: sob 08 lis, 2008 09:43
Najgorszym Finalem Według mnie jest FF XII - kretyński pomysł gambitów i walk w czasie rzeczywistym, takie pomysły nadają się do gier gdzie fabuła rozwija się bardzo szybko (vide .hack//G.U.) i pomiędzy walkami jest inna masa rzeczy do zrobienia.
W FFXII więcej chodziło się po tych lokacjach i zabijało niż rozwiązywało się jakiekolwiek questy. A większość questów i tak opierała się na hunt'ach.
Jesli chodzi o postacie to są praktycznie bez wyrazu i osobowości - Vann - bohater nie wiadomo skąd i nie wiadomo po co; żeby cokolwiek się o nich dowiedzieć więcej, musimy praktycznie przejść połowę gry.
Trzeci i ostatni powód który spowodował, że nie lubię tej gry to to co Oni zrobili z Malboro! Jak można z takiego killera zrobić mobka, którego załatwiasz 4~5 uderzeniami .
W FFXII więcej chodziło się po tych lokacjach i zabijało niż rozwiązywało się jakiekolwiek questy. A większość questów i tak opierała się na hunt'ach.
Jesli chodzi o postacie to są praktycznie bez wyrazu i osobowości - Vann - bohater nie wiadomo skąd i nie wiadomo po co; żeby cokolwiek się o nich dowiedzieć więcej, musimy praktycznie przejść połowę gry.
Trzeci i ostatni powód który spowodował, że nie lubię tej gry to to co Oni zrobili z Malboro! Jak można z takiego killera zrobić mobka, którego załatwiasz 4~5 uderzeniami .