Strona 27 z 29

: ndz 23 wrz, 2007 13:05
autor: Sogetsu
Ivy pisze:dziewczyna ma sporo fanów, którzy zapewne jakieś pozytywy w niej widzą.
dokładnie! pomijając już to, że jest ładna i ślicznie jej w upiętych włosach, to na podziw zasługuje jej silna wola. prawie każdy inny summoner po odkryciu brudów skrywanych przez kapłanów Yevonu dałby sobie spokój z pielgrzymką. Yuna natomiast chciała pokonać Sin dla mieszkańców Spiry a nie dla Świątyni. pozwlę sobie jeszcze rzucić cytatem:

"Small voice, small frame, but a will that towers over Gagazet's peak."
Gveir pisze:Jest i szarą myszką i cichą, bojającą się postacią. I bezbarwną do tego. Paradoksalnie dopiero jej wersja z X-2 - idiotka do kwadratu nadaje się do czegokolwiek i można w końcu ją jakkolwiek ocenić wtedy.
gdyby się "bojajała" to by nie decydowała się na zostanie summonerką. nie rozumiem też tego całego czepialstwa w stosunku do Yuny. po pierwsze, wcale nie powtarzała co chwila "I must defeat Sin", co można wywnioskować z Waszych wypowiedzi. słowa te nigdy nie były wypowiadane ot tak sobie.
co do Yuny z FFX2, to stosunek do niej tłumaczę sobie jedynie tym, że nie została pokazana jej przemiana i po przesiadce z FFX można doznać małego szoku. należy pamiętać, że między obydwiema grami minęły 2 lata, z których graczom znane jest tylko kilka chwil. nie wiemy więc co się z nią działo i jak się zmieniała. także argumenty "gwałtownym powrocie do radości życia" są nie na miejscu.

wracając do "bojajania" się i bycia "szarą myszką", chyba zapomnieliście o tym, co zrobiła z ludźmi, którzy ją porwali w Luca.


ogólnie jak czytam ostatnie wypowiedzi, to z tego całego morza czepialstwa wniosek nasuwa mi się taki, że większości nie odpowiada japońskie podejście do kreowania postaci. chyba zapominacie, że seria FF to JRPG, więc postacie pokroju Cait Sith, Quina, itp. to normalka. podobnie jak hiperaktywny młodzieniaszek z lajtowym podejściem do życia. jeśli ktoś decyduje się na granie w JRPG, to powinien akceptować charakterystyczne dla gatunku cechy; jeśli nie to zawsze zostają produkcje zachodnie.

: czw 04 cze, 2009 23:58
autor: Sephiria
Kolekcja wzbogaciła się o kilku bohaterów. Zakładam, że "zaszczytne" miejsce w tej kategorii zajmie Vaan, jeszcze bardziej niepłciowy niż Tidus.

: ndz 07 cze, 2009 22:47
autor: qfas
Sephiria pisze:Zakładam, że "zaszczytne" miejsce w tej kategorii zajmie Vaan, jeszcze bardziej niepłciowy niż Tidus.
No i masz mnie. Kto jak kto, ale z całej ekipy Vaan na głównego hiroła nadaje się najmniej. Goła klata, stalowe gacie i kompletny brak pomysłu na siebie. Chce być podniebnym piratem - oke. Dlaczego? Tego już nie wie nikt. Nie wspominam już nawet o tym, że koleś najzwyczajniej znika fabularnie w późniejszej części gry - nawet się dobrze nie odezwie. Uczynienie go głównym bohaterem to pomyłka jakaś - szczegółnie, że tuż obok jest Balthier, który idealnie by pasował na jego stanowisko. Ja właśnie tak go odbierałem; a może po prostu zasugerowałem się ciągle powtarzanym "I'm the main character of this story" :). Wracając do Vaana: XII skończyłem dwa razy i dalej nie chwytam, po kiego grzyba tłucze się on z całą ekipą z jednego końca świata na drugi. No niby motywuje go marzenie, ale takie wytłumaczenie to banał i standardowa klisza w jednym. No już prędzej łyknąłbym historię o tym, jak go stara z domu wygoniła, bo po raz kolejny wypłatę w karty przegrał "i niech się tera odkuje". Wrzucenie do gry tej pipy jest wskaźnikiem czasów obecnych - gry robi się pod mainstream, a ten lubi nieskomplikowane postaci, z którymi można się utożsamiać. Żal, że tak się stało. Bo nie ma co winić scenarzystów za płytkość Vaana - bo widać, że jak chcą, to mogą: Vayne, Cid, Balthier, Bash i Gabranth. Ale jeżeli chodzi o "najgłówniejszych bohaterów", to S-E w fajnalach - od czasów ósemki - nie ma lekko. Squall, Zidane, Tidus (ale ten jeszcze ujdzie), teraz Vaan... Nadzieja w VS XII i postaci Noctisa.

