Strona 3 z 6

: czw 28 lut, 2008 18:30
autor: Grzybek Z Octu
Lenneth pisze:Gra nazywała się bodaj Prehistoric (???) i była platformówką, w której sterowało się jeżdżacym na deskorolce jaskiniowcem.
Całkiem możliwe, że było to Big Nose Freaks out, bardzo pasowałoby to do tego opisu...zwłaszcza psychodeliczne plansze :lol: O ile pamiętam, ktoś ukradł mu worek kości (lub mosznowy) i wściekły jegomość nabrał ochoty na skopanie tyłków i żucie gumy...tylko, że już nie miał gumy :)
Natomiast ten co tłukł Dinozaury to...hmm..to też był jaskiniowiec Big Nose, The Caveman w dodatku. Fabuła była dość prosta: jaskiniowiec zgłodniał i popędził za pterodaktylem :lol:

Hmm...po chwili zastanowienia muszę przyznać, że mogę się mylić. Te dwie gry zawsze mi się myliły, a trzeba jeszcze do tego dołożyć takie gry jak Joe and Mac, Prehistoric I oraz II, które wyszły na PC. No, trochę tego było.

Co do Mikromaszyn - genialne, naprawdę. Bardzo lubiłem te pierwsze plansze, szczególnie z szybkimi samochodami na biurku..No i takie wolniejsze samochody na stole kuchennym - gdy wjechało się nimi w kroplę syropu, pojazd momentalnie zwalniał - to było niesamowite :lol: .Krakers chyba też tam był :>. Nienawidziłem piaskownicy. Helikopterki - wiadomo. Czołgi były niezłe też :)

Lenneth, mogę się mylić, ale całkiem prawdopodobne, że miałaś Złotą Szóstkę - to był jeden z najlepszych zestawów gier na jednym kartridżu! Jak mogłąś to oddać?! :shock:

: czw 28 lut, 2008 19:37
autor: Sogetsu
Grzybek Z Octu pisze:Hmm...po chwili zastanowienia muszę przyznać, że mogę się mylić. Te dwie gry zawsze mi się myliły, a trzeba jeszcze do tego dołożyć takie gry jak Joe and Mac, Prehistoric I oraz II, które wyszły na PC. No, trochę tego było.
nie mylisz się. to były właśnie Big Nose Freaks Out! (sequel) i Big Nose The Caveman (część pierwsza).

pozostając w klimacie jaskiniowym, grał ktoś w Caveman Games (NES) / Caveman Ugh-lympics (stare kompy)? była to olimpiada z jaskiniowcami, jedna z tych wacky sports games. z dyscyplin występowały np: rzut kobietą, skok o tyczce nad tyranozaurem, rozniecanie ognia na czas, ucieczka na ileśset metrów przed tygrysem szablozębnym, itp. niektórzy uważają tę grę za crapa, ale mi się przyjemnie w to grało.

Lenneth, ta gra z dziadem i grzybami to mógł być Don Doko Don albo Don Doko Don 2.

