Strona 15 z 19

: pt 15 gru, 2006 20:38
autor: Ababeb
Jaco pisze: No cóż... moze jeszcze się zrobi trudniej :]
Kawałek z Cave of Darkness będzie dość trudno bez katany, jeśli polegasz głównie na klasach fajterowatych. Eureka to też trudny kawałek.

: pt 15 gru, 2006 21:27
autor: Sogetsu
końcówka gry (Dark World) bez odpowiedniego przygotowania i (małego) levelowaniateż łatwa nie jest.

: pt 15 gru, 2006 21:48
autor: Schrödinger
coz, jak dla mnie trudne to byly pierwsze serie na NES (i SNES). jednak wynikalo to zazwyczaj nie ze skomplikowanej lamiglowki a z niedoskonalego jeszcze i raczkujacego systemu czy sposob prowadzenia fabuly. np. musisz przejsc do nastepnego etapu w fabule, a zeby przejsc trzeba bylo sie spotkac z jakas "babką", ktora ci powie ze musze sie spotkać "dziadem", ktory mieszka w wieży. dowiedziawszy sie od "baby" idziesz po polu i giniesz. zaczynasz od momentu jeszcze "przed spotkaniem babką". ale poniewaz juz wiesz jak isc do wieży omijasz "babe". i oto wplatujesz sie w nielogiczna pulapke. jestes swięcie przekonany, ze wszystko co mialo byc zrobione zostalo zrobione, a tu z jakiegos powodu nie mozesz isc dalej. po prostu nie wiesz ze "ja" jescze o czymś nie wiem.....

...koncze juz bo sam zaczynam sie gubic...

: pt 15 gru, 2006 22:30
autor: IzzY
Z tymi pierwszymi trzema fajnalami to było tak - najłatwiej było zginąć na zwykłym plebsie - było ich dużo i atakowali nawet do połowy naszego hp - i ograniczone użycie czarów. Szybki i łatwy zgon przy dużych lochach. Z ff4 może już było łatwiej ze zwykłym plebsem (no oprócz tej ostatniej lokacji) ale za to bossowie to już był hardkor - też pod koniec. Oczko z Doomem na całą drużynę, bez porządnej taktyki się nie da (nie pamiętam za którym razem go pokonałem) smoczki maltretujące ostro z Bio (ale na szczęście Ragnarok robił swoje :) ). A już ostatni boss wydał mi się największym przegięciem ze wszystkich - 2 x big bang i zgon. Nigdy z żadnym innym tak nie miałem. Zazwyczaj padali za pierwszym lub 2-gim razem. Na tego potrzebowałem z 10 prób lub więcej... I to na najwolniejszym speedzie gry...

: pt 15 gru, 2006 22:41
autor: Gveir
Z czwórką też ostro się męczyłem. Najgorsze dla mnie były zwykłe stworki - często wchodziło się do walki i pac, nie ma drużyny po chwili ich ataków. Bossowie też byli killerami strasznymi, zwłaszcza tak jak mówi IzzY, pod koniec, ale porządne opracowanie taktyki dawało sobie z nimi radę. IMO, I i IV były najtrudniejsze, reszta już znacznie prostsza. A za to to co dali w wersji na PSX w IV było już wersją amerykańską, ze znacznie łatwiejszymi wrogami, bitwy wygrywało się prosto, tak jak w VII. A Origins miały tą opcję chociaż, że pozwalały na włączenie oryginalnego poziomu trudności i wtedy dawali w kość jak za starych czasów.

: pt 15 gru, 2006 22:53
autor: Sogetsu
z tego co wiem to FFIV z Anthology ma poziom trudności oryginału. co do last bossów zaś, Ex Death był dla mnie trudniejszy od Zeromusa, za pierwszym razem oczywiście.

: pt 15 gru, 2006 23:06
autor: Gveir
Sogetsu pisze:z tego co wiem to FFIV z Anthology ma poziom trudności oryginału.
Możliwe, ale jakoś prosto mi się w to grało, może dlatego, że przedtem grałem na emulatorze.
A Ex Death był ogólnie dosyć łatwy, nie mówiąc już o Kefce, bo poprzedni potrafili zajść za skórę wyjątkowo.

