne o czym trzeba pamiętać, to Auto-Life, a w wolnej kolejce atakować. Mamy jednego przeciwnika, a nie trzech jak przy Penance. Nemesisa pokonałem właściwie z marszu (nie czytając opisów)i nie licząc czasu walki, to nie jest jakiś straszny przeciwnik. Dopowiem, że przy paru bossach „fabularnych” miałem większy problem, bo zaliczyłem zgon, a Nemesis przeszedł bez echa. Penance z marszu mogłem zapomnieć. Ilość zgonów spora, zanim wypracuje się jakąś taktykę. Zapomniał bym jeszcze o tym, że Penance otrzymuje 99999 dmg tylko od Celestiali, a Nemesis od każdej broni z Break Damage Limit. Więc porównanie, które użyłeś wydaje mi się mało trafione i nie wierzę, by ktoś miał podobne zdanie do twojego.
Tak na marginesie dodam, że ostatnio najtrudniejszym przeciwnikiem został u mnie Zodiark. Jak to możliwe? Otóż rzadko zdarza mi się maksować całe drużyny, więc zwykle trójka (w niektórych FF czwórka) bohaterów jest wypasiona, a pozostali na ile to możliwe nieużywani. Ostatnim razem miałem pecha i trzykrotnie darkja wybijała mi podstawową drużynę, a reszta padała zanim mogłem cokolwiek zrobić. Nie pamiętam kiedy ostatni raz, jakiś przeciwnik "pokazał" mi Game Over, a już na pewno nie trzy razy z rzędu, nie będąc przy tym „Mega Bossem”.

: pn 18 sty, 2010 00:33
autor: Gudis
Dla mnie tam najsilniejszą oraz królową bossów pozostanie......... na zawsze Ultimecja!!!!
FFVIII to był mój pierwszy Final (miałem 7 lat grając w niego) i to był boss... którego w końcu nie pokonałem O.o po prostu NIE MOGŁEM jej sprostać :D i to jest COOL!
Wole nie móc pokonać last bossa zamiast pokonywać go za 1 razem... Dark Cloud, Vayne, Sephiroth... żenada :P
A co do postu AUDIONA'a to prawda jest :P Często taki niepozorny bossik po którym się dużo nie spodziewamy (który nie jest okrzyknięty mega bossem) potrafi zaskoczyć i zarzucić gameoverem :P Mnie na przykład przygwoździła ta bombka która atakuje w FFXII w Salikawood. Ta co przywołuje mniejsze i odnawia sobie hp. Zasadziła mi Oil, Firage i zanim zdążyłem powiedzieć WTF już musiałem się leczyć drugim składem, a bombe zabiła Ashe mając 700hp - reszta padła. Walka dała mi więcej radochy emocji i satysfakcji niż Vayne ;]

PS. Kupiłem sobie FF VIII i właśnie skończyłem 1 CD... w końcu ją pokonam ^^



EDIT: Ultimecja padła. Było to łatwiejsze niż myślałem... bo Squall miał 99 lv jak z nią walczyłem. Chciałem złożyć Lion Hearta przed ostatnią walką.... ale wokół miast pojawiły się te pieprzone bariery. Dzięki działowi Help na forum dowiedziałem się, że Doomtrain może przywołać Junk Shop, więc zabrałem się za kolekcjonowanie składników do przywołania go... zanim się obejrzałem już miałem ten lvl ;((( a chciałem wyzwanie..... troche większe :P a Lion Heart jako trump card. Trudno :P ide na Ultime i Omege

: pn 18 sty, 2010 14:09
autor: Qpers
Gudis pisze:PS. Kupiłem sobie FF VIII i właśnie skończyłem 1 CD... w końcu ją pokonam ^^
Hahah! Trzymamy kciuki :D

Ja muszę zrewidować swoją poprzednią wypowiedź: Ozma z FF9 jest może nawet nieco mniej trudnym przeciwnikiem, niż Penance z FF-X... Zresztą baaaardzo mi się to nie podoba, gdy w FF-X i FF-XII można było przejść całą grę bez zająknięcia, a na dodatkowych bossów trzeba było poświęcać kilkanaście godzin lvlowania. Później sam głównym wątek gry nie stanowił najmniejszego wyzwania :/

Pamiętam, jak dwa dni siedziałem przy konsoli po 10 godzin, żeby zdążyć rozwalić Penance, zanim ją sprzedam (klient był już umówiony). Nie mogłem sobie odpuścić żadnego bossa przecież! Teraz jeszcze FF Tactics...

: sob 03 kwie, 2010 16:27
autor: Shen
Przeszedlem Finale od 4 do 10 i 12, pokonalem kazdego bossa i chyba tylko z jednym meczylem sie tak serio. Ozma, szczegolow walki juz nie pamietam bo to bylo pare lat temu, ale kluczem do zwyciestwa byla absorpcja lub 100% odpornosc na shadow, Vivi rzucajacy Doomsday i Eiko + max ilosc Phoenix Pinion w inv.

: pt 28 maja, 2010 00:05
autor: Canaris
Omega z FF8 - mam mieszane uczucia co do niego . W sumie pokonałem go za pierwszym razem bez przygotowania ale troche na farcie ( Terra Break w ostatnich sekundach działania Hero na Irvinie , który dzieki temu zdołał wskrzesić reszte i dokończyc go )

Emeralda można było pokonać łatwiutko ( jedna postać z dwoma materiami+ Airetam Storm = Bonus Lucky Seven, do tego Kotr z Quadrą i Mime i po wszystkiemu )

Rubyego nie próbowałem .