: czw 28 lut, 2008 20:19
autor: Lenneth
GZO pisze:Całkiem możliwe, że było to Big Nose Freaks out, bardzo pasowałoby to do tego opisu...zwłaszcza psychodeliczne plansze O ile pamiętam, ktoś ukradł mu worek kości (lub mosznowy) i wściekły jegomość nabrał ochoty na skopanie tyłków i żucie gumy...tylko, że już nie miał gumy
Och, tak! To się właśnie tak nazywało! ^^ Piękne dzięki za przypomnienie. :*
I chyba rzeczywiście Wielkiemu Nosowi ukradziono kości, aczkolwiek ja zapamiętałam, że kamienie... choć może myli mi się to z tymi trzema kamyczkami, które latały mu dookoła głowy... w Cavemanie?
GZO pisze:Natomiast ten co tłukł Dinozaury to...hmm..to też był jaskiniowiec Big Nose, The Caveman w dodatku. Fabuła była dość prosta: jaskiniowiec zgłodniał i popędził za pterodaktylem
Sono toori desu! ^^
Grzybek Z Octu pisze:No i takie wolniejsze samochody na stole kuchennym - gdy wjechało się nimi w kroplę syropu, pojazd momentalnie zwalniał - to było niesamowite
A w garażu rozlany był olej czy inne smary. ;) Pamiętam jeszcze wyścigi w wannie i niebezpieczne wiry (po wyjęciu korka?) :lol:
GZO pisze:Lenneth, mogę się mylić, ale całkiem prawdopodobne, że miałaś Złotą Szóstkę - to był jeden z najlepszych zestawów gier na jednym kartridżu! Jak mogłąś to oddać?!
Zaiste, to chyba była Złota Szóstka... albo Złota Piątka? Na kartridżu raczej na pewno znajdował się Big Nose, Dizzy, Ultimate Stuntman... i coś tam jeszcze. Od dziada i grzybów miałam osobny kartridż. Czemu oddałam? Cóż, nie miałam większego wyboru, należało wspomóc uboższych krewnych. :cry: A zresztą (choć teraz trudno mi w to uwierzyć :lol:) ...w dzieciństwie gry nie stanowiły sensu mojego życia. :) Pegasusa oddałam, a kompa dostałam dopiero w liceum i w międzyczasie jakoś tam żyłam bez elektronicznej rozrywki. :)
Aczkolwiek teraz, po latach, bardzo chętnie bym jeszcze sobie w tamte rzeczy pograła.
Sogetsu pisze:Lenneth, ta gra z dziadem i grzybami to mógł być Don Doko Don albo Don Doko Don 2.
OMG! Nie wierzę! To było dokładnie to, miałam obie! Dziad z młotem i muchomory. :lol: Nawet te czerwone klejnociki mi się przypomniały...
Pamiętam, że w część pierwszą w ogóle nie grałam, bo nie wiedziałam jak... Albo była po japońsku, albo zjechane sterowanie, albo jedno i drugie -- w każdym razie kompletnie nie czaiłam, o co biega. :lol: Łupałam za to grzybki w dwójce... co było jednak trochę monotonnę, przyznaję. _^_ Do Mario się nie umywało.
Gags pisze:taaaaa strzelanie do złoczyńców i kaczek
Lol, jak mogłam zapomnieć o strzelaniu do złoczyńców w okienkach, przecież to też było. :D (Już wtedy ujawniły się moje psychopatyczne skłonności, bo często dla przyjemności robiłam game over, strzelając do niewinnych zjadaczy chleba. :lol:)
Gags pisze:ale ja byłem podły...
Why the past tense? :]
Gags pisze:ej chyba sobie kupie tak dla zwały pegasusa XD
Moje plany aż tak daleko nie sięgają, ale muszę poszukać z ciekawości, czy to cudo technki jest jeszcze w naszym kraju osiągalne. ^^

: czw 28 lut, 2008 20:38
autor: Sogetsu
Lenneth pisze:Zaiste, to chyba była Złota Szóstka... albo Złota Piątka? Na kartridżu raczej na pewno znajdował się Big Nose, Dizzy, Ultimate Stuntman... i coś tam jeszcze.
2 Big Nosy, Dizzy, Ultimate Stuntman i Micro Machines. Co ciekeawe, Złota Piątka była jednym z niewielu oryginalnych cartridge'y na Pegasusa. Była jeszcze czwórka (Go Dizzy Go, Soccer Simulator, Super Robin Hood i Boomerang Kid) - obydwa carty zostały wydane legalnie. Oprócz tego spotkałem się jeszcze z Cartami firmy Sachen - również wydawane w pudełkach i z instrukcjami. Cała reszta Pegasusowych cartów to piraty.
Lenneth pisze:Moje plany aż tak daleko nie sięgają, ale muszę poszukać z ciekawości, czy to cudo technki jest jeszcze w naszym kraju osiągalne. ^^
na bazarach można spotkać marne podróby, których nie polecam - szybko się rozlatują i mają problemy z odtwarzaniem bardziej zaawansowanych gier. najlepiej wyczaić na allegro jakiegoś starego, solidnego klona.