: sob 16 gru, 2006 03:18
autor: Jaco
Schrödinger pisze:coz, jak dla mnie trudne to byly pierwsze serie na NES (i SNES). jednak wynikalo to zazwyczaj nie ze skomplikowanej lamiglowki a z niedoskonalego jeszcze i raczkujacego systemu czy sposob prowadzenia fabuly
To fakt. Mieliśmy tam beznadziejny system MP, bardzo mały "plecak na itemy" no i problem z poległymi (phoenix down ma status rare...). W tamtych czasach zresztą nie było łatwych gier, tak jak to mamy dziś (społeczeństwo nam głupieje?), a przynajmniej łatwe gry były w mniejszości :P
IzzY pisze:Z tymi pierwszymi trzema fajnalami to było tak - najłatwiej było zginąć na zwykłym plebsie - było ich dużo i atakowali nawet do połowy naszego hp - i ograniczone użycie czarów. Szybki i łatwy zgon przy dużych lochach.
A najlepsze jest to, że uciec z walki to też kwestia szczęścia... A właśnie... W FF3 zauważyłem u Thiefa umiejętność "Escape". Myśle sobie "no to teraz będzie można uciekać bez przeszkód :]"... a tu zonk... też się nie udało :P
IzzY pisze:A już ostatni boss wydał mi się największym przegięciem ze wszystkich - 2 x big bang i zgon.
Za każdym razem przechodziłem go mając tylko Cecila i Rose żywych w składzie (ew. Kain, jak sobie akurat skoczył), a postacie średnio na 55 lvlu są jak z nim walczę.

Ale szczerze mówiąc 4 jakoś mi się nie kojarzy ze zbyt trudną częścią. Były tylko momenty... chyba w Tower of Babil potworki nagle się jakieś za silne zrobiły, no a potem to już tylko na księżycu (bossowie z ostatniego lochu byli nie gorsi od Zeromusa).
Sogetsu pisze:z tego co wiem to FFIV z Anthology ma poziom trudności oryginału.
Gveir pisze:Możliwe, ale jakoś prosto mi się w to grało, może dlatego, że przedtem grałem na emulatorze.
Mi w sumie też :]
Sogetsu pisze:Ex Death był dla mnie trudniejszy od Zeromusa
Dla mnie w ogóle FFV była ciężka. Ale to głównie przez to, ze chciałem ją przejść jak najszybciej, nie walcząc zbyt wiele, bo mi jakoś nie przypadła do gustu. Ex Death to był hardkor dla moich postaci z lvlami ok. 35... Bez quick save & load się nie obeszło... Ale kiedyś sobie przejdę jeszcze raz tą część, w normalny sposób :P

[ Dodano: Sob 16 Gru, 2006 03:20 ]
Gveir pisze:nie mówiąc już o Kefce
Yup, Kefka, jak i cały FF6, był prościutki ;)

: sob 16 gru, 2006 07:23
autor: IzzY
Jaco pisze:Yup, Kefka, jak i cały FF6, był prościutki
No tak, zawsze było zanmatopodobne vanish + doom :) Ale za to pamiętam całkiem irytujące Cave of Phoenix, gdzie zwykły plebs bywał naprawdę męczący...

: sob 16 gru, 2006 09:55
autor: Dyzio_USSJ
Dla mnie najtrudniejszą i najcięższą częścią jest FFV. To co jest w tej grze to jest masakra.... Przede wszystkim marny EXP w porównaniu w innych częściach, największy EXP jaki uzyskałem od stworków to 2000 na każdą postać, a to by znaczyło że każdego musiałbym osobno trenować (a potwory są silne więc po każdej walce musiałbym się leczyć mimo 55 levelu). Final Fantasy 1 i 3 na NES-a były dużo łatwiejsze. W jedynce wystarczyła tylko cierpliwość ponieważ początek jest najgorszy, praktycznie od Elfeim nie miałem dalszych problemów w grze. Exp szybko sie nabija na samym końcu gry w Chaos Temple na drugim piętrze gdzie walczymy z Toxic Dragonami, za cztery dostaje się aż 4500 expa co dla postaci na 40 (ja sam mam coś koło 47) levelach to sporo (a ten level starczy by bez problemu skończyć tą gre pokonując ostatniego bossa dwoma ciosami <lol>).

Tak gadacie że FF8 jest prosty, co z tego że szybko sie nabija level ??!! Właśnie o to chodzi żeby w tej grze mieć jak najniższy aż do zdobycia Cactuara, owszem jest ciężko gdyż AP nie nabija się i poziomy GF są jakie są ale do cactuarów można sie już dostać na CD2. Dlatego jest junction by postacie z niskimi levelami były silne i mogły sobie w miare szybko poradzić z przeciwnikami a im wyższy my mamy level tym bossowie i zwykli przeciwnicy są silniejsi (wyjątkiem jest Ultimecia) a silne czary można uzyskać kradnąc przedmioty i zamieniając za pomocą abality lub stosować DRAW na silnych przeciwnikach (ale to chyba wie każdy). Wydaje mi się że szybkie nabijanie leveli to jest specjalny chwyt by coś poświęcić i uzyskać.

