Commodore 64 / Atari
: pn 05 lis, 2007 17:31
Zakładam ten temat, jako że jestem nadal szczęśliwym posiadaczem Commodore 64
nie macie ochoty czegoś tu wpisać?
nastawianie magnetofonu, czekanie aż gra się wgra, naprawianie joysticków i kupa zabawy - z tym kojarzę C64. Nadal można pograć sobie na emulatorach, nie jest już to takie niezwykłe, ale jak się nie ma co się lubi, to sie lubi co się ma.
Gier było całe mnóstwo, były proste, graficznie słabe, na kasetach w ilości hurtowej lub też pojedynczo. Przypomnę kilka ciekawszych tytułów:
Spy versus Spy - czytałem to dokładnie jak pisało Dla mnie klasyk, zabawa w złodziejaszka, który musi zebrać szufelkę ( do teraz nie wiem co to było, ale wyglądało jak szufelka :D ) i uciec samolotem jak najdalej stąd. Podobało mnie sie podkładanie różnych pułapek dla rywala, który był w tym samym domu i też szukał szufelki, żeby zwiać. Potem wyszła druga część, akcja toczyła się na Antarktydzie (chyba), znacznie mniej wciągająca -ale wciąż dobra.
Giana Sisters - rywalizacja dla Mario :] plansze były tak podobne, że miało się wrażenie, że gra sie w Mario. Muzyka by świetna, godzinami mogłem jej słuchać *__* Imo ciekawsza niż Mario...
Bruce Lee - kolejna gra, w którą przegrałem z bratem pół dzieciństwa. walczysz i chodzisz :] jednak niezła platformówka, zwłaszcza, że dało grać się na 2 osoby (chociaż nie było to łatwe do ustawienia, ale dało się)
Boulder Dash - najgenialniejsza z gier na C64 - miałem, nawet całą kasetę z różnymi wersjami Bouldera :] pamperek zbierający diamenty, jak nie było, to trzeba stworzyć - oczywiście czyhały różne niebezpieczeństwa, jak migające kwadraciki, spadające kamienie czy tez blok z wody. Grałem w to nawet z rodzicami, ojca zdecydowanie najtrudniej było od tego oderwać
myślę, że wystarczy na początek
nie macie ochoty czegoś tu wpisać?
nastawianie magnetofonu, czekanie aż gra się wgra, naprawianie joysticków i kupa zabawy - z tym kojarzę C64. Nadal można pograć sobie na emulatorach, nie jest już to takie niezwykłe, ale jak się nie ma co się lubi, to sie lubi co się ma.
Gier było całe mnóstwo, były proste, graficznie słabe, na kasetach w ilości hurtowej lub też pojedynczo. Przypomnę kilka ciekawszych tytułów:
Spy versus Spy - czytałem to dokładnie jak pisało Dla mnie klasyk, zabawa w złodziejaszka, który musi zebrać szufelkę ( do teraz nie wiem co to było, ale wyglądało jak szufelka :D ) i uciec samolotem jak najdalej stąd. Podobało mnie sie podkładanie różnych pułapek dla rywala, który był w tym samym domu i też szukał szufelki, żeby zwiać. Potem wyszła druga część, akcja toczyła się na Antarktydzie (chyba), znacznie mniej wciągająca -ale wciąż dobra.
Giana Sisters - rywalizacja dla Mario :] plansze były tak podobne, że miało się wrażenie, że gra sie w Mario. Muzyka by świetna, godzinami mogłem jej słuchać *__* Imo ciekawsza niż Mario...
Bruce Lee - kolejna gra, w którą przegrałem z bratem pół dzieciństwa. walczysz i chodzisz :] jednak niezła platformówka, zwłaszcza, że dało grać się na 2 osoby (chociaż nie było to łatwe do ustawienia, ale dało się)
Boulder Dash - najgenialniejsza z gier na C64 - miałem, nawet całą kasetę z różnymi wersjami Bouldera :] pamperek zbierający diamenty, jak nie było, to trzeba stworzyć - oczywiście czyhały różne niebezpieczeństwa, jak migające kwadraciki, spadające kamienie czy tez blok z wody. Grałem w to nawet z rodzicami, ojca zdecydowanie najtrudniej było od tego oderwać
myślę, że wystarczy na początek