: czw 28 lut, 2008 20:50
autor: Lenneth
Po raz kolejny pod wpływem nowych postów odblokowywuje mi się pamięć. :)
Rzeczywiście, Złota Piątka była legalna! Zaczynam kojarzyć, że kartridż tkwił w oryginalnym pudełku (nieco mniejszym od dzisiejszych gier na PS2) i miał dołączoną instrukcję. Tak, był tam również Dizzy (chociaż wydawało mi się, że The Adventures of Dizzy miałam także na osobnym nośniku...).
Sogetsu pisze:na bazarach można spotkać marne podróby, których nie polecam - szybko się rozlatują i mają problemy z odtwarzaniem bardziej zaawansowanych gier. najlepiej wyczaić na allegro jakiegoś starego, solidnego klona.
Nie napisałam przecież, że już się rzucam kupować, ale gdybym miała to robić, to na pewno szukałabym w necie, a nie bazarze. :)

: czw 28 lut, 2008 21:33
autor: Sogetsu
Lenneth pisze:chociaż wydawało mi się, że The Adventures of Dizzy miałam także na osobnym nośniku...
wszystkie gry ze złotej piątki zostały także wydane osobno - w pudełkach, z instrukcjami i plakatami a do Dizzy'ego była nawet dołączona mapa gry!

: pt 29 lut, 2008 18:46
autor: Grzybek Z Octu
No nieźle :). Faktycznie była to Złota Piątka. Na 'Szóstce' były ukochane przeze mnie Turtlesy, Indiana Jones, F1 race i coś tam jeszcze.. :D. Byłem szczęścliwym posiadaczem Golden 4 (Soccer Simulator i Go Dizzy Go! były prześwietne), ale szczerze mówiąc nie wiem, co się z większością moich kartridży stało. Anyway: Lenneth: zawsze możesz ściągnąć sobie emulator NESa i te gry, na jakie tylko masz ochotę. Wystarczy znać nazwę :). I co najciekawsze, to mi się w głowie nie mieści, że kilkadziesiąt bajtów gry mogło kiedyś kosztować 20-40 zł :lol:

: sob 01 mar, 2008 10:08
autor: Gveir
Grzybek Z Octu pisze:Byłem szczęścliwym posiadaczem Golden 4 (Soccer Simulator i Go Dizzy Go! były prześwietne)
Tak samoż! ^^ Tylko dlaczego to zależało od fuksa kupującego, że raz w pudełku była Czwórka a raz Piątka, ech... Anyway Soccer Simulator był jedną grą stricte sportową (vacek że arcade), w którą tak naprawdę grałem dla przyjemności - mimo że to nie było wykręcone jak Nekketsu to grało się niesamowicie. Całe dni przegrane w to z kuzynem... Albo na dwóch w Go Dizzy Go!, to też była potęga, a zwłaszcza te wredne etapy bonusowe :lol:
Grzybek Z Octu pisze:I co najciekawsze, to mi się w głowie nie mieści, że kilkadziesiąt bajtów gry mogło kiedyś kosztować 20-40 zł :lol:
Co miesiąc jak babunia kochana dostawała rentę i ściągałem z niej dobrowolny haracz w wysokości 30 zł, to od razu biegłem po nowe gry - a że chodziły u nas na rynku po 10 - 15 zł, to czasem można było coś wykręcić :) A i wymiana za 2 zł na inną też była bardzo dobrą instytucją.
Grzybek Z Octu pisze:ale szczerze mówiąc nie wiem, co się z większością moich kartridży stało.
Sprzedałem kumplowi razem z Pegasusem. Do dzisiaj żałuję wielce :/ A było tego z 60 bodaj...
Grzybek Z Octu pisze:Turtlesy
A które konkretnie? Te części które były niesamowicie dobrymi chodzonymi mordobiciami czy czwórka, beat'em up 1 on 1?
Grzybek Z Octu pisze:Indiana Jones
Miałem takiego z rzutem 'tak jakby' izometrycznym, Indy przeskakiwał po platformach za pomocą bicza i bardzo dużo jeździł w wózkach górniczych po szynach... Tytułu nie pomnę. Ale w każdym razie miało to cholernie wielkie poziomy i było trudne, nigdy nie udało mi się tego skończyć.

Dobra - a kto pamięta Duck Tales? :lol: Te w których Sknerus skakał na lasce jak na stulejce? Pierońsko rozbudowane, dużo sekretów i tak podła mapa, której nigdy nie skompletowałem w całości... Proste to też nie było, w sumie jedna z trudniejszych gier jakie pamiętam, no i całkiem przyjemni bossowie.