: pn 08 cze, 2009 11:00
autor: hay
Vaan jest drętwy jak kalesony po krochmalu, ale nie jest głównym bohaterem. Nim się zaczyna grę, potem schodzi na dalszy plan. Osobiście myślę, że uważając Vaan'a za głównego bohatera FF12 jest owocem zwykłego niezrozumienia fabuły gry.
Gość przestaje być główną postacią jak tylko Balthier wchodzi pod kamerę, nie mówiąc w późniejszych etapach gdzie historia nie ma kompletnie nic wspólnego z nim a tylko traktuje go w miarę uczciwie rzucając kąski fabularne tu i ówdzie.

Za długo byliście karmieni brakiem innowacji w scenariuszach i teraz wam się wydaje, że każda postać którą zaczyna się grę jest głównym bohaterem...

Twórcy FF12 wrócili odrobinę w stronę FF6 gdzie jako-tako nie było main chara i chwała im za to bo po FF10 myślałem, że bardziej kretyńskich postaci nie wymyślą.

Tak, mowa o Tidusie. Przypominając sobie FF8 i Seifera, to myślę że słowami "chicken wuss" wybiegał w przyszłość i mówił o Tidusie. Tylko Zell przypadkiem to słyszał i mu się wydawało, że to do niego.
Ogólnie prawie połowę załogi z FFX wspominam raczej gorzko.
Yuna jest przezroczysta jak brudna szyba i gdyby nie duże cycki, oczy różnego koloru i znaczenie fabularne, to by zginęła w tłumie tak samo wyglądających postaci.
Lulu? Mniejszy wątek fabularny, bardziej wyeksponowany biust i wyraziste kolory odzienia... Zauważam tu pewne schematy, gdzie braki w osobowości postaci nadrabiane są "wyglądem". Ale to prawie jak w życiu ;]

Na koniec chciałbym też wyróżnić Clouda. Tak naprawdę gdyby nie Advent Children masa fan-wannabe w ogóle by nie znała FF7, a tym samym kanciastoręki Chmurny nie był by bożyszem nastolatków z wybrakowaną osobowością. Był fajną postacią w grze, true, ale przez jego wylizany image w filmie jakiś taki nijaki się zrobił biorąc pod uwagę całokształt.

: pn 08 cze, 2009 12:50
autor: Lenneth
qfas - nic dodać, nic ująć.
hay pisze:Vaan jest drętwy jak kalesony po krochmalu, ale nie jest głównym bohaterem. Nim się zaczyna grę, potem schodzi na dalszy plan. Osobiście myślę, że uważając Vaan'a za głównego bohatera FF12 jest owocem zwykłego niezrozumienia fabuły gry. (...)
Za długo byliście karmieni brakiem innowacji w scenariuszach i teraz wam się wydaje, że każda postać którą zaczyna się grę jest głównym bohaterem...
Problem polega na tym, że on jest głównym bohaterem, przynajmniej od strony formalnej. Występuje w większości scen grupowych przynajmniej jako obserwator. To nim chodzimy po każdym mieście - i nie da się tego zmienić w ustawieniach _^_ - to on kupuje w sklepach, akceptuje hunty, gromadzi trofea (a w pewnym momencie gra zmienia się w jeden wielki festiwal łowiecki) i tak dalej. Naprawdę został z góry narzucony jako główny bohater, mimo że ma praktycznie zerowy udział w fabule, a jego obecność w całym queście jest wielce przypadkowa i naciągana - już nawet Penelo ma lepszy powód od niego.
hay pisze:Gość przestaje być główną postacią jak tylko Balthier wchodzi pod kamerę
Jeśli rozpatrujemy to od tej strony... Niezależnie o tego, co mówi sam Balthier - i jak bardzo sama bym chciała, żeby to było prawdą - to nie on jest głównym bohaterem. To Ashe. Pirat towarzyszy księżniczce z własnej woli, nie na odwrót. Gra nie skupia się przede wszystkim na tym, kogo Balthier i Fran skroją w następnej kolejności, na przeszłości Ffamrana i tak dalej, tylko na tym, co Ashe zamierza począć ze swoją zemstą i jakie będą tego konsekwencje.
Parafrazując Ciebie, mogłabym Ci zarzucić, że:
"Za długo byłeś karmiony brakiem głównej postaci żeńskiej w scenariuszach i teraz Ci się wydaje, że głównym bohaterem każdego RPGa musi być facet." :wink:

