Ba, tam było konkretnie z promieniowaniem - i właśnie cała sprawa z brakiem lekarstw była bardzo dobrze przemyślana. No i nie można było spać - bo wtedy Rad X przestawał działać i było po zabawie... Ale i dzięki temu nie dało się odnowić HP, czyli bez sporego zapasu stimpak'ów nie było sensu tam iść. A to jeszcze bardziej podbijało klimat i tak już konkretnie mroczny i paskudny. Ale ekwipunek znaleziony na dole całkowicie wszystko rekompensował. Tak samo jak rozmowa z komputerem - pomagała sporo wyjaśnić i była bardzo klimatyczna. No i dało się pograć z nim w szachy ^^King VERMIN! pisze:Jak pierwszy raz tam byłem, to chciałem stamtąd odrazu spieprzać. Te zwęglona ciała, zniszczenie, ta muzyka, oraz atmosfera tego miejsca była mocno odstraszająca. Pozatym, sama otoczka: było to miejsce w które centralnie uderzyła bomba atamowa. Co najciekawsze, w Glow byłem bez żadnych lekarstw. Miałem baaaaardzo ciekawą podroż spowrotem do Bractwa (wymioty, zawroty głowy, odpadająca od ciała skóra)
To było wręcz tragiczne zakończenie. Zwłaszcza ta druga wersja, o której wspomniał Grzybek. Wbrew pozorom zdarzało się ono całkiem często.King VERMIN! pisze:Zakończenie było całkiem smutne.
Oczywiście Ale samo miasto było kiepskie, za to podziemia i zniszczony Vault były świetne... Te świecące od radiacji ghule i ich teksty. Znowu lokacja powalająca klimatem.King VERMIN! pisze:PS. Pamiętacie Necropolis?
Hmm... udało wam się zabić kiedykolwiek Overseer'a Vault 13 kiedy siedział na stanowisku dowodzenia?