: wt 11 mar, 2008 18:19
autor: silvereq
Ja zagrywałem się jak dziki w zręcznościówki, typu: Darkwing Duck, czy Little Nemo: The Dream Master. Wspomniane "Turtlesy" też poniekąd znam, zarówno jak Chip 'n' Dale'a (1 & 2) :)
kto pamięta Duck Tales?
Coś kojarzę, ale na Game Boy'a. Dość sympatyczna gierka, da się pograć.

: wt 11 mar, 2008 21:01
autor: Dyzio_USSJ
Ooo taki temat i ja tu jeszcze nic nie napisałem.
Tak Duck Tales grało się w to swojego czasu, niezła platformówka fajna muzyczka, ale co do poziomu trudności to bym się kłócił :), Mega Man był znacznie trudniejszy.

Goal 3 - gra legenda, dużo zawodników, strzałów i w ogóle jedna z najlepszych gier na NES. Gierke dało się przejść w jeden dzień grania, chyba najbardziej wymagającą drużyną moim zdaniem były Włochy bo Brazylia, Argentyna (Bananowce xD), Niemcy i pare jeszcze super drużyn po rozpracowaniu czy używania zawodników z odpowiednimi super strzałami są bardzo prości do pokonania.

Double Dragon - zdecydowanie najlepsza chodzona bijatyka a zwłaszcza III część. Multum ciosów, przeciwników, efektów. Dodatkowym plusem była możliwość zwerbowania kilku bossów.

Ninja Gaiden - a zwłaszcza III część gdzie jest dobra muzyka, efekty i

Kod: Zaznacz cały

klon Hayabusy :D
. II część na równo z nią.

Sword Master - moim zdaniem jedna z najlepszych przygodówek. Mroczna, dobre walki a także możliwość czarów :) Jedna z trudniejszych gierek na NES, a zwłaszcza ostatnia lokacja.

Teenage Mutant Ninja Turtles - zdecydowanie najlepsza trzecia część :). Świetni bossowie: stalowy turtles, Zmutowany Shreeder. Zdecydowanie najlepsza muzyka i klimat.

Gierek na NES jest multum dlatego też nie będe wymieniał wszystkiego co grałem i posiadałem. Zrobie to przy okazji :)

Widze, że są tutaj nieźli znawcy NES-a dlatego spytam o pewną gre a dokładnie Mario Brosa. Mario którego pewnego razu przyniósł (rzecz jasna całe wieki temu :P) mój kumpel był bardzo nietypowy, napis na dyskietce (tak nazywaliśmy kartidże) brzmiał Mario Bros 4. Po odpaleniu kumpel zaczyna grać i pierwsze co sie rzuca w oczy to duże lokacje, Mario nie skacze i nie wali z pięści w ścianki czy depta przeciwników tylko ma jakiś kij co strzela kulkami w zależności od zjedzonych grzybków. Sam Mario wygląda normalnie prócz tego, że stoi w bardziej bojowej pozycji. Bardzo ciekawą była druga lokacja gdzie przeciwnikami byli jacyś nadzy chłopcy i mieli ciekawy rodzaj ataku :lol: (masturbacja).
Może ktoś kojarzy tą gre? W końcu Mario Bros.

: wt 11 mar, 2008 21:49
autor: Sogetsu
Dyzio_USSJ pisze:Double Dragon - zdecydowanie najlepsza chodzona bijatyka a zwłaszcza III część.
a w River City Ransom i sequela owej bijatyki się grało? :]

co do tej gry z Mario, to hack jakiejś gry. jest tego na pęczki, ale z opisu wnioskuję, że to może być hack Kaiketsu Yanchamaru 3 albo Saiyuuki World 2.

: śr 12 mar, 2008 21:12
autor: Dyzio_USSJ
Sogetsu pisze: Kaiketsu Yanchamaru 3
Tak tak ten Mario (dokładnie Super Mario 14 :lol: ) to był hack tej właśnie gry.
Ogólnie hacki były bardzo denerwujące bo rzadko się trafiały dobre wersje. Sam byłem kiedyś w posiadaniu hacka nawet niezłej platformówki Solbrain, gdzie w kółko powtarzała się walka z 2 bossem.
Co do River City Ransom troszkę się pograło niezła, ale Double Dragon lepszy, a III część miała nawet kod, dzięki któremu się skakało od misji do misji, do Contry też był na laser jak mnie pamięć nie myli w sumie do każdej gry znałem swojego czasu jakiś kod (dopiero teraz po tylu latach zastanawiam się jak te kody odkrywano i rozpowszechniano gdzie się dało :lol: ). Gierki z Kuniem w mojej mieścinie były trudno dostępne (Goal 3 którego byłem posiadaczem to był hicior xD).