Wiec tytuł należy sie chyba Penance'owi . Nie dosc że sam był mega kozakiem to i trza było pokonać wszystkie Aeony przedtem :/ Oo

: pt 28 maja, 2010 04:17
autor: andchaos
Mi raczej Ozma sprawił najwięcej problemów, na każdego bossa jest sposób, zazwyczaj robiło się taktykę po jednej nieudanej walce i było ok, ale jak walczyłem z Ozmą było inaczej, nie wiedziałem że można go osłabić dając prezenty stworką, nawet do końca nie rozumie jakie powiazanie mają te stworki niby z Ozmą. Męczyłem go smoczym atakiem freya'i i thievery zidana. było bardzo cięszko, podchodziłem do niego ponad 20 razy, troszkę trwało zanim znalazło się słaby punkt i potem te ćwiczenie skili by go ubić, to było spore wyzwanie. Sądze że ci którzy podeszli do niego po wykonania questa z zwierzaczkami raczej nie poczuli zbytnio potęgi Ozmy, był praktycznie na wszystko odporny

Ruby weapon też dał nieźle popalić, trzeba było wpierw na to wpaść kiedy wyciągnie macki z piasku by można było go zranić.
Canaris pisze:Omega z FF8 - mam mieszane uczucia co do niego . W sumie pokonałem go za pierwszym razem bez przygotowania
Wielkie WOW, mnie on przy pierwszym podejściu definitywnie rozłożył na łopatki. bez szczególnych problemów radziłem sobie z bossami w FF8, ale po spotkaniu Omegą poczułem zdecydowanie respekt do jego siły.

Penance to naprawdę twardy orzech do zgryzienia, nawet z odpowiednio wypakowaną drużyną, też się to niego kilka razy podchodziło,mimo wszystko, Ozma w swej pełnej formie sprawił mi więcej kłopotów.

warto by tu wspomnieć o misji 64 w FFXIII, też uciążliwy stworek, nawet z odpowiednio wypakowaną drużyną można się ździwić.

: pt 06 sie, 2010 12:05
autor: Krychu4k
Jesli chodzi o mnie to Ozme rozwalilem przy pierwszym podejsciu do FFIX i szczerze mowiac nie jestem pewny co w nim jest tak trudnego. Dla pewnosci pozniej przeszedlem drugi raz, oczywiscie odpowiednie przygotnowany - rowniez bez trudnosci. Moze fart ma tu duzo do powiedzenia.

Gradacja trudnosci u mnie dzieli sie na trudnosc przygotowan i czas poswiecony na to. W takim wypadku chyba wygrywa Penance.

Przyznam sie bez bicia, ze jako mlody czlowiek najczesciej powtarzalem bossy z FFVII i Ruby dalej zapadl u mnie jako tudny jegomosc, choc dzis pewnie bym sie z tego smial.

Rozpoczynam niedlugo przygode z FFXII, mozliwe, ze moje zdanie sie zmieni, ale reasumujac: Ruby Weapon i Penance win!

: pt 06 sie, 2010 18:21
autor: cast
Krychu4k pisze:Jesli chodzi o mnie to Ozme rozwalilem przy pierwszym podejsciu do FFIX i szczerze mowiac nie jestem pewny co w nim jest tak trudnego. Dla pewnosci pozniej przeszedlem drugi raz, oczywiscie odpowiednie przygotnowany - rowniez bez trudnosci. Moze fart ma tu duzo do powiedzenia.
Pewnie nikomu nie chce się expić, coby HP mieć wystarczająco xd Na levelach poniżej 70 Ozma rzeczywiście jest trudny, chociaż bardziej od umiejętności liczy się tu szczęście - mocny Meteor i nas nie ma. Poza tym, sceneria i brak save pointa demotywują - dodatkowe utrudnienie.


Póki co miałem przyjemność bawić się jedynie Finalami od 7 do 9, więc mam niewielki wybór bossów... Omega z ósemki zdecydowanie w tyle, jedyne wymaganie na niego to odpowiednia ilość HP, a o to w tej części nietrudno... w ogóle w FF8 chyba nie ma specjalnie trudnej walki. Co innego 7 - tu pojawia się kilku przeciwników, którzy sprawiają kłopot na zasadzie "bo przecież nie będę dodatkowo expić" ;d M.in. Midgar Zolom, Lost Number czy Evil (Demon?) Wall. Ultra bossowie są średni - chociaż Ruby bez fatygowania się po KotR jest czasochłonny; na Emeralda wystarczy Mime, albo i prostsze metody.
Najbardziej daje w kość Ozma - głównie ze względu na wspomniany już czynnik szczęścia. Oczywiście mając ekipę ze średnim 6000 HP można ten element pominąć, ale expienie jest dla masochistów, period. Reszta elity z FF9 nie dorasta kolorowej kulce do pięt (no, może Valia Pira... nie próbowałem go mordować bez kamyczków, skład ze średnim levelem 25 nie miał wiele do powiedzenia ;p)

: ndz 03 paź, 2010 21:23
autor: duci9
hmm... chyba weapon emerald z ff7 :)

Setki prób ale nigdy nie moglem go pokonać tak samo było z rubym :)

: ndz 03 paź, 2010 21:31
autor: Rikkux33
najpotezniejsi dwaj wg. Mnie to są Penance i Omega mk.XII(w wersji pal Omega ma 1m hp...a w jap. ma 10m, prawie nie do zatrzymania).

Na penancie czesto sie nie wyrabialam z ubijaniem rąk i Judgement gotowy :D

A Omega mk.XII.. Nikomu nie zycze walki z nim w wersji jap.poniewaz podczas walki z nim nie mozna wyjsc z areny, a liczba hp i ciosy prawie po 9k mowia za siebie.