: pn 08 cze, 2009 14:13
autor: hay
Wiesz, to że ktoś łazi po sklepach i odwala brudną robotę nie nazwałbym głównym bohaterem. Znam pare takich osób i bardizej na usta ciśnie się frajer niż cokolwiek innego.

Tak a propos Balthiera, nie pisałem tego, że on taki super i jego rola w grze jest dominująca tylko moment, w którym Vaan znika w cieniu innych postaci. Fabuła przeskakuje przez Rexa, Vaana, Balthiera, jest wątek Fran, Bascha dość znaczący, ale ostatecznie rozchodzi się o przyszłość Dalmasca'i.

Do tego Vaan'a(z tego co pamiętam) można wrzucić na ławkę rezerwowych, tak więc idę bardziej za tą ideą jako "głównego bohatera". Już sam jego wkład w drużynę, fabułę czy siłę postaci jest na tyle mierny, że nie jestem w stanie nazwać go main char'em nieważne jak bardzo Kwadratowi się starali.

: ndz 14 cze, 2009 13:33
autor: Lord Sadler
Vaan to na pewno jedna z gorszych i nie trafionych postaci w historii FF. Ot taki Zidane tyle, że bez ogona. :D Kompletnie do mnie przemówił jako przywódca drużyny. Za mało przekonywująca osobowość. O niebo lepsza była Ashe.

: pn 15 cze, 2009 16:23
autor: Gveir
Tutaj problem był chyba taki, że oni chcieli mieć dodatkowo kogoś o proste i nieskomplikowanej osobowości, białą kartę z którą praktycznie każdy mógł się w jakikolwiek sposób zidentyfikować - względem młodszych graczy, bo ci bardziej wyrobieni (w c i jRPG i ogólnie) dostają tutaj bezpłciowego gówniarza, który nie wiadomo skąd plącze się w główny wątek i ma na niego zerowy wpływ... Jedyne w czym się tak naprawdę przydawał, to walka - dobra postać fizyczna, do lania jak najbardziej dobry. Chociaż Han Solo jest bardzo dobry w strzelaniu, to wziąć jego, Basch'a i Vaan'a, dać najlepsze dwuręczne bronie i mamy typowy skład fizoli... Czego znieść nie mogę, to że to bezpłciowe coś zastąpiło Basch'a na miejscu głównego bohatera - z powodu 'zaawansowanego' wieku rycerza... K***a. Dzięki temu interesująca postać zostaje w tle - podziękować marketingowcom. Nie będę już wspominał, że i Basch i Balthier wyglądają przynajmniej jak faceci, a nie odpady z trzecioligowego klub solarium - fitness -_-"