: śr 12 mar, 2008 21:27
autor: Sogetsu
Dyzio_USSJ pisze:III część miała nawet kod, dzięki któremu się skakało od misji do misji, do Contry też był na laser jak mnie pamięć nie myli w sumie do każdej gry znałem swojego czasu jakiś kod (dopiero teraz po tylu latach zastanawiam się jak te kody odkrywano i rozpowszechniano gdzie się dało :lol: )
większość z tych kodów była obecna tylko w piratach na Pegasusa. zazwyczaj cheaty te uruchamiało się wciskając jednocześnie A+B+Start lub inną, równie prostą kombinację (a czasem wystarczyło wcisnąć Select, żeby odnowić energię). część kodów samemu się przez przypadek odkryło a większość brałem z Top Secretu.

: śr 12 mar, 2008 21:53
autor: Dyzio_USSJ
Ja jeszcze raz polecam Sword Master'a, który ma genialny motyw muzyczny w pierwszej misji. W ogóle kozacka gra :P. Sogetsu widzę, że posiadasz imponującą wiedzę o starszych gierkach (w ogóle o grach :P), a grałeś może w Ultimate Stuntmana? Gierka moim zdaniem warta uwagi a pierwsza misja gdzie jedziemy czerwonym wozikiem naprawdę bardzo klimatyczna. Chciałbym wiedzieć jaki jest koniec tej gry gdyż doszedłem (kiedy to było :P) do drugiego androida, taki cyklop z mackami.
Rozumiem, że Mega Mana I też przeszedłeś :D?? Ja zawsze zaczynałem w takiej kolejności (do dziś pamiętam xD): Bomban, Cutman, Fireman, Electroman później to już nie miało znaczenia bo reszta była po prostu za słaba :P.

: śr 12 mar, 2008 22:46
autor: Sogetsu
Dyzio_USSJ pisze:jeszcze raz polecam Sword Master'a, który ma genialny motyw muzyczny w pierwszej misji. W ogóle kozacka gra :P
nigdy specjalnie się w to nie zagrywałem. pamiętam tylko, że gra była dość trudna i nigdy nie udało mi się jej przejść. właśnie sobie ją przypomniałem i rzeczywiście, świetna melodia w pierwszym etapie :)
Dyzio_USSJ pisze:widzę, że posiadasz imponującą wiedzę o starszych gierkach (w ogóle o grach :P )
dziękuję :) raczej więcej wiem o klasyce, tak do końca ery PSXa potem przestałem aż tak interesować się rynkiem gier. po paru latach znowu zacząłem kupować N+ i mniej więcej orientuję się co teraz się dzieje, ale tylko na rynku konsolowym.

Ultimate Stuntmana miałem na moim pierwszym własnym cartridge'u - Golden Five. na konsoli najdalej doszedłem do etapu przypominającego ten pierwszy. oczywiście po wielu miesiącach praktyki, wiele gier na NESa pozamiatałoby podłogę dzisiejszymi "hardcore'owcami" :lol: kiedyś skończyłem grę na emulatorze z save state ale nie pamiętam już zakończenia :P

fanem Megamana jestem do dziś. pierwszą część oczywiście przeszedłem legalnie, bez żadnych cheatów, podobnie jak pozostałe. potem, zaglądając na GameFAQs dowiedziałem się, że w grze jest bug, dzięki któremu można "uderzyć" przeciwnika wielokrotnie jednym pociskiem cały czas włączając pauzę - po powrocie do gry gra uznawała kolejny "hit" jeśli pocisk znajdował się w hitbox'ie wroga. chyba działało to też w drugą stronę, więc trzeba było uważać. ludzie na Message Boardach narzekali, że nie mogą przejść Yellow Devila w fortecy Willy'ego bez tego "triku" :lol: mi z kolei najwięcej kłopotów zawsze sprawiał klon Megamana, ale i jemu dawałem radę.
co do kolejności, to zawsze szedłem tak: Bombman, Gutsman, Cutman, Elecman, Iceman, Fireman - jest to chyba najpopularniejsza ścieżka.