: sob 16 gru, 2006 20:38
autor: Sephiria
Jaco pisze:Jedynie bossowie są cholernie ciężcy
Nie wszyscy, w sumie chyba tylko kilku jest naprawdę wymagających, z czego najbardziej chyba Garuda. Jeśli o szczura chodzi to warto zbierane przedmioty a la "Southwind" zachowywać właśnie na niego. Są to typowe przedmioty a la "Fire Fang", w których zaklęta jest magia i ma tą zaletę, że profesje siłowe mogą dzięki nim przyłączyć się do magów w ataku.
końcówka gry (Dark World) bez odpowiedniego przygotowania i (małego) levelowaniateż łatwa nie jest.
Owszem, no i nie można też zapomnieć o wymogu uratoiwania wszystkich Dark Knights.
IzzY pisze:Szybki i łatwy zgon przy dużych lochach. Z ff4 może już było łatwiej ze zwykłym plebsem (no oprócz tej ostatniej lokacji) ale za to bossowie to już był hardkor - też pod koniec. Oczko z Doomem na całą drużynę, bez porządnej taktyki się nie da (nie pamiętam za którym razem go pokonałem) smoczki maltretujące ostro z Bio (ale na szczęście Ragnarok robił swoje :) ). A już ostatni boss wydał mi się największym przegięciem ze wszystkich - 2 x big bang i zgon.
Gveir pisze:Z czwórką też ostro się męczyłem. Najgorsze dla mnie były zwykłe stworki - często wchodziło się do walki i pac, nie ma drużyny po chwili ich ataków. Bossowie też byli killerami strasznymi,
Przesadzacie. W Lunar Subterrain świetnie się expowało i aż tak trudno nie było (i mówię o japońskiej wersji) - w sumie wystarczało unikać czerwonych robotów i expować przede wszystkim na Silver i Golden Dragons.

Z Plague (Pureigu) całkowicie się zgadzam - na tego pana dobry ekwipunek i wysoki poziom (= najlepsze czary) oraz Summony sine qua non.

Jeśli chodzi o Zeromusa - owszem, jeśli nie pamiętało się o trzech podstawowych zasadach:
1) Minimum lvl 50 cała drużyna
2) Rosa co runde daje Curagę na wszystkich, Kain w powietrze.
3) Ukraść Dark Matter - po 2 rundach od kradzieży Zeromus przechodził na mało groźne Meteo.
Jaco pisze:a postacie średnio na 55 lvlu są jak z nim walczę.
Dlatego warto podbić lvl wyżej. Na szybkim pzrewijaniu można szybko podlevelować drużynę do 99 - wtedy Zeromus to betka.
Jaco pisze:Dla mnie w ogóle FFV była ciężka. Ale to głównie przez to, ze chciałem ją przejść jak najszybciej, nie walcząc zbyt wiele, bo mi jakoś nie przypadła do gustu. Ex Death to był hardkor dla moich postaci z lvlami ok. 35... Bez quick save & load się nie obeszło... Ale kiedyś sobie przejdę jeszcze raz tą część, w normalny sposób
Wystarczyło mieć Mimica + X-Fight (Archer), Haste2 (Dimen), Big Guard (Blue) i Reflect/Carbuncle i przywoływać Bahamuta (którego zdobycie jest bardzo proste w tej części), ewentualnie nawalać Gilltossem lub Throw. Piątkę da się przejść na Lvlu 40-50.

: sob 16 gru, 2006 20:44
autor: Gagarin
jak dla mnie, najtrudniejsza była 8 - pewnie dlatego, że była moja pierwszą częścią
później dałbym ff4 - nie było łatwe
ff9 - całkiem łatwe, chociaż miałem chwile, gdzie rzucałem padem ze złości o podłogę...
ff7 - największy banał, materie są tak proste, że aż śmieszne) nawet nie zauważyłem jak się gra skończyła o.O (to samo było w przypadku ff9)

Ogólne questy są proste w finalach, w poboczne się bawię tylko, jak na jakiś przypadkiem trafie

: ndz 17 gru, 2006 21:37
autor: IzzY
Sephiria pisze:Mimica + X-Fight
Duzo lepiej dać Normalowi X-Fight, zwłaszcza że można dać mu najlepsze bronie a mimicowi nie (no chyba że z umiejętnością) Ja jak grałem pierwszy raz w ff v to ex deatha za 2 razem pokonałem, gil toss wystarcza.

: pn 15 sty, 2007 21:54
autor: Yunalesca
grałam tylko w ff 9, 10 i 10-2 wiec nie moge sie tak super wypowiedziec ale w sumie to najtrudniejszy chyba jest 10-2 bo ja zawsze kazda gre chce przejsc na maksa a tu jest trudno z tymi procentami i za kazdym razem jak przechodze (nawet z opisem) to i tak mam 99% a chce miec sto tylko o ta jedna scenke ale mi na razie nie wychodzi :(


GGY: INTERPUNKCJA -_-

: pn 15 sty, 2007 22:00
autor: Gveir
Cóż, przejście X-2 za pierwszym razem na 100% to naprawdę ciężka sprawa, nie można sobie pozwolić na najmniejszy błąd, bo już cały wysiłek na marne. Dlatego proponuję bardzo dokładne granie z opisem z Krypty, powinno się wtedy udać, ale też nic pewnego, bo zawsze pomyłka możliwa. Co do trudności, to z tych które wymieniłaś IX wydaje się najtrudniejszy pod względem walk, a X i X-2 są w tym względzie banalne.