: pt 19 cze, 2009 10:00
autor: AUDION
Ze znienawidzonych bohaterów mam jednego, który często odstręcza mnie od samego grania. Tą postacią jest Wakka. Nie denerwuje mnie jego wygląd, ani nawet jego „moheryzm” (ot trochę słowotwórstwa), do szału doprowadza mnie jego udźwiękowienie. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem „ya”(wypowiadane z manierą górskiego goryla), pomyślałem, że to taki slang do którego przyjdzie przywyknąć, jednak im dalej w las tym więcej drzew. Owe „ya” zaczęło denerwować, a z czasem irytować na tyle, że odechciewało się grać. Ten kto wymyślił owe „ya” powinien zostać skazany na dożywotnie słuchanie swego „dzieła”. Niby to tylko dwie głoski, a potrafiły spartolić całą postać. Oczywiście to moje zdanie i być może tylko moje, ale to jedyna postać we wszystkich ff-ach, która tak na mnie działa. Swoją drogą w ff X jest chyba najwięcej irytujących postaci w historii całej serii. Rozwrzeszczany Tidus, rozmemłana Yuna (zawsze miałem wrażenie, że ją trzymają na psychotropach), i Seymour którego stan genitaliów został opisany tutaj kilkakrotnie. Mam wrażenie, że gdyby gra pozostała niema, to postaci były by mniej kontrowersyjne.
Gveir pisze:Czego znieść nie mogę, to że to bezpłciowe coś zastąpiło Basch'a na miejscu głównego bohatera - z powodu 'zaawansowanego' wieku rycerza... K***a. Dzięki temu interesująca postać zostaje w tle - podziękować marketingowcom.
Jeśli chodzi o Vaana, to od pierwszego razu nie odbierałem go jako głównego bohatera. W moim odczuciu miał on służyć do wprowadzenia w świat gry, a główną bohaterką (zgodnie z opisem na krypcie) jest Ashe, wokół której wszystko się kręci. Balthier jest rzeczywiście najciekawszą postacią, jednak w historii ff-ów często się zdarzało, że postaci drugoplanowe były ciekawsze niż te startujące do miana głównych i może i dobrze, bo ci są zwykle słabo eksploatowani i pewnie nie udało by się Balthierowi rozwinąć skrzydeł, albo stałby się podobny do Tidusa (dwadzieścia lat później :) ).

: śr 26 sie, 2009 19:28
autor: Kaimi
1. Z FFX najbardziej znienawidzilem Kimahriego. Mimo, iz jest blekitnym magiem (Blue Mage'm), to zbyt interesowny to nie byl: malo co mowil, a do cytatow bitewnym nalezy jego "chrzaku-chrzaku" Wedlug mnie mozna byloby go zastapic kims innym, np. taka Lucil czy Elma (Clasko nie mial pomyslu na siebie, wiec bylby tu gorszy niz sam Kimahri).
2. Yuna, slysze (a raczej czytam) duzo negatywnym opinii o niej: ja jej jakos pejoratywnie nie odbieram (chyba za to, ze byla przywolywaczka i potrafila przyzwac przepiekne aeony).
3. Tidus... po prostu go polubilem, i tyle.

W FFX-2 sa tylko trzy grywalne postacie (nie mowie o wersji International): Paine tu najmniej pasuje - Lulu bylaby tu zdecydowanie lepsza. Paine to jakbymogla i chciala to by chyba wszystkich czlonkow (bez skojarzen, please) Gullwings zamordowala.

Sephiroth (pol-grywalna postac,ale co tam) - jak obejrzalem flashback w Kalm to pomyslalem: Chory na umysle - tego jeszcze brakowalo! (prosze mi wybaczyc, ale nie zamierzam przejsc FF7, by poznac jego zyciorys - nie cierpie tej gry!).Na wspominki mu sie zebralo, przeczytal miliard ksiazek w Shinra Mansion i mysli, ze jest ostatnim Starozytnym ("Ancient'em"), Cetra, i wyznaczyl sobie cel zniszczyc Planete by jego rasa przetrwala - obrzydlistwo. Jak dla mnie Seymour z FFX byl lepiej wykreowany - dobra - zgodze sie, ze ten tez chcial zniszczyc swiat, co mu wyszlo gorzej niz zle, ale jednak skoro nie mogl stac sie Final Aeon'em, a Sin go wchlonal i pokonalismy Yunaleske wymyslil sobie inny sposob. Tak, Seymour to gosc z planem na siebie.

O FFXII sie na razie nie wypowiem, bo za bardzo nie mam okazji grac - ale badzcie pewni, ze swa wypowiedz poszerze pozniej (w nowym poscie, obviously).

: śr 09 wrz, 2009 13:32
autor: Go Go Yubari
Kaimi pisze:Wedlug mnie mozna byloby go zastapic kims innym, np. taka Lucil czy Elma
IMO lepszy taki małomówny Kimahri, niż wiecznie rozszczekany Ja-chce-do-domu-buu-Tidus. Kimahri jako BM ma duży potencjał, do tego jest niebieskim kotem <yay> i mało mówi. Bardzo przyzwoita postać. Jej główną wadą jest po prostu zbytnie wmieszanie się w tłum.
Kaimi pisze:przywolywaczka i potrafila przyzwac przepiekne aeony).
<spadła z krzesła i zaczęła turlać się po podłodze>
Kaimi pisze:3. Tidus... po prostu go polubilem, i tyle.
To bardzo ambitne stwierdzenie. Bardzo. Prawie tak ambitne, jak sam Tidus.
Kaimi pisze:Paine tu najmniej pasuje - Lulu bylaby tu zdecydowanie lepsza.
Lulu <jakbyś nie zauważył> była w ciąży <yay gorsety> i miała swoje 5 minut w FFX. Poza tym Paine to świeża krew i wreszcie ktoś z mózgiem.
Kaimi pisze:wszystkich czlonkow (bez skojarzen, please) Gullwings zamordowala.
I słusznie by zrobiła.

: śr 09 wrz, 2009 14:11
autor: hay
E. * pomruk oburzenia *

Kimahri był dobrą postacią. Dobrze poprowadzony stawał się największym wyjadaczem w ekipie, a sama postać została wykreowana na małomówną i tajemniczą. Gość dobrze wyglądał, miał swoje 3 grosze, ale nie był postacią pierwszoplanową.
Tutaj zgodze się z Yubą. Kimahri, mimo niezbyt wyraźnego zarysowania wypadł o niebo lepiej niż rozmymłany, pipowaty krzykacz Tidus z żenującym kompleksem bo go tatuś nie kochał i snuje się po świecie.
Wakka w ciągu pierwszych dwóch godzin gry pokazał większą głębię niż Tidus przez całą grę moim zdaniem.

Seymour, że się wyrażę po staropolsku, trochę ni w p**dę ni w oko. Cosik próbował, coś kombinował, ale zasadniczo mniej go pamiętam od niebieskiego włochacza.

A Sephy, cóż, Sephy mimo banalnej powierzchowności to zaraz za Kefką najfajniejszy villain z fajnali. Sęk w tym, że gość sobie za bardzo wkręcił, stąd te dziwne pomysły. Stał za nim bardziej obłęd niż jakiś boski plan. Trochę w stylu nowego Jokera.

Dobro w grach jest nudne i pipowate, a prawdziwą jakość postaci określają jej motywy, poglądy i tło. Vaan? Podobnie do Tidusa, upierdliwiec tyle że bardziej w tle. Basch? Kompletnie inna liga mentalnie i fabularnie, mimo że "dobry" z definicji, to jednak pchał go do przodu solidny silnik. (twierdzenie porównawcze)

Dziękuję za uwagę.

: śr 09 wrz, 2009 14:38
autor: lena163
Kaimi pisze:1. Z FFX najbardziej znienawidzilem Kimahriego. Mimo, iz jest blekitnym magiem (Blue Mage'm), to zbyt interesowny to nie byl: malo co mowil, a do cytatow bitewnym nalezy jego "chrzaku-chrzaku" Wedlug mnie mozna byloby go zastapic kims innym, np. taka Lucil czy Elma (Clasko nie mial pomyslu na siebie, wiec bylby tu gorszy niz sam Kimahri).
2. Yuna, slysze (a raczej czytam) duzo negatywnym opinii o niej: ja jej jakos pejoratywnie nie odbieram (chyba za to, ze byla przywolywaczka i potrafila przyzwac przepiekne aeony).
3. Tidus... po prostu go polubilem, i tyle.

W FFX-2 sa tylko trzy grywalne postacie (nie mowie o wersji International): Paine tu najmniej pasuje - Lulu bylaby tu zdecydowanie lepsza. Paine to jakbymogla i chciala to by chyba wszystkich czlonkow (bez skojarzen, please) Gullwings zamordowala.

Sephiroth (pol-grywalna postac,ale co tam) - jak obejrzalem flashback w Kalm to pomyslalem: Chory na umysle - tego jeszcze brakowalo! (prosze mi wybaczyc, ale nie zamierzam przejsc FF7, by poznac jego zyciorys - nie cierpie tej gry!).Na wspominki mu sie zebralo, przeczytal miliard ksiazek w Shinra Mansion i mysli, ze jest ostatnim Starozytnym ("Ancient'em"), Cetra, i wyznaczyl sobie cel zniszczyc Planete by jego rasa przetrwala - obrzydlistwo. Jak dla mnie Seymour z FFX byl lepiej wykreowany - dobra - zgodze sie, ze ten tez chcial zniszczyc swiat, co mu wyszlo gorzej niz zle, ale jednak skoro nie mogl stac sie Final Aeon'em, a Sin go wchlonal i pokonalismy Yunaleske wymyslil sobie inny sposob. Tak, Seymour to gosc z planem na siebie.

O FFXII sie na razie nie wypowiem, bo za bardzo nie mam okazji grac - ale badzcie pewni, ze swa wypowiedz poszerze pozniej (w nowym poscie, obviously).

No tak Yuna nie cieszy się dorbą opinią mi ona się kojarzyła z taką cnotką bez wad co było wręcz nienaturalne, aeony miała owszem niezłe ale i tak jej nie lubiłam. Z X trawie jedynie Aurona to była dobrze zrobiona postać z ciekawą przeszłością. Kimahri to był mi zupełnie objętny ot maskotka drużyny.

A właśnie chory na umyślie Sephiroth mi się bardzo spodobał bo trudno było pojąc o co mu tak naprawdę chodzi to jedna z moich bardziej ulubionych postaci choć maniakalną fanką VII nie jestem ta część mi bardzo podeszła. Zresztą Seymor też był porąbany bo chciał ulżyć ludziom, poprzez zabicie ich. Ciągle gadał o śmierci jako ucieczce od cierpień (których sam doznał już w dziecinstwie). Więc cemu Sephiroth jest niby bardziej obrzydliwy od niego? Kazdy miał jakieś niedokońca racjonalne z ludzkiego punktu widzenia powody i je ambitnie realizował. Dlatego Seymura też z X lubie :D

Co do X-2 znowu Pain właśnie dla mnie była najciekawszą postacią (w sensie była najmniej durna z całego trio) choć tego dodatku nie trawie zupełnie, drugi raz bym w to nie zagrała... Ale zauważyłam wiele ludzi własnie tą część lubi

A Vaan no cóż już chyba wszystko o nim zostało napisane wg mnie ma jeden dobry monent w grze jak się pyta Fran o wiek, no i może to jak stwierdza że nie poznał nawet że Asche to księżniczka.

: czw 24 gru, 2009 05:26
autor: Gudis
lena163 pisze: A Vaan no cóż już chyba wszystko o nim zostało napisane wg mnie ma jeden dobry monent w grze jak się pyta Fran o wiek, no i może to jak stwierdza że nie poznał nawet że Asche to księżniczka.
W obu się zaśmiałem ^^

Najbardziej to nie lubie... Vayne'a. Jest brzydki, jest nie-cool... jest słaaaaaaby...
Nie lubię też Seymoura... j/w :P tyle, że nie taki słaby... ale i tak przekreśla go u mnie z miejsca jego................ sukienka.

I nie lubie Selphie - tylko zawala miejsce w drużynie

: pt 12 lut, 2010 04:03
autor: Celes
Gau - postać jakby z zupełnie innej bajki, spotkanie z nim od razu popsuło mi nastrój. Przez chwilę myślałam, że to jakiś dowcip twórców gry.

Cloud - czy główny bohater FF musi być zawsze, za przeproszeniem, c**ą? Na początku był znośny i nawet byłam zainteresowana tym jaką historie ma mi do zaoferowania ta postać, ale czym głębiej w las, tym gorzej. Nuda! Jak dla mnie mogło się skończyć na tym, że Cloud faktycznie jest tylko marnym klonem Sepha.

Barret - pomysł na świetną postać, ale to co dzieje się podczas gry robi z Barreta idiotę, a szkoda, bo fajny z niego misiak.